Stosunek rannych do zabitych w rosyjskiej armii wynosi zaledwie 2 do 1. Porównując do innych konfliktów XXI wieku, kiedy medycyna pola walki znacznie się rozwinęła, proporcje znacznie odbiegają od wojennej średniej. Podczas inwazji na Irak w 2003 r., tylko w regularnych działaniach wojennych sojusznicy stracili 172 zabitych i 551 rannych. Daje to stosunek 3,2 do 1 i nie odbiega od średniej z konfliktów z końca XX w. Tymczasem dla Ukraińców jest to oficjalnie aż 9,6 do 1. Od 2014 Ukraińcy zrobili niezwykły krok w przód, jeśli chodzi o medycynę pola walki. Czego nie można powiedzieć o Rosjanach.
Rosyjscy żołnierze niosący rannego kolegę / Zdjęcie: Zrzut ekranu
Niewielki stosunek zabitych do rannych wynika ze słabości rosyjskiej medycyny pola walki, a ponadto siły rosyjskie mają trudności z ewakuacją rannych z pola bitwy. Nie jest to nic zaskakującego, ponieważ o słabości osobistego wyposażenia rosyjskiego żołnierza głośno mówią nawet rosyjskie media. Słynna stała się scena podczas pierwszej fali tzw. częściowej mobilizacji, kiedy okazało się, że zabrakło zestawów medycznych. Żołnierka tłumaczy zmobilizowanym, że nawet apteczki samochodowe wystarczą. Do tego będą potrzebowali tabletek na rozwolnienie i… tamponów.
Newly mobilized Russians are told what they need to take to the war. Spoiler – pads and tampons.
(English subtitles) pic.twitter.com/CumYqqpuit— Special Kherson Cat 🐈🇺🇦 (@bayraktar_1love) September 26, 2022
Tłumaczy żołnierzom, że wystarczy, aby żony kupiły im najtańsze i wyjaśnia, że są one potrzebne to zatamowania krwotoków po zranieniu. Faktycznie na kursach TC3 często tę metodę się przywołuje, jako sposób na awaryjne zabezpieczenie rany w przypadku braku podręcznego pakietu z zasięgu ręki, ale w żadnej armii NATO żołnierza nie wysyła się na pole walki bez stazy taktycznej i środków hemostatycznych.
Co jest znamienite, wypowiedź Rosjanki oznacza, że żołnierze nie przechodzą kursu ratownictwa medycznego nawet na najniższym poziomie, który powinien być znany każdemu żołnierzowi. Mimo że od tamtej sceny minęły podczas dwa lata, Rosyjscy żołnierze nadal nie przechodzą kursu ratownictwa pola walki nawet na najniższym poziomie, który powinien być znany każdemu żołnierzowi. Jeden z żołnierzy usłyszał, że ma pilnować stazy i jej nie zgubić. Przytwierdził ją więc do munduru trytytkami. W przypadku ranienia nie byłby w stanie z niej skorzystać w krótkim czasie. Rosjanie wysyłają na front żołnierzy całkowicie nieprzygotowanych do walki.
W połowie ubiegłego roku potwierdził to artykuł w Przeglądzie Wojenno-Medycznym, w którym zwrócono uwagę, że jednym z powodów wysokiej śmiertelności rannych jest słabe wyszkolenie indywidualne żołnierza. Ich indywidualne pakiety medyczne również znacznie odbiegają poziomem od stosowanych przez Ukraińców i armie NATO. Stąd też często nawet mniej groźne zranienia, które w przypadku braku odpowiedniego zaopatrzenia i szybkiej ewakuacji skutkują śmiercią żołnierza.
Błahe rany skutkują śmiercią
Właśnie brak wyszkolenia i wyposażenia są głównymi przyczynami śmierci rosyjskich żołnierzy. Nie jest to żadna tajemnica. Pisała o tym specjalistyczna prasa rosyjska, a nawet media powiązane z Kremlem. Wspominają o tym analizy wywiadu ukraińskiego, izraelskiego i amerykańskiego. Główną przyczyną śmierci z ran są masywne krwotoki ran kończyn. Na drugim miejscu znajdują się śmiertelne rany i urazy głowy, które są powodowane z powodu nienoszenia hełmów lub używania przestarzałego sprzętu ochronnego. Na trzecim oparzenia.
