Wiosenna wizyta prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina, była pierwszą rosyjskiej głowy państwa w Północnej Korei od 24 lat. Zbliżenie się Pjongjangu i Kremla jest bardzo uważnie obserwowane przez rządy i wywiady Chin, Korei Południowej, Japonii i Stanów Zjednoczonych. O ile wysyłanie broni i amunicji do Rosji wywołało falę protestów i ostrzeżeń, tak pojawienie się północnokoreańskich żołnierzy w obwodzie kurskim dość mocno zmieniło sytuację geopolityczną (Coraz bliżej rozpoczęcia dostaw uzbrojenia południowokoreańskiego do Ukrainy?).
Chińczycy na razie reagują spokojnie, ale wydają się być zaniepokojeni coraz bliższą współpracą między Koreą Północną a Rosją. Analitycy amerykańskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, zauważają, że Chiny obawiają się wzrostu rosyjskich wpływów w Korei Północnej, co może zaburzyć delikatny status quo. Obawiają się nie tylko wybuchu gorącej wojny tuż przy granicy, ale także zaangażowania Kremla na Dalekim Wschodzie (Południowokoreański wywiad potwierdza udział wojsk Korei Północnej w wojnie przeciw Ukrainie).
Officials from Seoul 🇰🇷 have briefed #NATO Allies & Indo-Pacific partners on the North Korean 🇰🇵 troop deployment to Russia.
This is:
1. a significant escalation in DPRK’s involvement
2. yet another breach of UN 🇺🇳 resolutions
3. a dangerous expansion of Russia’s war. pic.twitter.com/0XEzz0d037
— Mark Rutte (@SecGenNATO) October 28, 2024
Chińczycy obawiają się, że długoterminowe konsekwencje tej współpracy mogą doprowadzić do wzrostu zdolności militarnych KRL-D, które zmuszą Amerykanów do jeszcze większej obecności wojskowej w regionie. To z kolei może zagrozić interesom Pekinu. Z drugiej strony rosyjscy analitycy zauważają, że pojawienie się północnych Koreańczyków na froncie może spowodować, że Seul zacznie wysyłać broń bezpośrednio na Ukrainę, czego dotychczas unikał.
Koreańczyków namawiają do tego Amerykanie i Ukraińcy, którzy liczą na dostawy nowoczesnego sprzętu, który pozwoli im uzbroić szkolone brygady. Seul nie wykluczył takiego kroku. Na razie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkał się z prezydentem Korei Południowej Yoon Suk-yeolem.
Yoon zapowiedział na razie, że jeśli Korea Północna otrzyma pomoc od Rosji będzie to stanowić ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa Korei Południowej, a jeśli Pjongjang przyłączy do wojny po stronie Kremla, to Korea Południowa może zacząć dostarczać broń Ukrainie. Wiele wskazuje na to, że może tak się stać w najbliższych tygodniach.
Ukraińskie korzyści
Dla Ukraińców byłaby to szansa na uzbrojenie tworzonych brygad. W tym roku sformowali minimum dziesięć nowych brygad. Mówi się o sześciu zmechanizowanych, trzech piechoty w ramach Obrony Terytorialnej i jednej Jegrów. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił w sierpniu o czternastu brygadach.
Niestety jedynie cztery z nich posiadają dedykowane wyposażenie w pojazdy opancerzone, sprzęt inżynieryjny i artylerię. Pozostałe otrzymały jedynie ciężarówki i samochody terenowe oraz broń i wyposażenie żołnierza piechoty.
Etatowo w ukraińskiej brygadzie zmechanizowanej, piechoty górskiej czy Jegrów powinno znaleźć się 39 czołgów, 114 bojowych wozów piechoty lub transporterów opancerzonych, 45 ciężarówek, 75 pojazdów specjalnych i 54 samochody osobowo-terenowe. Oznacza to, że jedynie dla ukompletowania 14 brygad potrzebują 546 czołgów, niemal 1600 pojazdów opancerzonych i 2,5 tys. innych pojazdów.
Ukraińcom brakuje więc bardzo dużo sprzętu. Zwłaszcza, że ogłoszono nową falę mobilizacji. Tym razem powołanych zostanie 160 tys. ludzi, a trzeba również uzupełnić straty wśród walczących jednostek, których stany są bardzo dalekie od etatowych.
Oznaki słabości
W tle kwestii koreańsko-koreańskich warto zauważyć jeszcze jedną kwestię – oznaki słabości rosyjskiej armii. W trzecim roku trzydniowej operacji specjalnej Kreml musi się płaszczyć przed państwami, które dotychczas ignorował.
Putin jest bardzo zdesperowany w poszukiwaniu sojuszników, którzy wsparliby go materiałowo. Jeszcze dwa lata temu niewyobrażalnym było, aby odwiedził Pjongjang, czy Hanoi. Nie były to stolice, które liczyłyby się dla Kremla. Sytuacja jednak się zmieniła.
W tym roku Putin odwiedził m.in. Chiny, Uzbekistan, Wietnam, Turkmenistan, gdzie spotkał się z prezydentem Iranu Masudem Pezeszkianem oraz Białoruś i Północną Koreę. Wszystkie te kraje nie uznały międzynarodowych sankcji i decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze o aresztowaniu Putina. Wszędzie musiał prosić o pomoc militarną.
W Korei Północnej ugrał dotychczas mundury, amunicję artyleryjską i rakietowe niszczyciele czołgów Bulsae-4. System został opracowany na podstawie chińskiego rozwiązania i osadzony na zmodyfikowanym podwoziu opartym na rosyjskim BTR-60.
To nic, że sprzęt jest technologicznie przestarzały. Pociski balistyczne zawodne i niecelne, a słabej jakości amunicja 152 mm stwarza większe zagrożenie dla artylerzystów, niż przeciwnika. Kreml nie ma zbytniego wyboru. Wojna obnażyła wszelkie niedostatki rosyjskiej armii.
Dlatego partnerstwo wojskowe Korei Północnej i Rosji będzie trwać, bo jest niezwykle korzystne dla obu stron. Rosja otrzymuje amunicję, broń i mundury, a Korea Północna w zamian dostaje żywność, technologię wojskową i wsparcie dyplomatyczne w ONZ. Pjongjang może więc zwiększyć swoje zaangażowanie na Ukrainie. To z kolei pchnie kolejne klocki domina i wkrótce w Donbasie być może zobaczymy południowokoreańskie M48 czy K1.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.