Mistrzostwa Włoch w strzelectwie, zakończone niedawno, przyniosły wiele emocji i wrażeń dla wszystkich uczestników. Zawody, będące jednocześnie ostatnimi w tegorocznym cyklu Benelli Circuit, odbyły się w nowej dla większości zawodników strzelnicy Conrad Shooting Club ASD. To wyjątkowe miejsce, usytuowane na bazie prostokąta z dużymi i szerokimi osiami, zachwyciło wszystkich uczestników. Podłoże strzelnicy trzymało się mocno, choć trochę kamieni miało swoje własne zdanie na temat równości, postanowiło wyrównać się z poziomem linii błędu. Ioannis Topalidis poczuł to na własnej skórze i mimo, moim zdaniem słusznej, reklamacji na stan torów, otrzymał karę procedury za oddane strzały spoza wyznaczonego terenu.
Całe zawody składały się z fascynujących 18 torów, zróżnicowanych pod względem trudności. Niektóre z nich stwarzały możliwość szybkiego strzelania, podczas gdy inne wymagały strategicznego podejścia ze względu na bliskość celi no shoot. Zawody trwały dwa dni, z pierwszym dniem poświęconym na rozegranie 10 torów, a drugim na pozostałe 8.
Jako strzelcy jesteśmy przyzwyczajeni do wczesnego wstawania na zawody, ale gdy zestawisz to z niską, nawet jak na Włochy, temperaturą i świtem o 8.00 gdzie Słońce leniwie dopiero wstaje i albo świeci prosto w twarz albo chowa się za każdym najmniejszym kamieniem dając cień na cel.
To na co trzeba zwrócić szczególną uwagę to frekwencja. 204 strzelców z całej Europy (i paru zapaleńców z dalekiej Brazylii, bo dlaczego nie?) zjechało się na to strzeleckie święto, aby spotkać się na torach i rywalizować między sobą. Była to w zasadzie ostatnia szansa aby sprawdzić swoje skupienie, przygotowanie jak i kondycje broni przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Tajlandii – pomyśleć że to już za 3 tygodnie…
Całe wydarzenie przebiegało bez większych problemów choć nadinterpretacja lub niedoprecyzowanie przepisów IPSC spowodowało kilka żywiołowych, zwłaszcza przy włoskim temperamencie, dyskusji, a niektóre z nich skończyły się wykluczeniem zawodnika z zawodów.
Najważniejszym elementem zawodów były oczywiście wyniki. W poszczególnych kategoriach i dywizjach, pierwsze trzy miejsca wyglądały następująco:
**Dywizja Open:**
- TAUSIEWICZ, MARCIN (Polska)
- NIEWIADOMSKI, PIOTR (Polska)
- FORLANI, DARIO
**Dywizja Standard:**
- POZZA, NICOLA (obrońca tytułu z zeszłego roku)
- LAUKIA, JARKKO
- KIKTENKO, ANDRII
**Dywizja Standard Manual:**
- VIITALA, JAAKKO
- DAVITE, AGUIAR DAVID
- SARTORI, MATTIA
**Dywizja Modified:**
- CHATZIGIANNIS, MICHAIL
- SGAMBATO, ANIELLO
- BURES, VITEZSLAV
Polscy strzelcy doskonale reprezentowali swój kraj, zdobywając nie tylko miejsca na podium w klasyfikacji ogólnej, ale również triumfując w poszczególnych kategoriach i dywizjach.
W kategorii Open, Piotr Niewiadomski zajął 1. miejsce w klasie senior, pokazując, że doświadczenie to klucz do sukcesu. W kategorii Standard, Marta Sarna zdobyła 2. miejsce, podczas gdy Natalia Boszko zajęła 3. miejsce w klasie lady – ta ładniejsza strona sportu.
A drużynowo? Oczywiście Polska na czele. Marcin Tausiewicz, Piotr Niewiadomski i Leszek Stepura w klasie Open pokazali, że współpraca na strzelnicy to sztuka, a złoto jest im pisane. Maciej Boszko, Piotr Kalbarczyk, Marcin Nowak i Grzegorz Kochan w kategorii Standard potwierdzili, że Polska drużyna to strzelecka siła i zgarnęli brązowy medal. Tak samo jak drużyna Standard Manual w składzie Łukasz Borkowski, Łukasz Bulda i Paweł Olech.
Wszystkie te wyniki potwierdzają wysoką jakość polskich strzelców i ich umiejętności w międzynarodowej rywalizacji. Mistrzostwa Włoch na strzelnicy Conrad Shooting Club ASD z pewnością zapisały się w historii jako udane i pełne sportowych emocji wydarzenie.
A potem, tradycyjnie jak co roku, wszyscy przeszli do etapu strzeleckiego chrupa. Francuskie bagietki, greckie oliwki, włoskie salami, duńska czekolada – to tylko niektóre smakołyki, które można było spróbować. Z polskich specjałów doceniono, kiszone ogórki, dżem ze świni i płynną szarlotkę. To było jak strzeleckie święto smaków, gdzie tradycje organizatorów przerodziły się w strzelecki bufet, a strzelcy ze swoimi lokalnymi smakołykami podzielili się kulinarnym dziedzictwem. I tak zakończyły się mistrzostwa kto nie był niech wpisuje je w przyszłoroczny kalendarz.