Zacznijmy od danych technicznych
Apollo oferowany jest aktualnie w dwóch wersjach – pełnowymiarowej z lufą o długości 4.9 cala oraz kompaktowej z lufą 4.15 cala. Obie wersje zbudowane są na tym samym szkielecie, różnią się jedynie długością lufy i zamka. Standardowo dostępny jest w trzech kolorach – czarnym, szarym i brązowym. Producent oferuje również specjalne, metaliczne malowania w kolorach złotym, platynowym i różowozłotym, za dodatkową opłatą. Bez względu na wybrany kolor, broń pokryta jest farbami Cerakote.

Niezależnie od wybranej wersji, serce pistoletu stanowić będzie grubościenna lufa typu bull o lewoskrętnym gwincie 1:16. Zamek oraz szkielet wykonano ze stali; w tylnej części, tuż przed szczerbiną umieszczono gniazdo kolimatora w standardzie RMSc.
Moduł chwytu, który jak we wszystkich pistoletach typu 2011 jest wymienny i nie stanowi części istotnej broni, wykonano metodą druku 3D. Jeżeli po przeczytaniu tego macie przed oczami chałupniczo drukowane na najtańszych chińskich drukarkach jednostki broni z krajów trzeciego świata, to muszę Was uspokoić – chwyt wykonano z wykorzystaniem technologii SLS, polegającej na spiekaniu warstw proszku przy użyciu lasera i nie ma on nic wspólnego z wydrukami w technologii FDM, z którymi w dzisiejszych czasach spotykamy się już na co dzień. Zapewne, gdyby o tym nie wspominać, mało kto by się domyślił.
Mechanizm spustowy oczywiście typu SAO (pojedynczego działania, bez samonapinania), deklarowany przez producenta opór to 3,5 funta (ok 1,6kg), obustronny bezpiecznik skrzydełkowy i bezpiecznik chwytowy. Pod lufą znajduje się standardowa szyna Picatinny umożliwiająca montaż latarki. Masa to 999 g na pusto, 1104 g z pustym magazynkiem. Pistolet dostarczany jest z jednym magazynkiem o pojemności 17 nabojów. W standardzie znajdują się również przyrządy celownicze firmy Night Fision – czarna żebrowana muszka i szczerbina z trytem. Miłym dodatkiem jest solidna materiałowa torba umożliwiająca wygodnie przenosić pistolet, zapasowe magazynki i podstawowe narzędzia czy środki czyszczące i smarujące.
Na tegorocznym Shot Show zapowiedziano, że do rodziny Apollo 11 dołączy jeszcze jeden członek – subkompakt z lufą 3.5 cala – ten będzie jednak różnić się od starszych braci zewnętrznym ekstraktorem i opartym o dwie sprężyny mechanizmem powrotnym.

Mamo, możemy mieć 2011? Mamy 2011 w domu…
Zamek i lufa
Na początku muszę zaznaczyć, że testowany egzemplarz pochodzi z jednej z pierwszych partii jeszcze z roku 2023, przez co dotknięty jest kilkoma niedoskonałościami. Na szczęście firma LFA jest otwarta na dialog i w wyprodukowanych w 2024 roku oraz później egzemplarzach zostały one poprawione.
Na pierwszy rzut oka pistolet przyciąga uwagę agresywnym, poprawiającym chwyt frezowaniem zamka i portami, ujawniającymi potężną, grubościenną lufę, która wraz z wykonaną ze stali i sięgającą samego końca zamka żerdzią sprężyny powrotnej sprawia, że broń jest wyważona mocno do przodu, co zauważalnie pomaga kontrolować podrzut. Spasowanie zamka i szkieletu jest dosyć luźne, a klekot elementów przy poruszaniu pistoletem przypomina, że jednak mamy do czynienia z budżetowym wariantem 2011.
Chwyt
Rękojeść o fakturze smoczej łuski zapewnia pewny chwyt, choć nie jest mocno agresywna. Niestety, z uwagi na materiał, niemożliwe jest wykonanie dodatkowego stipplingu — tak, pytałem Rogera 😉 Delikatnym minusem jest będąca na granicy wyczuwalności elastyczność. Jeśli ktoś ma uścisk niczym imadło, to może poczuć, jak materiał pracuje pod dłonią. Na szczęście, jak wspomniałem wyżej, moduł chwytu nie jest istotną częścią broni, zatem dosyć łatwo i w rozsądnej cenie można zastąpić go solidniejszym i bardziej podatnym na modyfikacje, jeżeli ktoś poczuje taką potrzebę. Trzeba tu również wspomnieć, że sam chwyt jest dosyć spory i mając dłonie w rozmiarze Mechanixowej M-ki musiałem nieco przekosić chwyt, żeby zwolnić magazynek. Oczywiście, powiększony przycisk zrzutu magazynka rozwiązałby ten kłopot.

