Jakiś czas temu w pewnym nieciekawym, a zarazem ciekawym kraju, miałem okazję pracować z jedną ekipą Armii Jej Królewskiej Mości. Była to jednostka taka bardziej z tych elitarnych, to też szybko się polubiliśmy. Zresztą pierwszy raz w życiu spotkałem tam człowieka, który przeklinał więcej ode mnie – tak, że chemia jak najbardziej była. Ten przeklinający, jak się okazało, przyszedł do nich z jeszcze bardziej elitarnej jednostki – tej „najbardziej” elitarnej – i oprócz swojej etatowej funkcji pełnił w tej ekipie rolę guru, zwłaszcza od strzelania. Jako że ze względu na robotę nasze drogi się często przecinały, w końcu udało się nam „ustawić” na małe „strzelanko”. O technikach, które stosują, wypowiadać się nie będę. W każdym razie miałem okazję postrzelać trochę z L131-A1, czyli „klocka” prosto z uzbrojenia British Army.
L131-A1 to najprościej mówiąc GLOCK 17 gen 4 – oprócz oznaczeń i delikatnie innego standardu ukompletowania nie różni się praktycznie niczym. Wszystkie inne niż normalne oznaczenia umieszczone są na szkielecie, a zamek jest dokładnie taki sam jak cywilny.
Szkielet na chwycie posiada unikalne sygnowanie dla armii brytyjskiej: L131-A1 i dodatkowo kod NSN – 1005-41-002-1014. Kod NSN (NATO Stock Number / National Stock Number) to podstawa w NATO i praktycznie każdy element wyposażenia taki kod ma nadany.
Na kabłąku od dołu naklejka z numerem seryjnym i kodem UID. Kody UID (taki wojskowy odpowiednik kodów QR) aktualnie też już stały się praktycznie standardem w NATO – działa to dokładnie tak samo jak kod kreskowy w sklepie i ułatwia uzbrojeniowcom ewidencję i śledzenie poszczególnych jednostek sprzętu, pilnowanie terminów serwisów itd.
W odróżnieniu od cywilnych pistolet wyposażony jest dodatkowo w ucho do smyczy oraz
metalowe przyrządy celownicze z markerami pokrytymi farbą fluorescencyjną.
Pozostałe wyposażenie takie jak to zawsze u Glocka.
Kilka refleksji o przyrządach celowniczych. To nie jest tryt – tylko zwykła farba luminescencyjna. Różnica jest taka, że tryt emituje światło samodzielnie, a taką farbę trzeba najpierw „naświetlić” innym źródłem światła. Przy czym ten proces nie starcza na zbyt długo i ponownie trzeba naświetlać. Osobiście uważam, że takie rozwiązanie w broni krótkiej (zazwyczaj zapasowej) nie ma sensu. Pistolet praktycznie cały czas nosi się w kaburze i jak przyjdzie do jego użycia (w 99,99 % sytuacjach to już będzie sytuacja podbramkowa) na naświetlanie przyrządów nie będzie czasu! Takie rozwiązanie zastosowano też w naszym WIST-94. U Brytoli jedyny plus z zastosowania takich przyrządów to to, że są metalowe – w odróżnieniu od standardowych wykonanych z polimeru. Z kolei wadą „trytowych” jest to, że ten pierwiastek emituje światło tylko przez okres jego połowicznego rozpadu, czyli przez około 12 lat. W praktyce ampułki używane w przyrządach celowniczych świecą wystarczająco przez około 9-10 lat. Po tym czasie ampułki trzeba wymienić, co generuje dodatkowe koszty – a logistycy i finansowcy żadnej armii tego nie lubią.
Jako że nie widzę sensu opisywania walorów „po prostu glocka” to zapraszam do zapoznania się z galerią zdjęć. Jako tło wystąpił worek fortyfikacyjny – podstawowe wyposażenie żołnierza Jej królewskiej Mości. To tak dla tych co wiedzą o co chodzi 😉
Artykuł dzięki uprzejmości portalu Kolekcja 061. Zapraszamy do dyskusji na FORUM 061.