CZ 600 Trail to (niezbyt)dalekodystansowy Brzydal
Miłośnikom klasycznych czterotaktów – albo po myśliwsku: sztucerów – absolutnie tej broni nie polecam. Zakochanym w amerykańskich AR-ach też nie, choć tym ostatnim będzie bliżej do Traila. Choćby ze względu na amunicję – bo w .223 Rem również 600tka występuje – i kompatybilność zasilania: z magazynków jankeskiego wzoru (to jest AR-15).
Estetyka Traila jest, najprościej rzecz ujmując, prosta.
Czysto utylitarna estetyka CZ Trail. Estetyczne smaczki zredukowane do minimum. Zdjęcia: Bartosz Szymonik, Anna Mielczarek; MILMAG
Aluminium i stal – tam gdzie potrzebna – obrabiane CNC. Plastik, gdzie tylko można. Nie ma nic złego, ani taniego, w takim doborze materiałów. Tu po prostu nie ma miejsca na wysublimowaną formę. Jak podaje CZ, wszystkie elementy stalowe wykańczane są w opatentowanej technologii BobOx, stanowiącej odmianę głębokiego azotowania. „Serce” karabinka stanowi aluminiowa komora zamkowa ze zintegrowaną szyną Picatinny. Żywotność komory producent ocenia na ponad 20 000 strzałów dla każdej wersji nabojowej, tak więc raczej nie musimy martwić się o jej zużycie.
Liczy się treść: znaczy funkcja. A funkcjonalnie karabinkowi niczego nie brakuje – ale o tym dalej.
Złożona kolba niemal całkowicie chowa się w długości komory spustowej. Pod stopką widać „wciśnij-kropka” do montażu pasa nośnego oraz – na samej stopce – krótką szynę RIS przeznaczoną dla demontowanej podpory.
Prętowa, regulowana w 4 pozycjach kolba działa bez zarzutu. Jej czwarta – najkrótsza – pozycja, jest zasadniczo transportową. Trudno w niej strzelać w sposób zgodny z logiką działania czterotaktowego karabinka powtarzalnego. W ostateczności można próbować kowbojską metodą z biodra – w celu odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na jakiekolwiek dobro chronione prawem takie jak życie, zdrowie….
Na pewno jednak nie do celnego strzelania na większe odległości.
Gumowa, pochłaniająca – niewielki wprawdzie – odrzut stopka kolby. Widać też niewielką uwstecznioną bakę, która niestety ma tę wadę, że nie da się przełożyć jej na drugą stronę karabinka. To chyba jedyna nieoburęczna użytkowa cecha Traila.
Stopkę kolby doposażono w polimerową szynę montażową (nie jest demontowalna), która pozwoli doposażyć karabinek w podpórkę. Nie warto moim zdaniem dociążać tej broni.
Chwyt pistoletowy, dość spory, z wymiennymi nakładkami standardu CZ P09. Pozwalający na dopasowanie do różnych rozmiarów dłoni, jest również kompatybilny z chwytami do karabinków AR. To ułatwi ewentualne modyfikacje i dopasowywanie osobom wiecznie niezadowolonym.
Ja nie narzekałem. Może mam po prostu dłonie pasujące do czeskiej sztancy.
Chwyt z nakładką w rozmiarze M pasuje do mojej dłoni (rękawiczka rozmiar 9). Wewnątrz: schowek na „niewiadomoco”, bateria AA zmieści się.
Plastikowa osłona spustu jest nierozłączną częścią polimerowej komory spustowej zintegrowanej z gniazdem magazynka i bardzo minimalistyczną przestrzenią przeznaczoną dla ręki podtrzymującej podczas strzelania. Z premedytacją nie używam tu słowa osada, bo bardzo nie pasuje mi do technicznej, utylitarnej formy tej broni.
Komora spustowa zintegrowana z gniazdem magazynka. Niby to osada.. ale za mało tego, żebym chciał używać tego słowa. Szkielet?
Gniazdo magazynka nie wystaje w żaden sposób poza linię komory spustowej. Przyjmuje magazynki zgodne ze standardem Brena 2 od CZ.
