Przejdź do serwisu tematycznego

ANALIZA FELIETON GALERIA

Challenger 1 – opis konstrukcji oraz jego zastosowanie praktyczne

Artykuł Tomasza Basarabowicza na temat historii brytyjskiego czołgu Challenger 1 wraz z galerią 118 unikalnych fotografii.

Niedawno pojawiła się w Polsce kompania brytyjskich czołgów Challenger 2, nie od rzeczy będzie zatem opis jego bezpośredniego poprzednika, czyli Challenger 1 (Wielka Brytania wysyła czołgi Challenger 2 do Polski).

Dość nietypowy widok Challengera, to jeden z nielicznych egzemplarzy, które pozostały w Wielkiej Brytanii po wycofaniu ze służby. W tym wypadku jest używany jako „pomoc naukowa” w szkoleniu z zakresu ewakuacji technicznej

Następca Chieftaina pilnie poszukiwany

Czołg o oznaczeniu wywoławczym 4-0 z Royal Scots Dragoon Guards, podczas przygotowań przed przekroczeniem kuwejckiej granicy w 1991 roku. Zwraca uwagę flaga Szkocji na skrzyni mieszczącej TOGS. Czołg ten nie został jeszcze wyposażony w dodatkowe pakiety dopancerzenia

W roku 1966 Brytyjczycy rozpoczęli wreszcie zastępowanie przestarzałych czołgów Centurion wozem, który zaliczono do kategorii Main Battle Tank (czołgu podstawowego). Był to czołg Chieftain. Zanim został z kolei wyparty przez Challengera 1, jako czołg liniowy służył do 1994 roku, a znaczną ilość egzemplarzy udało się sprzedać za granicę. Brzmi to wszystko bardzo prosto, ale proces narodzin konstrukcji Challenger 1 nie był bynajmniej nieskomplikowany. Bowiem poza normalnymi wymogami, jakie stawia się przed nowym czołgiem, w tym przypadku – chyba bardziej niż kiedykolwiek – znaczącą rolę odegrała polityka.

Wóz 94 KC 36, czyli Challenger 1 Mk1, wyróżniający się brakiem obudowy TOGS. Ten pojazd jest utrzymywany w pełnej sprawności przez Imperial War Museum, oddział w Duxford

Kolejny ocalały Challenger, tym razem zlokalizowany w Paderborn w Niemczech. Zwraca uwagę, ile części zostało zdemontowanych z pojazdu, a także, że brakuje prawego koła napędowego. Wcześniej czołg ten służył w BATUS Canada

Zimna Wojna była specyficznym okresem. Nawet jeśli proces dostaw pojazdów odbywał się bez zakłóceń, niemal z roku na rok zmieniały się wymagania pola walki, wymuszone przez kolejne konstrukcje potencjalnego przeciwnika. Zmieniały się więc też wymagania stawiane własnym czołgom. Ten specyficzny wyścig osiągnął swoje apogeum w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych.

Przedział silnika w kadłubie Challengera będącego własnością prywatną w trakcie prac renowacyjnych. Bardzo niewiele czołgów trafiło na rynek prywatny z powodu problemów z koniecznością usunięcia pakietów opancerzenia Chobham

Szkoleniowy przekrój zamka 120 mm armaty L11A5

Chieftain wszedł do produkcji seryjnej w roku 1966, a planowo używany miał być do roku 1985. Jeżeli pamiętamy o roku 1994, to czołg przekroczył preliminowany okres pozostawania w linii o dziewięć lat. Wpływ na tę sytuację miała słaba wówczas gospodarka Wielkiej Brytanii i nieustanne ciecia w wydatkach na obronę. Próbując zaradzić rozmaitym problemom, które konstrukcja Chieftaina ciągle ujawniała, prowadzono jednocześnie prace studialne mające rozstrzygnąć, czy korzystniejszym będzie dalsze pozostawanie Chieftaina w linii, czy też należy rozpocząć projektowanie kolejnej konstrukcji. Jedno z takich studiów sporządzone zostało w roku 1976 przez dwóch cywilnych urzędników brytyjskiego ministerstwa obrony, wspomaganych przez majora z Royal Artillery.

Trzeba mieć na uwadze, że były to jedynie sugestie na papierze, choć FV4222 był nieco zmodyfikowanym wariantem istniejącej już konstrukcji FV4211, którą także się zajmiemy. Samo studium, ujawniające wiele możliwości rozwoju broni pancernej lat siedemdziesiątych, a także że rozwój broni pancernej pójść może w różnych kierunkach, uświadomiło to brytyjskim decydentom pilną potrzebę opracowania następcy Chieftaina.

Intensywnie zakamuflowany Challenger 1 przeprawiający się przez niemiecką rzekę po moście zbudowanym przez holenderskich saperów mostu podczas jednego z dużych ćwiczeń, powszechnych w Niemczech przed 1989 rokiem

Challengery 1 ruszają na podstawę wyjściową przed atakiem na Kuwejt. Załoga, której nie obowiązywały już obowiązujące w BAOR ograniczenia dotyczące poruszania się w terenie zalesionym, umieściła siatki maskujące i swoje wyposażenie po bokach kadłuba

Czołg FV4211

Widok, który zatrwoży każdego ekologa: Challenger 1 w kamuflażu ze świeżo ściętych gałęzi. Chociaż dzisiaj jest to zabronione, podczas ćwiczeń w czasie Zimnej Wojny miało to często miejsce, chociaż w ostatnich latach było to źle widziane

Przywołane wyżej studium dowodzi, ze w połowie lat siedemdziesiątych ministerstwo obrony nie potrafiło nawet określić podstawowych parametrów nowego projektu. Ale jest możliwe, że zakłady Royal Ordnance z Leeds, których linie produkcyjne obłożone były znajdującymi się w produkcji czołgami Chieftain, na własna rękę wydzieliły grupę inżynierów, którzy zająć się mieli pracami wstępnymi nad nowa konstrukcją, przy czym dbano o to, by następca Chieftainów choć w podstawowym zarysie przypominał poprzednika. Może to być wyjaśnieniem faktu, że większość proponowanych projektów opierała się na Chieftainie w wariancie Mk.5. W przypadku Chieftainów nie zastosowano jednak pochodzącego z 1964 roku pancerza Chobham, bowiem w tym czasie wdrożenie go w wozach Chieftain było już niemożliwe. Znane wymiennie pod kryptonimami Burlington bądź Dorchester, dwie wersje pancerza Chobham znajdowały się już w zaawansowanych próbach i gotowe były do testowego umieszczenia ich na brytyjskim MBT w roku 1969. Pancerz Chobham był milowym krokiem w rozwoju ochrony i przeżywalności czołgów klasy MBT i pozostaje optymalna metodą osłony załogi czołgu jeszcze czterdzieści lat później. Potencjalna przewaga brytyjskiego MBT, wyposażonego w pancerz Chobham, w starciu z analogicznym czołgiem przeciwnika była widoczna gołym okiem.

Załoga czołgu 4-1 ze szwadronu „A”, Royal Scots Dragoon Guards podczas przerwy w przygotowaniach. Zwraca uwagę pozorny bałagan w widocznym na czołgu wyposażeniu, jednak każdy członek załogi doskonale wiedział, gdzie są jego rzeczy

Smutny koniec dla czołgu Challenger (choć można by powiedzieć, że nadal służy swojemu krajowi, choć jako pomoc szkoleniowa). Gdyby to była prawdziwa sytuacja, ekipa ratownicza lub załoga czołgu (lub jedna i druga) musiałyby się bardzo zmoczyć; zwłaszcza przy montażu haków holowniczych lub lin

W roku 1970, Ośrodek Badań i Rozwoju Wozów Bojowych (Fighting Vehicle Research and Development Establishment – FVRDE), zlecił budowę eksperymentalnego czołgu opartego na konstrukcji Chieftaina. Miały się tym zając zakłady Royal Ordnance z Barnbow. Miał to być pierwszy wóz z pancerzem Chobham. Czołg ten, oznaczony FV4211, wspomniany w w/w studium w wielu aspektach odchodził o tradycyjnego pojmowania konstrukcji czołgu i pod wieloma względami spełniał wymogi współczesnego MBT, jak je dziś rozumiemy. FV4211 był czasem określany jako aluminiowy Chieftain. Przy jego budowie korzystano z dostępnych części, a kadłub i wieża były aluminiowe, o konstrukcji kompozytowo-spawanej. Wykorzystywanie aluminium jako surowca do konstrukcji pojazdów bojowych było w tym czasie modne i popularne, a FV4211 był pierwszym MBT zbudowanym w ten sposób. Surowiec ten dawał spore oszczędności na masie czołgu. Oprócz tego, wóz wyposażony był w znane już z Chieftaina armatę 120 mm, km 7,62 GPMG oraz power-pack L60/TN12.

Prywatny Challenger na arenie podczas pokazu sprzętu wojskowego. Gdyby to był rzeczywiście pojazd w służbie, ładowniczy miałby wkrótce duże kłopoty z powodu stroju, a także siedzenia na szczycie wieży podczas ruchu. Obowiązywała zasada, aby ponad strop wieży trzymać tylko głowę i ramiona

W tajemniczej krainie przy Bovington Tank Museum znajduje się ten dziwnie wyglądający pojazd, który jest jednym z wariantów produkcyjnych Challengera 1 – jest to czołg szkoleniowy dla kierowców. W produkcji pominięto wieżę, a na jej miejscu zamontowano nadbudowę dla instruktora i uczniów. Instruktor może wprowadzać wszelkiego rodzaju usterki przy pomocy swoich urządzeń sterujących, aby zobaczyć, jak uczący się kierowca radzi sobie z problemami. Wozy tego typu pozostają w służbie, a 17 egzemplarzy zostało wyprodukowanych w celu wsparcia floty czołgów Challenger 1

Miał także wieżyczkę obserwacyjną dowódcy No.21, którą miano zastosować we wszystkich Chieftainach, jednak nigdy do tego nie doszło. Wóz ukończono w roku 1971 i oprócz spełniania roli platformy testowej, miał być także czołgiem promującym brytyjski przemysł zbrojeniowy. Pancerz przedni oraz czołowy pancerz wieży był skonstruowany w oparciu o pancerz Chobham i zapewniał on niezrównaną ochronę przed pociskami przeciwpancernymi oraz głowicami HEAT. Niektóre z elementów występujących w czołgi czytelnie wskazywały drogę do rozwoju następcy Chieftaina. Jednak FV4211 był zbyt mocno zakorzeniony w konstrukcji Chieftaina by zostać zaakceptowanym bez kolejnych ulepszeń. Największą przeszkodą dla wprowadzenia nowego czołgu były duże koszty związane z nowym pancerzem, co przez kilka lat blokowało dalsze prace.

