Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych (Stockholm International Peace Research Institute, SIPRI) opublikował raport dotyczący światowego handlu bronią. Szwedzi tradycyjnie przyjrzeli się rynkowi w ostatnich pięciu latach. Wojna w Ukrainie znacząco odbiła się na rankingu. Bardzo wzrósł wolumen wymiany handlowej w Europie. Zwłaszcza w przypadku krajów NATO. Bardzo za to straciła Rosja, która spadła z drugiego miejsca w rankingu największych eksporterów broni.
Eksportowy zmodernizowany czołg T-90MS / Grafika: Korporacja Naukowo-Produkcyjna UralWagonZawod (NPK UWZ)
Pierwsze miejsce utrzymały Stany Zjednoczone, a na drugie wskoczyła Francja, której produkty zbierają całkiem niezłe recenzje. Zwłaszcza artyleria i lotnictwo z Caracalami i Rafale na czele. Francuzi zaliczyli aż 47 proc. wzrost w ciągu ostatnich lat. Na drugim biegunie znaleźli się Rosjanie (Indonezja rezygnuje z Mirage 2000-5 i zamawia ostatnią partię Rafale).
Eksport rosyjskiej broni spadł aż o 53 proc. Jeszcze pięć lat temu Rosja generowała 21 proc. globalnego eksportu. Teraz zaledwie 11 proc. rynku należy do rosyjskich spółek. Rosyjską broń kupuje także ponad połowa państw mniej. W ciągu roku stracili 18 z 31 odbiorców.
Eksport do największego odbiorcy rosyjskiego uzbrojenia – Chin – spadł o 39 proc. Wymiana z drugimi Indiami o 34 proc. Wietnamczycy zmniejszyli zamówienia aż o 91 proc., a Algieria o 83 proc. Dlaczego tak się dzieje
Niska jakość
Wojna na Ukrainie obnażyła niską jakość rosyjskiego sprzętu w starciu z zachodnimi odpowiednikami. W wielu przypadkach nawet słabo wyszkolona ukraińska obsługa systemów przeciwlotniczych radziła sobie z rosyjskimi statkami powietrznymi.
Dość dobre świadectwo dały o sobie także zachodnie czołgi i transportery opancerzone, które mimo bezpośredniego trafienia chronią załogę przed obrażeniami znacznie lepiej niż rosyjskie. Czołgi rosyjskiej produkcji znane są z tego, że jeśli trafi się w odpowiednie miejsce, załoga nie ma szans na przeżycie, a wieże starają się pobić rekord świata w wysokości lotu.
Bardzo słabej jakości okazały się transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty, które są bardzo podatne na współczesne przeciwpancerne pociski kierowane, a opancerzenie i systemy samoobrony nie zabezpieczają odpowiednio załogi i desantu. Dotyczy to przede wszystkim wozów dla Wojsk Powietrzno-Desantowych z rodziny BMP, których kadłub jest wykonany z aluminium. Ukraińskie pola są gęsto usiane plamami stopionego aluminium.
Jeszcze niższą ocenę mają rosyjskie systemy rakietowe. Pociski aerobalistyczne Kindżał, które miały być superbronią okazały się nie tylko drogie w produkcji, ale przede wszystkim nieodporne na działanie zachodnich systemów przeciwlotniczych. Odkąd Kijowa bronią Patrioty na miasto nie spadł żaden Kindżał (Pociski Kindżał zintegrowane z bombowcami Su-34).
Z kolei Iskandery i Ch-55 oraz pochodne okazały się nie tylko podatne na nowoczesne systemy, ale także znacznie mniej celne niż zapewniali producenci. Często mylą się nawet o 500 metrów, co przy ataku na cel punktowy jest niewybaczalne.
MiG-31K izdielije 06 z Ch-47M2 Kindżał / Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej
Klienci zwracają uwagę
Klienci z uwagą obserwują, jak rosyjski sprzęt sprawdza się w starciu z zachodnim. Co ich martwi, to słaba skuteczność rosyjskiej amunicji, przestarzałe systemy elektroniczne i niska jakość wykonania. Takim przykładem są Kindżały, które de facto są jedną z odmian pocisku 9M723 Iskander, dostosowana do przenoszenia na podwieszeniach samolotu. Chińczycy rozważali zakup tego uzbrojenia i budowę własnych konstrukcji w oparciu o rosyjskie rozwiązania. Przebieg wojny zniechęcił ich do tego (Reuters: Iran dostarcza Rosji kilkaset pocisków balistycznych).
