Przejdź do serwisu tematycznego

Kryzys Rosja-Ukraina, analiza potencjału wojskowego stron

O ile konflikt zbrojny pomiędzy Moskwą a Kijowem trwa od 2014 roku, to jego aktualna faza charakteryzuje się zwiększoną rosyjską obecnością wojskową w pobliżu granicy ukraińsko-rosyjskim, co potencjalnie grozi zaostrzeniem sytuacji pod względem intensywności i zasięgu obszaru objętego działaniami zbrojnymi.

Geneza aktualnego etapu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego

Założeniem działań, zainicjowanych przez Rosję wobec Ukrainy jeszcze w 2013 roku (a planowanych dużo wcześniej) było doprowadzenie do podziału i oderwania części ukraińskiego terytorium poprzez stworzenie ze wschodnich i południowych obwodów Ukrainy, uznawanych za potencjalnie prorosyjskie, tzw. Noworosji – alternatywnego państwa ukraińskiego, powiązanego gospodarczo, politycznie i militarnie z Federacją Rosyjską. Plany te udało się zrealizować jedynie na części obszaru Donbasu – w obwodach donieckim i ługańskim, gdzie na skutek działań rosyjskich służb specjalnych wiosną 2014 roku powstały dwa pseudopaństwa, określane jako „republiki ludowe”: Doniecka (ros. DNR – Donieckaja Narodnaja Respublika) i Ługańska (LNR – Luganskaja Narodnaja Respublika). Powstanie trzeciej „republiki” w Charkowie zostało udaremnione przez działania ukraińskich sił bezpieczeństwa. Tak w Charkowie jak i w pozostałej części Ukrainy (zwłaszcza w miastach takich jak Dnipro, Zaporoże, Odessa czy Mariupol) działania przywiezionych autobusami z Rosji „separatystów” nie spotkały się z masowym poparciem lokalnych społeczności ( Ukraina: Przeciwpancerne Javelin użyte w Donbasie ).

Działania, jakie podjęła Ukraina wiosną 2014 w ramach Operacji Antyterrorystycznej (ATO) pod koniec sierpnia 2014 niemal doprowadziły do upadku i fizycznej DNR i LNR, pomimo wsparcia udzielanego im cały czas przez rosyjskie służby specjalne. Sytuację zmieniło dopiero bezpośrednie zaangażowanie rosyjskiej armii na Donbasie począwszy od sierpnia 2014 roku. Efektem tego było m.in. okrążenie dużych sił ukraińskich pod Iłowajskiem (oraz zakończona ciężkimi stratami próba wyjścia z okrążenia) i podpisanie porozumienia pokojowego w Mińsku (tzw. Mińsk-1). Kilka miesięcy później doszło do poważnych starć wokół miasta Debalcewe, które siły rosyjskie i separatystyczne opanowały po ok. miesiącu walk, zmuszając jednostki ukraińskie do wycofania się. Podpisano też kolejne porozumienie – Mińsk-2. Po wygaśnięciu walk pod Debalcewem linia frontu ustabilizowała się i począwszy od marca 2015 roku nie dochodziło do poważniejszych walk, choć niezmiennie, niemal każdego dnia dochodziło do wymiany ognia pomiędzy siłami ukraińskimi a „separatystami” (tym terminem określa się członków grup zbrojnych tworzących siły zbrojne DNR i LNR – faktycznie tworzą je głównie rosyjscy najemnicy oraz żołnierze, realizowany jest także proces naboru do obowiązkowej służby wojskowej wśród mieszkańców kontrolowanych terenów).

Nowa odsłona kryzysu ukraińsko-rosyjskiego: kwiecień 2021 roku

Sytuacja zmieniła się na przełomie marca i kwietnia 2021 roku: w tym czasie rozpoczęły się działania mające na celu koncentrację rosyjskich wojsk, przede wszystkim jednostek pancernych i zmechanizowanych w pobliżu ukraińskich granic. Dotyczyło to przede wszystkim anektowanego w 2014 roku Półwyspu Krymskiego, a także rejonu Rostowa nad Donem (bezpośrednio graniczącego z Donbasem i DNR/LNR), jak również obwodów graniczących bezpośrednio z Ukrainą, głównie obwodu woroneskiego, gdzie zlokalizowanych jest kilka poligonów, wykorzystywanych przez rosyjską armię do ćwiczeń, przede wszystkim sił Zachodniego Okręgu Wojskowego (ZOW). Tym razem jednak, w ramach realizowanych działań w ramach sprawdzianu gotowości bojowej, obejmującego głównie obszar i jednostki Południowego Okręgu Wojskowego (POW) dotarły w rejon granicy z Ukrainą dotarły także jednostki Centralnego Okręgu Wojskowego (COW), w tym m.in. 41 Armii Ogólnowojskowej.