Prototyp Shir 2 znajduje się na terenie gminy Bordon, pozbawiony pancerza Chobham. Widoczne jest oryginalne zawieszenie Horstmanna, jakie można zobaczyć w czołgu Chieftain, jednak wyposażone w lekki wariant kół jezdnych. Cztery prototypowe Shir 2 zbudowano przed rozpoczęciem programu Challenger, a przynajmniej jeden z nich otrzymał zawieszenie typu Hydrogas. Ten egzemplarz dożywa swoich dni jako pomoc w treningu ewakuacji technicznej

Challenger 1 na rampie kontenerowca w Splicie, po zakończeniu służby w SFOR. Miejsca było niewiele, więc czołg pozbawiono wszelkich dodatkowych elementów. Wkrótce rozpocznie on swoja podróż z powrotem do Niemiec

Challenger 1 oczekuje na załadunek w Splicie w Chorwacji po służbie w SFOR. Zdano sobie sprawę, że zapotrzebowanie na czołg podstawowy nie będzie już tak duże, ponieważ w kraju zapanował względny spokój, a siły lekkie mogą wykonywać zadania patrolowe bez konieczności używania ciężkiego sprzętu, takiego jak Challenger

Rok 1971 był także rokiem, w którym brytyjski przemysł zbrojeniowy otrzymał największe zlecenie od czasów masowej produkcji czołgów Centurion – było to 780 czołgów Chieftain w wersji Mk.5 dla armii szacha Iranu. 707 z nich to wozy uzbrojone w armaty, a pozostałe to wozy zabezpieczenia technicznego oraz mosty towarzyszące. Czołgi uzbrojone w armatę oznaczone były Mk.5/3P („P” – Persja). Przypominały one z zewnątrz standardowe Mk.5. Miały jednak automatyczną skrzynię biegów w celu uproszczenia procesu szkolenia kierowców. Irańczycy byli generalnie zadowoleni z nowego nabytku, jedynym przedmiotem zastrzeżeń była jednostka napędowa L60, co znalazło odzwierciedlenie w kolejnym zamówieniu.

Bardzo zadbany egzemplarz Challengera 1, w malowaniu wozu z sił KFOR, sfotografowany podczas pokazów w Wielkiej Brytanii

Zachowany Challenger 1 w Bovington. Ten pojazd jest „strażnikiem bramy” – obok czołgu Conqueror Mk.2 – do Stanley Barracks, naprzeciw Tank Museum. Jest pomalowany w kolorze piaskowym (Light Stone), który był używany podczas Operacji „Granby” i nosi oznaczenia czołgu dowódcy szwadronu. Zupełnie niepotrzebnie nosi też symbol słynnego szczura pustynnego, myszoskoczka, pomalowanego na czerwono na bocznym pancerzu przeciw RPG. Brakuje ulepszeń opancerzenia typowych dla pojazdów z Operacji „Granby”, które zostały zdemontowane i przeniesione tymczasowo na czołgi Challenger 2

Anglo-niemiecki program FMBT (Future Main Battle Tank)

Challenger na ćwiczeniach w Niemczech. Załoga użyła standardowej wojskowej czarnej taśmy klejącej, aby zabezpieczyć plastikową osłonę hamulca wylotowego armaty 120 mm L11A5. W praktyce osłony te nigdy nie trzymały się zbyt dobrze, stąd taśma. Członek załogi ma na sobie standardowy kombinezon w kolorze Army Green, kamizelkę taktyczną i pas parciany oraz standardowy karabinek SA80

Tymczasem kontynuując poszukiwania właściwej drogi rozwoju nowej konstrukcji, zawarto porozumienie z rządem Republiki Federalnej Niemiec, w myśl którego obydwa państwa miały rozpocząć wspólne prace na projektem zwanym FMBT. Niemcy współpracowały już z USA w pracach nad nieudanym projektem MBT 70, który jednak w ich przypadku zaowocował konstrukcją, z której wywodziła się seria Leopard 2. Widać zatem wyraźnie asymetrię priorytetów – Brytyjczycy potrzebowali nowego czołgu „na już”, Niemcy mogli jeszcze poczekać. Szybko pojawiły się problemy związane z różnymi dla obydwu państw wymaganiami doktrynalnymi i technicznymi. Powstało jednak kilka konstrukcji prototypowych. Niektóre z nich były zbyt zaawansowane jak na swój czas.

Nieco nietypowy członek rodziny Challenger, który pamięta wczesne czasy projektu MBT-80. Jest to platforma testowa, podobna do ostatecznego projektu przyjętego dla Challengera. Wieża ma balast symulujący część całej masy 70 ton, która była zdefiniowana dla MBT-80

Jeśli masz zamiar ugrzęznąć, zrób to porządnie! Ta załoga, nie zadowalając się zwykłym utknięciem, zdołała również zatopić swój czołg i to pod kątem. Nie jest to coś, z czym ekipa ratunkowa REME nie będzie w stanie sobie poradzić, ale będzie to później kosztować załogę czołgu skrzynkę dobrego piwa

Chociaż wiele szczegółów dotyczących anglo-niemieckiej współpracy otoczonych jest tajemnicą po dziś dzień, jeden z prototypów znajduje się w muzeum w Bovington. Wóz ten nosił prawdopodobnie oznaczenie CTR (Concept Test Rig – Platforma Koncepcyjno-Testowa), w związku ze swoim kształtem przypominającym niemieckie niszczyciele czołgów z czasów drugiej wojny światowej, nazwany został szybko „JagdChieftain”. Decyzja o przyjęciu rozwiązania bezwieżowego podyktowana była prawdopodobnie testowanymi przez Brytyjczyków szwedzkimi czołgami typu „S” oraz wprowadzanym właśnie do uzbrojenia Bundeswehry działem pancernym.

Mglisty wczesny poranek na poligonie Hohne w Niemczech. Strzelanie zawsze wiązało się z wczesną pobudką, aby zacząć gdy tylko strzelnica będzie otwarta i zoptymalizować czas szkolenia. Ta strzelnica może być już otwarta, ponieważ widać załogę noszącą ochronę słuchu, obowiązkową podczas strzelań

Pocisk szkolny APDS, który bardziej poprawnie należy nazwać APDS/T – Armour Piercing Discarding Sabot Tracer. Pomalowany na niebiesko farbą Saxe Coburg, był używany jako pocisk szkoleniowy przez działonowych Chieftaina i Challengera, chociaż oba czołgi mogły już strzelać późniejszymi pociskami stabilizowanymi brzechwowo. Masa pocisku odpowiada masie bojowego APDS, a za nim widać ładunki miotające

CTR zbudowany został w oparciu o podzespoły Chieftaina. 120 mm armata zainstalowana została w mocno pochylonym pancerzu czołowym i była intensywnie osłonięta pancerzem Chobham. Zastosowano standardowy układ jezdny Chieftaina, choć wydaje się, że skrócenie go wpłynęłoby korzystnie na własności jezdne CTR. Armata CTR poruszała się tylko w płaszczyźnie pionowej. By więc celować do obiektu znajdującego się w innym kierunku, należało poruszyć całym wozem, co okazało się daleko mniej skuteczne, niż zapowiadały to pierwsze próby prowadzone w Woolwich. Wóz miał być napędzany brytyjskim power-packiem L60/TN12 lub niemieckim MTU. Naturalnie, docelową jednostką napędową w brytyjskim przypadku byłaby CV12. Chociaż współpraca nie zaowocowała brytyjsko-niemieckim „StandardPanzer”, jednak w jej efekcie pojawiło się przekonanie o tym, ze nowy czołg powinien posiadać standardową konfigurację i czteroosobową załogę. Oficjalnie umowę o współpracy rozwiązano w roku 1977, jednak oznaczenie FMBT używane było jeszcze przez kilka lat.

Ten wóz niemal stał się nowym brytyjskim czołgiem podstawowym. Automotive Test Rig (ATR) został zbudowany w celu zbadania różnych rozwiązań konstrukcyjnych podczas opracowywania MBT-80. Wieża w tym pojeździe budzi kontrowersje, ponieważ niektórzy twierdzą, że jest to wieża MBT-80, co jest błędne – jest oparta na wieży FV4211 (Aluminium Chieftain), ale z przesuniętym jarzmem armaty, co jest widoczne na zdjęciu. Nie wyprodukowano żadnego prototypowego MBT- 80

Ładunek miotający do ćwiczebnego pocisku APDS/T. Obudowa zewnętrzna jest wykonana z nitrocelulozy, która jest wodoodporna. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zakupiono duże ilości amunicji APDS/T, które utrzymały się również jako część przydziału amunicji dla Challengera, mimo że skuteczniejszy APFSDS/T był dostępny już od początku lat osiemdziesiątych. Wczesne torby z ładunkiem miotającym serii L11 na początku programu Chieftain były wykonane z jedwabiu lub perkalu, a jeśli pojemnik zewnętrzny przeciekał, ładunek stawał się bezużyteczny. Ten problem został rozwiązany na długo przed wejściem Challengera do służby. Niebieska końcówka zawiera uchwyt do przenoszenia, a także ładunek zapalający prochu G20, który wyzwalał główny ładunek miotający

Program Shir

Challenger 1 podczas patrolu w ramach IFOR w śnieżnej scenerii Bośni i Hercegowiny. Spotkanie dwóch epok – nowoczesny czołg i konny wóz

Wszechobecny Boiling Vessel, znany wszystkim brytyjskim załogom jako BV. Zapewnia gorącą wodę z kranu wewnątrz wieży dla niezliczonych porcji herbaty lub kawy, chociaż ta na zdjęciu została w rzeczywistości używana do przyrządzenia zupy warzywnej. BV jest w służbie brytyjskiej od czasów Centuriona, które rozpoczęły się w 1945 roku

Gdy brytyjsko-niemiecka współpraca była jeszcze w toku, pokazano Irańczykom prototyp FV4211, wyjaśniając jednocześnie zalety pancerza Chobham. Czołg zrobił ogromne wrażenie, był bowiem ogromnym skokiem jakościowym w porównaniu z posiadaną flotą Chieftainów. W 1974 roku Brytyjczycy otrzymali zatem kolejne zamówienie na aż 1200 wozów Chieftain, ale znacząco zmodyfikowanych. Wymieniona miała być zawodna jednostka napędowa L60. Zadanie opracowania nowego power-packa powierzono Rolls Royce, który miał pracować w oparciu o rozwijany już dieslowski CV12. Spółka David Brown z kolei otrzymała zlecenie na zaprojektowanie nowej skrzyni biegów. Gdy jednak poskładano wszystkie elementy nowej układanki, okazało się, że kadłub Chieftaina nie jest w stanie ich pomieścić. Należało zatem zaprojektować nowy, co doprowadziło do powstania konstrukcji FV4030, która opierała się częściowo na FV4211, lecz zgodnie z wymogami irańskimi, miano zastosować konwencjonalne płyty pancerne. Długotrwałe testy dowiodły jednak, że zastosowana technologia płyt stalowo-aluminiowych nie jest jednak doskonała – na aluminiowych płytach FV4211 wykryto wiele pęknięć. W wyniku tego zdecydowano o zaniechaniu rozwijania FV4211 i nie podejmowano już prób z pancerzem aluminiowym w pojazdach klasy MBT. W Bovington pozostał jedynie prototyp.