Problematyczny bezpiecznik
Skoro już przy manipulatorach jesteśmy, to na pokładzie znajduje się również klasyczny bezpiecznik skrzydełkowy, oczywiście obustronny. Przyznam, że bardzo ciężko było mi się z nim oswoić. Przyzwyczajenie do bijnikowca to jedno, jednak kształt skrzydełek, które zaczynają się dosyć blisko ogona, wyraźnie przeszkadzał w budowie wysokiego chwytu, nieprzyjemnie wpijając się w dłoń, a dosyć wąska półka nie zapewniała sensownego oparcia kciuka. Na szczęście, w oferowanych aktualnie modelach został on zupełnie przeprojektowany – półka jest zauważalnie szersza i przesunięta w stronę lufy, co powinno wyeliminować napotkane w pierwszej generacji niedogodności. Nie zabrakło również (niestety) klasycznego dla platform 1911/2011 bezpiecznika chwytowego, który również nie pomaga w budowaniu wysokiego chwytu. Na potrzeby testów dosyć szybko zablokowałem go w pozycji wciśniętej przy użyciu owijki na chwycie, gdybym jednak posiadał prywatny egzemplarz, na pewno zdecydowałbym się na zakołkowanie. Zastosowano zwalniacz zamka w standardowym rozmiarze, co w przypadku platformy 2011 wymusza obsługę lewą ręką (chyba że ktoś ma naprawdę dłuuuugie palce).

Czy Apollo 11 lubi się z kolimatorami?
Z uwagi, że preferuję strzelanie z użyciem kolimatora, dzięki uprzejmości sklepu Hubertus Pro Hunting do fabrycznego zestawu dołączono kolimator Aimpoint Acro C2 wraz z płytką montażową. Pozwoliło to ujawnić kolejną z chorób wieku dziecięcego — z uwagi na brak wypustek ustalających w gnieździe kolimatora, całość obciążenia opiera się na śrubach. Dodając do tego sporą masę zamontowanego telewizora i lekką sprężynę powrotną, wynik mógł być tylko jeden — po kilkuset strzałach śruby mocujące poluzowały się na tyle, że kolimator zaczął się ruszać. Na szczęście zorientowałem się w porę podczas ćwiczenia na sucho, przed rozpoczęciem przebiegu na torze, inaczej zapewne (ku uciesze kolegów na treningu) dostałbym kolimatorem w twarz. Podobnie jak kwestia niewygodnego bezpiecznika, problem ten został rozwiązany i w aktualnie oferowanych egzemplarzach w przedniej części gniazda kolimatora umieszczono dwie wypustki zgodne ze standardami RMSc Shield oraz K-footprint Holosuna. Osobiście jestem trochę zawiedziony wyborem standardu – zawęża on wybór pasujących kolimatorów, głównie do modeli o niewielkich soczewkach, przeznaczonych do codziennego noszenia. Z uwagi na szerokość zamka niemożliwe było umieszczenie bezpośredniego wycięcia pod najbardziej popularny standard RMR, jednak zastosowanie na przykład systemu płytek montażowych opartych o footprint DeltaPoint Pro dałoby użytkownikom dużo większe pole wyboru. Nie ma jednak problemu, z którym czołowi spece od frezowania zamków by sobie nie poradzili 😉

Wisienka na torcie 2011 – spust
W myśl zasady najlepsze na koniec, to co najlepsze w platformie 2011 – praca języka spustowego. Z uwagi na znaczny przebieg testowanego egzemplarza (około 8 tysięcy) można śmiało założyć, że wszystko zdążyło się dotrzeć. O dziwo, pomiar wskazał średnio 1236 g, zauważalnie poniżej deklarowanych przez producenta okolic 1600 g. Krótki ruch jałowy, wyraźne przełamanie, zupełny brak nurkowania przy odpowiednim wyregulowaniu znajdującą się wewnątrz języka śrubą i wyraźny pozytywny reset. Na papierze brzmi to podobnie do wielu innych konstrukcji, jednak z uwagi na charakterystyczny dla platform 1911/2011 sposób pracy, gdzie język spustowy przesuwa się równolegle do osi lufy, daje to zupełnie inne odczucia przy strzelaniu — trzeba tego po prostu spróbować.

Podsumowanie
Przez testowany egzemplarz Apollo 11 przepuściłem około 500 sztuk amunicji, napotkałem jedno zacięcie – problem z ekstrakcją łuski przy pierwszym strzale, więc zrzuciłbym to raczej na mój kiepski chwyt w połączeniu z miękką sprężyną powrotną. Pistolet prowadzi się pewnie, spust jest łatwo wyczuwalny i mam wrażenie, że naprawdę trzeba się postarać, żeby zerwać strzał. Zresztą wszyscy koledzy ze strzelnicy, którzy podczas testów mieli okazję go wypróbować, zwracali na to uwagę. Często też wyrażali zdziwienie, że w pistolecie w tym progu cenowym dostajemy tak pracujący spust prosto z pudełka (no może prawie prosto, w końcu testowany pistolet miał już na koncie zauważalny przebieg). LFA Apollo 11 jest dokładnie tym, czym miał być w założeniu – pozwala poczuć magię platformy 2011 bez nadmiernego drenowania portfela, jednocześnie stanowiąc solidną bazę do modyfikacji.
Dziękujemy sklepowi Hubertus Pro Hunting za udostępnienie pistoletu Live Free Armory (LFA) Apollo 11 4,9″ FDE do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji