Szeroka oferta P365
Gdy w 2022 roku popełniłem artykuł SIG Sauer P365 – do wyboru do koloru (i to dosłownie),w ofercie było dostępnych kilka wersji. Minęło jednak trochę czasu, a SIG zadbał, by wybór był jeszcze trudniejszy. Mój jednak padł na model FUSE i to o nim będzie ten tekst.
Dlaczego SIG Sauer P365 FUSE?
Tym razem broń nie trafiła do nas na testy. FUSE jest moim prywatnym nabytkiem. Po pozytywnym doświadczeniu z wymienionymi w poprzednim artykule pistoletami, powoli dorastałem do zakupu jednego z nich. Wciąż jednak pojawiały się w mojej głowie argumenty przemawiające za tym, żeby jeszcze poczekać. A to szkielet był za mały, a to nie pasowała mi dedykowana szyna akcesoryjna, do której nie dało się założyć dowolnej latarki, a to zamek nie miał wycięcia na kolimator. Zawsze coś. Czas jednak, jak to czas, płynął nieubłaganie. SIG wypuścił model Macro Comp, na którego już prawie się zdecydowałem. Potem zestaw TACOPS, którego w zasadzie zamówiłem. Ostatecznie jednak, już na ostatniej prostej wybór padł na FUSE. Prozaicznie, zdecydowała o tym cena i fakt, że przy moich gabarytach ta ciut dłuższa lufa nie będzie w niczym przeszkadzać.
Zakupy w M.K. Szuster
Po pistolet pojechałem do Warszawy do sklepu M.K. Szuster, który jest dystrybutorem marki. Jak zwykle spotkałem się tam z rewelacyjnym przyjęciem. Obsługa doradzi, pomoże, wesprze. Pierwsza klasa. Oczywiście, bo jakżeby inaczej, do pistoletu trzeba było założyć też kolimator. Alek dał mi do wyboru dwa – w tym jeden w standardzie SIG-LOC. Ten ostatecznie zakupiłem razem z pistoletem, a rusznikarz firmy na miejscu go zamontował. O kolimatorach SIGa opowiem jednak innym razem. Po zrobieniu zakupów radośnie wróciłem do domu.
Zestaw
SIG SAUER P365 Fuse dostarczany jest w standardowej dla marki plastikowej walizeczce. Nie ma się nad czym rozwodzić – opakowanie spełnia swoje zadanie. W zestawie otrzymujemy pistolet, 3 magazynki, instrukcje oraz trzy wymienne wkładki chwytu: małą, średnią (zamontowana na chwycie) i dużą. Zabieg ten, będący już w zasadzie normą w nowoczesnej broni palnej, pozwala na dopasowanie chwytu przez użytkownika. Nosząc rękawiczki rozmiar M zostałem przy wkładce średniej.
Technikalia i cechy P365 FUSE
P365 FUSE to broń, która w założeniu ma stanowić kompromis między komfortem noszenia i komfortem strzelania. Jego wymiary zewnętrzne to 182 x 129 x 28 mm przy lufie długości 109 mm. Długość linii celowania to 123 mm, a masa bez dodatków wynosi 654 g. Najciekawszym z tych wymiarów jest zdecydowanie grubość pistoletu. Po dłuższym strzelaniu z FUSE, który to korzysta z odrobinę zmodyfikowanego modułu chwytu XMACRO, wzięcie do ręki normalnego pistoletu sprawia dziwne wrażenie „grubości” tego ostatniego. W porównaniu do oryginalnego P365, który był pistoletem naprawdę małym, a przy tym strzelało się z niego trochę inaczej ze względu na gabaryty, FUSE wydaje się być złotym środkiem. Wąski, przez co bardzo wygodny w noszeniu, a jednocześnie z długą lufą i wygodnym chwytem.
