W ostatnim pięcioleciu dzięki eksportowi na Ukrainę Polska zaliczyła wzrost sprzedaży sprzętu wojskowego o ponad 4 tys. proc. Jeśli jednak się przyjrzymy dokładniej jest to wzrost z mniej niż 0,05 proc. w latach 2010-2014 do 1 proc. udziału w rynku obecnie. O ile wzrost jest spektakularny, tak udział w rynku niewielki. Zwłaszcza, że decydowana większość, bo aż 96 proc. eksportu trafiło na Ukrainę (SIPRI: Ukraina największym na świecie importerem uzbrojenia).
AHS Krab / Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Narodowej
Jeszcze ciekawiej jest jeśli przyjrzymy się rodzajowi eksportu. Wartość znacznie obniża to, że był to sprzęt przekazany głównie z magazynów Sił Zbrojnych, a nie nowy, wyprodukowany przez polskie fabryki zbrojeniowe. Tak więc te ostatnie sprzedawały głównie za pośrednictwem polskiego MON a nie bezpośrednio eksportowały do zagranicznych odbiorców.
Znakomitym przykładem może być brak wsparcia ze strony rządu dla Huty Stalowa Wola. Najpierw w 2017 ówczesny rząd Mateusza Morawieckiego nie zdecydował się na dofinansowanie budowy nowej linii produkcyjnej, co znacznie zwiększyłoby moce produkcyjne zakładów, a potem firma nie otrzymała także wsparcia dyplomatycznego, kiedy europejscy sojusznicy z NATO poszukiwali nowych pojazdów dla swoich armii.
Sama HSW niestety nie osiągnęła sukcesu startując w rumuńskim postępowaniu na haubice samobieżne. Rumuni chcąc kupić cały system artyleryjski, na który prócz armat składały się wozy amunicyjne, zabezpieczenia technicznego, czy rozpoznania artyleryjskiego do postępowania zaprosili trzy konsorcja. Polskiego nie było wśród nich, a wygrała oferta południowokoreańska.
M120K Rak / Zdjęcie: Huta Stalowa Wola
Sama sprawa południowokoreańskich haubic samobieżnych K9 jest dość ciekawa. Jest to bezpośredni konkurent polskich pojazdów. Równocześnie oba systemy uzbrojenia bazują na tym samym, koreańskim podwoziu. Wprawdzie HSW poddała je modyfikacji, jednak cały czas musi współpracować z azjatyckim producentem
Osobnym aspektem ma się sprawa sprzedaży Rosomaków, czy Raków. Tym drugim w 2022 zainteresowanie wyraziła tajwańska armia. Niestety również tutaj do głosu dochodzą kwestie licencji. Zarówno platformy jak i jednostki napędowe są importowane a dostawcy zadbali aby utrudnić polskim spółkom konkurencję na rynkach zagranicznych. Oczywiście możliwe było zaoferowanie samego systemu wieżowego, ale bez pojazdu…
Dlatego należy docenić zdolności handlowe spółek, które pomimo trudności samodzielnie radzą sobie na rynkach zagranicznych. Przykładem mogą być WB Electronics, który jest jednym z najważniejszych graczy na rynku bezzałogowców i łączności, Fabryka Broni Łucznik-Radom, sprzedająca swoje karabinki w Afryce oraz w USA czy Mesko, które sprzedaje swoje PPZR Grom i Piorun m.in. Norwegom, Amerykanom, Litwinom, czy Indonezyjczykom.
Zdjęcie: Polska Grupa Zbrojeniowa
Zmienna strategia
Bolączką zarówno w wojsku jak i przemyśle zbrojeniowym są radykalne zmiany. Brak ciągłości decyzji w tak newralgicznym obszarze, powoduje opóźnienia, likwidowanie programów w trakcie realizacji i stratę ogromnych pieniędzy. Sama Polska Grupa Zbrojeniowa od 2015 miała już dziewięciu prezesów. Rekordzistą jest Bogdan Borkowski, który jako p.o. prezesa zasiadał zaledwie półtora miesiąca. Czy w tym czasie można utrzymać skuteczne relacje handlowe?
Obecny zarząd PGZ długo się konstytuował i niedawno ogłosił, że pracuje nad nową strategią Grupy, która ma być ogłoszona w drugiej połowie roku. Stagnacja i szukanie oszczędności poprzez kupowanie tańszych licencji za granicą nie sprzyja rozwojowi. Dzięki wydatkom na badania i rozwój polski przemysł zdobywałby własne technologi, które bez przeszkód mógłby oferować na światowych rynkach. Przyznał to też ostatnio Michał Dworczyk, były wiceszef MON, który stwierdził, że niestety, jeżeli chodzi o ostatnie 10 lat to uważam, że to czas w większości stracony. Przede wszystkim ze strony polityków, trochę ze strony ośrodków naukowych i branży zbrojeniowej.
Problemem jest brak odpowiedniej podległości. Przemysł zbrojeniowy podlega pod Ministerstwo Aktywów Państwowych, ale od lat nikt w nim nie wspiera firm zbrojeniowych. MON z kolei zaczął w ostatnim roku wspierać dyplomatycznie przemysł, ale ten mu nie podlega. Nikomu to nie przeszkadza, ale też nie do końca dobrze to działa. Rząd ma niewiele czasu na działanie, gdyż już niedługo zostaną uruchomione znaczne środki wspólnotowe. Dlatego trzeba dać szansę zdolnym managerom i kompetentnym specjalistom aby z tej szansy skorzystać.