W omawiane działania były licznie zaangażowane także jednostki ZOW, przygotowujące się w tym czasie do manewrów Zapad-21, planowanych tradycyjnie, jak co cztery lata, na obszarze zachodniej Rosji (głównie we wspomnianym Zachodnim Okręgu Wojskowym) i na Białorusi. Skala ćwiczeń Zapad-21 była mniejsza, niż cztery lata wcześniej – wzięły w nich udział także niektóre jednostki rosyjskie, przybyłe do zachodniej części Rosji w pierwszej połowie 2021 roku.

Narastająca groźba: jesień i zima 2021/2022

Kolejny etap rosyjskiej koncentracji sił rozpoczął się pod koniec października 2021 roku: w pobliże ukraińskiej granicy zaczęły trafiać kolejne pododdziały sił pancernych i zmechanizowanych. Rozbudowany został skład w miejscowości Pogonowo w pobliżu Woroneża, pojawiły się też kolejne: w m. Jelnia w obwodzie smoleńskim, a także bliżej granicy Rosji z Ukrainą: m.in. w pobliżu miast takich jak Briańsk, Klince, Kursk i Biełgorod.

Kolejne jednostki tym razem przede wszystkim z Wschodniego Okręgu Wojskowego (WOW) zaczęły przemieszczać się w stronę granicy z Ukrainą tuż po prawosławnych świętach Bożego Narodzenia, począwszy od 9-10 stycznia 2022 roku. Są to pododdziały 5, 29, 35 i 36 Armii WOW, a także 2 Armii Ogólnowojskowej COW i jednostek powietrznodesantowych: 11 i 83 Brygad Desantowo-Szturmowych oraz Brygady Piechoty Morskiej Floty Oceanu Spokojnego. Transport odbywa się koleją – a śledzenie ruchu wspomnianych sil jest możliwe za pośrednictwem m.in. mediów społecznościowych, jako że nagrania wideo i zdjęcia prezentujące te ruchy są na bieżąco wrzucane do sieci przez użytkowników z Rosji. Siły te, na bazie których można sformować od 7 do 10 batalionowych grup taktycznych (bgt) kierowane są przede wszystkim na Białoruś: do lokalizacji takich jak Brześć, Homel, Mińsk, Grodno. W pobliżu tych miast znajdują się poligony Sił Zbrojnych Białorusi, które są regularnie wykorzystywane przez rosyjskie jednostki do celów szkoleniowych – i tak ma być również tym razem, jako że w okresie od 10 do 20 lutego mają się odbyć wspólne, rosyjsko-białoruskie ćwiczenia pn. „Sojusznicze zdecydowanie 2022”. Zostały one zaanonsowane w grudniu 2021 roku po spotkaniu prezydentów Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, jako „odpowiedź na koncentrację sił wojskowych” krajów NATO – Polski i Litwy, które zdaniem strony białoruskiej zgromadziły w pobliżu granicy z Białorusią ok. 30 tys. żołnierzy (co, jak wiadomo, jest reakcją na kryzys związany ze sterowanym przez Białoruś i Rosję napływem nielegalnych migrantów z krajów Bliskiego Wschodu) oraz Ukrainy, która obawiając się rozszerzenia presji migracyjnej także na swój odcinek granicy z Białorusią, pod koniec 2021 roku skierowała w ten rejon ok. 10 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej i innych służb podległych MSW Ukrainy.

Liczbę zgromadzonych w pobliżu granic Ukrainy rosyjskich żołnierzy (w promieniu 200 km od granicy) ocenia się aktualnie, według danych Ministerstwa Obrony Ukrainy) na ok. 127 tysięcy. Podobnie wyglądają szacunki prezentowane przez Stany Zjednoczone i inne kraje NATO – i prawdopodobnie nie odbiegają one od realiów, jako że w ciągu ostatniego miesiąca praktycznie codziennie nad Ukrainą, a przede wszystkim w pobliżu jej wschodniej i południowej granicy (a także nad Morzem Czarnym) pojawiają się amerykańskie i brytyjskie samoloty rozpoznawcze: w tym przede wszystkim samoloty RC-135W „Rivet Joint” oraz E-8C JSTARS i P-8 „Poseidon”, stale monitorujące sytuację w pobliżu granicy rosyjsko-ukraińskiej oraz na okupowanych przez Rosję obszarach Krymu i Donbasu. Jak wynika z dostępnych informacji, dane te są na bieżąco przekazywane stronie ukraińskiej ( Ukraina rozszerza współpracę morską z Wielką Brytanią ).

