Budowa wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej jest najdroższym programem w historii polskich Sił Zbrojnych. Jego najważniejszym elementem jest program Wisła, który miał początek 29 września 2014, kiedy po kilku latach prac analitycznych, ówczesny minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak podpisał wniosek na pozyskanie systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu Wisła. Po niewielkiej zadyszce, jaką program złapał pod koniec 2016, udało się sfinalizować umowę pierwszego etapu o wartości około 16,15 miliarda złotych na 16 wyrzutni M903, 208 bojowych pocisków rakietowych PAC-3 MSE i 11 szkoleniowych (Program Wisła: rekordowa umowa podpisana).
Wyrzutnia M903 systemu Wisła / Zdjęcie: Ministerstwo Obrony Narodowej
Druga faza rozpoczęła się ze sporym, niemal pięcioletnim, opóźnieniem. Dopiero we wrześniu 2023 Departamentu Stanu wydał zgodę na sprzedaż Polsce kolejnych 48 wyrzutni Patriot i 644 pociski PAC-3 MSE za ponad 60 mld zł. Przy czym rząd Prawa i Sprawiedliwości wynegocjował offset w wysokości 5,88 procenta wartości kontraktu – około 950 mln zł (Umowy offsetowe w II fazie programu Wisła, Zgoda USA na sprzedaż Polsce kolejnych Patriotów).
Początkowo zapowiadało się, że polski przemysł nie tylko będzie produkował elementy pocisków PAC-3 MSE, ale także będzie uczestniczył w pracach nad tańszymi odpowiednikami PAC-3 MSE, nazywanych LCI – Low Cost Interceptor. Amerykanie słusznie doszli do wniosku, że używanie skomplikowanego, a tym samym drogiego pocisku, przeciwko łatwym celom, jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto, co też pokazała praktyka wojny w Ukrainie.
Jest to dość znaczące. Jeden pocisk PAC-3 kosztuje około 5-6 mln dolarów. SkyCeptor, które pierwotnie miały szansę trafić do Polski mają kosztować około 1 mln dolarów za sztukę. Wystarczą one to przechwycenia pocisków manewrujących, czy samolotów. Do przechwycenia pocisków balistycznych można wykorzystać droższe pociski.
W tym momencie MON zamówił w obu fazach Wisły 852 pociski PAC-3. Komplet jednak pojawi się dopiero za cztery lata. Wówczas w przypadku ataku Polska mogłaby się obronić przed 400 nadlatującymi celów. Taktyka użycia Patriotów zakłada bowiem, że do jednego celu wystrzeliwuje się dwa pociski. Dla przykładu – w ciągu pierwszych dwóch miesięcy inwazji Rosjanie wystrzelili na cele w Ukrainie 1300 pocisków rakietowych. Dlatego właśnie tak istotna jest własne produkcja pocisków i rozwój programów rozwojowo-badawczych. Choćby tych najmniej skomplikowanych, jak w programie Low Cost Interceptor.
Własna produkcja
Wyrzutnia iLauncher systemu Mała Narew / Zdjęcie: Polska Grupa Zbrojeniowa
Początkowo mówiło się, że Polska może pozyskać i brać udział w rozwoju pocisku SkyCeptor, który opracowano na bazie izraelsko-amerykańskiego pocisku kinetycznego Stunner, który wykorzystywany jest przez Procę Dawida (David’s Sling). Są one w stanie przechwycić samoloty, bezzałogowce, pociski manewrujące i artyleryjskie pociski rakietowe.
Po podpisaniu umowy na systemy programu Narew zaczęto rozważać użycie jako tańszego odpowiednika pocisków z rodziny CAMM, produkowanych przez brytyjską MBDA. Na razie Polska zdecydowała się na pociski w wersji CAMM-ER dla Narwi. Czy kolejne pociski z rodziny CAMM trafią również do baterii Patriotów? Tego nie wiadomo. Decyzja ma zapaść w późniejszym terminie. A byłaby rozsądną – Brytyjczycy zaproponowali Polsce produkcję kompletnych pocisków, co pozwoli uniezależnić się od zagranicznych dostaw.
Polska zamówiła 23 baterie, czyli 46 wyrzutni iLauncher na podwoziu kołowym. Prócz wyrzutni i początkowo, rakiet, wszystkie elementy systemu mają pochodzić z polskich fabryk – nosicielami najprawdopodobniej będą ciężarówki Jelcz. Systemem radarowym ma zostać polska Soła. W przyszłości pociski z serii ER mają być produkowane w zakładach Mesko. Spółka ma brać także udział w rozwoju projektu pocisku rakiet CAMM-MR o zasięgu ponad 100 km (MSPO 2023: Kolejne umowy wykonawcze w programie Narew, MSPO 2023: Porozumienie PGZ z MBDA UK ws. opracowania i produkcji CAMM-MR).
Polsko-brytyjska współpraca
Zdjęcie: Przemysław Gurgurewicz, MILMAG
Symbioza MBDA i polskiego przemysłu zbrojeniowego jest na rękę obu stronom. Polacy mogą wnieść w wianie systemy łączności, zarządzania polem walki i radary, a Brytyjczycy gwarantują przekazanie na starcie technologii niezbędnych do produkcji wybranych elementów pocisków rakietowych CAMM-ER i wyrzutni iLauncher oraz ich montażu w Polsce, a także transfer know-how w zakresie „projektowania, konstrukcji i technologii produkcji kluczowych elementów pocisków rakietowych CAMM-ER i wyrzutni iLauncher” (Umowa PGZ – MBDA UK w zakresie dostaw elementów systemu Narew).
W sumie wartość udziału polskiego przemysłu obronnego wynosi ok. 54 proc. wartości zamówienia netto. Aż dziesięciokrotnie więcej niż w przypadku współpracy z Amerykanami. W dodatku przemysł narzeka na współpracę z amerykańskimi partnerami, którzy są mało elastyczni. Z Brytyjczykami tego problemu nie ma.
Dla Patriotów miałyby zostać opracowane pociski CAMM-MR. Podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego 2023 w Kielcach podpisano list intencyjny w sprawie wspólnej budowy CAMM-MR dla sił zbrojnych Wielkiej Brytanii i Polski. Pociski miałyby trafić zarówno do lądowych baterii przeciwlotniczych, jak i na okręty obu państw (Pociski CAMM Sea Ceptor dla fregat Miecznik).
Może to oznaczać, że polski przemysł obronny zyska zdolności, jakich dotychczas nie posiadał. Kluczowym obecnie będzie podpisanie umów celowych, które sprecyzują zakres współpracy. Polska może stać się jednym z najważniejszych producentów niskokosztowych pocisków przeciwlotniczych, co zważywszy na trudną sytuację w Europie, może zagwarantować nie tylko samowystarczalność, ale także pozwolić na sprzedaż pocisków klientom zagranicznym.