MILMAG: Miło nam gościć Pana, Panie Gevorkyan, tutaj na targach MSPO 2025. Czy mógłby Pan opowiedzieć nam, naszym widzom i czytelnikom, trochę o swojej firmie i o jej początkach? Z tego, co rozumiem, firma została założona na Słowacji w 1996 roku, a Pan ma wykształcenie wojskowe jako inżynier. Czy mógłby Pan przybliżyć nam początki swojej działalności?
Mgr inż. Artur Gevorkyan: Tak, mam wykształcenie wojskowe, jestem inżynierem w przemyśle lotniczym, a moją specjalizacją są materiały, głównie materiały kompozytowe, a metalurgia proszków stanowi część tej dziedziny. Co więcej, mój ojciec miał takie samo wykształcenie i był jednym z największych ekspertów w krajach byłego Związku Radzieckiego. Dlatego naturalne było, że po odejściu z armii w latach 90. zdecydowałem się kontynuować zawód mojego ojca. Pochodzę z Armenii, ale opuściłem ją w 1991 roku. W tamtym czasie Moskwa odcięła dopływ prądu i gazu, przez co prowadzenie działalności przemysłowej w Armenii stało się niemożliwe. Dlatego wyjechałem z Armenii i założyłem prywatne przedsiębiorstwo z zakresu metalurgii proszków na Ukrainie, w Charkowie. Po około pięciu latach zaczęliśmy otrzymywać coraz więcej zapytań z Europy, więc uznałem, że konieczna jest obecność w Unii Europejskiej. Zdecydowałem się założyć firmę na Słowacji, było to łatwe, blisko Ukrainy i proste organizacyjnie. Swoją drogą, moi pierwsi klienci pochodzili z Polski, z Sosnowca, była to firma Silma, producent małych silników, oraz z Katowic, Magneti Marelli. Od tamtej pory działamy na Słowacji.
Mgr inż. Artur Gevorkyan
MILMAG: Czy mógłby Pan rozwinąć swoją wizję bycia, jak piszą Państwo na swojej stronie internetowej, dostawcą kompleksowych rozwiązań?
A.G.: Nasza firma ma bardzo trudną historię, ponieważ byłem imigrantem i, powiedzmy sobie szczerze, wszystkie dobre miejsca na rynku były już zajęte. Dlatego na początku, a przez „początek” rozumiem pierwsze dwadzieścia lat, trafiały do nas wyłącznie absolutnie szalone projekty, które wcześniej zostały odrzucone przez naszych konkurentów z Niemiec, Hiszpanii czy Włoch. Były to sytuacje typu: „potrzebujemy tego natychmiast!” – bardzo trudne, wymagające, ale to właśnie one dały początek wszystkim tym niezwykle ambitnym wyzwaniom, które obiecaliśmy rozwiązać. I rzeczywiście rozwiązaliśmy je. Wiem, że w całej naszej historii mieliśmy tylko dwa nieudane projekty. Dla porównania co roku realizujemy od stu do dwustu projektów. To ogromna, wręcz szalona liczba, i tylko dwa zakończyły się niepowodzeniem. To tworzy w naszej firmie pewną kulturę, sprzyja rozwojowi prawdziwych talentów, daje ludziom szansę na realizację niezależnie od narodowości, wykształcenia czy wcześniejszego doświadczenia. Dajemy im możliwość spełniania marzeń i zmieniania swojego życia tak, by osiągnęli poziom, o jakim marzą.
MILMAG: Z tego, co udało mi się ustalić, wspomniał Pan w jednym z wywiadów kilka lat temu, że w ciągu dwudziestu pięciu lat nie straciliście ani jednego klienta. Jak to możliwe?
