Dyskusja nad potrzebą posiadania samolotu przewagi powietrznej rozpoczęła się w lecie 2022, kiedy ówczesny szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak, zapowiedział w wywiadzie dla Defence24, że W dalszej perspektywie planujemy jeszcze pozyskanie dodatkowych F-35 lub F-15 i obserwujemy z uwagą chociażby postępy prac naszych partnerów z Korei Południowej nad KF-21 Boramae.
Zdjęcie: NATO Allied Air Command
Wówczas nie uruchomiono żadnego programu zakupu samolotów przewagi powietrznej. Były to jednak czasy, kiedy Błaszczak kupował w ramach pilnej potrzeby operacyjnej nie przeprowadzając postepowań porównawczych . W ten sposób do Polski trafiły koreańskie FA-50.
Kupiono bardzo dobre lekkie myśliwce, które jednak wrzucono do sił powietrznych korzystających z innej doktryny użycia sił powietrznych i wypracowanego systemu szkolenia. Teraz jedno i drugie trzeba będzie dopasować do kupionych maszyn, a nie odwrotnie.
Wydaje się, że decyzja o zakupie FA-50 miała dwa podłoża. Po pierwsze liczono, że w pakiecie z czołgami K2 i haubicami samobieżnymi K9 będzie taniej. Po drugie bezsprzecznie jest tańszy w eksploatacji od F-16 i F-35, co wydaje się, że prócz terminu dostaw, było główną przyczyną wyboru polskich polityków.
Nawet po doposażeniu w lepsze stacje radiolokacyjne i znane z F-16 optoelektroniczne zasobniki obserwacyjno-celownicze Lockheed Martin AN/AAQ-33 Sniper ATP, oraz zintegrowaniu z pociskami dalekiego zasięgu AIM-120 AMRAAM nie dorównają Jastrzębiom. Za to poważnie uszczuplą budżet MON (Pierwszy FA-50PL już w 2025). Zresztą patrząc na oczekiwania Polskich Sił Powietrznych FA-50PL ma stać się głównie samolotem wsparcia (Koreańczycy zintegrowali sporo zaawansowanej broni powietrze – ziemia) o znacznie większych możliwościach niż starożytne Su-22, które do niedawna miały pełnić taką rolę w Siłach Powietrznych. Jednak nadal nie rozwiązuje to zasadniczego problemu czym bronić najwyższej warstwy naszej przestrzeni powietrznej.
Rozwój Sił Powietrznych
Obecnie w składzie polskiego lotnictwa znajduje się sześć eskadr lotnictwa taktycznego, ale ich ilość ma wzrosnąć do 2035 do dziesięciu. Podstawę lotnictwa bojowego tworzą trzy eskadry wyposażone w F-16. Trzy pozostałe są obecnie przezbrajane z poradzieckiego sprzętu i docelowo będą wyposażone w nowe samoloty.
Dwie, które będą bazować w Łasku koło Łodzi i Świdwinie na Pomorzu Zachodnim mają otrzymać F-35A.Trzecia już jest wyposażana w FA-50GF. Jeszcze rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział, że planuje się utworzenie kolejnych czterech eskadr. Dwie z nich miałyby być wyposażone w FA-50PL. Dla dwóch pozostałych nie wybrano jeszcze typu. Pytanie, czy powstaną.
W najbliższym dziesięcioleciu plany modernizacyjne są na tyle ambitne, że problemem może stać się finansowanie. Kupowane są nowe systemy przeciwlotnicze, Wojska Lądowe od dekad czekają na wymianę antycznych BWP-1, Marynarka Wojenna czeka na nowe fregaty i okręty podwodne. Na wszystko na pewno nie starczy pieniędzy, a branie kolejnych kredytów nie byłoby najrozsądniejsze.
Ukraińskie doświadczenia
Jeszcze niedawno Polska planowała ograniczyć się do posiadania dwóch typów samolotów bojowych – F-35 i F-16. Miało to ułatwić logistykę, szkolenie i obniżyć koszty eksploatacji. Jeszcze trzy lata temu eksperci i lotnicy twierdzili, że najlepszym rozwiązaniem byłby zakup kolejnych eskadr F-16 w najnowszej wersji produkcyjnej. Pozwoliłoby to ujednolicenie składu Sił Powietrznych, obniżyć koszty szkolenia i utrzymania parku maszynowego i znacznie podnieść zdolność bojową lotnictwa. Nikt o innym rozwiązaniu nie myślał, bo to było najbardziej logiczne.
Potem wybuchła wojna ukraińsko-rosyjska, po drodze pojawiły się FA-50, które o dziwo zaczęły częściowo zastępować samoloty MiG-29. Jednak doświadczenia z Ukrainy wykazały, że samolot przewagi powietrznej jest całkiem pożądanym rozwiązaniem. Posiadanie myśliwca przewagi powietrznej wyposażonego w pociski AIM-120 AMRAAM wsparte przez samolot wczesnego ostrzegania mogłyby zmusić Rosjan do zwiększenia dystansu od linii frontu, czy oddalenia stref odpalania pocisków manewrujących przez bombowce Tu-22M3, czy Tu-95MS.
Również dla Polski posiadanie myśliwca przewagi powietrznej byłoby interesujące. Niestety brak długoletniego planowania i analiz poprzedzających zakupy poprzedniego kierownictwa MON spowodowały pytania o to czy rozwój Sił Powietrznych jest procesem konsekwentnym czy działaniem ad hoc. Dziś zakup kolejnego typu samolotu byłby wielkim wyzwaniem logistycznym. Mikrofloty są kosztowne w utrzymaniu.
Między innymi z tego powodu europejskie państwa NATO starają się ograniczyć liczbę typów statków powietrznych. Hiszpanie niedługo będą posiadali wyłącznie Eurofightery. Włosi, Niemcy i Brytyjczycy Eurofightery i F-35. Francuzi używają Dassault Rafale i Mirage 2000, które docelowo mają zostać zastąpione przez Rafale. Norwegowie, Belgowie, Holendrzy, Duńczycy czy Finowie będą mieli jedynie F-35. Tymczasem w Polsce niedługo będą trzy typy samolotów bojowych.