Na pistolet ale nie tylko
Sylwetka i rozmiary DeltaPointa jednoznacznie określają go jako kolimator pistoletowy. Lekki, zgrabny, malutki – urządzenie tej wielkości jest wymarzone do montażu na niewielkim nawet pistolecie przeznaczonym do skrytego noszenia. Jeśli oczywiście ktoś chce i lubi – bo to jest kwestia bardzo indywidualna.
Założyliśmy leupolda na masadę – kompaktowy izraelski polimerowy pistolecik. Przyrządy celownicze pistoletu, mimo że wysokie – dostosowane do strzelania z tłumikiem – były za niskie jako awaryjne w przypadku ewentualnej awarii kolimatora.
Podstawa kolimatora jest tak wysoka, że całkowicie uniemożliwia używanie mechanicznych przyrządów celowniczych pistoletu. Nawet jeśli – tak jak w tym wypadku – zamontowano wysokie przyrządy współpracujące z tłumikiem dźwięku
Tuż za pokrętłem regulacyjnym, na tylnej ściance celownika widać zaślepkę pozwalającą na montaż akcesoryjnej szczerbiny awaryjnej. Nie ma jej w podstawowym wyposażeniu celownika.
Ale to Leupold – to trudno jest popsuć. Jeśli pamięta się, żeby od czasu do czasu zmienić baterię i nie przeładowywać za często pistoletu, zapierając kolimator o podeszwę buta, to problemów nie będzie.
Co prawda producent deklaruje, że bateria pozwala na około 1600 h pracy w najniższym ustawieniu jasności i 300 na najwyższym (czyli prawie 2 tygodnie ciągłej pracy), ale to w mojej opinii zależy w dużej mierze od jakości baterii. Nosząc wyposażoną w kolimator broń na co dzień, zmieniałbym baterię celownika częściej, niż podpowiada rozsądek i instrukcja obsługi – zwłaszcza nie mając możliwości korzystania z przyrządów mechanicznych. Przy zastosowaniach sportowo-zabawowych problem oczywiście nie istnieje: zgaśnie kropka, to bateryjkę się wymieni.
Mimo że DeltaPoint prosi się o montaż na krótkiej broni, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby instalować go na karabinku, strzelbie czy myśliwskim sztucerze. Na pewno nie rozleci się na broni strzelającej rozsądnym nabojem: 223 Rem, 308 Win czy 12ga nie powinno zrobić problemu. Podobno prawdziwym sprawdzianem celowników optoelektronicznych jest montaż na rewolwerach 357 czy 44 Magnum. Może kiedyś któryś z dystrybutorów będzie miał na tyle odwagi, żeby przekazać podobny celownik do testów wytrzymałościowych właśnie na takiej broni…
Oczywiście kalibry w rodzaju 9,3x74R, 375 H&H Mag czy 700 Nitro Express mogłyby okazać się mordercze dla podzespołów malutkiego leupolda. Zapytajmy jednak szczerze: ile osób używa 700 Nitro Express?
Na potrzeby popularnych kalibrów leupold będzie wystarczająco odporny – bez względu na to, czy mówimy o broni krótkiej, czy długiej, o kalibrach pistoletowych, czy karabinowych.
Budowa
DeltaPoint PRO sylwetką nie wyróżnia się specjalnie spośród setek innych mikrokolimatorów dostępnych na rynku. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale po kolei.
Kolimator ma 1,8 cala (około 45 mm) długości i waży niecałe 60 g. Zbudowano go z aluminium, a nie, jak to często ma miejsce wśród tańszego sprzętu, z plastiku. Częściowo jest też chroniony stalowym pancerzem: osłonięto nim optykę urządzenia. Pancerzyk jest demontowalny. Za celność odpowiada plamka o średnicy 2,5 MOA, którą można ustawić w jednej z ośmiu jasności.
Kompaktowy kolimator zbudowano jak Mały Czołg porucznika Grubera. Przypadkowa dewastacja urządzenia jest wielce nieprawdopodobna. Oczywiście można popracować nad DeltaPointem pyrlikiem (pyrlik to taki większy faustlik). Ale po co?
Bateria jest chroniona przed nadmiernym rozładowaniem za pomocą czujnika ruchu. Jeśli broń pozostaje w całkowitym bezruchu przez dłużej niż 5 minut, urządzenie wyłączy się. Trzeba jednak pamiętać, że nosząc broń z DeltaPointem, celownik mamy cały czas włączony. Dlatego właśnie wspominałem, że baterię należy wymieniać w takich okolicznościach częściej, niż to zaleca producent.
A wymiana baterii jest prosta. Nie trzeba demontować celownika z broni – to najważniejsze. W starszych konstrukcjach przedział baterii znajdował się pod spodem mikrocelownika. To wymuszało demontaż urządzenie za każdym razem, kiedy bateria wymagała wymiany. A to z kolei powodowało utratę zera i konieczność przystrzelania broni.
Bateria ulokowana w górnej części kolimatora pod zamykanym zatrzaskiem (bez sprężyny!) wieczkiem daje się wymienić bez demontażu celownika z broni. Tuż za pokrętłem regulacyjnym, na tylnej ściance celownika widać zaślepkę pozwalającą na montaż akcesoryjnej szczerbiny awaryjnej. Nie ma jej w podstawowym wyposażeniu celownika
Tu ten problem nie występuje. Co więcej, pokrywka przedziału baterii jest zamykana nie gwintem, a zatrzaskiem – to jeszcze bardziej ułatwia sprawę. Niby nie wiadomo, jak ze szczelnością, ale producent obiecuje, że nawet zanurzanie kolimatora pod wodę nie spowoduje przerw w pracy.
Jeśli mowa o przystrzeliwaniu broni, to też mamy ułatwione zadanie – zamiast malutkich śrubek całkiem spore pokrętła obracane bądź to szerokim śrubokrętem, bądź monetą. Nie wystają one oczywiście poza obrys celownika
Kliknięcie odpowiada przesunięciu punktu celowania o 1 MOA. Zarówno w poziomie, jak i w pionie można go przesunąć o 60 MOA, a na jeden pełny obrót pokrętła przypada 40 MOA.
O niskim poziomie naładowania baterii informuje użytkownika specjalne wskazanie. Nie było mi dane go zobaczyć.
Strzelanie
Do strzelania z krótkiej broni z kolimatorem trzeba przywyknąć. Wyciągnięta z kabury broń z założonym celownikiem nie trafia przed oczy we właściwej pozycji. Na początku trzeba mozolnie poszukiwać kropki. To frustrujące. Ponad 15 lat strzelania to jednak sporo czasu dla pamięci mięśniowej i oszukanie jej stanowi pewien wysiłek.
Leupold DeltaPoint PRO na izraelskiej Masadzie. Po wstępnym ostrzelaniu się z pistoletem wyposażonym w kolimator granie na gongach i wywracanie popperów zstaje się naprawdę zabawą na czas. Nie sposób nie trafić
Może jest nawet trochę za łatwo.
Niemniej kiedy już uda się pokonać najpotężniejszą siłę we Wszechświecie – siłę przyzwyczajenia – używanie kolimatora na pistolecie staje się cholernie przyjemne.
Leupold ma wyśmienite szkła, obraz nie ma ani przekłamań koloru ani kształtu. Punkt celowania jest dość wyraźny – dla mnie może nie idealny, ze względu na astygmatyzm, ale i tak wygodny.
Składanie się do strzału staje się o wiele szybsze niż przy użyciu przyrządów mechanicznych. O wygodzie stosowania kolimatora na karabinku czy strzelbie nie ma sensu nawet pisać. Długa broń z kolimatorem a bez niego to różnica jak między prowadzeniem trabanta i mercedesa.
Bez względu na to, z czego chcemy strzelać, używanie kolimatora pozwala robić to szybciej, bardziej intuicyjnie i celniej (do pewnego dystansu)…
… dopóki nie rozładuje się bateryjka.