Dlaczego nie kałachowe – bo z punktu widzenie producenta byłoby to nielogiczne ekonomicznie i niezgodne z historyczną zasadą braku kompatybilności z sowieckim wytworem. Także: magazynki do Brena 2, zarówno krótkie jak i długie.
Manipulatory CZ 600 Trail
Przycisk zwalniający zatrzask magazynka również przypomina ten z samopowtarzalnego Czecha – podwojono go, by ulżyć w cierpieniom osobom strzeleckim (lub operatorskim) będącym w kryzysie leworęczności. Dwupozycyjny skrzydełkowy bezpiecznik został również zdublowany po obu stronach broni i pozwala na aktywację tylko w sytuacji, kiedy to sprężyna iglicy jest napięta. Brak trzeciej pozycji blokującej możliwość otwarcia zamka zapewne wprowadzi niektórych tradycjonalistów w konfuzję.
Manipulatory: rączka zamka – wiadomo, tylko po prawej stronie, ale już bezpiecznik i zwalniacz magazynka są zdublowane. Bezpiecznik obraca się o 45 stopni. Nie da się aktywować go, jeśli sprężyna iglicy nie jest napięta.
Rączka zamka, wraz z samym uchwytem, nie odstaje wzorniczym zamysłem od reszty broni. Sam uchwyt odsunięty jest od komory spustowej tak daleko, że nawet rękawica pancerza wspomaganego Ultramarines nie stanowiłaby przeszkody w przeładowaniu broni. Po otwarciu zamka miejsca na lunetę jest aż nadto. Warto w tym momencie wspomnieć, że kąt pracy zamka to 60°, a jego konstrukcja wyróżniać ma się chwyceniem kryzy przez pazur wyciągu jeszcze przed całkowitym wprowadzeniem naboju do komory. Producent opisuje to rozwiązanie jako „controlled feeding” i twierdzi, że zapewnia ono niezawodność przeładowania w trudnych warunkach.
Wskaźnik napięcia iglicy – dobrze widoczny i dość dobrze wyczuwalny, kiedy wiemy za czym macać. Dobrze widać też, że przy zastosowanej lunecie, prześwit pomiędzy jej okularem a grzbietową szyną jest minimalny.
Demontaż zamka przeprowadza się przez wciśnięcie wichajstra znajdującego się bezpośrednio nad zwalniaczem magazynka po prawej stronie broni.
Mechanizmem regulacji długości kolby typu PDW sterujemy natomiast nieco nieszczęśliwie umieszczonym przyciskiem. Manipulator ten znajduje się bowiem tuż za zamkiem, pomiędzy prętami kolby. Po zamontowaniu optyki wielce trudno się do niego dostać.
Co nieco o mechanizmie spustowym
Zdecydowanie nie jest to spust wyczynowy. Dwuoporowy, regulowany w czterech predefiniowanych nastawach oporu: 9, 11,14 i 16,5 N (900, 1 100, 1 400 i 1 650 g). Profil spustu jest tradycyjny, o kształcie półksiężyca. Zapewne płaskie spusty, przeznaczone dla goniących za modą, są już dostępne lub będą niebawem. Ja nie widzę powodu, żeby przy spuście grzebać.
Pokrętło regulacji oporu spustu. Cztery wyraźnie opisane pozycje. Nastawy zmienia się relatywnie łatwo.
Osłona spustu jest na tyle duża, że paluch w rękawicy Mechanix albo Nomex się mieści. Ciężka zimowa rękawica będzie nieporęczna.
Czym jeszcze cechuje się CZ 600 Trail w sowieckim kaliberze?
Okno wyrzutowe na pierwszy rzut oka wydaje się nieco zbyt małe, ale nie udało mi się spowodować problemów ze ekstrakcją łuski ani z komory nabojowej, ani z broni na zewnątrz.
Okno wyrzutowe wydaje się podejrzanie małe. Ale nie powoduje problemów.
Komorę zamkową – wykonaną z aluminium – wyposażono w zintegrowaną szynę montażową Próżno szukać na niej jakichkolwiek mechanicznych przyrządów celowniczych. Jeśli ktoś potrzebuje – musi zdobyć je we własnym zakresie. Szyna natomiast jest wystarczająco długa, by wygodnie zamontować na niej bądź to klasyczną optykę, bądź kolimator z lub bez powiększalnika. Pryzmatyczny celownik oczywiście również się zmieści.
