Helikon-Tex Mirage jako przykład ewolucji zawieszenia do broni
Temat zawieszenia do broni to coś wybitnie prostego. W teorii wystarczy przecież kawałek sznura. Jednak gdyby nie ludzka tendencja do poprawy rzeczy prostych, nigdy nie wyszlibyśmy jako gatunek z jaskini. Taka próbę podjęła też firma Helikon-tex ze swoim pasem o nazwie Mirage.
Zdjęcia: Karol Szczęśniak, MILMAG
Zawieszenie dociera w foliowym opakowaniu, więc unboxing to czynność błyskawiczna. Dostępne jest w dziesięciu rożnych kolorach lub wzorach. Do mnie trafił akurat Multicam Black. Warto podkreślić, że egzemplarze w kamuflażu – a dostępny jest MultiCam, MultiCam Black, wz. 93, rodezyjski oraz Duck Hunter – jedynie element poduszki posiadają w maskowaniu, a taśmy o szerokości 25 mm są jednolitego koloru.
Konstrukcja pasa Helikon-Tex Mirage
Sama konstrukcja zawieszenia to w zasadzie odmiana bardzo popularnego za wielką wodą zawieszenia Ferro. Zakończona dwoma regulatorami poduszka wyścielona pianką to tak naprawdę tunel, przez który przechodzi taśma 25 mm. Zabieg ten pozwala na ustawienie położenia poduszki względem taśmy. Oblamowana poduszka wykonana jest z cordury 500D i w najszerszym miejscu ma 55 mm. Producent zdecydował się też na wszycie odrobiny miękkiego rzepa w centralnej części – w końcu naszywek nigdy za mało.
Główna taśma z jednej strony zakończona jest okienkiem, które staje się punktem, o który reguluje się długość pasa w trakcie działań. Sama regulacja natomiast polega na przesuwaniu plastikowego „ladder locka”, bo tak nazywa się ten element, poprzez ciągnięcie za doszyty uchwyt.
Wspomniany uchwyt to ze znanych mi pasów chyba najbardziej wyszukanie wykonany element. Inni producenci po prostu dają kawałek taśmy, co zupełnie wystarcza, ale Helikon postanowił odrobinę to skomplikować, stosując uszko D, a potem dopiero fikuśnie złożoną i dodatkowo obszytą materiałem antypoślizgowym taśmę. W końcu, w takim prostym temacie jak pas nośny do karabinka, czymś jednak trzeba się wyróżnić.
Helikon-Tex Mirage na broni
Montaż do karabinka to proces wymagający pewnych decyzji. Są i tacy, co tylny punkt wybierają nie na kolbie, a w okolicach chwytu. O ile punkt zaczepienia przy kolbie np. AR-15 można bez kłopotu ogarnąć samą taśma i drabinką w zestawie, tak już przedni punkt na łożu, podobnie jak ten w okolicy chwytu, potrzebuje raczej jakiegoś dodatkowego rozwiązania. Sprawdzi się tu zarówno bączek wpinany w gniazdo QD, jak i karabińczyk HK – wszystko zależy od montażu na karabinku. Od biedy można też po prostu przepleść samą taśmę przez jakiś element montażowy, jednak karabinek musi być w niego wyposażony. Tutaj panuje już pełna dowolność rozwiązań. Podobnie jest przy wyborze miejsca montażu. Niektórzy montują pas na obu końcach broni, inni przesuwają przedni punkt mocowania bliżej komory zamkowej. Każde z tych rozwiązań ma słabe i mocne strony. Jak to w życiu.
Aby dobrać odpowiednią długość ustawiłem pas tak, by przy pełnym skróceniu ledwo dało się złożyć do strzału z dominującego ramienia. Pozwoli to na dobrą kontrolę i przylegania broni w sytuacji, gdy ręce zajęte są czymś innym i broń zwisa na pasie. Drugim aspektem jest takie dobranie długości elementu regulującego, by można było przy pełnym rozsunięciu przejść na drugie ramie. Postępując według tych wytycznych, użytkownik dobiera długość pod siebie.
Po zamocowaniu i odpowiednim wyregulowaniu pasa należy nadmiar taśmy albo odciąć i opalić włókna zapalniczką, albo zawinąć i zabezpieczyć taśmą klejącą. I tak oto dochodzimy do sedna, czyli zastosowania samego zawieszenia. Ostatnimi czasy zauważa się tendencję do traktowania zawieszenia jedynie jako właśnie sposób na to, by mieć wolne ręce. Warto jednak wiedzieć, że dobrze dobrane zawieszenie dwupunktowe daje też wsparcie przy strzelaniu tworząc, jakby dodatkowy punkt podparcia, gdy odpowiednio je naprężymy.
Dla każdego jednak wg gustu i potrzeby: są tacy co preferują, gdy broń wisi im na pasie luźno, inni z kolei wolą napięcie w taśmie. Plusem pasa Mirage jest możliwość regulacji. Wystarczy bowiem pociągnąć za uchwyt i w zależności od kierunku ruchu pas albo się skraca albo wydłuża. Muszę podkreślić, że skracanie pasa Helikona wymaga użycia pewnej siły, ze względu na kierunek wszycia regulatora. Niby nic, ale powiedzieć o tym wypada.
Podsumowanie
Żaden materiał pisany nie zastąpi jednak treningu – także polecam czytelnikom poeksperymentować i popróbować na własnej skórze jak strzela się z pasem. Mirage jest jednym z dziesiątków zawieszeń na rynku. Na plus liczy mu się świetne wykonanie z topowych materiałów oraz fakt, że Helikon to jednak polska firma, którą – jak podkreślam za każdym razem, gdy opisuje jakieś ich produkty – warto wspierać.
Dziękujemy Helikon-Tex za przekazania pasa do broni Mirage do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji
