Druga edycja Gun Expo
Większe możliwości Gun Expo
Od samego początku było wiadomo, że podczas drugiej edycji Gun Expo będzie co obejrzeć i z czego postrzelać. Tak, postrzelać, ponieważ w odróżnieniu do ubiegłorocznej wystawy, która odbyła się w innej lokalizacji, zajmując całą oś strzelnicy i parking przed nią, w tym roku wykorzystano możliwości, jakie daje duży kompleks sportowy, oddzielając część targową od demonstracyjnej.
Nie była to zresztą jedyna istotna zmiana. Impreza zdecydowanie się rozrosła, a już w momencie otwarcia przed halą Centrum Sportu i Rekreacji ciągnęła się kolejka chętnych do wejścia, więc średnio wyobrażam sobie organizację takiej wystawy na jakiejkolwiek krytej strzelnicy, która nie jest połączona z żadnym innym obiektem zdolnym pomieścić takie tłumy zwiedzających. Centrum Sportu i Rekreacji w Błoniu to jedno z niewielu miejsc, w których obok hali sportowej i krytego basenu działa dobrze wyposażona strzelnica. Jak podają organizatorzy, tegoroczną imprezę odwiedziło blisko 3000 osób.
Podziemna strzelnica
Nawiasem mówiąc, TenClub jest jednym z ciekawszych miejsc, w jakich przyszło mi praktykować ten sport. Mieści się w samym centrum niewielkiej, podwarszawskiej miejscowości, pod dużym, nowoczesnym ośrodkiem sportowym. Mieszkańcy przychodzą na siłownię, basen, treningi i mecze, na korytarzu można kupić kąpielówki, dostępne są sauna, kręgielnia i ścianka wspinaczkowa, a w podziemiach znajduje się prawdziwa perełka – strzelnica z 50-metrową osią. Jeżeli nie byliście, serdecznie polecam. Jedynym minusem jest oczywiście dojazd, ale dla mieszkańców Warszawy to żadna nowość, bo czy chcielibyśmy wybrać się na Rembertów, do Modlina, Marynina, a nawet do FSO, raczej nie będzie to podróż na 10 minut.
Najważniejsze czyli broń palna
Perełki Gun Expo
Przejdźmy zatem do tego, co najważniejsze. Zamiast opisywać wszystkie pokazywane przez wystawców eksponaty, skupię się na nowościach i produktach, które wydały mi się szczególnie interesujące.
Galil Ace drugiej generacji
Na stoisku Strefy Celu moją uwagę przykuły dwa sprzęty produkcji izraelskiej. Pierwszy to IWI Galil ACE Gen. 2, czyli swego rodzaju reinterpretacja oryginalnego Galila. Na oko taki AK, ale z nowoczesnym łożem, gniazdami QD, szyną Picatinny na całej długości i kolbą od AR-a, w dodatku zamontowaną na zawiasie, co umożliwia złożenie jej na bok. Jeżeli ktoś nie może się zdecydować, czy woli AK, czy AR-a, Galil ACE Gen. 2 może być odpowiedzią. Tym bardziej, że jest dostępny w różnych kalibrach, w tym 7.62 x 39 mm i 5.56 mm x 45 NATO. Z jednej strony dziwactwo, z drugiej – gratka dla kolekcjonerów. Niestety cena na poziomie 14500 zł sprawia, że równie dobrze można kupić oba karabiny, które zostały tu zmiksowane, a jeszcze na akcesoria powinno zostać trochę grosza.