Przyrządy celownicze
Pistolet wyposażono w bardzo dobrze przemyślane przyrządy celownicze. Wąska muszka posiada miejsce na wkładkę światłowodową. Domyślnie zamontowano zieloną, ale w pudełku dostarczana jest też czerwona. Górna powierzchnia muszki jest otwarta, co pozwala na dostęp światła do elementu światłoczułego. To powoduje, że im jaśniejsze światło pada na broń, tym wyraźniejsza jest kropka na muszce. Zielony kolor też jest dobrą decyzją – gdy montujemy kolimator z czerwoną kropką nie zachodzi problem dublowania kropek, które mogłyby rozproszyć strzelca. Wąska muszka też jest plusem, pozwala na dość precyzyjne celowanie na większe odległości. Szczerbinka również trafia w mój gust. Zrezygnowano z dodatkowych kropek na rzecz całkowicie czarnej powierzchni z nacięciami. W mojej opinii działa to świetnie, nic nie rozprasza i łatwo zgrywa się takie przyrządy. Co by jednak nie mówić, technologia idzie do przodu i normą stają się powoli celowniki kolimatorowe również na pistoletach. A to prowadzi nas do następnego podpunktu…
Zamek
Posiadający najdłuższą linię celowanie w rodzinie P365 zamek modelu FUSE to dowód na to, że czasem wystarczy się zastanowić, zebrać wszystkie trendy i połączyć to w jedną całość. Opisywany model posiada wszystkie cechy, których obecnie wymaga się od zamka w nowoczesnym pistolecie. Idąc od wylotu lufy, producent wykonał wybrania w materiale, które zapewne mają na celi odchudzenie zamka. Dalej obecne mamy nacięcia po obu stronach zamka, które oprócz roli estetycznej pozwalają na dobre uchwycenie palcami, gdy użytkownik wykonuje press-check. Są one głębokie i dość agresywne, a przy tym po prostu sexy. Wartym odnotowania szczegółem jest fakt, że ta ich agresywność powoduje „ścinanie” Kydexu w kaburze. Po prostu do momentu, gdy kabura „dopasuje się” do pistoletu, obecne będą na zamku drobne fragmenty Kydexu powstałe przy ocieraniu nacięć o materiał. Ustępuje to jednak dość szybko, bo Kydex się „wyrabia”. Kolejne wybranie zmniejszające masę w środkowej części zajmuje logotyp P365, a ostatnie, znacznie płytsze nacięcia to już standard obecny „od zawsze”.
Najważniejszą jednak cechą, która determinuje nowoczesność konstrukcji to system optic-ready, służący do montowania optyki. I tutaj moi drodzy SIG błysnął w mojej opinii. FUSE wyposażono w system SIG-LOC. Jest to koncepcja oparta na standardzie RMSc, ale z małym twistem. To, co jest identyczne, to rozstaw śrub. Jednak producent poszedł parę kroków dalej. Zamek wyposażono we wgłębienie w przedniej części wycięcia na optykę. Przy zastosowaniu odpowiedniego kolimatora, wgłębienie to działa jak rygiel, zwiększając – wraz z dwoma dodatkowymi pinami i dwiema śrubami – stabilność osadzenia kolimatora, co sumarycznie daje aż 5 punktów styku optyki z pistoletem. W przeciwieństwie do standardowych modeli innych producentów, śruby mocujące w FUSE przechodzą na wylot od spodu zamka. Jest to szczególnie istotne, gdy chcemy wyposażyć broń w celownik z zamkniętym emiterem – likwiduje to konieczność zastosowania montaży z boczną śrubą. Oczywiście, do zamka pasować będą wszystkie kolimatory w standardzie RMSc jak Shield czy Holosun, jednak pełną funkcjonalność zapewnia dopiero optyka ze stajni SIGa. Wisienką na torcie jest fakt, że obudowa kolimatora w ogóle nie zasłania mechanicznych przyrządów celowniczych. Za ten system ogromny plus. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę też o bardzo wyraźnym wskaźniku obecności naboju w komorze, który znajdziemy po prawej stronie.
Chwyt i szkielet FUSE
FUSE to – jak przystało na nowoczesny modułowy pistolet – połączenie szkieletu, który jest istotną częścią broni w rozumieniu przepisów prawa z chwytem, który w zasadzie można sobie dowolnie wybierać. Nazwany przez producenta LXG (od Laser Engraved X-grip) chwyt jest pochodną modelu XMACRO.