A.G.: To żadna wielka tajemnica. Naprawdę wciąż współpracujemy z naszym pierwszym klientem i nadal produkujemy dla niego nasz pierwszy element. Powodem jest to, że nasze produkty są wynikiem naszego własnego rozwoju, to my je tworzymy, a z roku na rok uczymy się wytwarzać je lepiej i bardziej ekonomicznie. Dzięki temu nasi klienci nie mają powodu, by szukać gdzie indziej, żeby uzyskać, powiedzmy, o pięć procent lepszą cenę. Jednocześnie generujemy kolejne projekty i pracujemy nad nowymi rozwiązaniami z tymi samymi klientami. Co więcej, mogę powiedzieć, że nasi klienci, zarówno amerykańscy, jak i europejscy, chronią nas przed kopiowaniem przez potencjalnych azjatyckich konkurentów. Wiedzą, że rozwijamy produkty wspólnie w ich głównych siedzibach w Szwecji czy w USA i nie chcą nas stracić jako partnera.

MILMAG: Przechodząc bliżej do MSPO, gdzie teraz jesteśmy, i do Polski – jakie znaczenie ma dla Państwa rynek polski, jaka jest wasza strategia i dlaczego bierzecie udział w MSPO?
A.G.: To bardzo osobiste pytanie, bo moja babcia była, jak to powiedzieć po angielsku? Była wychowana w polskiej rodzinie. Po (ormiańskim) ludobójstwie przyjęła ją rozdzina polskich lekarzy, którzy stracili z powodu choroby dwoje dzieci. Do około szesnastego–siedemnastego roku życia była z tą polską rodziną. Przez całe życie słyszeliśmy od rodziców ciepłe wspomnienia o polskiej kulturze, o kulturze polskiej rodziny, więc to dla mnie bardzo osobiste, Polska jest częścią mojej rodziny. Kiedy tu jestem, nie czuję się aż tak bardzo jak imigrant. Nawet gdy rozmawiam w domu z mamą – „o, jedziesz do Polski!” – to ma dla mnie ogromne znaczenie, bo moje imigracyjne więzi są właśnie tam. Moim osobistym zdaniem, a z tego, co widać na tej wystawie – zarówno Słowacy, Czesi, Ukraińcy, Białorusini – odczuwają podobnie: Polacy są naprawdę przedsiębiorczy, bardzo aktywni, i ogólnie uważam, że gospodarka Polski będzie się rozwijać, a wraz z nią przemysł zbrojeniowy, łącznie z bazą dostawców. Współpracujemy już z kilkoma polskimi firmami, więc mam w Polsce więcej klientów z sektora wojskowego niż na Słowacji.
MILMAG: Miło to słyszeć. Nie spodziewałem się tu rodzinnej historii – mam nadzieję, że babcia i mama odwiedzą nas i poczują się u jak w domu. Wspomniał Pan jednak, że polski przemysł i gospodarka rosną, a my jesteśmy na MSPO, targach militariów. Co właściwie oferujecie i jak postrzegacie polski rynek obronny oraz produkcję obronną w Polsce?
A.G.: Uważam, że ważne jest, by powiedzieć: to, co pokazujemy na tej wystawie, to nie jest produkt, to jest rozwiązanie. Prezentujemy całkowicie nowe rozwiązania do produkcji amunicji, przedstawiamy nowe rozwiązania dla producentów broni palnej, dla pistoletów, karabinów. Z jednej strony oferujemy rozwiązania techniczne, z drugiej natychmiastową zdolność produkcyjną. Jeśli otrzymamy na przykład zamówienie na kompletny model, w ciągu sześciu–ośmiu tygodni możemy dostarczyć miliony takich części. I co jeszcze bardzo istotne, muszę powiedzieć, że jesteśmy spółką publiczną. Jesteśmy notowani na giełdzie w Pradze, a naszym kolejnym krokiem będzie podwójne notowanie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.

MILMAG: To ogromny krok.
A.G.: Tak, będziemy też obecni w pobliżu Warszawy.
MILMAG: Tak, miałem zamiar zapytać dalej o to, czy chcecie ustanowić jakąś obecność w Polsce, ale chyba już Pan to potwierdził.