Challenger 1 należący do Queens Own Hussars gdzieś w Bośni, na patrolu IFOR. Po prawej stronie kierowcy zwinięty przewód wraz z klemami służący – jak w cywilnym ruchu – do rozruchu wozów z rozładowanymi akumulatorami

Jeden z nielicznych czołgów Challenger 1 będących własnością prywatną. Pojazd jest prototypem, co można wywnioskować z rejestracji. Wóz przeszedł gruntowną renowację, ponieważ zgodnie z polityką Ministerstwa Obrony, usunięto wiele elementów wyposażenia, zwłaszcza w wieży

Challenger 1 wyładowany z kontenerowca w Splicie w Chorwacji, gotowy do służby w ramach IFOR. Załoga przymocowała swoje maty do spania z boku wieży, Challenger nie był tak dobrze wyposażony w pojemniki na wyposażenie, jak jego poprzednik, Chieftain

Równolegle z rozwijaniem serii wozów dla Iranu, zbudowano 150 Chieftainów wyposażonych w automatyczną skrzynię biegów, wzmocnienia przeciwminowe oraz zwiększone zbiorniki paliwa. Był to FV4030/1. Następnym w serii miał być FV4030/2, znany także jako „Shir Iran”, czyli „Perski Lew”, znany jednak bardziej jako FV4030/2 Shir 1. Był to zasadniczo czołg oparty o kadłub Chieftaina, posiadający jednak nowy przedział silnikowy, z charakterystyczną ukośną płyta tylnego pancerza. Pierwsze trzy czołgi prototypowe były gotowe z początkiem 1977 roku, a już w marcu zostały zaprezentowane armii Iranu. Shir 1 był czołgiem znacznie zmodyfikowanym w stosunku do Chieftaina. Nowy power-pack CV12 generował moc 1200 KM, czołg oferował dużo płynniejszą jazdę w terenie, która miała być jeszcze płynniejsza w czołgach seryjnych, o czym zapewniały firmy Dunlop i Horstmann. Zastosowano także nowy system przeciwpożarowy, analogiczny do wchodzącego właśnie do użytku w brytyjskich Chieftainach. Na owe czasy był to system dokonały. Niestety, czołg Shir 1 dotknęły poważne opóźnienia w produkcji. Pojawiły się także problemy z nową skrzynia biegów TN37. Zaistniała zatem duża zwłoka zarówno w przypadku Shir 1, jak i finalnego projektu dla Iranu, którym miał być FV4030/3 Shir 2. Miał być to pierwszy seryjny czołg z pancerzem Chobham.

 

Challenger 1 Queen’s Dragoon Guards podczas załadunku w Splicie. Zwraca uwagę pokrywa jednostki napędowej oraz flagi na wieży. Z początku NATO zakazywało eksponowania barw narodowych, co jednak i tak miało miejsce

Bardzo dobre zbliżenie Challengera 1 na strzelnicy. Widoczne są wielolufowe wyrzutnie granatów dymnych. Są one uruchamiane przez dowódcę w celu natychmiastowego zadymienia pojazdu i są szczególnie przydatne w przypadku zagrożenia ze strony ppk. Głowica celownika termowizyjnego jest wyraźnie widoczna na obudowie TOGS, a nad nią znajduje się wieżyczka dowódcy, na której powiewa zielona flaga, co oznacza, że ​​działa czołgów są rozładowane. Duży maszt w tle jest montowany jest tylko na strzelnicy i przesyła obraz na żywo do wieży kontrolnej relacjonujący wszystkie aspekty pracy załogi, co pozwala na dokładne podsumowanie po ćwiczeniu

Challenger 1 z pełnym zestawem dodatkowego opancerzenia, włącznie z pancerzem reaktywnym ROMOR ERA umieszczonym nietypowo wokół stanowiska kierowcy. Miał on służyć jako przeciwśrodek skutecznie chroniący przed RPG wystrzeliwanymi z krótkich dystansów. Taktyka użycia Challengera 1 zakładała walkę z pozycji półzakrytej, więc stanowisko kierowcy nie było osłonięte pancerzem Chobham. Stosowano więc system ROMOR, zaprojektowany w latach 80-tych,a użyty w akcji po raz pierwszy w roku 1991

MBT-80, czyli czołg, którego nie było

Widok na pozbawiony cech charakterystycznych teren, na którym przyszło walczyć czołgom Challenger 1. Operacje na pustyni wymagały przyswojenia sobie szeregu nieznanych wcześniej umiejętności, szczególnie w odniesieniu do nawigacji. Charakterystyczne dla Challengera 1 były dwa czarne obłoki dymu unoszące się z układu wydechowego, emitowane podczas zmiany przełożenia. Zupełnie inne niż gęsty biały dym, typowy dla Chieftaina

Po fiasku anglo-niemieckiego programu, Wielka Brytania bardzo pilnie poszukiwała nowego czołgu klasy MBT. Zostało to wpisane na listę potrzeb Sztabu Generalnego (GSR), pod numerem porządkowym 3572 jako „Zastąpienie czołgu Chieftain”. Co niezwykłe, decyzja o zastąpieniu Chieftaina została silnie nagłośniona w mediach. Na przykład Daily Telegraph grzmiał w nagłówkach o konieczności wydatkowania milionów funtów. Na dodatek zbiegło się to – mamy rok 1978 – z parlamentarna debatą o konieczności wymiany silników L60. Projekt otrzymał roboczą nazwę MBT-80, co miało sugerować przybliżony czas wejścia do linii.

Pancerz ROMOR zamocowany do dolnej płyty kadłuba. Bardzo dobrze widać sposób mocowania, co może być pomocne dla modelarzy. Po prawej stronie widoczne urządzenie do napinania gąsienicy. Było ono nitowane do uchwytu mocującego koło napinające. Dzięki niemu można było w razie potrzeby zwiększyć naciąg, bądź poluzować gąsienicę. W czołgu Challenger 2 operacji tej dokonuje się przy pomocy systemu hydraulicznego

Otrzymawszy ponad 300 Challengerów 1 z Wielkiej Brytanii po okazyjnej cenie, Jordania zaczęła eksperymentować z modyfikacjami i oto wynik. Oryginalna wieża została usunięta i zamontowana została zaprojektowana w Jordanii wieża Falcon. Ma dwuosobową załogę i automatyczny system ładowania gładkolufowej armaty 120 mm. Wóz nie jest jeszcze w pełni eksploatowany i może nigdy nie wejść do powszechnej służby, jeśli nie będzie środków finansowych. Co ciekawe, na zdjęciu pojazd wyposażony w Falcon ma niższa sylwetkę niż pierwowzór

Challenger 1 podczas załadunku na ciągnik siodłowy Scammell Commander w drodze nad granicę kuwejcką wczesną zimą 1990 roku. Wyposażenie osobiste mocowane jest w miejscach, gdzie byłoby to ściśle zabronione w Europie, szybko bowiem padłoby ono ofiarą drzew i krzewów

Jak tylko treść wniosku Sztabu Generalnego nr 3572 trafiła do opinii publicznej, przez media przetoczyła się kolejna fala debaty. Tymczasem, wydrukowano tysiące broszur formatu A4, na których okładce widniał projekt koncepcyjny nowego czołgu, podejrzanie przypominający Shir 2. Broszurę tę otrzymał wówczas dosłownie każdy czołgista BAOR (Brytyjska Armia Renu). Problem w tym, że była to czysta propaganda dająca pożywkę prasie. Ale sam projekt MBT-80 jeszcze nawet nie istniał, nie było ostatecznych szkiców, żadnych oficjalnie potwierdzonych rozwiązań, żadnych prototypów… Tylko zapowiedzi.

Chociaż wóz wygląda jak konwencjonalny Challenger 1, jest jednak duża różnica – jest on wyposażony w armatę L30 120 mm z Challengera 2. Pierwotnie miał znaleźć się w służbie, lecz wkrótce został zarzucony w wyniku rozpadu ZSRR i po rozwiązaniu Układu Warszawskiego

Czołg dowódcy Royals Scots Dragoon Guards w garażu na stacji autobusowej w Mrkonjic Grad. Na wieży widoczna flaga Szkocji, czyli Scottish Saltire

„Dennis The Menace”, dobrze znana postać z brytyjskich komiksów, pojawiła się też na wieży boku czołgu Royal Scots Dragoon Guards w Bośni

Należało teraz określić podstawowe wymagania i parametry MBT-80. Jak zwykle, na tę okazję powstało szereg komisji, które zajęły się badaniem zagadnienia. Pierwszą sprawą było uzbrojenie – dotychczas stosowana 120 mm armata L11A5, eksperymentalna gwintowana armata 110 mm, czy tez nowa gwintowana armata 120 mm? Jednostka napędowa – CV12 lub CV16 od Rolls Royce, a może turbina gazowa? Masę bojową czołgu określano na 70 ton, przy czym pancerz Chobham mógł być tymczasowo i częściowo usuwany, by spełnić obowiązujące wymagania transportowe, ograniczające masę do 60 ton. Chociaż masę czołgu w granicach 50-60 ton uważano za najbardziej odpowiednią, obawiano się, że nowe radzieckie konstrukcje, uzbrojone w armatę 125 mm, będą mogły dokonać perforacji pancerza MBT-80 w przypadku narzucenia limitu 60 ton. Aby zainstalować pancerz odporny na trafienia nowych radzieckich pocisków 125 mm oraz ATGM, MBT-80 musiał być szeroki i ciężki, stąd decyzja o dających się demontować warstwach pancerza. Jeśli chodzi o uzbrojenie, wybór padł na zmodyfikowaną brytyjska armatę 120 mm L11A5, oznaczoną M13-A. Była to tradycyjna gwintowana armata, wyposażona jednak w nową komorę zamkową, zastosowana następnie w armacie L30 czołgu Challenger 2. Działo to zaproponowali Brytyjczycy Amerykanom, pracującym właśnie nad M1 Abrams. Jego konkurentem było niemieckie gładkolufowe działo 120 mm. Właściwości obydwu armat były bardzo zbliżone. Ostateczny wybór Amerykanów padł na ofertę niemiecką, ze względu na stosowany w niej nabój scalony.

 

MBT-80 posiadać miał panoramiczną kamerę termiczną, której głowica znajdowała się z lewej strony wieży. Miała ona możliwość niezależnego od ruchu wieży i armaty poruszania się w granicach 180 stopni. Celowniczy miał do dyspozycji stabilizowany laserowo celownik panoramiczny. Jeden z inżynierów spółki Barr and Stroud, która go zaprojektowała miał go określić jako najlepsze urządzenie optyczne, jakie kiedykolwiek widział. System ten, znany jako PAN-O lub PANTILI można dziś oglądać w muzeum wojskowym w Aldershot. Zastosowanie wszystkich tych nowinek pozwalało MBT-80 działać skutecznie niezależnie od pory doby czy warunków pogodowych. Dzięki nim czołg mógł wykryć i zniszczyć cel znajdujący się w maksymalnym zasięgu ognia.