Zmieniono w niej fakturę i jest ona unikalna na chwilę obecną dla FUSE. Trochę szkoda, że producent nie pokusił się o rozszerzenie powierzchni obejmującej nową fakturę również ponad przyciskiem zwalniania magazynka w stronę zamka – tam akurat by się przydało. Sam stippling jest świetnie dobrany, dostatecznie agresywny, by poprawić chwyt broni, a jednocześnie dodaje estetyki. Na chwycie, w miejscu gdzie środkowy palec dotyka broni, znajduje się podcięcie, które zwiększa wygodę trzymania pistoletu. Również kabłąk jest prawidłowo wyprofilowany i nie będzie powodować dyskomfortu na palcu środkowym. Sam kabłąk jest zresztą dostatecznie duży, by pozwolić na strzelanie w rękawiczkach. Na uwagę zasługuje też powiększony ogon, który pozwala na wysoki chwyt pistoletu, bez obaw, że pracujący zamek przytnie nam rękę.
Modułowość P365 FUSE
Wspominając już o modułowości nowoczesnych konstrukcji, wypada opisać ją również w tym przypadku. Numerowany szkielet (Fire Control Unit) wyjmujemy z broni poprzez wybicie tylnego trzpienia. Ot cała technika. Potem wystarczy tylko pociągnąć i mamy pistolet rozłożony. Ułatwia to znacznie czyszczenie i dodatkowo pozwala zamontować inne chwyty, które dostępne są w sprzedaży. Dopasowanie do dłoni zapewnia jedna z trzech wkładek grzbietowych. W mojej ocenie chwyt FUSE, oprócz gładkiej powierzchni nad przyciskiem zwalniania magazynka, nie ma słabych stron – jego rozmiar bardzo mi odpowiada, obecność standardowej szyny akcesoryjnej pozwala na montaż wszelkiego rodzaju latarek zgodnych ze standardem, a jego profilowanie jest zaskakująco wygodne. Rewelacyjnym za to bonusem jest lejek gniazda magazynka. Owszem, można go zdemontować, by broń można było nosić jeszcze bardziej skrycie, jednak w mojej sytuacji nie ma to sensu. Od lat rozwiązania ze sportu „przeciekają” do broni palnej czy to do noszenia, czy bojowej, a zastosowany tu lejek jest świetnym na to przykładem. Pozwana on na znacznie wygodniejsze zmiany magazynka, tworząc tunel po którym magazynek wślizguje się do gniazda. W FUSE jest on w standardzie, za co kolejny plus.
Spust
Idąc dalej, dochodzimy do spustu. W opisywanym modelu, z bliżej mi niezrozumiałych powodów, posiada on szare wybarwienie. Czy ma to coś wspólnego z niklowym pokryciem, które sprawia, że spust FUSE jest najlepszym z rodziny P365 czy tylko przemawiają za tym względy estetyczne, nie wiem. O gustach się nie dyskutuje – mi osobiście nie podoba się szary kolor spustu, ale jestem w stanie z tym żyć, jeśli zostanie mi to wynagrodzone kulturą pracy mechanizmu, a w tym przypadku akurat tak jest. Spust działa płynnie, bez zgrzytów, przełamuje się przy ok. 2,5 kg, a reset jest wyraźny i dość krótki. Ze spustami jest jednak jak z kobietami – każdy lubi według swojego gustu. Mi się podoba.
Manipulatory
Podobno jak się człowiek zgadza z większością, to powinien przemyśleć swoje postępowanie, bo z prądem płyną śmieci. Jednak przyznam, że cieszy mnie fakt, że akurat ja znalazłem się w grupie praworęcznych. Ileż to oszczędza człowiekowi stresu. Taki FUSE np. mimo ogromnej mody na obustronne manipulatory ma to zagadnienie całkiem gdzieś. Zatrzask zamka i zatrzask magazynka dostępne są jedynie po lewej stronie broni. Wykonane są bardzo poprawnie, są wyraźne i łatwo dostępne, nie na tyle jednak przesadzone, by utrudnić korzystanie z pistoletu. Nie zdarzyło mi się jeszcze zablokować zamka przypadkiem zahaczając o zwalniacz, a i po ostatnim strzale zamek zostaje w pozycji otwartej. Również do zwalniacza magazynka sięgam kciukiem bez problemów, jednak brakuje mi trochę opcji zwolnienia go z prawej strony. Zawsze to lepiej mieć możliwość, ale z niej nie korzystać, niż nie mieć. Zatrzask zamka z kolei nie wymaga dublowania na prawa stronę szkieletu, bo zamek sam się zrzuca po dobiciu pełnego magazynka.
