Im dłużej jeżdżę po świecie, tym bardziej dochodzę do wniosku, że w tej naszej pięknej Polsce nie jest wcale tak źle. Kobiety piękne, jedzenie całkiem przyzwoite, okazji do rasizmu w sumie niewiele. I owszem, są kraje, w których jedzenie jest lepsze, podatki może nie tyle niższe, co mniej marnowane, ale na tle innych państw mamy jeszcze coś. Tym czymś jest w miarę łatwy dostęp do broni. I mimo że niektórzy wieszczą, że taki stan nie potrwa długo, to na dziś dzień niewiele jest krajów, gdzie w tym temacie powiedzenie dla chcącego nic trudnego jest aż tak adekwatne. A na dodatek, z pewnymi wyłączeniami (tu odsyłam do ustaw i rozporządzeń) możemy te naszą broń nosić. Czy aby na pewno możemy też używać – to już temat na inną dyskusję.
Sposób na noszenie broni
Tak czy inaczej broń możemy nosić – a żeby robić to sensownie, to też trzeba znaleźć na to jakiś dobry sposób. Znany z filmów patent na wsadzenie pistoletu za pasek to hollywodzka mrzonka – nie jest to ani bezpieczne, ani rozsądne. Sposób przenoszenia ma bowiem spełniać kilka warunków. Po pierwsze, broń musi być zabezpieczona – nie mam mowy o tym aby przypadkiem sama wystrzeliła. Oczywiście, to że broń strzela sama to uproszczenie. Wypadki związane z przypadkowym wystrzałem to prawie zawsze wynik czyjegoś błędu. W dobie pistoletów bezkurkowych, pozbawionych nastawnych bezpieczników jedyne co trzeba zrobić, by oddać strzał, to pociągnąć spust. A pistolet nie będzie rozróżniał, czy stało się to przypadkiem, bo komuś materiał koszulki wszedł w kabłąk czy intencjonalnie, bo sytuacja tego wymagała.
Oczywiście rozwiązaniem jest noszenie broni bez jej uprzedniego przeładowania, ale o tym za chwilę. Po drugie, pistolet winien być przenoszony dyskretnie. W cywilizowanym świecie z bronią na wierzchu chodzi w zasadzie tylko policja lub wojsko. Wyłączam tu z rozważań oczywiście te stany USA, w których noszenie tzw. Open Carry jest całkowicie dopuszczalne. To jednak, że coś jest dozwolone to nie znaczy, że ma sens. Po trzecie, pistolet powinien być transportowany tak, by uniknąć zaboru broni. Jest to sprawa oczywista, choć na szczęście u nas broń ma na tyle duży szacunek wśród złodziei, że owszem telewizor z domu to wyniosą, ale broń palną raczej zostawią. W wypadku wpadki to po prostu za duże konsekwencje. Rozpatrując trzy powyższe kwestie dochodzimy zawsze do ściany, którą jest wybór sposobu przemieszczania się z bronią. Na starcie odrzuciliśmy metodę klamka za pasek. Co nam więc pozostaje? Otóż, rozwiązań jest parę i zależą one od kilku czynników. Pierwszym i najlepszym zawsze będzie dobra kabura – koniec i kropka. Dobra – to znaczy taka, która zapewnia odpowiednią retencję broni i zabezpiecza spust. Takich kabur na rynku jest sporo i zupełnie słusznie dominują tu kabury wykonane z termoformowalnego kydexu. Minusem jednak większości tych kabur jest konieczność posiadania paska oraz to, że naprawdę wygodną kaburę nie jest tak łatwo znaleźć. Można też oczywiście próbować kabury na szelkach, do czego osobiście nigdy się nie przekonałem. Problemy z dyskretnym przenoszeniem dyskredytują to rozwiązanie w moich i nie tylko moich, oczach. Wobec powyższego, użytkownicy eksperymentują z innymi rozwiązaniami. Jednym z takich rozwiązań jest nerka czyli zapinana na osobny pasek kieszeń na zamek. Nerki ludziom w moim wieku kojarzą się głównie z rozkwitającym na początku lat 1990. kapitalizmem i biznesmanami z bazaru, jednak trzeba uczciwie przyznać, że nie jest to rozwiązanie pozbawione sensu. W tym artykule skupię się na nerce RAT od Helikona.