Zakładano, że pierwszy prototyp – P1, ukończony zostanie w październiku 1983 roku, a pozostałych osiem do roku 1985, przy czym całe wyposażenie treningowe miało być dostarczone najpóźniej w roku 1987. Ponieważ MBT-80 miał być wyposażony w zupełnie nowe technologie, zdecydowano o budowie dwóch Mobilnych Platform Testowych (MTR), tak by nowe urządzenia mogły być wypróbowane jeszcze przed ich zainstalowaniem w czołgu, co miało oszczędzić cenny czas i koszty. MTR 1 powstał w oparciu o podzespoły Chieftaina, zaś MTR 2 bazowany był na FV4030, czyli Shir.

Do dziś w Bovington przetrwał tylko MTR 2, lecz trzeba podkreślić, że w żaden sposób nie przypomina on projektowanego MBT-80, co pojawia się w wielu opracowaniach. Decydującym dowodem na to jest fakt, ze w momencie, gdy powstawał MTR 2 nie istniały nawet plany MBT-80, a tym bardziej nie powstał żaden prototyp. Tajemnica wojskowa, sprzeczne informacje i czysta propaganda spowodowały, że informacje o programach FMBT/MBT-80/Shir 1 często nakładają się na siebie, lub są sprzeczne. Prawda o końcu MBT-80 i narodzinach Challengera 1 jest do dziś przedmiotem sporów, mamy więc nadzieję, ze nasze informacje pozwolą na rozjaśnienie obrazu sytuacji.

Challenger wchodzi do służby

Jeden z najlepszych improwizowanych pancerzy. Po prostu, zamocuj lemiesz et voila! – dodatkowe opancerzenie gotowe niemal natychmiast. Uruchamiany hydraulicznie lemiesz występował zwykle na jednym czołgów szwadronu, był to najczęściej wóz zastępcy dowódcy. Był bardzo użyteczny przy wkopywaniu wozów do pozycji półzakrytej

W roku 1985 Armia Brytyjska miała już w linii nowy czołg. Najpierw otrzymało go jedynie cztery regimenty. Pozostałe nadal służyły na późnych wersjach czołgu Chieftain. Chociaż Challenger 1 nie był czołgiem idealnym i miał swoje wady, był daleko lepszy od Cheftaina, szczególnie pod względem ochrony i mobilności. Wejście do służby Challengera powitały z uznaniem także media. W tym przypadku chodziło jednak o zachowanie miejsc pracy w ROF w Leeds. Podkreślano także jego przewagi na silnie przecież uzbrojonym Chieftainem. Jednak optymizm był krótkowzroczny, ponieważ Challenger miał w oczach wielu jedną poważną wadę, która obnażała wszystkie jego słabości w zestawieniu z M1 Abrams i Leopardem 2.

Prawy element mocowania lemiesza. Zdjęcie pokazuje wyraźnie jak prosty i uporządkowany był to mechanizm, jeśli porównać go z analogicznym urządzeniem z czołgu Chieftain

Widok trzy czwarte na mocowanie lemiesza, w tym przypadku zainstalowanego przed Operacją „Granby”. Bardzo często lemiesze nie były instalowane. Załogi z obawy przed dodatkowymi problemami technicznymi, zostawiały je w bazach. Powszechna w przypadku czołgów Chieftain

Jordański Al-Hussein został zmodyfikowany aby umożliwić montaż szwajcarskiego kompaktowego działa gładkolufowego 120 mm RUAG oraz systemu Raytheon IFCS. Czołg znany jest jako Hybrid. Na zdjęciu widać również makietę niezależnego termalnego celownika dowódcy, a w wieży znajduje się system wspomagania ładowania Claverham. Zamontowano też nowy pakiet NBC oraz generator pomocniczy

W roku 1985 Armia Brytyjska miała już w linii nowy czołg. Najpierw otrzymało go jedynie cztery regimenty. Pozostałe nadal służyły na późnych wersjach czołgu Chieftain. Chociaż Challenger 1 nie był czołgiem idealnym i miał swoje wady, był daleko lepszy od Cheftaina, szczególnie pod względem ochrony i mobilności. Wejście do służby Challengera powitały z uznaniem także media. W tym przypadku chodziło jednak o zachowanie miejsc pracy w ROF w Leeds. Podkreślano także jego przewagi na silnie przecież uzbrojonym Chieftainem. Jednak optymizm był krótkowzroczny, ponieważ Challenger miał w oczach wielu jedną poważną wadę, która obnażała wszystkie jego słabości w zestawieniu z M1 Abrams i Leopardem 2.

Nazwiska załogi tego Challengera 1 są namalowane na osłonie TOGS, co nie jest normalną praktyką, ale muzeum w Bovington prawdopodobnie chciało zwrócić uwagę na ten konkretny czołg, ponieważ był to wóz ppłka Denaro, dowódcy Queens Royal Irish Hussars podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej

Widok trzy czwarte Challengera ppłka Denaro zachowanego w Bovington

Widok stanowiska kierowcy wysłużonego Challengera, w środku zdjęcia widoczna prawa dźwignia kierunku jazdy, a za nią dźwignia zmiany biegów oraz jeden z akumulatorów pojazdu

Niezwykłe ujęcie, ale zamieszczamy je, ponieważ pokazuje położenie wieżyczki dowódcy, a także osłonę pancerną nad przyrządem celowniczego i zamkniętą osłonę nad celownikiem pomocniczym

Testy miały składać się z trzech etapów:

  • etap 1 – próby dotyczące jazy i obsługi, w ośrodku RAC w Bovington;
  • etap 2 – strzelanie, strzelnica RAC w Kirkcudbright;
  • etap 3 – testy mobilności i pokonywania przeszkód – pas taktyczny przy koszarach w Catterick.

Widok zamka armaty 120 mm, od lewej do prawej, duży pomarańczowy chwyt służy do ręcznego otwierania zamka, mniejszy pomarańczowy uchwyt służy do zaciągania osłony zabezpieczającej ładowniczego i rurka odpowietrzającą z zakończonym na biało tłokiem. Czołg jest wycofany z eksploatacji, a elementy zamka są zaspawane zgodnie z brytyjskimi przepisami

Dobry przykład na to, jak wrak można przywrócić do dawnej świetności. Kiedyś ten Challenger niszczał rdzewiejąc, dopóki nie zdecydowano się przywrócić go do celów reprezentacyjnych

Kuwejt, 1991, być może już po zakończeniu działań. Zwraca uwagę ogólny nieład. Brakuje części bocznego pancerza. Jeden z czołgistów przygotował kuchenkę benzynową by ugotować coś do jedzenia

Próby prowadzone w Bovington zostały poważnie utrudnione przez intensywne opady deszczu, więc odcinek terenowy pokrył się głębokim błotem i dużymi kałużami. W tej sytuacji komisja obserwująca testy zdecydowała o przeprowadzeniu połowy prób na utwardzonych drogach. W efekcie jednak, w związku z arcytrudnymi warunkami w terenie, proporcje te zmieniły się do 37:63 na korzyść testów drogowych. Próby te uznano za zakończone sukcesem. Czołg zachowywał się zgodnie z wymaganiami i nie wymagał dodatkowej obsługi oprócz rutynowego serwisowania. W trakcie prób, członkowie delegacji egipskiej byli na bieżąco informowani o tym, co się dzieje i jaki jest postęp testów.

Trzy Challengery zajmujące tymczasową pozycję obronną podczas szkolenia przed rozpoczęciem Operacji „Granby”, sfotografowane w 1990 roku. Lufy armat w położeniu podróżnym, co świadczy o braku zagrożenia

Zdjęcie wykonane prawdopodobnie po zakończeniu wojny w 1991 roku, na pancerzu ROMOR ERA widać dwa hełmy czołgów załogi, które są zwykle noszone na zestawach słuchawkowych, a także mnóstwo zgniecionych puszek po napojach

Przed Operacją „Granby” Challengery wyposażono w zestawy ROMOR, z których jeden miał zapewnić ochronę płyty czołowej. To ujęcie przedstawia ramę, na której będą umieszczone bloki ERA. Widać tez sposób, w jaki została przymocowana do płyty przedniej

Testy na strzelnicy miały zademonstrować egipskiej delegacji celność i skuteczność armaty L11A5 oraz typowej amunicji. Zaprezentowano działanie następujących rodzajów amunicji: HESH (High Explosive Squash Head), APDS (Armour Piercing Discarding Sabot), APFSDS (Armour Piercing Fin Stabilised Discarding Sabot) oraz SH/PRAC (Squash Head Practice). Próby obejmowały trzy rodzaje strzelań: nieruchomy czołg do nieruchomego celu, nieruchomy czołg do ruchomego celu i ruchomy czołg do ruchomego celu. Strzelania miały też zademonstrować skuteczność urządzenia, którym dysponował celowniczy, a które umożliwiało mu prowadzenie celnego ognia z czołgu stojącego bokiem na pochyłości. Pogoda znów pokrzyżowała plany pokazania, że Challenger jest czołgiem, który jest w stanie działać w dowolnych warunkach atmosferycznych, o każdej porze dnia i nocy. Nie przeprowadzono tez strzelań ze sprzężonego karabinu maszynowego ani wyrzutni granatów dymnych. Można się domyślać, że delegacja egipska zaczęła mieć wtedy poważne wątpliwości.

Na obudowie TOGS widnieje godło 7. Brygady Pancernej, a także oznaka Queens Royal Irish Hussars

Czołgiści z tego Challengera poszli w ślady załóg samolotów i niektórych amerykańskich Shermanów z czasów wojny w Korei, dekorując pancerz czołowy okazałym uzębieniem

W tym przypadku widzimy, w jaki sposób można czasowo usunąć poszczególne płyty bocznego pancerza Chobham w celu przeprowadzenia codziennej konserwacji. Ujęcie to daje bardzo dobre wyobrażenie o grubości dodatkowych bloków pancerza

Większość strzelań przeprowadziła załoga z RAC, jednak i egipski celowniczy oddał kilka strzałów. Oddano osiemdziesiąt strzałów amunicją DS./T do celów statycznych i ruchomych na dystansach do 2500 metrów. Celność w przypadku obiektu ruchomego wynosiła 92,5%, w przypadku celu ruchomego 100% (!), a w przypadku prowadzenia ognia z jadącego czołgu do celu ruchomego osiągnięto 85%. Strzelanie z amunicji APFSDS ujawniło jednak pewien problem. Choć trafienia leżały bardzo blisko siebie, grupowały się one w dolnej części celu. Zaakceptowano jednak to zjawisko, udowadniało bowiem mały rozrzut armaty L11. Strzelania amunicją SH/PRAC rozpoczęły się bardzo niepokojąco. Na 28 wystrzelonych pocisków, nie uzyskano żadnego trafienia, co spowodowało konsternację wśród obserwatorów. Natychmiast wycofano cały przydział tej amunicji, który zakwalifikowano jako wadliwy. Wraz z przybyciem następnej dostawy, rezultaty były już bardziej zadowalające, ale pierwsze wrażenie pozostało. Załoga RAC udowodniła także, że jest w stanie prowadzić ogień w ciągłym tempie ośmiu strzałów na minutę. Kilka strzałów oddanych przez egipskiego celowniczego uzyskało celność 100%.