Pistolety Bul Armory
Drugą ciekawostką na tym stoisku były pistolety Bul Armory. Marka ta wyspecjalizowała się w produkcji oryginalnych, usportowionych lub nawet wyczynowych pistoletów bazujących na koncepcji i mechanice kultowych konstrukcji, takich jak Colt 1911, Glock czy CZ 75. Mnie szczególnie wpadły w oko te na bazie Glocka, a konkretnie AXE Hatchet i AXE Tomahawk. Oba dostępne są zarówno w wersji full-size (FS, na bazie Glocka 17), jak i kompaktowej (C, pod względem rozmiarów tożsamej z Glockiem 19). Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec te podobieństwa. Przyciski zwalniania zamka i magazynka oraz charakterystyczne wąsy do rozkładania – to chyba jedyne elementy tego pistoletu, w których spod tego sportowego szkieletu wyłania nam się Glock. Reszta to dokładnie to, co sam próbowałbym zrobić z Glockiem, gdybym na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności stał się jego posiadaczem (tak, zgadliście, nie jestem fanem tej marki). Gruby chwyt o agresywnej fakturze, pełen stippling (nawet w miejscu, w którym opieramy na broni palec wskazujący dłoni stabilizującej), magazynek z poszerzoną stopką (choć w pełni kompatybilny ze standardem Glocka), spłaszczony, lekki spust z wyraźnym przełamaniem i krótkim resetem, szyna Picatinny z przodu, ciekawie ukształtowany zamek z wycięciem pod kolimator (RMR), wydłużony prawie jak w typowych kurkowcach bobrzy ogon i piękna lufa – to tak w dużym skrócie. Jakby tego było mało, w modelu AXE Tomahawk zamek jest bardziej agresywny i został wycięty z przodu, ponieważ w samej lufie wykonano pięć otworów, które działają jak kompensator podrzutu. Co tu dużo mówić – petarda. Co prawda pistolety AXE były już wcześniej dostępne w Polsce, jednak te z nowej dostawy wydają mi się jeszcze bardziej pociągające (przykładowo, w poprzednim modelu Tomahawk mieliśmy lufę pokrytą azotkiem tytanu, ale bez otworów kompensujących). Ceny zaczynają się od 4500 zł za wersję Hatchet w kolorze srebrnym (czarna jest o 400 zł droższa), natomiast Tomahawk kosztuje 6990 zł (tutaj czarny zamek wymaga dopłaty 460 zł). Co ciekawe, odpowiadające sobie wersje FS i C kosztują dokładnie tyle samo.
Son of Gun
Na stoisku firmy Son of Gun wciąż dużym zainteresowaniem cieszył się karabinek PCC SOG-X, którego prototypową wersję zaprezentowano podczas ubiegłorocznego Gun Expo. W stosunku do tamtej konstrukcji w odmianie produkcyjnej zaszło jeszcze wiele drobnych zmian. Już nie wiem, czy nie lepiej byłoby, aby wszystkie te poprawki były wprowadzane w tajemnicy, za kulisami, aby gotowa, ostateczna wersja została pokazana dopiero teraz. Wiele wskazuje na to, że tak samo będzie również w przypadku nowych AR-ów SoG-a, których prototypy zostały pokazane właśnie podczas tegorocznego Gun Expo. Kiedy zapytałem przedstawiciela firmy, co się zmieniło, dowiedziałem się, że w zasadzie wszystko, ale jeszcze nie wiadomo, czy to koniec prac. SoG-i cieszą się dużą popularnością, więc domyślam się, że zarówno posiadacze starszych modeli tej marki, jak i osoby przymierzające się do zakupu swojego pierwszego karabinu, będą żywo interesować się tymi modyfikacjami, jednak o szczegóły trzeba pytać producenta, a najlepiej po prostu poczekać, aż koncepcja się wyklaruje i objawi nam się w formie gotowych produktów na sklepowych półkach.
Ciekawy Stoeger Cougar 8000FT
Jeśli chodzi o broń krótką, w oko wpadły mi między innymi nowe pistolety Stoegera. Marka ta dała się poznać jako producent bardzo fajnych strzelb i pistoletów z serii STR-9, bazujących na Glocku. Ze względu na solidną konstrukcję, przystępne ceny i bogate wyposażenie zyskały one w Polsce sporą popularność. Przez długi czas STR-9 był jedynym dostępnym w naszym kraju pistoletem ze stajni Stoegera, ale niedawno się to zmieniło. Oprócz kompaktowej (STR-9C) i sportowo-taktycznej (STR-9S Combat) wersji tego bezkurkowca w sprzedaży pojawił się model Cougar 8000FT, czyli wykonana ze stali nierdzewnej kopia konstrukcji Beretty.

