Minister Błaszczak podpisał 27 lipca w Stoczni Wojennej dokumenty rozpoczynające formalnie program budowy 3 fregat rakietowych w ramach programu Miecznik. Jak podano w komunikacie MON było to zatwierdzenie umowy zawartej pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia, a konsorcjum PGZ-Miecznik, w skład którego wchodzi Polska Grupa Zbrojeniowa, PGZ-Stocznia Wojenna oraz stocznia Remontowa Shipbuilding.
Podpisanie umowy zainicjowało wieloetapowy proces wyłonienia projektu a następnie budowy prototypowej fregaty
Wbrew temu, czego niektórzy mogli oczekiwać, na razie nie był to nawet sam wybór konstrukcji zagranicznej, na bazie której ma powstać projekt polskiego okrętu. Zgodnie z informacją, jakiej udzielił minister Błaszczak:
Zadania są rozpisane w szczegółach, a więc do końca listopada zostaną przygotowane przez konsorcjum trzy projekty koncepcyjne, następnie nie później niż na przełomie tego roku i roku przyszłego zostanie wybrana […] najlepsza z 3 koncepcji, najlepsza jeżeli chodzi o wymagania wojskowe, no i jeżeli chodzi oczywiście o koszty.
Co dokładnie zawiera umowa, jak wygląda harmonogram przewidywanych prac i ich finansowanie w kolejnych latach pozostaje dla opinii publicznej niewiadomą. Obecny w Gdyni prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek powiedział jedynie, że:
Dziś podpisaliśmy największą umowę jednorazową w historii polskiej zbrojeniówki.
Wydany po uroczystości Komunikat Polskiej Grupy Zbrojeniowej określił wartość umowy na ok. 8 mld zł.
Wprawdzie podpisany kontrakt została określony jako „największa umowa jednorazowa w historii polskiej zbrojeniówki”, jednak nie znane są szczegóły dotyczące zaangażowania polskiego przemysłu obronnego / Zdjęcia: Przemysław Gurgurewicz
Nie są także nadal znane precyzyjne oczekiwania strony polskiej co do przyszłego kształtu fregat. W Gdyni minister Błaszczak powtórzył jedynie, to co mówił wcześniej:
To będą jednostki, których siłę rażenia, każdej z nich z osobna, można będzie przyrównać do dywizjonu ogniowego MJR. Natomiast siłę zapewnienia bezpieczeństwa, zapewnienia osłony, obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej do baterii Patriot.
Taka deklaracja, potraktowana dosłownie, zakłada, że planowane okręty będą uzbrojone w rakiety przeciwlotnicze średniego zasięgu, klasy amerykańskich SM-2. Tak uzbrojone jednostki to już jednak inna półka cenowa i zakup 3 takich okrętów za podaną kwotę jest praktycznie niemożliwy (chyba, że zakup uzbrojenia i amunicji zostałby dokonany w ramach odrębnej umowy/umów).
W ramach podpisanej umowy przewiduje się trzy generalne etapy prac. Pierwszy z nich, który będzie mógł się teraz formalnie rozpocząć, to zacytowane przygotowanie do końca listopada trzech projektów koncepcyjnych fregat rakietowych opartych na konstrukcjach zagranicznych. Oficjalnie potwierdzono więc, że w grze pozostało już tylko trzech z pięciu oferentów, którzy pierwotnie złożyli swoje propozycje do konsorcjum PGZ-Miecznik (przekazane 17 maja do oceny Inspektoratu Uzbrojenia).
Na początku lipca okazało się, że wszystkie wymagane formalności dopełniło czterech zagranicznych partnerów, a w lipcu odpadł jeden z nich (można spekulować, że chodzi o włoskie Fincantieri). Jak potwierdził Redakcji MILMAG rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia mjr Płatek trzy pozostałe firmy pochodzą z Hiszpanii, Niemiec i Wlk. Brytanii. Oznacza to, że do fazy zgłaszania projektów koncepcyjnych przeszły propozycje Navantii (F-110?), niemieckiego ThyssenKrupp Marine Systems (MEKO A-200, ewentualnie A-300) oraz brytyjski Babcock z fregatą Arrowhead 140.
Drugim etapem, który wedle harmonogramu miałby rozpocząć się na przełomie 2021 i 2022 r. (czyli de facto na początku 2022 r.) będzie wybór najlepszej spośród trzech propozycji. Jego dokonanie pozwoli na przejście do etapu projektowania, w trakcie którego powstanie projekt techniczny fregaty. Po jego zatwierdzeniu będzie można rozpocząć budowę okrętu. Minister Błaszczak powiedział, że:
Wedle przyjętego harmonogramu chcemy aby pierwszy okręt został zwodowany za 4 lata. Tak za cztery lata, to jest możliwe proszę państwa. To jest ambitny cel, ale jest możliwy do zrealizowania.
Należy jednak uznać, że to bardzo optymistyczne założenie. Co prawda sama budowa kadłuba nie jest najbardziej wymagającą częścią prac przy okręcie tej klasy i technicznie jest możliwe dotrzymanie takich terminów, są jednak pewne „ale”. Po pierwsze wszystkie poprzedzające budowę etapy muszą przebiegać ściśle według harmonogramu bez żadnych opóźnień. Gdyby pod uwagę był brany gotowy projekt, bez wprowadzania znaczących zmian, nie byłoby z tym pewnie problemu.
Jednak opracowywanie zmodyfikowanego projektu z pewnością obarczone jest ryzykiem opóźnień (choć trudno obecnie wyrokować jak duża będzie skala ingerencji w projekt partnera zagranicznego, to w przypadku MEKO A-100, który posłużył za bazę korwety Gawron była ona znacząca). Po drugie i być może ważniejsze. W celu budowy okrętu Stocznia Wojenna planuje duże inwestycje. Miałaby zostać m.in. zbudowana nowa hala do montażu kadłuba, a także przemieszczony na nowe miejsce dok pływający. To znaczące inwestycje budowlane, które także wymagają czasu, a każde opóźnienie w ich wykonaniu odbije się na terminie realizacji prototypowego Miecznika. Trudno jednak oceniać przyjęte w harmonogramie założenia, nie znając zawartych tam szczegółów (ORP Ślązak w służbie) .
Trzeci i ostatni etap, czyli budowa dwóch jednostek seryjnych, ma nastąpić dopiero po zakończeniu testów jednostki prototypowej. Założone już na wstępie ramy czasowe całego programu zakładają, że zakończy się on w 2034 r., czyli dopiero wtedy miałby być przekazany zamawiającemu ostatni okręt.
Bez wiedzy na temat dokładnych zapisów kontraktowych, tak naprawdę nadal wiadomo niewiele. Na razie rozpoczęła się faza pierwsza programu czyli opracowanie projektów koncepcyjnych, a więc faktycznie przygotowywanie przez partnerów zagranicznych swoich projektów ofertowych. Na dalsze konkrety trzeba więc najpewniej poczekać do końca bieżącego roku.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.