Załadunek Challengera na transporter czołgów Scamell Commander po zakończeniu Operacji „Granby”. Dobry widok na dno wanny kadłuba, pokazujący ażurowy pas wzmacniający, który łączy obie płyty kadłuba, widoczny na wszystkich połączeniach płyt pancernych Challengera

Widok tyłu Challengera 1, pokazujący lokalizację zewnętrznych beczek z paliwem. Widoczne są również części, z których montuje się hak holowniczy z ramą „A”. Widać przymocowaną poziomo belkę, druga będzie pochodzić z innego czołgu, duży element u dołu to część przymocowywana do unieruchomionego czołgu, a łącznik to mała część z trzema otworami, widoczna nieco wyżej

Szereg Challengerów po zakończeniu wojny, sfotografowany Kuwejcie. Zostały pozbawione całego wyposażenia załogi i wygląda na to, że przygotowuje się je do wysyłki z powrotem do BAOR lub Wielkiej Brytanii. Pojazdy te należą do Queen’s Royal Irish Hussars, o czym świadczy nazwa własna Aughnacloy na prawym czołgu. To miasteczko w Irlandii Północnej

Następnie przeniesiono się do północnego Yorkshire, do Catterick, w celu przeprowadzenia trzeciego etapu testów. Miały one udowodnić doskonałą mobilność Challengera na torze przeszkód. Jednak toru nie był zbyt trudny i wymagający. Czołg pokonał przeszkody z łatwością. Miał do czynienia z trudniejszymi podczas testów prowadzonych wcześniej w tym roku na Bliskim Wschodzie. Można domyślać się, że ogólny przebieg testów nie zrobił wielkiego wrażenia na egipskich gościach. Szczególnie nierozsądne wydaje się odwołanie testów ze względu na złą pogodę. Wszystko to wobec konieczności udowodnienia przydatności czołgu… Ten element oraz kłopoty z amunicją zdecydowały o rezygnacji Egipcjan z kupna czołgu. I nie był to ostatni raz, kiedy Vickers zaprzepaścił szansę na zagraniczny kontrakt…

Więcej czołgów pozbawionych zewnętrznego wyposażenia i dodatkowego pancerza bocznego. Jednak nie wszystkie czołgi podczas Operacji „Granby” zostały dopancerzone na czas, skoncentrowano je w 4. Brygadzie Pancernej, która przybyła na miejsce pod koniec 1990 roku, kiedy rząd brytyjski zdecydował się wysłać pełną dywizję pancerną

Challenger 1, kod wywoławczy 22B oraz CVR(T) Sultan i Challenger ARV przy okazji przekazania obowiązków przez Royal Scots Dragoon Guards nowoprzybyłemu King’s Own Hussars w Mrkonjic Grad w Bośni, 1997

Zadanie do wykonania dla Challenger ARV, ale najpierw trzeba będzie usunąć mnóstwo błota, nieprzyjemne zadanie

Pierwszy prawdziwy test Challengera miał nastąpić w postaci zawodów strzeleckich NATO, znanych jako Canadian Army Trophy (CAT), a ich końcowy rezultat miał okazać się skandalem. RAC zależało na ratowaniu honoru po tym, gdy załoga Royal Scots Dragoon Guards w czołgu Chieftain zajęła ostatnie miejsce podczas zawodów CAT 85. CAT 87 uznano zatem za dobrą okazję, by „sprzedać” Challengera. Niestety, nic nie poszło zgodnie z planem. Wiele napisano o tym wydarze3niu, a ilość miejsca uniemożliwia nam dokładny opis całego wydarzenia (najlepiej opisuje je Simon Dunstan w książce z serii Osprey New Vanguard). Wystarczy więc powiedzieć, że Challenger zajął zdecydowanie ostatnie miejsce, a wiele mitów narosłych wokół wydarzenia ma swoje odzwierciedlenie w faktach.

Świeżo przybyły na nabrzeże Challenger 1 i CRAARV oczekujące na swoje załogi, które – pomysłowe jak zawsze – schroniły się przed słońcem, korzystając z dwóch łóżek polowych. Wokół porozrzucane wyposażenie osobiste, przed umieszczeniem w i na czołgach

Pomimo że Challenger uzyskał więcej trafień niż większość pozostałych czołgów podczas strzelania w ruchu, uzyskiwane przez załogę czasy celowania i oddawania strzału były boleśnie wolne w zestawieniu z szybkim działaniami typu „hunter-killer” prowadzonymi przez czołgi Leopard i Abrams. Winą obarczano trójdzielną amunicję, stosowaną przez Brytyjczyków, ale prawdziwymi winowajcami wydają się być system IFCS oraz słaba ergonomia wieży czołgu. Wydaje się, że Challenger znalazł się w złym miejscu i czasie, próbując rywalizować z czołgami dysponującymi nowoczesnymi SKO i panoramicznymi systemami obserwacyjnymi dowódcy. Pojawił się na CAT 87, a wykorzystywał mniej więcej ten sam SKO, co Chieftain. A wszystko to brało się z jego pochodzenia od czołgu Shir 2. SKO Challengera stabilizowany był tylko w dwóch płaszczyznach, nie było zatem mowy o zwycięstwie.

Schemat elementów zawieszenia hydrogazowego stosowanego w Challengerze. Przedstawiony w ten sposób, system okazuje się naprawdę dość prosty. Widok przekrojowy dobrze ilustruje działanie systemu. Kolejną jego zaletą jest to, że każda jego jednostka jest montowana oddzielnie, więc w przypadku np. uszkodzenia przez minę, jest stosunkowo łatwa do wymiany. Poza tym, wysokość całkowita pojazdu jest niższa w porównaniu z czołgiem wyposażonym w drążki skrętne, przebiegające pod kadłubem

W wyniku nieudanego CAT 87 pojawiła się jednak innowacja, znana jako „modyfikacja Chase’a”, od nazwiska S/Sgt Charliego Chase’a z 4th/7th Royal Dragoon Guards, który ją opracował. Było to rozwiązanie proste i skuteczne, które zastosowano później w Challengerze 2. Chase zmodyfikował mechanizm blokujący komorę zamkową, a polegało to na tym, że gdy ładowniczy załadował ostatnią część naboju i odciągał dźwignię bezpieczeństwa do siebie, od razu zamykało to komorę. Dotąd należało wykonać jeszcze jedną czynność, polegająca na zablokowaniu komory. Ta prosta modyfikacja zwiększyła nieco szybkostrzelność. Ale niestety uznano, że w całości eliminuje ona problemy z CAT 87 i odwleczono wprowadzenie SKO przeznaczonego pierwotnie dla MBT 80… Brytyjska prasa używała sobie oczywiście na wynikach CAT 87, podobnie jak zielonostolikowi generałowe z prasy związanej z przemysłem zbrojeniowym. Autor przypomina sobie moment, gdy tuż po CAT 87 usłyszał: do diabła z polityką, kupmy Abramsy. Ale była to opinia zwykłego żołnierza.

Pluton Challengerów z Queen’s Royal Lancers na ćwiczeniach gdzieś w Niemczech

Iracki czołg T-54/55 – taki koniec czekał te przestarzałe i nieskomplikowane czołgi, gdy mierzyły się z nowoczesną bronią pancerną jak Challenger 1 i Abrams M1A1

Przekrój przez lufę 120 mm armaty L11A5 od strony jarzma. Można zobaczyć, jak pocisk APFSDS ściśle przylega do szyjki nitrocelulozowego pojemnika na ładunek miotający

Po wynikach CAT 87 sprzedaż Challengera za granicę stanęła pod jeszcze większym znakiem zapytania, a rząd musiał prędko odkurzyć krajowy program MBT. W Royal Armoured Corps jednak życie toczyło się dalej. Challenger nadal był nowym sprzętem i dostawy trwały. W roku 1985 wszystkie pozostałe 16 zakładów ROF zostało sprywatyzowanych i odtąd funkcjonowało jako Royal Ordnance PLC. To od tego podmiotu Vickers zakupił ROF w Leeds w roku 1986. Vickers był nadal w pełni zaangażowany w produkcję Challengerów, więc zakup nowego czołgu był niemożliwy od brytyjskiego podmiotu, a zakup zagranicą wykluczony z przyczyn politycznych. Ministerstwo Obrony dostrzegało potrzebę zastąpienia Challengera i Chieftaina w dłuższej perspektywie czasowej, jednak tymczasem trzeba było z konieczności używać Challengera.

Tak dopełnił się los innego irackiego czołgu. Przestarzałe chińskie kopie – T59/T69 – nie miały szans w starciu z nowoczesnymi czołgami Koalicji

Całkowicie nie do zaakceptowania dzisiaj, kiedyś było normą podczas ćwiczeń. Problem z użyciem „żywego” kamuflażu polega na tym, że ma on tendencję do szybkiego obumierania i dlatego wygląda nie do końca na miejscu wśród naturalnej zieleni

Bardzo rzadko widywane ujęcie tylnego kosza w wieży Challengera z otwartą pokrywą. Dziwne, dlaczego projektanci skonstruowali pokrywę otwieraną do tyłu zamiast do przodu, aby ułatwić dostęp załodze. Bęben po prawej zawiera dwużyłowy kabel znany jako D10, który pozwala załodze na zdalną łączność w odległości do 100 metrów od czołgu

W latach 1985-87 RAC musiał posługiwać się dwoma różnymi typami czołgów, co bynajmniej nie ograniczało kosztów, lecz zwiększało je z powodu konieczności odrębnej logistyki, czyli na przykład konieczności posiadania różnych zestawów części zamiennych.

Widok tak zwanego „JagdChieftain” pokazuje, dlaczego zasłużył na tę nazwę: jego podobieństwo do łowców czołgów z II wojny światowej jest oczywiste. Była to część wspólnego poszukiwania przez Wielką Brytanię i RFN wspólnego projektu przyszłego czołgu podstawowego… Wszystko to spełzło na niczym. Wyraźnie widać jego rodowód wywodzący się od Chieftaina. To jedynie model koncepcyjny, ale był to jeden z kilku poważnych pomysłów na zastąpienie Chieftaina. Nowatorskim podejściem zastosowanym w tym pojeździe był przedział silnika, zdolny pomieścić zarówno zespół napędowy L60 jak i niemiecką jednostkę MTU, którą wielu chciałoby mieć już w Chieftainie

W roku 1988 rząd musiał przyznać, że nowy MBT jest niezbędny do zastąpienia znajdującej się jeszcze w linii floty Chieftainów. Rozważano istniejące już wersje Abramsa i Leoparda 2, a także nowy projekt Vickersa, nazwany Challenger 2. A później nawet francuskiego Leclerca. Badano, który z czołgów spełniał będzie Wymagania Sztabu Generalnego (GSR) Nr 4026, czyli „Program zastąpienia czołgu Chieftain”. Co prawda przeprowadzono próby z udziałem Abramsa i Leoparda, jednak zdecydowano, że nowy czołg będzie produktem brytyjskim.