Konstrukcja
Czym właściwie jest RAT od Helikona? Najprościej na to pytanie odpowiedzieć w następujący sposób: jest to wykonana z Cordury 500d saszetka mocowana na pasie i wyposażona w trzy kieszenie zamykane na zamek błyskawiczny. Kieszenie te mają różną głębokość. Pierwsza, zamykana przy użyciu zamka wszytego w poprzek, umieszczona została na froncie. Kieszeń środkowa zamykana jest na zamek biegnący od połowy bocznych ścianek. Ostatnia to kieszeń bojowa służąca do przenoszenia broni, w której zamek wszyto tak, by umożliwić szerokie, a przy tym relatywnie szybkie otwarcie. Wymiary zewnętrzne RATa to 25,5x17x9 cm, a masa pustego produktu wynosi 400 g. Skupmy się jednak trochę bardziej na kieszeniach. Pierwsza, ta na frocie jest po prostu płaska. I oprócz tego, w zasadzie nie ma co o niej więcej pisać. Zmieści się do niej portfel, telefon lub drobne. W dolnym lewym rogu logo Helikona.
Druga, ta środkowa jest za to znacznie ciekawsza. Ścianka od frontu to w zasadzie dodatkowa zamykana na zamek kieszonka z siatki. Z przeciwnej strony, producent zastosował za to welurowa wyściółkę współpracującą z haczykami taśmy rzep. Pozwala to na wykorzystanie dodatkowych organizatorów do porządkowania sprzętu.
A jakby tego było mało, otrzymujemy w zestawie sztywny panel. Wyposażono go w duży zapas okrągłej gumy, która po odpowiednim przepleceniu przez otwory pozawala na bardzo szerokie możliwości wiązania sprzętu. Patent świetny, gdy chcemy wykorzystywać RAT nie tylko jako środek przenoszenia broni, ale również np. apteczkę. Shock-cord dobrze spełnia swoje zadanie utrzymując porządek wśród elementów apteczki, a możliwość wyjęcia całego panelu zwiększa wygodę.
Najważniejszym jednak elementem jest trzecia kieszeń. Obie jej wewnętrzne ścianki wyścielono welurem. I nie dlatego, że pistolety mają tak delikatną oksydę, która rysuje się od byle czego. Welur w tym wypadku służy do montowania elementów Versatile Insert System produkowanych przez Helikon. W dużym skrócie to organizery z pleckami wykonanymi z haczyka rzepu, które możemy umieścić w dowolny sposób. Jednym z nich jest wstawka pełniąca rolę kabury. Zamek błyskawiczny ostatniej kieszeni nie jest w przeciwieństwie do reszty kryty pliską. Ma to na celu zapewnienie szybkiego otwarcia oraz wyeliminowanie możliwości zacięcia maszynki o materiał.
Za szybkie otwarcie odpowiada obszyta antypoślizgowym materiałem taśma umieszczona w rogu kieszeni. Takie taśmy są dwie: jedna dla prawo- druga dla leworęcznego użytkownika. Ich mocne pociągnięcie rozsuwa zamek błyskawiczny umożliwiając dostęp do znajdującego się w środku pistoletu.
Do środka jak widać na zdjęciu bez kłopotu mieści się SFP9 z latarką. Wejdzie również Glock 17 i inne pistolety o podobnych wymiarach. Podejrzewam, że Glock 34 raczej się nie zmieści – ale mało kto nosi u nas tego kloca.
Producent zadbał też o wygodę. Plecy nerki wykonano z miękkiej siatki dystansowej połączonej z Cordurą, dodatkowo wypełnionej miękką pianką. Redukuje to odczuwanie twardego pistoletu w zasadzie do zera.