Hubertus Pro Hunting z LFA Apollo 11
Na stoisku salonu Hubertus Pro Hunting wzrok przyciągał pistolet Live Free Armory Apollo 11 Compact w nietypowym, czarno-białym malowaniu. Jeżeli lubicie oryginalną, kolorową broń, ale zamiast od razu po zakupie oddawać ją do rusznikarza, chcielibyście po prostu kupić taki pistolet lub karabin prosto z fabryki, w LFA istnieje taka możliwość. Oczywiście nie jest to jedyna firma produkująca broń w kolorze innym niż czarny, ale większość marek, jeśli w ogóle to robi, ogranicza się do popularnych wersji piaskowej i zielonej, od czasu do czasu wypuszczając coś ciekawszego, jak brąz czy różne odcienie szarości. Przyznacie jednak, że taka krówka to coś, czego na strzelnicach nie widuje się często.

Beretta 80X Cheetah
Skoro już jesteśmy w temacie interesujących wersji kolorystycznych, nie sposób było nie zauważyć Beretty 80X Cheetah w zaprezentowanej niedawno wersji OD Green. Piękny pistolet, takie małe dzieło sztuki. Szkoda tylko, że dostępny jest jedynie w kalibrze 9 mm x 17. Wiem, że model ten został zaprojektowany jako broń do skrytego noszenia, a do tych zastosowań 9 mm Short nadaje się znakomicie, ale jestem przekonany, że polscy strzelcy o wiele chętniej decydowaliby się na ten model, gdyby był zasilany amunicją, którą można kupić w każdym sklepie z tego typu rzeczami.

Akcesoria i części do broni na Gun Expo
Optyka Redwin
Osobny akapit postanowiłem poświęcić osprzętowi, częściom i akcesoriom do broni. Jak można było się spodziewać, dużym zainteresowaniem cieszyło się stoisko z optyką marki Redwin. Przekonują przede wszystkim przystępne ceny i fakt, że importer zapewnia własny serwis gwarancyjny. Nie oszukujmy się – jeśli kupimy tanią lunetę lub kolimator z Chin, szanse na naprawę lub wymianę sprzętu w razie jakiejkolwiek awarii są raczej małe. Tutaj obsługuje nas polska firma, która wszelkie tego typu tematy bierze na siebie. Jak to będzie dalej? Nie wiem, ale Redwiny są dostępne na rynku już od jakiegoś czasu, sprzedało się ich sporo i nie słychać, aby co drugiemu użytkownikowi coś się psuło już podczas pierwszej wizyty na strzelnicy.

Kompensatory do broni krótkiej od GK Arms
Tuż obok można było zobaczyć kompensatory firmy GK Arms. Wyróżnia je przede wszystkim konstrukcja, a w szczególności sposób montażu. Nie są bowiem przykręcane do lufy, ale montowane na szynie szkieletu – w miejscu, w którym zwykle montuje się latarkę lub celownik laserowy. Taki pomysł wymaga rzecz jasna dokładnego dopasowania kompensatora do danego modelu pistoletu, ale panowie z GK Arms obróbkę elementów metalowych mają w małym palcu. Co więcej, ich urządzenia wylotowe są dostępne w różnych wersjach kolorystycznych, czego nie omieszkali pokazać na swoim stoisku. CZ-tka, Glock, Canik – właściwie każdy pistolet z takim dodatkiem prezentował się wspaniale. A gdzie latarka? Tam, gdzie zwykle, tylko trochę niżej, ponieważ kompensatory GK Arms mają własną szynę Picatinny, aby nie odbierać nam możliwości montażu akcesoriów w tym standardzie. Ceny oscylują w granicach 1300-1600 zł.
Manufaktura Plastiku
Manufaktura Plastiku obok wielu doskonale znanych strzelcom produktów zaprezentowała na Gun Expo wykonane z tworzywa sztucznego flagi bezpieczeństwa do karabinów systemu CZ 457. Kolorowy klocek montuje się w komorze nabojowej, wprowadzając go od strony gniazda magazynka. Niby to tylko kawałek plastiku, ale jest to kolejna rzecz od Manufaktury Plastiku, która strzelcom naprawdę się przyda, szczególnie na zawodach i strzelnicach, których załoga podchodzi do kwestii bezpieczeństwa bardzo rygorystycznie. Kolorowe flagi bezpieczeństwa będą dostępne również w wersjach dostosowanych do innych platform i kalibrów.