Zbliżenie Challengera rozładowywanego z transportera czołgów Scammel Commander, wykorzystano je, aby zmniejszyć zużycie pojazdów i przebieg gąsienic przed rozpoczęciem rzeczywistej wojny. Przez większość czasu podczas załadunku i rozładunku, kierowca czołgu nie widzi praktycznie nic i polega na sygnałach załogi transportera

Zachowany Challenger Mk.3 podpułkownika (obecnie generał porucznik) Denaro. W wieży znajduje się sam ppłk Denaro i dwóch członków załogi z czasów wojny w Zatoce Perskiej z 1991 roku, podczas gdy kierowcą jest pracownik Muzeum

20 grudnia 1988 roku, o godzinie 15:32 ówczesny Sekretarz Stanu ds. Obrony wygłosił następujące oświadczenie: W wyniku intensywnych rozważań zdecydowałem się dać Vickers Defence Systems mozliwość zademonstrowania, ze firma jest w stanie dostarczyć czołg Challenger 2 zgodnie z naszymi specyfikacjami oraz ustaloną ceną i w określonych terminach. Koniec fazy przygotowawczej Rząd wyznacza na grudzień 1990 roku. Wówczas podjęta zostanie ostateczna decyzja. O ile były to dobre wieści dla Vickersa, Niemcy i Amerykanie poczuli się oszukani. Leclerc nigdy nie był brany poważnie pod uwagę. Nie dlatego, ze był złym czołgiem, lecz jego trzyosobowa nie mieściła się w standardach RAC. Challenger 2 był obiecującym projektem, ale miał służyć razem z Challengerem 1, co znowu stwarzało zamieszanie w logistyce. Upadek Układu Warszawskiego w roku 1989 wzbudził szereg wątpliwości co do przyszłości Challengera 1 i kazał postawić sobie pytanie, ile czołgów w krótkiej perspektywie naprawdę potrzebuje BAOR.

Ujęcie demonstrujące metodę mocowania zbiornika na transporterze. Wsporniki do mocowania dwustulitrowych beczek z paliwem przechowują na razie małe 25-litrowe beczki z olejem silnikowym

Zdjęcie ukazuje, jak blisko ziemi znajduje się tył czołgu podczas rozładowywania z transportera, w pewnym momencie koło napędowe dotyka powierzchni i dlatego należy zachować dużą ostrożność podczas załadunku i rozładunku

Widok wnętrza wieży z fotela dowódcy, na lewej ścianie wieży widoczne są zaczepy dla gotowych do użycia pocisków APFSDS, po prawej sprzężony karabin maszynowy GPMG 7,62 mm. Na zdjęciu dominuje zamek uzbrojenia głównego, czerwony uchwyt pośrodku nosi nazwę Stop Running Back i jest zakładany podczas szkolenia. Znajduje się tam, jak sama nazwa wskazuje, na wypadek nagłej utraty ciśnienia odrzutu i ma zapobiegać ześlizgnięciu się lufy ku tyłowi. Mogłoby to spowodować uszkodzenie sprzętu i, co ważniejsze, obrażenia załogi

Operacja „Granby”

Widok na siedzisko celowniczego. Bezpośrednio przed nim zamontowano Tank Laser Sight, prawy okular zapewnia strzelcowi widok x10, podczas gdy lewy pokazuje zasięg lasera. Po prawej stronie widać ekran TOGS, umieszczony niewłaściwie pod względem ergonomii. Poniżej znajduje się pokrętło podnoszenia lufy, z czerwonym spustem widocznym po lewej stronie, pośrodku znajduje się stały chwyt działonowego, który zawiera spust, przełącznik wyboru uzbrojenia i przełącznik lasera, bezpośrednio z tyłu w szarym pojemniku znajdują się pulpit sterowania systemem BRS, a po prawej stronie siłownik obrotu wieży celowniczego; praktycznie taki sam jaku dowódcy

Wydarzenia odbywające się na arenie międzynarodowej, wywarły jednak znowu wpływ na rozwój wypadków. W sierpniu 1990 roku Saddam Hussein zaatakował Kuwejt. Wielka Brytania, w ramach sił międzynarodowych, przetransportowała na Środkowy Wschód 7. Brygadę Pancerną (najpierw znajdująca się pod amerykańskim dowództwem), aby wreszcie postawić do dyspozycji Koalicji całą 1. Dywizję Pancerną, składającą się z 7. Brygady Pancernej oraz 4. Brygady Zmechanizowanej, która w rejon Zatoki Perskiej przybyła w grudniu 1990 roku. W Operacji „Granby” wzięło ostatecznie udział 43 tys. żołnierzy brytyjskich, największa liczba od czasów drugiej wojny światowej. Podobnie jak wojna falklandzka z 1982, obnażyła ona szereg słabości i błędów w brytyjskiej doktrynie operacyjnej. Dwa regimenty pancerne 7. Brygady (The Royal Scots Dragoon Guards oraz The Queen’s Royal Irish Hussars), obydwa wyposażone w czołgi Challenger 1, zostały wysłane do Arabii Saudyjskiej, gdzie zbierały się siły Koalicji we wrześniu 1990 roku.

Widok w dół oraz w lewo z siedziska dowódcy. Patrząc na stronę ładowniczego od lewej do prawej widzimy stojaki na pociski mieszczące do sześciu pocisków dowolnego rodzaju, nad nimi pomalowane na biało pudełko jest jednostką sterującą systemu NBC, na wprost znajduje się wyłącznik bezpieczeństwa ładowniczego w stropie wieży. Gdy jest ustawiony w pozycji bezpiecznej, nie może odbywać się obrót wieżą ani też podnoszenie lufy oraz strzelanie. Dwie skrzynki z zielonymi pokrętłami są jednostkami sterującymi systemu łączności Clansman. 90 – Srebrne pudełko jest istotną częścią wyposażenia wieży, ponieważ zawiera kubki oraz zapasy kawy i herbaty. Wystające pręty z okrągłymi zaślepkami służą do mocowania pocisków w stojaku nad „pudełkiem na herbatę”

7. Brygada Pancerna wystawiła obydwa regimenty, QRIH i SCOTS DG, jako wzmocnione oddziały z 57 czołgami Challenger 1 każdy. Dodatkowo, obydwa pułki uzupełnione zostały dwoma szwadronami z 17th/21st Lancers, po 14 czołgów każdy. Dodatkowe 43 Challengery, pochodzące z The Life Guards zgromadzono na miejscu w charakterze ewentualnych uzupełnień. Komponent piechoty zmechanizowanej w 7. Brygadzie reprezentowany był przez 1. batalion The Staffordshire Regiment, wyposażonym w 45 Warrior MICV. W skład 4. Brygady Zmechanizowanej wchodził regiment 14th/20th Hussars z 57 czołgami Challenger 1, wzmocniony dodatkowo pełnym szwadronem 14 Challengerów z The Life Guards. Czołgi te działały w grupach bojowych z pozostałymi batalionami 4. Brygady – 1. batalionem Royal Scots oraz 3. batalionem Royal Regiment of Fusiliers, z których obydwa wyposażone były w 45 Warriorów MICV każdy.

Patrząc od strony ładowniczego w kierunku stanowisk celowniczego i dowódcy – pierwsze wrażenie to zupełny bałagan. Trzeba mieć jednak na uwadze, że tak wyglądał ten pojazd w dniu wycofania z eksploatacji, ale łatwo dostrzec różne elementy sterujące, wśród nich kontroler trawersu i elewacji dowódcy, który znajduje się tuż po lewej – to ten szary element w kształcie pistoletu. Na prawo od siedziska dowódcy znajduje się panel, która służy do wprowadzania danych do komputera pokładowego IFCS, takich jak korekta zasięgu, a który także pokazuje lokalizacje usterek i uszkodzeń

Patrząc ku tyłowi wieży; od lewej do prawej mamy siedzisko dowódcy, a po lewej stronie widoczny jest uchwyt służący do jego podnoszenia i opuszczania, pośrodku znajduje się Boiling Vessel, a powyżej główna skrzynka rozdzielcza instalacji elektrycznej wieży z tzw. Symbology Processor dla systemu TOGS. Po prawej widać radiostację VHF VRC353 zamontowaną pod zaczepami na pociski. W zależności od roli czołgu można było zainstalować różne urządzenia radiowe

Tuż po przybyciu w rejon Zatoki, rozpoczęto przyspieszony program szkoleniowy, mający na celu aklimatyzację żołnierzy oraz obsługę pojazdów w lokalnych warunkach klimatycznych. Po kilku tygodniach pilnowania saudyjskiej granicy, podczas których dokonano jedynie przemalowania pojazdów na kolor piaskowy, przyszedł czas na zwiększenie ochrony czołgu przez dodatkowe moduły pancerza. Zdecydowano także o wyposażeniu czołgów w dodatkowe urządzenia nawigacyjne, ułatwiające poruszanie się w trudnych warunkach pustynnych. Armia iracka, obok starszych i nowszych typów czołgów, miała w wyposażeniu radzieckie i chińskie ppk oraz znaczną ilość wyrzutni rodziny RPG. Dodatkowy pancerz zamontowano na niemal każdym czołgu w regionie, tak by chronić ludzi i maszyny przed wszystkimi możliwymi zagrożeniami. Wszystkie jednostki pancerne podczas Operacji „Granby” (brytyjska nazwa Wojny w Zatoce) używały czołgów Challenger 1 Mk.3 lub Mk.2 podniesionych do standardu Mk.3. Modyfikacja polegała na wymianie pojemników, w których przechowywano ładunki miotające. Odtąd nie będą już one miały izolacyjnej warstwy wody, lecz będą w pełni opancerzone.

Sprzężony karabin maszynowy GPMG, widać też rynnę podającą taśmę amunicyjną, a poniżej zasobnik na łuski i ogniwa taśmy, które są podawane do większego pojemnika znajdującego się na podłodze wieży. W centrum fotografii znajduje się manometr układu pneumatycznego, który musi pokazywać ciśnienie 500 funtów, aby można było bezpiecznie strzelać

Miejsce przechowywania amunicji 7,62 mm, po wyjęciu z pojemników i połączeniu w kilka długich taśm

Przemysł zbrojeniowy mocno wspierał pomysł wysłania Challengerów w rejon Zatoki. Znalazło się tam przynajmniej 210 czołgów, spośród ogólnej liczby 420 Challengerów 1. Były to prawie wszystkie wozy Mk.3 oraz większość zmodyfikowanych Mk.2. Jednostki BAOR zostały ogołocone z zapasowych power-packów, kół oraz innych elementów. W związku ze zmianą w stosunkach Wschód-Zachód, w roku 1990 liczbę Challengerów 1 w BAOR w stosunku do wszystkich dostępnych zredukowano do 23%. Wszystko po to, by zminimalizować zużycie wozów oraz zredukować koszty paliwa i obsługi. Przy okazji ujawniło się słabe przygotowanie logistyki BAOR do szybkiej reakcji w innych rejonach świata. Rejon Zatoki obfitował w inne problemy związane z zagadnieniami taktycznymi i operacyjnymi niż Europa północno-zachodnia. Znalazło to odbicie w szybkim przeprowadzeniu na miejscu przez Vickersa oraz inne firmy sektora zbrojeniowego modyfikacji, choćby w postaci dodatkowego pancerza pasywnego i reaktywnego, by zapewnić Challengerom maksymalną przeżywalność na tym teatrze działań wojennych.