Liczebność tych sił oceniana jest aktualnie na – według różnych ocen od 40 do 60 batalionowych grup taktycznych. W stosunkowo krótkim czasie Rosja mogłaby zwiększyć tą liczbę do ok. 90-100 takich zgrupowań, np. poprzez zaangażowanie dodatkowych jednostek z Wojsk Powietrznodesantowych, zdolnych do szybkiej mobilizacji i szybkiego przemieszczenia się w rejon planowanej operacji. Dotychczas zgromadzone siły składają się głównie z jednostek pancernych i zmechanizowanych: na bazie obserwacji mediów społecznościowych można stwierdzić, że na ich wyposażeniu znajdują się głównie czołgi T-72B3 oraz starsze T-72B (łącznie ok. 700-800 sztuk w ramach wszystkich zgrupowań w pobliżu granicy z Ukrainą) bojowe wozy piechoty BMP-2 (oraz nieliczne BMP-3), a także systemy artyleryjskie: głównie BM-21 „Grad” i BM-27 „Uragan” jak również haubice samobieżne 2S1 „Goździk” i 2S3 „Akacja” (o kalibrze odpowiednio 122 i 152mm), a także holowane Msta-B (152mm). W ramach sił przerzucanych z WOW znajduje się także kilka baterii pocisków „Iskander-M” (prawdopodobnie 3 lub 4).

Co istotne z punktu widzenia aktualnych wydarzeń, w ciągu ostatnich 7-8 lat Rosja podjęła działania na rzecz powrotu do struktur dywizyjnych w ramach swoich sił zbrojnych.  W pobliżu granicy z Ukrainą powstały trzy nowe dywizje: 3, 144 (ZOW) i 150 (POW), planowane jest także utworzenie kolejnych jednostek tego szczebla m.in. na obszarze Kaukazu Północnego. Ćwiczenia realizowane w skali całych okręgów wojskowych, takie jak Kaukaz-20 czy Zapad-21 mają na celu także przetestowanie zdolności nowo powstających związków dywizyjnych; należy oczekiwać że podobne założenia mają realizowane aktualnie i planowane w najbliższym czasie przedsięwzięcia szkoleniowe.

Odpowiedź Ukrainy i krajów zachodnich

Rozważając możliwe scenariusze rozwoju sytuacji należy mieć na uwadze przede wszystkim sytuację i działania samej Ukrainy. Najistotniejszym czynnikiem odróżniającym obecną sytuację od tej z 2014 roku jest zmiana jeśli chodzi o stan Sił Zbrojnych Ukrainy: w 2014 roku były one dramatycznie niedoinwestowane, pozbawione sprawnego sprzętu, nawet tego najbardziej podstawowego z punktu widzenia potrzeb pojedynczego żołnierza (w tym mundurów, środków ochrony balistycznej, sprzętu medycznego pierwszej pomocy, itp.). W ciągu ośmiu lat znaczącą część tych braków udało się uzupełnić: początkowo dzięki masowemu zaangażowaniu społeczeństwa ukraińskiego i organizacji wolontariackich, z czasem także dzięki aktywności Ministerstwa Obrony i przedsiębiorstw sektora obronnego. Siły Zbrojne Ukrainy liczą obecnie ok. 240 tysięcy żołnierzy (bez mobilizacji); do liczby tej należy dodać jednostki Gwardii Narodowej Ukrainy (ok. 60 tys.) oraz Państwowej Służby Przygranicznej i jednostek obrony terytorialnej ( Trzy dni brytyjskich dostaw uzbrojenia na Ukrainę ).