A.G.: Tak, co więcej, mamy już swoją reprezentację w Polsce. Szczegóły zostaną omówione podczas posiedzenia zarządu na Słowacji, ale jestem pewien, że otworzymy w Polsce biura handlowe i rozwojowe, głównie zajmujące się rozwojem i inżynierią, które będą bliżej naszych klientów.
MILMAG: Zdecydowanie. Czy planujecie skupić się na, powiedzmy, dużych klientach przemysłowych, jak przedsiębiorstwa obronne, czy jesteście otwarci także na małych producentów, np. wytwórców akcesoriów do broni palnej, projektantów?
A.G.: Przede wszystkim to zależy, nasza branża teraz rośnie, ale w Polsce wciąż jesteśmy obecni na rynku motoryzacyjnym, w branży zamków, maszyn spawalniczych. Mamy klientów z naprawdę różnych sektorów. Pamiętam historię naszej firmy i zawsze jesteśmy otwarci na nowe projekty. Jeśli widzimy, że ktoś ma pomysł, chcemy zobaczyć pasję u tych ludzi, właściciela małej firmy, gdy coś rozwija, ufa i ciężko pracuje, w takim przypadku, w odróżnieniu od naszych konkurentów, możemy wyprodukować nawet sto sztuk rocznie tylko po to, by wesprzeć tych, którzy rozwijają początkowe etapy.
MILMAG: Jakie technologie prezentujecie tutaj na MSPO? Mam na myśli oczywiście metalurgię proszków, ale czy macie jakieś specjalne, konkretne technologie lub produkty, które chcielibyście wyróżnić?
A.G.: Metalurgia proszków to bardzo szeroki zakres technologii, można wyróżnić cztery różne technologie. Jest prasowanie proszku i spiekanie, to, co nazywamy klasyczną technologią spiekania. Prezentujemy tę technologię tutaj, głównie z myślą o produkcji amunicji. Po drugie mamy technologię formowania wtryskowego metali (MIM), w tym przypadku mówimy o wielu częściach do broni palnej. Dodatkowo mamy druk 3D, ale to głównie do prototypowania. Co jest bardzo ważne dla naszej firmy na Słowacji, mamy bardzo dużą sekcję produkcji CNC i w odróżnieniu od niemal wszystkich naszych konkurentów dostarczamy klientom wyroby gotowe. Nie muszą wykonywać żadnej dodatkowej obróbki na tych częściach, galwanizacji, obróbki cieplnej, dalszego toczenia; bierzemy 100% odpowiedzialności za nasz produkt i oni muszą jedynie zmontować. Co więcej, jeśli sobie życzą, możemy wykonać wstępny montaż lub montaż częściowy, kompletnie z części dostarczonych przez nich. To też jest możliwe i stanowi dużą przewagę.
Zdjęcia: GEVORKYAN, a.s.
MILMAG: Oczywiście. Czy mógłby Pan powiedzieć, jakie standardy, szczególnie standardy NATO lub przemysłowe, stosujecie, by sprostać wymaganiom rynku wojskowego?
A.G.: Gdybym miał to wszystko wymieniać, byłaby to ogromna lista norm. Mogę jednak powiedzieć, że z najtrudniejszej branży – motoryzacyjnej – posiadamy wszystkie certyfikaty, włącznie z certyfikatami dotyczącymi rozwoju. To bardzo ważne, ponieważ – powtórzę – nie jesteśmy tylko producentem, lecz także dostawcą rozwiązań rozwojowych dla naszych klientów. Dodatkowo posiadamy certyfikaty dotyczące bezpieczeństwa cybernetycznego oraz certyfikaty wojskowe, ale również medyczne, ponieważ część naszych produktów znajduje zastosowanie także w tej branży i wymaga odpowiednich dopuszczeń. Tak więc, niestety dla naszego działu jakości, musimy utrzymywać cały ten pakiet certyfikacyjny.
MILMAG: Ale to ważne dla klienta.