Wieżyczka dowódcy. Z GPMG strzelać można z położenia zamkniętego. Zwykle w uchwycie po lewej stronie wieżyczki przechowuje się trzy pojemniki po 200 sztuk nabojów, pod plastikową osłoną chroniącą przed deszczem i brudem. Z przodu znajduje się reflektor, a tuż pod nim widać głowicę celownika pomocniczego

Głowica celownika pomocniczego ukazująca klapę ochronną i zaczep, który po zwolnieniu dzięki sprężynie otwiera osłonę, którą należy jednak zamknąć ręcznie z zewnątrz wieży

Dolna przednia płyta pancerza, jedyna część nie wykonana z pancerza Chobham, lecz ze zwykłej płyty walcowanej o grubości zaledwie 70 mm, została wyposażona w zestaw pancerza reaktywnego ROMOR, na który składały się kostki ERA przymocowane do specjalnych zaczepów. Ta słabość pancerza akurat w tym miejscu spowodowana była doktryną używania wozów pozycji półzakrytej. Na boki czołgów nakładano duże panele pancerza Chobham. Wprowadzone też zostały liczne modyfikacje w silnikach, by lepiej sprawowały się w warunkach tropikalnych. Było to poniekąd zabawne, bo czołg był pierwotnie projektowany do działań w takim właśnie środowisku, by niejako przypadkiem znaleźć się w w warunkach europejskich, a ostatecznie swój debiut bojowy odbyć na pustyni…

Sposób mocowania jednostki zawieszenia hydrogazowego do boku wanny kadłuba Challengera, co ciekawe w tym ujęciu, ten konkretny pojazd jest jednym z wczesnych wariantów prototypowych, więc widoczne są otwory montażowe oryginalnego systemu Horstmann dla Chieftaina. Nie było ich już w późniejszych wersjach produkcyjnych

Pojemnik na ładunki miotające usunięty z czołgu. Może pomieścić trzy ładunki do pocisków APFSDS lub sześć ładunków do pocisków HESH. Może również przechowywać ładunki SH/PRAC/Smoke lub ich kombinację. Przezroczysta plastikowa pokrywa zamykająca pozwala ładowniczemu na pierwszy rzut oka ocenić, jakie ładunki znajdują się w środku

Podczas okresu koncentracji wojsk, od września 1990, daje się zauważyć istotny wzrost sprawności wozów. Wszystko to w wyniku obecności na miejscu pracowników wielu firm przemysłu zbrojeniowego, wśród nich Vickers, David Brown, Barr and Stroud oraz Perkins (a także wielu innych). Wszystko to powodowało wzrost popularności czołgu w brytyjskich mediach. Prasa nie przeoczyła jednak faktu ogołacania BAOR z części zamiennych, pokazując zdjęcia Challengerów w Niemczech, pozbawionych całych układów jezdnych, wysłanych w rejon Zatoki…

Ten Challenger 1 należał do Demonstration Squadron z Land Warfare Centre w Warminster, przedstawiony na zdjęciu wóz pochodzi z D Squadron, Royal Dragon Guards. Demonstration Squadron funkcjonował na Salisbury Plain jako OPFOR, wykorzystywany był też w wielu różnych rolach związanych ze szkoleniem, w tym np. do szkolenia młodych dowódców plutonów. Malowanie zbliżone do pojazdów z kanadyjskiego poligonu BATUS, aby odróżnić je od innych użytkowników stacjonujących na Wyspach Brytyjskich

Pomalowany na czerwono uchwyt wbudowanej gaśnicy. Dwie identyczne gaśnice umieszczone były w tym samym miejscu po obydwu stronach przedniej części kadłuba. Połączone z dwoma wewnętrznymi gaśnicami, które z kolei były zespolone z przedziałem silnika, w przypadku pożaru mogły one zostać uruchomione albo przez członka załogi z zewnątrz, albo z pomocą podobnych uchwytów wewnątrz czołgu. Wizerunek Ponurego Żniwiarza został uznany za nieodpowiedni i wkrótce po zrobieniu tego zdjęcia musiał zostać usunięty

Z powodu braku części zamiennych i braku personelu logistycznego, BAOR na czas Wojny w Zatoce pozostał praktycznie bez broni pancernej, co było wyznacznikiem słabego łańcucha zaopatrzeniowego oraz – do pewnego stopnia – niezawodności Challengera. Sytuacja ulegnie poprawie kilka miesięcy po zakończeniu wojny, jednak doskonale ilustruje ona, jakie trudności miała Wielka Brytania z wystawieniem poważnego kontyngentu poza strefą NATO, przy jednoczesnym wypełnianiu natowskich zobowiązań. Przeanalizowano te czynniki w latach następujących po Operacji „Granby”, kiedy brytyjska polityka zagraniczna coraz bardziej zbliżała się do doktryny czołowego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych. Brytyjskie zaangażowanie militarne w Niemczech malało, co w efekcie doprowadziło do zastąpienia BAOR, dużo słabszym kontyngentem, zwanym British Forces in Germany – BFG.

Ogólny widok parku czołgów Royal Dragon Guards w Warminster, sceny takie jak te są typowe w większości jednostek pancernych, zmienia się tylko lokalizacja

The King’s Royal Hussars w Bośni, rok 1997. Challenger 1 był odpowiednim sprzętem, by pokazać lokalnym bojówkom i watażkom, że NATO nie żartuje. Widoczny pancerz ROMOR jest pozostałością po Operacji „Granby” w Iraku

Powróćmy do modyfikacji dokonywanych w Zatoce. Obok dodatkowego pancerza czołgi Challenger otrzymały dodatkowy i bardzo prosty system generowania zasłony dymnej, polegający na wstrzykiwaniu paliwa do gorącego układu wydechowego. Z tyłu kadłubów czołgów umieszczono także dodatkowe, czterdziestopięciogalonowe beczki z paliwem, zwiększające zasięg wozu do 245 km. Możliwości zwalczania broni pancernej przeciwnika także zostały zwiększone. Największym zmartwieniem Brytyjczyków była konfrontacja z T-72, który uważano za poważne zagrożenie przede wszystkim dla Chieftaina, a jego ówczesne możliwości nie były znane Brytyjczykom, nie mającym z T-72 nigdy wcześniej do czynienia. Aby więc zapewnić Challengerowi przewagę w takiej konfrontacji, zarządzono przeprowadzenie programu, ukrytego pod kryptonimem Operacja „Jericho”. Program polegał na zaopatrzeniu każdego Challengera w 12 nabojów APFSDS na zubożonym uranie (L26A1) wraz ze wzmocnionym ładunkiem miotającym (L41A1). Poczyniono jednak wyraźne zastrzeżenie, że naboje te mogą być wykorzystane tylko przeciw czołgom T-72.

Na patrolu w Bośni w ramach sił IFOR. Na wieży widoczny Union Jack. UNPROFOR początkowo zakazywał tej praktyki, by nie została ona odebrana jak prowokacja. Na pierwszym planie widoczne łuski

Chociaż bardzo wyraźnie pozowane, to ujęcie daje wyobrażenie o ćwiczeniach ładowniczych i rozmiarze pocisku HESH. Jest to pocisk bojowy, z żółto/czarnymi oznaczeniami, pociski treningowe będą pomalowane na niebiesko farbą Saxe Cobourg, podobnie jak naboje DS/T w przednim stojaku

25 lutego 1991 roku czas oczekiwania dobiegł końca i 1. Dywizja Pancerna przekroczyła korytarz w polu minowym, wjeżdżając na terytorium Kuwejtu. Załogi nosiły kombinezony NBC w związku ze spodziewanym powszechnie zagrożeniem zastosowania przez Husseina broni chemicznej jako broni ostatniej szansy. Pancerne regimenty dywizji działały agresywnie i wdawały się w walkę z siłami irackimi gdziekolwiek je napotkano. Oficerowie, podoficerowie i szeregowi zarówno SCOTS DG jak i QRIH otrzymali po wojnie wiele odznaczeń za dzielność, co nie zmienia faktu, że cała operacja była bardzo nierówną walką, w której amerykańska i brytyjska technologia znacząco przeważała nad zdolnościami armii Saddama, wyposażonej w sprzęt radziecki i chiński. Challenger spowodował zaskoczenie w gronie swoich krytyków. Zachowywał się bowiem dokładnie tak jak był zaprojektowany, prezentując wysoką niezawodność i wyjątkową siłę oraz efektywność ognia. 4. Brygada Zmechanizowana i 7. Brygada Pancerna zniszczyły łącznie ponad 300 irackich czołgów bez straty jednego Challengera. Przeciwnikami na odcinku brytyjskiej 1. Dywizji Pancernej były jedynie irackie czołgi rodziny T-55 i pochodne, więc grupy bojowe obydwu brygad miały okazję zaprezentować swe umiejętności w zakresie strzelań na dalekie dystanse. Operacja „Jericho” okazała się więc niepotrzebnym przedsięwzięciem i w znacznej mierze przeceniono możliwości T-72. Amerykański M1A1 Abrams w każdym starciu z T-72 uzyskiwał nad nim miażdżącą przewagę. Jako że nadal nie doszło do starcia Challengera z T-72, na podstawie wyników Abramsów, które miały podobne parametry ognia przeciwpancernego i ochrony własnej, uznano, że i Challenger nie powinien mieć problemów w konfrontacji z T-72 na dowolnym dystansie. Stało się oczywiste, że Challenger 1 był w stanie wyeliminować T-72 przy zastosowaniu nawet zwykłej amunicji daleko poza zasięgiem radzieckiej armaty 125 mm. Zauważono także, że pancerz czołowy Challengera jest całkowicie odporny na ogień radzieckiego działa. Krytykowany pod CAT 87 system IFCS okazał się wielokrotnie lepszy od każdego, który stosowano w czołgach armii irackiej.

Jordański Challenger Falcon podczas pustynnych strzelań. Dzięki zastosowanemu aparatowi fotograficznemu, wyraźnie widoczny pocisk opuszczający wieżę

Wyraźnie zdjęcie jordańskiego Challenger Falcon. Wieża ma jak widać bardzo futurystyczny układ. Włazy dowódcy i celowniczego znajdują się po obydwu stronach armaty

Walka na kuwejckiej pustyni dostarczyła wielu ciekawych obserwacji, o których mówił m.in. generał major Patrick Cordingly, dowódca 7. Brygady pancernej. Jedną z nich było używanie naboju HESH jako załadowanego w komorze zamkowej i przygotowanego do oddania natychmiastowego strzału. Podobna taktyka obowiązywała także w wojskach pancernych BAOR, w przypadku których strzał pociskiem HESH i trafienie w cel skutkowało uwolnieniem energii kinetycznej. W przypadku Operacji „Granby” używanie naboi APFSDS przeciw lżej opancerzonym celom uznano za marnotrawstwo, bowiem przestrzeliwały one lekkie pojazdy pancerne na wylot, natomiast pocisk HESH powodował poważne uszkodzenia na dowolnym celu. Zastosowano także po raz pierwszy systemy TOGS Thermal Observation Gunnery Sight) i GPS. Wszyscy użytkownicy TOGS podkreślali, że był on czynnikiem decydującym, szczególnie przeciw irackim czołgistom, którzy – jeśli mieli szczęście – dysponowali systemami pracującymi w podczerwieni. W praktyce TOGS miał nawet większy skuteczny zasięg aniżeli analogiczny system stosowany w M1A1 Abrams. Z kolei wykorzystanie GPS (Global Positioning Systems) był znacznym krokiem naprzód. I, choć wyposażone weń były tylko czołgi dowódców pododdziałów, było to narzędzie znacznie ułatwiające poruszanie się po pustyni. Zanim pojawił się GPS, na pustyni wykorzystywano kompasy słoneczne i nawigację według gwiazd. Metody tradycyjne, lecz niekoniecznie przystające do warunków współczesnego konfliktu.