Wykorzystanie
Wypada wspomnieć też o sposobie noszenia RATa. Nosząc go jako klasyczną nerkę, szeroki zamykany na klamrę Duraflex pas zapinamy na biodrach. Fakt, że nerka nie łączy się w żaden sposób ze spodniami, pozwala na łatwe przesuwanie jej na sobie, dzięki czemu możemy umieścić kieszeń z bronią zarówno na pelach jak i na brzuchu.
Ze względu na sporą długość taśmy, możemy też pozwolić sobie na przerzucenie torby przez ramię. Regulacja odbywa się przy pomocy regulatora, który, co warte pochwały, został zaszyty. Eliminuje to całkowicie problem luźnej taśmy pozostałej po regulacji i upraszcza samo dopasowanie. Pas wszyty jest w skrzydełka umieszczone z boku saszetki z zastosowaniem rygla. Ten zabieg dobrze stabilizuje całość, jednocześnie zmniejszając możliwość wyrwania taśmy z krawędzi materiału. Taka dbałość o detale cieszy i pozwala stwierdzić, że projektant ma pojęcie o tym co robi.
Nie obejdzie się również bez krótkiej laurki za jakość wykonania. W zasadzie za każdym razem opisując produkty Helikona stwierdzam, że podoba mi się ich ewolucja: od kopiujących ze średnim skutkiem amerykańskie produkty szwaczek, w stronę firmy, która przez przemyślane produkty wysokiej jakości może swobodnie konkurować na międzynarodowym rynku. Ze względu na mój nazwijmy to patriotyzm cieszy mnie fakt, że polską firmę stać na coś takiego. Nie inaczej jest w przypadku RAT. Producent zastosował materiały najwyższej jakości. Cordura 500d, zamki YKK, porządne klamry, dbałość o jakość szwów oraz detale, takie jak wykorzystanie pętelek z paracordu w maszynkach zamków, to coś czego można i należy oczekiwać po produkcie aspirującym do wyższej półki. Dobrze więc, że RAT spełnia wszystkie te wymagania.
Podsumowując, należy stwierdzić, że w ramach założenia Helikon wykonał porządną robotę. Kieszeń jest wysokiej jakości, pozwala na skryte noszenie broni. Kwestią do dyskusji pozostaje, czy nie jest ona za duża, przez co zwracać może uwagę. A może po prostu to kwestia swoistego skrzywienia, że dostrzegam pewne rozwiązania, które uciekają normalnym obywatelom, nie mającym do czynienia z bronią palną. Ostatnim zagadnieniem, które należy poddać pod rozwagę jest kwestia bezpieczeństwa. Osobiście uważam, że jedynym sposobem na całkowicie bezpieczne noszenie załadowanej broni jest zabezpieczenie spustu przy pomocy kydexu. W mojej ocenie, i nie jestem w stanie podkreślić jak bardzo, tylko całkowicie sztywny element uniemożliwiający dostęp do spustu naprawdę zabezpiecza broń. W przypadku RAT, najlepszym rozwiązaniem jest noszenie broni nieprzeładowanej – żadna bowiem miękka kabura nie zapewnia aż takiego poziomu bezpieczeństwa.
Drugim rozwiązaniem jest użycie wrzepianej kabury kydexowej o niskiej retencji lub kształtki na kabłąk spustowy wiązanej do kieszeni. Działa ona na banalnej wręcz zasadzie: przymocowana przy pomocy paracordu do pętli w kieszeni kształtka spada z kabłąka, gdy broń znajduje się dalej od punktu mocowania niż długość sznurka. Takich kształtek jednak w Polsce nie spotkałem i konieczna byłaby customowa produkcja.
Ostatnią kwestią dyskusyjną jest prędkość dobycia. Nawet dużo ćwicząc, dobycie broni z nerki nie będzie tak szybkie jak z dobrej kabury kydexowej. Po prostu za dużo czynności musimy wykonać po drodze. Powyższe wątpliwości nie zmieniają jednak faktu, że RAT oferuje rożne opcje, przez co może znaleźć swoje miejsce jako przemyślany produkt wysokiej jakości.
Dziękujemy Helikon-Tex za udostępnienie nerki RAT do recenzji.
Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.