Hydrauliczne oporniki Kyntec
Miłośników modyfikowania karabinów AR15 i podobnych z pewnością zainteresują akcesoria marek Kyntec i Overbore Systems. Pierwsza zaprezentowała bufory hydrauliczne Kynshot, dostępne w różnych wersjach dla karabinów AR15, AR10 i PCC, a nawet strzelb. Urządzenie wygląda jak typowy buffer, z tą różnicą, że zamiast jednego, ciężkiego elementu lub zespołu ciężarków przedzielonych elastycznymi tłumikami mamy tu maleńki amortyzator. Jakość wykonania, przynajmniej jeśli chodzi o to, co można ocenić, trzymając taki element w ręku – petarda. Zdaniem producenta Kynshot zmniejsza odrzut broni o około 25-35%, zwiększając precyzję strzału, redukując zużycie elementów ruchomych i ułatwiając oddanie kolejnego strzału. Montaż jest oczywiście dziecinnie prosty i w zasadzie nie wymaga użycia narzędzi, może poza czymś, co posłuży nam do wciśnięcia pinu blokującego fabryczny buffer. Ceny wahają się od 990 do 1100 zł.

Montaże Overbore Systems
Z oferty Overbore Systems warto wyróżnić przede wszystkim montaż do optyki Kenu Riser i zawias do latarki SWVL. Ten drugi umożliwia zamontowanie latarki na broni pod takim kątem, jaki nam pasuje. Dostępne są wersje przystosowane zarówno do gniazd M-LOK, jak i szyn Picatinny. Kenu Riser to natomiast taka podwyższona szyna Picatinny w formie wydłużonego trapezu. Założenie jest takie, abyśmy mogli zamontować na tym jednym elemencie na przykład kolimator z powiększalnikiem. Wówczas możemy nieco szybciej przenieść cały taki zestaw na przykład na inną jednostkę broni, ale przede wszystkim zajmujemy mniej miejsca na właściwej szynie karabinu i zyskujemy swobodny dostęp do dźwigni przeładowania. Nie powiem, sprytne, ale też stosunkowo drogie – dokładnie 1000 zł.

Odzież i oporządzenie
Kilku producentów odzieży
Jeśli chodzi o ubrania strzelecko-taktyczne i wszelkiego rodzaju szpej, również było co zobaczyć. Trochę zdziwił mnie fakt, że odzież marki 5.11 Tactical zaprezentowano tylko na kilku manekinach ustawionych gdzieś na uboczu, ale w tej materii nie jestem obiektywny, bo w swojej szafie (tej, która nie musi mieć żadnego certyfikatu) nie mam chyba tylko skarpetek amerykańskiej firmy. Dominowały produkty mniejszych firm i to też dobra wiadomość, bo zwykle są one otwarte na nietypowe życzenia klientów, ceny są korzystniejsze niż u gigantów takich jak Helikon-Tex czy 5.11 Tactical.