A.G.: Tak, to bardzo ważne dla klienta. I muszę powiedzieć, że te normy i certyfikaty to nie są zbędne formalności, one rzeczywiście pomagają rozwijać biznes we właściwy sposób i uniknąć błędów. Jako większościowy właściciel tej firmy osobiście dbam o to, by unikać poważnych problemów czy katastrof, a certyfikacja w tym pomaga.
MILMAG: Czy spodziewacie się, lub już widzicie, wzrostu zapotrzebowania ze strony sektora obronnego i bezpieczeństwa, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej, w związku z wojną w Ukrainie?
A.G.: Oczywiście. Mogę powiedzieć, że jeszcze pięć–sześć lat temu przemysł obronny stanowił zaledwie kilka procent naszego portfela zamówień. Teraz nowe projekty, które otrzymaliśmy, to już około jedna czwarta całego portfela. To oznacza, że ten segment stał się bardzo intensywny. Wzrost jest ogromny, można powiedzieć dziesięciokrotny.
MILMAG: Czy macie jakieś plany rozwoju produktów lub usług związanych z sektorem wojskowym, albo z rynkiem cywilnym, np. sportów strzeleckich?
A.G.: Tak, muszę powiedzieć, że właśnie rynek sportów strzeleckich był naszym początkiem. Zaczynaliśmy od Kanady, Czech i Słowacji. Dzięki sportom strzeleckim staliśmy się znani wśród producentów broni palnej. A dziś często jest tak, że te same firmy działają zarówno w sektorze sportowym, jak i wojskowym. To właśnie one otworzyły nam drzwi do projektów obronnych – już nie tylko sportowych, ale też stricte militarnych. Pięć–dziesięć lat temu moce produkcyjne na świecie były wystarczające, ale teraz zaczyna ich brakować.
MILMAG: Czy zrealizowaliście już jakieś kontrakty dla polskiego przemysłu obronnego?
A.G.: Tak, otrzymaliśmy już akceptację pięciu próbek do zastosowań w broni palnej oraz właśnie zakończyliśmy proces próbkowania komponentów do amunicji. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach również one zostaną zatwierdzone. Nasz dział badań i rozwoju prowadzi też rozmowy o nowych projektach z kolejnymi polskimi klientami.
MILMAG: W porządku. Bardzo dziękuję za rozmowę. To była przyjemność dowiedzieć się tyle o Panu i Pańskiej firmie – szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że taka firma istnieje na Słowacji i że angażuje się w sektor obronny.
A.G.: Dziękuję, również było mi bardzo miło. Mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłości na kolejnych wydarzeniach w Polsce.
GEVORKYAN a.s. to firma specjalizująca się w metalurgii proszków, z siedzibą główną na Słowacji. Została założona w 1996 roku jako projekt zbudowany od podstaw w miejscowości Vlkanová koło Bańskiej Bystrzycy przez swojego założyciela i obecnego większościowego właściciela, mgr inż. Artura Gevorkyana, wojskowego inżyniera lotnictwa pochodzącego z Armenii. Firma rozwinęła się w jeden z wiodących zakładów metalurgii proszków w Europie. Łącząc cztery nowoczesne technologie, własne zaplecze badawczo-rozwojowe, nowoczesne laboratorium oraz precyzyjną narzędziownię pod jednym dachem, GEVORKYAN dostarcza rocznie ponad 100 milionów komponentów klientom w ponad 30 krajach świata. Od prawie trzech dekad firma jest zaufanym partnerem, oferującym efektywne i wysokiej jakości rozwiązania dla różnych branż – od motoryzacyjnej i energetycznej po dobra konsumpcyjne i obronność. Zgodnie ze swoim mottem „Your flexibility with our solutions” („Twoja elastyczność dzięki naszym rozwiązaniom”), GEVORKYAN nie tylko produkuje części, ale dostarcza szyte na miarę rozwiązania, które pomagają klientom osiągać sukces.