Łoże nawiązuje zarówno kształtem jak i funkcją do nowoczesnych karabinków samopowtarzalnych. Wykonano je również jako aluminiowy monolit, w żadnym miejscu nie związany z lufą Traila.
Na łożu Traila jest tyle punktów MLOK, że z powodzeniem można rozbudować karabinek do pełnego bojowego wozu piechoty. Wraz z załogą…
Całą długość łoża ubogacono – grzbietową szyną, również w standardzie RIS. Jest ona konstrukcyjnie niezależna niestety od szyny na komorze zamkowej, ale znajduje się na identycznej wysokości, co może ułatwić dobór ewentualnych mechanicznych przyrządów celowniczych. W pozostałych siedmiu płaszczyznach osłony lufy wyfrezowano otwory zgodne ze standardem M-LOK. Jest ich wystarczająco dużo, żeby użytkownik mógł doszczętnie zrujnować niską masę broni kilogramami niepotrzebnych akcesoriów.
16-calowa, kuta na zimno lufa Traila ma dość gruby profil „semi-heavy” i długość 412 mm (ok. 16,2 cala), co przełoży się na celność. Zastosowano w niej bruzdowanie 1:9,5 cala (241 mm).
Tłumik na krótkiej lufie Traila naprawdę pomaga. „Słuchy” stają się zbędnym akcesorium. A i sąsiedztwo strzelnicy traci argument: „Bo oni tam ciągle jak na wojnie, panie, żyć się nie da…!”.
Oczywiście wyposażono ją w gwint pod tłumik lub inne urządzenie wylotowe. Gwint zabezpieczony jest nakrętką. Skok gwintu 5/8×24 UNEF pozwala na użycie bardzo wielu dostępnych na rynku urządzeń wylotowych, kompensatorów i tłumików dźwięku.
Opisana powyżej konstrukcja bez optyki, rozładowana, ale z magazynkiem, waży około 2 800 gramów i mierzy w skrajnych położeniach kolby od 690 do 890 mm długości.
„Pokój? Zapomnij o obietnicy postępu i zrozumienia, bo w ponurej, ciemnej przyszłości jest tylko wojna. Nie ma pokoju wśród gwiazd, tylko wieczność rzezi i masakry, oraz śmiech spragnionych (krwi) bogów”. (Warhammer 40k)
CZ 600 Trail – wrażenia z użytkowania
Jak zaznaczono wcześniej, broń dostarczana jest przez producenta bez jakichkolwiek przyrządów celowniczych. Mimo, że nie jest to żadna ujma, to karabinek aż prosi się o niskoprofilowe, składane w szynę przyrządy, takie ukompletowane jeszcze w fabryce. Nie ma – trudno.
Pierwsze strzelanie, to przystrzelanie lunety. W moim wypadku DiscoveryOpt 1-8x z krzyżem w pierwszym planie. Budżetowa, ale całkiem przyjemna optyka – więcej o niej w kolejnym tekście. Zażyczyłem sobie montaż na możliwie najniższych pierścieniach i oczywiście nieco przegiąłem, tylko zbiegiem okoliczności udało się osadzić na nich lupkę tak, by jednocześnie dało się złożyć i okular nie zahaczał o szynę. Niżej się nie da.
Karabin przystrzeliwałem na zwykłej amunicji wojskowego standardu, oczywiście bez przeciwpancernego rdzenia.
Lewo dół: pierwsze trzy strzały. Pozostałe sześć przestrzelin – po doregulowaniu (w miarę) lunety.
Samo przystrzelanie na 50 m zajęło mi niecałe dziesięć sztuk. Skupienie na wojskowej tarczy na poziomie 2-3 MOA. Kilka serii na dystansie 100 m potwierdza owe skupienie. Nie wymagam więcej od prostego, pełnopłaszczowego pocisku.
Przystrzeliwanie w warunkach cokolwiek polowych. Na szczęście nikt nie chce bawić się w laboratorium.