Jeśli chodzi o zmiany w wyposażeniu, to o ile znaczna część „techniki” to sprzęt poradziecki, to w większości taki, który doczekał się modernizacji – dotyczy to przede wszystkim czołgów, takich jak T-64, modernizowanych m.in. poprzez ulepszenie pancerza, systemów kierowania ogniem, obserwacji w nocy czy montaż aktywnych systemów defensywnych. Zasadnicze zmiany zaszły jeśli chodzi o zdolności przeciwpancerne ukraińskiej armii: ocenia się, że dysponuje ona co najmniej ok. 900 zestawami przeciwpancernych pocisków kierowanych rodzimej produkcji – głównie typu „Stugna-P” i „Korsar”. Do tego należy dołożyć także sprzęt pozyskany w ramach pomocy zagranicznej: 77 wyrzutni i 540 pocisków typu „Javelin” otrzymanych od USA oraz – prawdopodobnie 2000 pocisków NLAW, które Wielka Brytania zaczęła dostarczać począwszy od 17 stycznia 2022 roku (w momencie pisania tego artykułu w drodze na Ukrainę był ósmy samolot transportowy C-17 RAF; każdy lot to prawdopodobnie ok. 200 kolejnych NLAW trafiających na Ukrainę).

Zamiar dostarczenia broni Ukrainie (prawdopodobnie pocisków „Javelin” oraz przeciwlotniczych „Stinger”) zadeklarowały także Litwa, Łotwa i Estonia, po uzyskaniu uprzedniej zgody na eksport od USA, jako państwa, od którego sprzęt ten został pozyskany, a także Czechy, które mają dostarczyć pociski artyleryjskie o kalibrze 122 i 155mm. Modernizacji i licznych zmian w stosunku do 2014 roku doczekał się także system obrony przeciwlotniczej, opierający się przede wszystkim na zestawach przeciwlotniczych S-300PS i Buk-1M oraz detektorach rodzimej produkcji. Do służby wprowadzono także pierwszy dywizjon wyposażony w pociski przeciwokrętowe „Neptun”, a także kilka nowych rozwiązań takich jak zestawy rakietowe Wilcha-M, oparte na naprowadzanych pociskach o kalibrze 300mm. Na Ukrainę trafiły lub mają trafić także jednostki pływające, głównie z USA; jak dotąd są to 4 kutry patrolowe typu „Island”; wkrótce także szybkie łodzie typu Mark VI. Ukraina podpisała także umowy z Wielką Brytanią i Turcja na dostawy kutrów rakietowych oraz korwet klasy „Ada” – choć te jednostki trafią do służby dopiero za kilka lat. Licznie używane są w działaniach na Donbasie także bezzałogowce różnych typów, w tym zakupione w USA (RQ-11 „Raven”) oraz w Polsce (produkowane prze WB Electronics „Flyeye”, pozostające na wyposażeniu zarówno Sił Zbrojnych Ukrainy jak i Państwowej Służby Przygranicznej).

W ramach Sił Zbrojnych Ukrainy pojawiły się także dwa nowe rodzaje SZ: Siły Operacji Specjalnych, powstałe w 2016 roku oraz Siły Obrony Terytorialnej, które zyskały organizacyjną samodzielność 1 stycznia 2022 roku (choć de facto funkcjonują od 2016 roku). Niewątpliwym atutem SZU są także rozbudowane rezerwy, złożone przede wszystkim z weteranów działań zbrojnych na Donbasie: aktywny udział w ATO brało udział prawdopodobnie ok. 400 tys. osób. Znaczna część z nich pozostaje nadal w służbie w jednostkach armii i Gwardii Narodowej oraz pozostałych formacjach mundurowych; inni są członkami jednostek OT lub powstających grup samoobrony, złożonych z cywilów.

Scenariusz rozwoju wydarzeń

Przewaga militarna strony rosyjskiej jest kwestią dość oczywistą, jednak przeprowadzenie zakrojonej na szeroką skalę operacji zbrojnej przeciwko Ukrainie – rozumianej jako zmasowana ofensywa z kilku kierunków – jest wariantem mało prawdopodobnym. Rosja nie zgromadziła dotąd sił zdolnych do zrealizowania takiej operacji, a tym bardziej takich, które byłyby w stanie realizować zadania sił okupacyjnych choćby na części ukraińskiego terytorium.  Okupacja kraju lub jego części, nawet po jego ewentualnym szybkim zajęciu, jest przedsięwzięciem niezwykle kosztownym pod względem finansowym (co widać po kosztach utrzymania obu separatystycznych „republik” na Donbasie, liczonych w miliardach dolarów w skali roku), nie mówiąc o spodziewanym oporze na zajętych terenach.

/ Zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy

Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kraje zachodnie grożą Moskwie znaczącym wzmocnieniem sankcji ekonomicznych w przypadku otwartej agresji zbrojnej. Pomoc wojskowa, jaką niektóre państwa zapowiadają: jak choćby dodatkowe 200 mln $ jakie ma być przeznaczone przez USA dla Ukrainy, w tym również na kolejne dostawy „broni śmiercionośnej” – kolejnych systemów przeciwpancernych i przeciwlotniczych lub jaka jest już udzielana (wspomniane wyżej dostawy pocisków NLAW z Wielkiej Brytanii, a także pomoc szkoleniowa realizowana przez liczne państwa NATO, w tym Polskę) to czynniki mające wpływ na podwyższenie kosztów rosyjskiej operacji zbrojnej przeciwko Ukrainie do poziomów nieakceptowalnych z punktu widzenia rosyjskiego społeczeństwa, a przede wszystkim rosyjskich władz, które obawiają się masowego napływu „cynkowych trumien” z ciałami zabitych żołnierzy. Straty, w przypadku dużego konfliktu, należałoby liczyć w dziesiątkach tysięcy zabitych, po obu stronach linii frontu. Jak dotąd w walkach na Donbasie zginęło ok. 14 tys. obywateli Ukrainy; z kolei w na przełomie lat 2014 i 2015 także rosyjskie media zwracały uwagę na to, że w walkach na wschodzie Ukrainy licznie giną Rosjanie, zarówno żołnierze jak i rzekomi „ochotnicy” – i to mimo zabiegów rosyjskich władz mających na celu ukrycie lub umniejszenie tego faktu.

Powyższe nie wyklucza jednak całkowicie ryzyka intensyfikacji działań zbrojnych, przede wszystkim w bezpośrednim sąsiedztwie okupowanego przez Rosję Krymu lub kontrolowanego przez Rosjan (za pośrednictwem marionetkowych władz DNR i LNR) Donbasu. Właśnie w bezpośrednim sąsiedztwie tych obszarów ryzyko wystąpienia incydentów zbrojnych jest największe – a te, zapoczątkowane przez działania o charakterze prowokacji (przed czym ostrzegają ukraińskie i zachodnie służby wywiadowcze), mogą się przerodzić w poważniejsze starcia, o skali zbliżonej lub większej do walk z przełomu 2014 i 2015 roku. Ich celem może być np. opanowanie wybranych rejonów czy ośrodków miejskich, istotnych z punktu widzenia gospodarczego (np. Mariupol – ośrodek przemysłowy i port) lub symbolicznego (np. Słowiańsk – gdzie w 2014 roku doszło do pierwszych starć pomiędzy ukraińskimi siłami bezpieczeństwa a „separatystami”). W innym scenariuszu mogą być realizowane także uderzenia w infrastrukturę czy wreszcie zadanie strat ukraińskiej armii, aby tą drogą doprowadzić do destabilizacji sytuacji wewnętrznej, upadku rządu i przejęcia władzy przez siły potencjalnie prorosyjskie (choć jak na razie nie widać na ukraińskiej scenie politycznej formacji, która miałaby na to szansę). Rosja, posiadająca przewagę w systemach pozwalających na uderzenia z powietrza może także realizować kampanię uderzeń lotniczych i rakietowych (choć na ten moment nie widać działań, które wskazywałyby na koncentrację sił lotniczych czy większej liczby brygad rakietowych w pobliżu ukraińskich granic).

Trwające aktualnie rozmowy dyplomatów z USA i krajów sojuszniczych oraz Rosji (przede wszystkim w Genewie), jak i wizyty przedstawicieli resortów spraw zagranicznych poszczególnych państw mają perspektywę powodzenia i doprowadzenia do deeskalacji drogą dyplomatyczną. Jak jednak deklaruje Kreml, zgromadzone w pobliżu Ukrainy siły mają pozostać na miejscu przez bliżej nieokreślony czas. Jeśli istotnie tak się stanie, to będzie to oznaczało stałe utrzymywanie się potencjalnego zagrożenia rosyjską interwencją zbrojną – i to nawet przez kolejne kilka lat.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

WOJNA W UKRAINIE

Defilada Zwycięstwa czasów wojny: Równia pochyła

Nie ma ważniejszego wydarzenia w Moskwie niż Parada Zwycięstwa 9 maja. Jest to święto całej Federacji i okazja do pochwalenia się potężną armią. Od czasów ZSRR Kreml…

WOJNA W UKRAINIE

Ukraińcy z Polski trafią na front? Kijów wprowadza zmiany w prawie

Od października w wielu miastach Ukrainy trwały protesty w sprawie uregulowania sytuacji żołnierzy walczących od początku wojny. W samej armii coraz częściej podnosiły się głosy,…

Powiązane wiadomości

X