Take the Shot
Gdybym miał wybrać jedną firmę, której produkty zrobiły na mnie największe wrażenie, byłaby to polska manufaktura Take the Shot. Wcześniej słyszałem tylko o jej osłonach tłumików (które teraz otrzymały nowe, bardziej pancerne mocowanie), ale nie wiedziałem, że w jej ofercie można znaleźć także pasy taktyczne, zawieszenia do broni czy torby. Najprostszy pasek do karabinu kupimy już za 85-90 zł, a taki wypasiony za 130-140 zł. Dwuczęściowy pas taktyczny o szerokości 45 mm z klamrą Cobra i 25-mm taśmą MOLLE na całej długości wyceniono na 350 zł. Tyle samo kosztuje wynalazek, jakiego chyba jeszcze wcześniej nie widziałem – szelki do broni, czyli coś w rodzaju odkrytego plecaka. Nie jest to alternatywa dla prawdziwego plecaka, torby lub kufra, a raczej coś dla osób, które często przemieszczają się z bronią po terenie strzelnicy, ewentualnie myśliwych. Przydatność bojowa dyskusyjna, ale szpan – plus dziesięć. Brawa za pomysłowość!.
Gun Expo - testowanie na strzelnicy
Oblegane tory strzeleckie
Osobną atrakcją była możliwość przetestowania broni na strzelnicy i wzięcia udziału w zawodach. W kolejce ustawili się więc zarówno strzelcy wysoko oceniający swoje umiejętności, jak i ci, którzy chcieli zwyczajnie wybrać z listy kilka jednostek, które wpadły im w oko. Do dyspozycji były karabiny, pistolety i strzelby takich marek jak Grand Power, Schmeisser, Benelli, Live Free Armory, Steyr Arms, Fabarm, Savage, Ruger, Son of Gun, IWI czy Bul Armory. Można było również sprawdzić niektóre akcesoria i optykę. Zainteresowanie tą częścią imprezy było tak duże, że trudno było mi przedostać się na strzelnicę, aby zrobić zdjęcia. Nie wiem, ile trzeba było stać w kolejce, aby wejść na stanowisko, ale większość zgromadzonych tam osób zdawała się nie przejmować tymi trudnościami.
Co można zrobić lepiej?
Jeżeli wystawa w przyszłym roku odbędzie się w tej samej lokalizacji, wprowadzenie zapisów na konkretną godzinę – nawet jeśli plan delikatnie się rozjedzie – nie będzie głupim pomysłem. Przy takiej liczbie zwiedzających stanowisk na strzelnicy powinno być nie cztery, nie pięć, ale przynajmniej dwadzieścia. Nie jestem jednak pewien, czy w Polsce istnieje obiekt, który z jednej strony oferowałby takie możliwości, a z drugiej mógł pomieścić część wystawową. Na niektórych strzelnicach otwartych – pewnie. Ale tak, aby wszystko było pod jednym dachem, aby impreza była całkowicie odporna na warunki pogodowe (które akurat w ten weekend były świetne) i aby wystawcy nie musieli przyjeżdżać z własnymi namiotami (mimo że niektórzy i tak je rozstawili) – raczej nie.
Podsumowanie Gun Expo 2024
Polacy zainteresowani bronią palną
Podsumowując, impreza była jednoznacznie udana. Szkoda, że nie było części firm, które wcześniej deklarowały swoją obecność, ale za to było też kilka takich, które najwyraźniej zdecydowały się wziąć udział w tym wydarzeniu w ostatniej chwili. Gun Expo pokazuje, że imprezy strzeleckie przyciągają prawdziwe tłumy. I nie są to przypadkowe osoby, ale ludzie, którzy sporo wiedzą, zadają mądre pytania i chcą dalej rozwijać swoją pasję.
Dobrze, ale wciąż za mało
Niestety w Warszawie i okolicach wciąż brakuje tego typu wydarzeń. Owszem, są zawody, szkolenia, dni otwarte, spotkania organizowane przez różne sklepy i kluby. Każdy taki event przyciąga sporą grupę strzelców, ale żeby tak w jednym miejscu można było zobaczyć sprzęt kilkuset różnych marek, przymierzyć się do kilkudziesięciu pistoletów, wypytać o kolimatory, pasy, kompensatory i preparaty do czyszczenia broni? Takich wydarzeń jest jak na lekarstwo, żeby nie powiedzieć, że nie ma ich wcale. Gun Expo ma jeszcze duży potencjał, by się rozrosnąć, ale już w tym momencie jawi się jako jeden z jaśniejszych punktów w strzeleckim kalendarzu. Podobno są już bardzo konkretne plany na kolejną edycję, więc pozostaje tylko trzymać kciuki. Organizatorzy zapraszają na kolejna edycję, która ma się odbyć 6 i 7 września 2025.
Patronat medialny