Wieża zamontowana na ATR2. Ta wieża nie była podstawą dla czołgu MBT-80 i prawdopodobnie jest częścią programu FV4211, bez opancerzenia Chobham. Warto zwrócić uwagę na to, jak dalece do przodu miała zostać wysunięta wieżyczka dowódcy, z bardzo małą ilością miejsca na optykę celowniczego, a przed włazem ładowniczego znajduje się miejsce, w którym mieściłby się niezależny celownik dowódcy z ograniczonym polem widzenia

Challenger 1 przekraczający most, który, jak widać, został zbudowany przez amerykański 35 Engineer Regiment, zwracają uwagę znaki ograniczenia prędkości

Chyba najbardziej znanym zdarzeniem z udziałem Challengera 1, które zupełnie przyćmiło jego nieudany występ na CAT 87, był strzał do będącego w ruchu irackiego T-55, oddany przez celowniczego czołgu dowódcy Royal Scots Dragoon Guards, podpułkownika Sharples. Jego celowniczy zauważył nieprzyjacielski czołg, obliczył zasięg przy pomocy lasera i oddał strzał, uzyskując od razu trafienie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, ze T-55 znajdował się w odległości ponad 5 km, co po dziś dzień w świecie czołgistów uchodzi za nie pobity rekord (chociaż w roli wsparcia pośredniego Challenger może prowadzić ogień na odległość około 10 km). Challengery wróciły do Niemiec w marcu 1991 roku w glorii zwycięzców. Jak powiedział generał major Patrick Cordingly: Challenger jest czołgiem bojowym, nie turniejowym…

Smutny koniec Challengera 1, obecnie używanego przez REME jako pomoc w szkoleniu ewakuacji technicznej na poligonie Bordon. Wóz pędzi swój żywot w głębokim dole, tylko po to, by zostać z niego wyciągniętym, a następnie ponownie doń wepchniętym aby oczekiwać na kolejna ekipę ćwiczących

Misje pokojowe na Bałkanach

Pierwszy produkcyjny Challenger 1 Mk.1 po przekazaniu go armii brytyjskiej w ROF Leeds, chociaż ma zamontowaną obudowę TOGS. sprzęt ten nie był jeszcze wówczas zainstalowany

Pomimo doskonałej opinii, powstałej w wyniku działań podczas Operacji „Granby”, przyszłość Challengera 1 była wciąż niepewna. Od roku 1998 miał on być zastępowany przez Challengera 2, nad którym prace uległy opóźnieniu w związku z zaangażowaniem pracowników Vickers Defence Systems w przygotowanie Challengerów 1 do Wojny w Zatoce. W związku z tą zwłoką, do projektowanych Challengerów 2 można było wprowadzić zmiany, które wynikały z doświadczeń Operacji „Granby”. Podczas gdy debatowano nad liczbą potrzebnych Challengerów 2, Challengery 1 znów miały znaleźć się w warunkach wojny. W 1992 roku państwa byłej Jugosławii rozpoczęły między sobą bezpardonową walkę, dochodziło do zbrodni ludobójstwa. Narody Zjednoczone nie mogły pozostać bezczynne. Niewielkie brytyjskie siły pokojowe wielkości brygady zostały wysłane do Splitu w Chorwacji (Operacja „Grapple”). Wojsko było wyposażone w wozy Warrior MICV. Pomimo nadziei na szybkie zakończenie konfliktu, sztywne zasady obowiązujące UNPROFOR (United Nations Protection Force), powodowały, ze wojsko było bezradne wobec agresywnie poczynających sobie lokalnych ugrupowań. Doszło do kilku incydentów, w wyniku których Serbowie i Chorwaci brali żołnierzy Narodów Zjednoczonych jako zakładników, lub w charakterze żywych tarcz. Oczywiście powodowało to gwałtowną reakcję zachodnich mediów. Postanowiono zatem, że na Bałkanach należy zastosować bardziej zdecydowane kroki.

Widok z tyłu pierwszego Challengera 1 Mk.1 opuszczającego linię produkcyjną, gotowego do przekazania armii. Widoczne są zapasowe ogniwa gąsienic przymocowane do tylnej części kadłuba. Jego nachylenie stanowiło przełomowe odstępstwo od wszystkich dotychczasowych brytyjskich konstrukcji

Pierwszy Challenger 1 Mk.1 podczas dnia otwartego dla mediów

Misja pokojowa została przekazana NATO (grudzień 1995), którego siły na Bałkanach nazwano IFOR (Implementation Force). Brytyjski udział w IFOR (Operacja „Resolute”) miał obejmować piechotę zmechanizowaną, wspartą czołgami Challenger 1 z 7. Brygady Pancernej. Siły te były częścią dowodzonej przez Brytyjczyków wielonarodowej dywizji („Południowy-Zachód”) z miejscem postoju w Banja Luce. Były to poważne siły i klarowny komunikat ze strony IFOR do wszystkich lokalnych ugrupowań – jeśli zadrzecie z IFOR, będą kłopoty. Walczące frakcje były zdumione tak zdecydowaną odpowiedzią ze strony NATO, jednak nie wszędzie od razu zapanował spokój. Jeden z incydentów miał miejsce w roku 1996 i został spowodowany przez załogę T-55, która zignorowała zakaz IFOR poruszania się bez pozwolenia. Czołg jechał ulicą, gdy tuż za zakrętem stanął oko w oko z Challengerem. T-55 wycofał się nie zwlekając. Dziwny był widok 62-tonowych Challengerów, wyposażonych dodatkowo w pancerz reaktywny ROMOR ERA, z dodatkowymi panelami pancerza Chobham z boków kadłuba, patrolujących okolicę. Normalnie, byłoby to zadanie dla dużo lżejszych CVT(T) Scimitar, jednak na początku obecności IFOR na Bałkanach należało zademonstrować, kto tu rządzi. Z zadania tego IFOR wywiązał się bez zarzutu. Regimenty The Royal Scots Dragoon Guards, Queen’s Royal Hussars, The 1st Queen’s Dragoon Guards oraz The King’s Royal Hussars wystawiły po szwadronie Challengerów 1 każdy. Przez następne kilka lat stacjonowały one w okolicach Banja Luka, Mrconij Grad i Birachi.

Zdjęcie bardzo rzadkiego czołgu. Jest to jeden z niewielu ocalałych czołgów SHIR 2, przeznaczonych niegdyś dla szacha Iranu przed jego upadkiem. Znajduje się na Bordon Heath i jest używany przez REME jako rekwizyt do szkolenia ewakuacji technicznej. Usunięto z niego pancerz Chobham, co pozwala spojrzeć na wieżę pod pancerzem. Wygląda jak ścięta wieża Chieftaina, a ślady spawów oznaczają miejsca, gdzie znajdowały się mocowania pancerza Chobham

Gdy mandat sił pokojowych przekazany został z IFOR do SFOR (Stabilisation Force) pod koniec roku 1996, Challengery nie musiały już tak intensywnie patrolować, pozostały jednak na wszelki wypadek na miejscu i mogły w razie potrzeby być użyte. Challengery SFOR przypominały swą obecnością o zdecydowaniu sił NATO, szczególnie podczas lokalnych wyborów. Pewnej nocy, jeden z czołgistów pełniących służbę przy radiostacji, dostał informację od brygadiera, który nakazał gotowość bojową wszystkich Challengerów jednego ze szwadronów oraz pojazdów wsparcia na podwoziach Chieftaina, stawiając pododdziął prawie na stopie wojennej. Rzeczywistość sił pokojowych NATO na Bałkanach była taka, że w każdej chwili musiały być gotowe zareagować z przytłaczająca siłą. Jednak poczucie humoru nie opuszczało nas nawet na zgliszczach Bośni i Hercegowiny. Ow szwadron pochodził z Royal Scots Dragoon Guards, który operował z byłego dworca autobusowego w Mrconij Grad. Tradycyjnie, gdy dowódca jechał na patrol, na jego czołgu powiewała szkocka flaga. Pewnego dnia wyruszył, a żołnierze oczekiwali jego powrotu, którego oznaki było zawsze wcześniej słychać niż widać. Wówczas na środku drogi pojawił się jakiś dzielny lokalny policjant z radarem do pomiaru prędkości. Wtedy zjawił się Challenger, który nie zmniejszając prędkości, minął policjanta, który pewnie dziwił się, dlaczego pojazd nie posłuchał jego polecenia zatrzymania się w celu wystawienia mu mandatu. Kariera bojowa Challengera 1 zakończyła się w grudniu 1999 roku, kiedy z Mrkonjić Grad wycofano ostatni szwadron Challengerów 1 z The King’s Royal Hussars.

Challenger 1 w oczach wielu pozostaje niepotrzebnym rodzajem uzbrojenia, wprowadzonym w bardzo trudnym okresie niedawnej historii Wielkiej Brytanii, czołgiem wprowadzonym do służby wbrew powszechnym oznakom kryzysu ekonomicznego. Challenger 1 był bronią zimnowojenną, zbudowaną w taczerowskiej Wielkiej Brytanii, a jego rozwój zakłócany był wydarzeniami następującymi za granicą, jak upadek szacha Iranu, zmiany priorytetów związane z wojną o Falklandy oraz koniecznością ciągłego wypełniania przez Wielką Brytanię zobowiązań wobec NATO. Challenger 1 powinien być zapamiętany jako konstrukcja powstała według obcych wymagań, która tylko z przyczyn politycznych została przyjęta do służby brytyjskiej. Challenger 1 nigdy nie był pierwszym wyborem Armii Brytyjskiej i nie został zakupiony w ilościach dostatecznych by zastąpić wszystkie Chieftainy. W efekcie jednak, w oczach żołnierzy Royal Armoured Corps, okazał się udanym czołgiem, który pomyślnie przeszedł test w warunkach bojowych, wbrew niedoskonałościom wytykanych mu przez „zielonostolikowych generałów”.

Fotografie: Bob Griffin, David Brown, “John 74”, Steve Cleator, Phil Harvey, Neil Bolton, Dave Thomas, Don Lawson, Derek Whitehouse, Andy Brend, B. Gavin (US Army), autor oraz Ministry of Defence, Royal Ordnance Factory, Horstmann.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X