Rosyjskie działania propagandowe, mające na celu skłócenie społeczeństw i osłabienie solidarności sojuszniczej. Czy to przez działania propagandowe, czy też przez wspomaganie lokalnych polityków i organizacji, które wyznają radykalne wartości. Głównie tyczy to prawicowych fundamentalistycznych ugrupowań, które są bezpośrednio lub pośrednio finansowane przez Kreml. Moskwa jednak nie pogardzi wspieraniem lewicowych ekstremistów. Kluczowe jest to, aby podburzać, kłócić i antagonizować.
Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej
Znakomicie było to widać jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji. Wojna na Ukrainie rozpoczęła się po dwóch latach niemal nieustannych złych wiadomości i fałszywych doniesień o pandemii, a także niezliczonych historii o zmianach klimatycznych, rasizmie, nierównościach i innych ważnych emocjonalnie kwestiach. Badania naukowców z Oxfordu i Cambrige, zwłaszcza Cohen Silver, że najczęściej tego typu informacje bezrefleksyjnie powielają osoby podatne na lęki, które częściej szukają pomocy w sytuacjach kryzysowych w grupach wsparcia.
Stąd ówczesny wysyp w mediach społecznościowych forów i grup tematycznych o COVID-19. Te jednak wprowadzały głównie zamęt i działały w powiązaniu z rosyjskimi służbami. Ich prawdziwe „ja” zostało odkryte po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, kiedy z antyszczepionkowych stały się antyimigranckimi i antyukraińskimi.
Jak pisze Zara Abrams w biuletynie American Psychological Association, badania wykazały, że po sprawdzeniu faktów informacje uznane za fałszywe rozprzestrzeniają się szybciej w mediach społecznościowych niż informacje uznane za prawdziwe. Wbrew pozorom trend napędzany przez ludzi podatnych na manipulację, a nie boty czy trolli.
Dezinformacja ma tendencję do czerpania z języka moralno-emocjonalnego, co sprawia, że jest bardziej prawdopodobne, że zostanie udostępniona, zwłaszcza w ramach grup ideologicznych. Gdy już się pojawi, dezinformacja jest trudna do skorygowania. Psychologowie, w tym Silver, wykazali, że uprzedzanie, czyli zapobiegawcze ostrzeganie ludzi przed nieprawdziwymi lub wprowadzającymi w błąd informacjami, jest skuteczniejsze niż obalanie fałszu po fakcie.
Rosyjska propaganda w Polsce
W przypadku Polski i sytuacji na Ukrainie są to wszelkie wydarzenia mające podważyć sens pomocy. Informacje o wyższych zasiłkach, o pierwszeństwie w kolejce do lekarza, czy zabieraniu Polakom mieszkań, aby oddać je uchodźcom. Również wprowadzanie zamętu na scenie politycznej jest bardzo pomocne w kreowaniu poczucia zagrożenia i niepewności. Aby uwiarygodnić te działania często wykorzystywana jest zasada antagonisty i protagonisty, czyli znana z filmów gra w dobrego i złego policjanta.
Dobrym przykładem było chwalenie przez Władimira Putina i jego świtę podczas kampanii wyborczej w USA Kamali Harris. Miało to przenieść sympatię niezdecydowanych wyborców na Donalda Trumpa. Ten po wygranej stał się jednym z najlepszych sojuszników Putina w szerzeniu chaosu.
W Polsce można takie działania zaobserwować podczas toczącej się kampanii prezydenckiej. O ile internetowe trolle nie są w stanie uderzyć w Rafała Trzaskowskiego, ponieważ nie udzielał się dotychczas na arenie międzynarodowej, to uderzają w premiera Donalda Tuska, sugerując, że jest zwolennikiem rosyjskiej polityki, bo, cytując Putina, to nasz człowiek w Warszawie. Stosowana jest dokładnie taka sama metoda, jak podczas wyborów prezydenckich w USA, a ma przenieść sympatię na kandydatów lepiej rokujących z perspektywy Kremla.
Psychologiczne zagrywki
Jednak dozowanie negatywnych informacji jest dawkowane w taki sposób, aby nie zrobić krzywdy zleceniodawcy, albo żeby straty wizerunkowe były jak najmniejsze. Dlatego ruchy te często są pozorne. Osoba publiczna apeluje, wzywa, zachęca, jednak sama działa całkowicie odwrotnie. Udowodniono, np. w pracy Global Inventory of Organised Social Media Manipulation, opublikowanej w Oxfordzie, że w przypadku propagandy częściej zapamiętywane są słowa, zwłaszcza powtarzane w mediach, niż same czyny. Mechanizm ten od lat wykorzystują politycy.
Jednak na toporną indoktrynację stosowaną przez najniższy szczebel drabiny, społeczeństwa powoli się uodporniają, dopytując o detale, źródła i motywy. Również w przypadku autorytetów zdarza się coraz częściej przekaz odbija się od ściany. Tak jest np. ze słynnym likwidowaniem jednostek wojskowych i obroną Polski na Wiśle.
Powoli dociera do społeczeństwa, że te stwierdzenia mają na celu jedynie osłabienie zaufania do państwa i wprowadzenie atmosfery strachu. Tym rosyjskie służby karmią się od lat. Choćby wystarczy wspomnieć operację RJAN, która m.in. miała wzbudzić na zachodzie strach przed ZSRR.
Obecnie Rosjanie nie wzięli pod uwagę, że we współczesnym świecie dostęp do informacji jest dużo łatwiejszy, a możliwość zweryfikowania przekazu znacznie prostsza. Dlatego całkowicie rozbiła się oficjalna narracja o wypadku, przypadkowym pożarze i zatonięciu w sztormie, krążownika Moskwa. Warunki pogodowe można sprawdzić w czasie rzeczywistym z każdego miejsca na świecie.
Problem stanowi najwyższy szczebel, grający złego policjanta. Wizerunkowe gry, rozdmuchane do granic możliwości, uwiarygodniają działania również w oczach tzw. symetrystów. Dopiero bliższe spojrzenie pozwala zauważyć, że za słowami kryje się pustka. W tym przypadku działa mechanizm opisany przez Boyle’a: osoby nie angażujące się w życie polityczne kraju łatwiej zmanipulować.
W Polsce duże zainteresowanie polityką i bieżącymi wydarzeniami deklaruje od 10 do 17 proc. badanych. Nikłe lub żadne od 45 do 50 proc. Średnie od 33 do 55 proc. Dwie ostatnie grupy również najrzadziej weryfikują przekaz. Polska nie jest wyjątkiem. Na całym świecie wyniki badań są bardzo podobne. To, jaki przekaz dociera do obywateli zależy jedynie od stopnia wolności prasy. W Rosji jest jednym z najniższych na świecie.
W Polsce również próbowano stłamsić prasę i próby budowania społeczeństwa obywatelskiego. Rosjanie znakomicie potrafią wykorzystać każde wewnętrzne nieporozumienia, szerząc fałszywe i zmanipulowane informacje. W najbliższych miesiącach w przestrzeni publicznej będzie się takich pojawiało wiele. W końcu po Węgrzech i Słowacji, dobrze by było, aby Kreml umocnił wpływy kluczowym dla NATO kraju.