Jak się strzela z SIG Sauera P365 FUSE?
Jeśli chodzi o strzelanie, to muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Pistolet „łyka” każdą amunicję jaką do tej pory go karmiłem, poczynając od elaborki, kończąc na fabrycznej. Dość charakterystyczny jest podrzut w górę i na lewo, jednak pistolet wraca na swoje miejsce szybko i niezawodnie. Oczywiście ze względu na gabaryty i niewielka masę strzela się z FUSE inaczej niż z pełnowymiarowych konstrukcji, nie wspominając już o wyczynowych pistoletach ze stalowym szkieletem. Jednak jak na kompromis między rozmiarami a możliwością ukrycia broni, wynik jest naprawdę akceptowalny.
Konstrukcja chwytu powoduje, że broń pewnie siedzi w dłoniach. Wysokie podcięcie w tylnej części pozwala dobrze niwelować odrzut. Spust jest świetny, a w połączeniu z nisko osadzonym kolimatorem strzelanie to prawdziwa frajda. Manual, dzięki lejkowi, jest szybki. Co ważne, a o czym nie wspominałem dotąd, standardowy magazynek ma pojemność 17 naboi, ale do dwóch dodatkowych zmieścimy już po 21 sztuk. I to szanuje, bo to najlepszy obecnie wynik na świecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę gabaryty broni. Wszystkie magazynki są stalowe z polimerowymi stopkami i czerwono-pomarańczowymi podajnikami, które pozwalają na szybkie potwierdzenie, że skończyła się nam amunicja. Celność pistoletu nie odbiega od standardu. Przy szybkim strzelaniu na 7-10 metrów większość przestrzelin mieści się w polu alfa. Precyzyjne, powolne celowanie pozwala na przyzwoite wyniki nawet z 25 metrów, jednak trzeba sobie powiedzieć, że nie do tego ten pistolet został stworzony. Powolne strzelanie na krótszych dystansach pozwala na stworzenie „kwiatka” z przestrzelin. Generalnie jak w przypadku większości konstrukcji, na celność największy wpływ będzie miał strzelec, a nie pistolet i tak jest też w tym przypadku.
Widoki na przyszłość
FUSE zostaje ze mną na stałe. Mam już do niego kaburę, mam latarkę, 3 magazynki. Jedyne czego teraz mi potrzeba, to wagon amunicji. Ale nad tym pracuję. FUSE to trochę taki kompromis, a trochę pistolet do wszystkiego – idealny dla przeciętnego Amerykanina. Łatwo go nosić, do strzelania do włamywaczy się nadaje, sprawdzi się też jako rekreacyjny lub na zawody podwórkowe. W Polsce realia są ciut inne – ale i tak jesteśmy w czołówce Europy jeśli chodzi o dostęp do broni, a ja po prostu chciałem tego typu konstrukcję mieć.
Kilka dni przed pisaniem tego artykułu US Air Force zawiesiło P320 – sztandarowy pistolet SIGa po incydencie, w którym zginął żołnierz. To rozdmuchało i tak nakręconą aferę z nowym pistoletem amerykańskiej armii. Nie da się ukryć, że P320 pozostaje tematem kontrowersyjnym – to może zdarzyć się każdej konstrukcji. Jak SIG z tego wybrnie? Zobaczymy. Na szczęście wygląda na to, że wokół rodziny P365 nie powstały żadne większe kontrowersje. Mimo naruszenia zaufania do firmy, sub-compacty cieszą się niezachwianą dobrą opinią, a polityka? Cóż, zawsze zostanie polityką.
Dystrybutorem SIG Sauer w Polsce jest M.K. Szuster. Pistolet SIG Sauer 365 FUSE dostępny jest w cenie 6 000 zł.
Współpraca reklamowa