– Kindżały są w dużej mierze oparte na technologii z lat 80. Prawdopodobnie ich liczba jest obecnie bardzo ograniczona — mówił chiński analityk Yin Jie po zestrzeleniu rosyjskich pocisków przez Patrioty w listopadowym wydaniu Ordnance Industry Science and Technology.
Podobne wnioski wysnuły Indie, które po Chinach stanowią największy rynek dla rosyjskiego uzbrojenia. Aż 65 proc. indyjskiego importu uzbrojenia pochodziło z Rosji. Relacje zaczęły się psuć niewinnie od opóźnienia dostaw części zamiennych do Su-30MKI i MiG-29UPG. W końcu dostawy całkiem zamarły. Już 2 lata wynosi opóźnienie w dostawach systemów przeciwlotniczych S-400. Po sukcesach Storm Shadow nad Krymem w Indiach pojawia się coraz więcej głosów podważających jakość rosyjskiego produktu (Początek dostaw S-400 do Indii).
Również Hindusi przestali brać pod uwagę rosyjskie produkty w przypadku postępowań na nowe bojowe wozy piechoty, choć Kreml mocno lobbował za Kurgańcem. Dwa lata temu z kolei zrezygnowali z zamówienia na 48 śmigłowców Mi-17W5. Teraz rozważają zastąpienie transportowych Ił-76 przez C-130 Hercules, A400M lub C-390 Millenium (Indie: Embraer i Mahindra z C-390 Millenium dla programu MTA, Armata i Kurganiec bez nowych silników).
A400M dla Kazachstanu / Grafika: Airbus Defence and Space
Co gra rolę?
Klienci zwracają uwagę nie tylko na skuteczność i jakość wykonania produktów, ale także na obsługę pogwarancyjną. Zwykle sam zakup to ok. 30-40 proc. całkowitych kosztów użytkowania sprzętu w cyklu życia. Z tym Rosjanie mają problem. Na dostępność części zamiennych skarżą się nie tylko Hindusi, ale także Kazachowie i Uzbekowie.
Oba kraje wymieniły już rosyjskie Iljuszyny na zachodnie samoloty. Pierwsi zamówili dwa ciężkie transportowe Airbusy A400M Atlas. Drudzy cztery Airbus C295W. Teraz sondują możliwość zastąpienia Su-27, Su-30 i MiGi-29 przez francuskie Rafale. Dużym ciosem był wybór przez dawne kraje ZSRR włoskich szkolno-bojowych M-346 Master, które wygrały z rosyjskimi Jak-130 (Uzbekistan i Kazachstan zainteresowane Dassault Rafale, A400M dla Kazachstanu, Azerbejdżan zainteresowany M-346).
Jednym z głównych powodów był właśnie problem z zabezpieczeniem logistycznym, brak elastyczności w dostosowaniu systemów szkolenia i długie terminy dostaw. Rosjanie po rozpoczęciu wojny przegrywają także ze względu na spadek jakości produkcji. Na to zwracali już uwagę nawet klienci z Afryki, jak Egipcjanie, którzy zrezygnowali z zakupu samolotów Suchoja.
Północnokoreańskie rakietowe pociski balistyczne KN-23 (Hwasong-11Ga) trafiły do Rosji / Zdjęcie: KCNA
Wszystkie ręce na front
Znakomitą większość problemów generuje zaangażowanie w wojnę na Ukrainie. Kreml nie spodziewał się długotrwałego konfliktu, który drenuje zapasy. Okazało się, że bez zachodnich technologii przemysł jest zacofany, a skala produkcji nie nadąża za potrzebami frontu.
Okazało się przy tym, że potentat na rynku zbrojeniowym, który miał swoich stałych klientów na całym świecie musi obecnie kupować systemy u dotychczasowych klientów – pociski rakietowe w Korei Północnej, bezzałogowce w Iranie, a systemy optyczne i kierowania ogniem w Białorusi. Takich konsekwencji ataku na Ukrainę chyba nie spodziewał się nikt. Kolejny szwedzki raport, który pojawi się w 2029 może być dla rosyjskiego przemysłu bardzo przygnębiający (Korea Płn. dostarczyła Rosji pociski balistyczne KN-23).
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.