Rosyjscy lekarze podkreślają, że umiejętne zaopatrzenie rannego i szybka ewakuacja w około połowie przypadków dawałaby szansę na uratowanie rannego. Jest to jednak całkowicie zaniedbany aspekt wyszkolenia i systemu funkcjonowania armii. W wielu badaniach powtarza się, że znacznie więcej rosyjskich żołnierzy przeżyłoby, gdyby system ewakuacji medycznej działał sprawniej.
Niestety dla Rosjan, obecny system jest niedostateczny, a jego funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia, będąc w dużej mierze uzależnionym od doraźnych rozwiązań. W mediach społecznościowych od początku wojny pojawiają się zdjęcia i filmy dokumentujące ewakuację rannych, którzy często przewożeni są na wózkach, w starych Ładach lub po prostu ciągnięci na prowizorycznych noszach.
Rosja nie dysponuje odpowiednimi opancerzonymi pojazdami medycznymi, choć w propagandzie pojawiają się informacje o specjalistycznych pojazdach ZSA-T Linza, bazujących na podwoziu KamAZ-53949 Tajfun, oraz o nowoczesnych bezzałogowych pojazdach lądowych, jak BRG-1. Według mediów państwowych, ten dron może poruszać się na odległość do 700 metrów, z możliwością zwiększenia zasięgu do 4 km dzięki retransmisji, i może transportować ładunki o wadze do 250 kg, co miałoby umożliwić ewakuację rannych lub dostarczanie zaopatrzenia na front.
Problem polega na tym, że liczba pojazdów Linza nie przekracza kilku sztuk, a na froncie były obecne jedynie do końca 2022 roku. Natomiast BRG-1 został zaprezentowany jedynie na Międzynarodowym Forum Wojskowo-Technicznym Armia w Kubince pod Moskwą. Takie informacje nie powinny jednak dziwić, gdyż Rosja rzadko wykorzystuje czołgi i transportery opancerzone, a o posiadaniu wozów do ewakuacji medycznej żołnierze mogą jedynie pomarzyć.
Ewakuacja na poziomie II wojny światowej
W praktyce medycyny wojskowej kładzie się duży nacisk na tzw. złotą godzinę, czyli czas, w jakim rannemu należy zapewnić zaawansowaną opiekę medyczną, najlepiej w ciągu 60 minut od odniesienia obrażeń, co znacząco zwiększa szanse na przeżycie. Według rosyjskich danych średni czas ewakuacji rannych do szpitali wynosi aż 14,5 godziny.
Dla porównania, w czasie wojny w Iraku średni czas ewakuacji medycznej amerykańskiego żołnierza wynosił około 40 minut. W przypadku poważniejszych obrażeń, ranni byli transportowani do szpitali poza strefą działań wojennych, na przykład do bazy Ramstein w Niemczech lub do Walter Reed Army Medical Center w USA, a czas ewakuacji do szpitali na zapleczu nie przekraczał 24 godzin.
Nawet sięgając jeszcze głębiej rosyjski system ewakuacji wygląda bardzo nędznie. W przypadku amerykańskiej armii podczas II wojny światowej średni czas ewakuacji wynosił około 4 do 6 godzin, chociaż w niektórych przypadkach mógł wynieść nawet 12 godzin, zwłaszcza w trudniejszych warunkach frontowych w górach, czy na wyspach Pacyfiku. Ranni byli początkowo transportowani do tzw. First Aid Stations (punkty pierwszej pomocy), a następnie, jeśli ich stan tego wymagał, ewakuowani do szpitali polowych lub szpitali tyłowych.
Z kolei czas ewakuacji w przypadku żołnierzy Armii Czerwonej był znacznie dłuższy, ponieważ ZSRR borykał się z poważnymi problemami logistycznymi. W początkowych latach wojny czas transportu rannych do szpitali mógł wynosić nawet 24 godziny lub dłużej. I mowa tutaj o średniej dostarczenia rannego z pola walki do szpitala polowego.
Jak widać Rosjanie przez osiem dekad niewiele poprawili standard opieki nad rannymi, a nawet nie zdołali osiągnąć czasu ewakuacji rannych, jaki miała amerykańska armia 80 lat temu.