Po takiej rozgrzewce demontujemy nakrętkę ochronną na lufie i w jej miejsce ląduje tłumik od ASE Utra. Strzelam kolejne serie i – jak należało przewidywać – punkt trafienia się zmienia, ale skupienie nie. Krótki tytanowy tłumik pozwala całkowicie zrezygnować z niewygodnych „słuchów”. I bardzo dobrze.
Kręcę wieżyczkami o kilka klików i jesteśmy w punkt na 100 m. Mniej więcej – tak jak to u mnie zwykle. Wystarczy i do domu bo pada. Na kolejne wypady na strzelnicę z Trailem nie zabieram już papieru ale tylko blaszki – skupienie mnie nie interesuje.
Strzelanie z bardziej życiowych postaw, na timer i słabą ręką – bo obarczony jestem upośledzeniem leworęczności – oczywiście pogarsza skupienie, ale 20-centymetrowe blaszki pomiędzy 50 a 100 m dzwonią wystarczająco często. Nie marudzę.
A do takiego strzelania CZ 600 Trail zostało stworzone.
Zakończenie
Na co jednak pomarudzę? Zamek chodzi nie dość płynnie – wyrabia się co prawda z czasem i kolejną setką kulek. Na początku trzeba przez to przejść.
Druga rzecz – oryginalny magazynek działa bez zarzutu, ale trzydziestka do Brena 2 wymagała poprawek nożykiem tapicerskim. Bez tego nie chciała zatrzaskiwać się w gnieździe. Nie wiem czy Zbrojovka sama produkuje magazynki, czy podwykonawca jakiś. Dość, że najwyraźniej produkcja nie jest całkowicie powtarzalna.
Poza tym zasadniczo nie widzę problemów. Mógłbym przyczepić się tego, że regulacja kolby działa niejako połowicznie – w pośrednich położeniach zatrzaski blokują tylko możliwość skrócenia kolby. Wyciągnąć można ją bez korzystania z przycisku. Trochę dziwne. Może się stopka zaplątać w ubranie czy oporządzenie i nagle niespodziewanie zrobi się zbyt długa.
System składania kolby – jeden z niewielu wyszukanych na siłę mankamentów.
Z punktu widzenia użytkownika takiego jak ja, to pomijalny drobiazg.
Całościowo: CZ 600 Trail to prosty karabin, bez wodotrysków, ale też bez jakichkolwiek dyskwalifikujących wad. Niewielki i lekki, zasilany powszechnie – bardzo powszechnie – dostępną amunicją występującą w wielu odmianach: od taniej, poprzez myśliwską, aż zapewne po wyczynową.
Z racji kalibru sprawdzi się na dystansach do 300 m. Nie próbujmy się oszukiwać: kto i jak często jeździ na dłuższe strzelnice? Przeważają w Polsce setki. Najwyżej. Dłuższych jest jak na lekarstwo. Więc jak najbardziej broń dobrze wpasowana w nasze realia. Odmiana w 300 BLK to w mojej opinii delikatnie rzecz ujmując: kontrowersyjny pomysł. Droga, dziwaczna amunicja, która do niczego specjalnego nie daje, a modna jest tylko dlatego, że lubują się w niej Jankesi (ktoś zapomniał, że to podstawowa amunicja dla nowoczesnych, wyciszonych karabinków – przyp. red). .223 Rem to podobnie jak 7,62 mm x 39 dobry wybór, zwłaszcza dla kogoś, kto chce przekraczać 300 m.
Skoro Wyciorowi pasuje, to ja nie będę marudził. Jak widać, chwyt pistoletowy wygodnym jest.
Ja, jako że nie chce mi się szukać długich strzelnic i wolę strzelać niż podróżować na strzelnicę i dlatego, że jestem również myśliwym, wybrałbym i drugi raz kałachowy kaliber. No i może również dlatego, że 7,62 mm x 39 obala mocniej niż .223 Rem…
Dziękujemy CZ za przekazanie karabinu 600 Trail (7,62 mm x 39) do testów. Dystrybutorem broni CZ w Polsce jest Hubertus Chodzież.
Artykuł zawiera lokowanie produktów przekazanych przez sklep strzelse.pl:
- lunety biegowej Discovery Optics ED-AR 1-8×24 SFIR FFP MRAD,
- montażu dwuczęściowego Discovery Optics 7075 (tubus 34 mm, 0.97).
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji
