Przejdź do serwisu tematycznego

Vortex Diamondback Tactical: Poważny zawodnik w klasie średniej

Dobór właściwego celownika to trudne zadanie. Obecnie na rynku dostępne są setki modeli począwszy od konstrukcji podejrzanie tanich na nieprzyzwoicie drogich lunetach dla profesjonalistów skończywszy. Co więc będzie rozsądnym kompromisem? Odpowiedź jak zawsze będzie brzmiała: To zależy!

Każdy strzelec zanim ruszy na zakupy musi określić pewne warunki brzegowe. Z czego będzie strzelać? Na jakich dystansach będą znajdować się cele? Czy zawsze będzie mierzyć do tarcz na znanych dystansach, czy tez wzorem snajperów będzie musiał wyliczyć wcześniej odległość do celu. Niezależnie od okoliczności najprawdopodobniej przyjdzie strzelać o wszystkich porach dnia przy bardzo zróżnicowanym oświetleniu. Jak można wywnioskować, zmiennych jest bardzo wiele. Do tego czy można połączyć jakość, uniwersalność z uczciwą ceną? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Vortex oferując celowniki Diamondback Tactical.

Vortex Diamondback Tactical 6-24×50 w całej okazałości posadowiony na broni

Diamondback Tactical 6-24x50: Pierwszy rzut oka

Dzięki uprzejmości sklepu Kolba.pl Redakcja MILMAG miała okazję ocenić jeden z bardziej uniwersalnych celowników Vortexa. Diamondback Tactical 6-24×50, bo o nim mowa, już na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie. Solidny aluminiowy tubus o średnicy 30 mm, masywne „taktyczne” bębny korekcyjne oraz dołączana przez producenta osłona przeciwsłoneczna. Do tego podstawowe osłony okularu i obiektywu. Wprawdzie z gatunku tych „na gumce” ale całkiem nieźle wykonanych jak na budżetowy celownik.

Amerykański producent dał się już dobrze poznać w Polsce. Strzelcy nad Wisłą wiedzą, że mogą liczyć na całkiem przyzwoitą jakość za cenę, która płacą. Co więcej w pakiecie jest również wieczysta gwarancja. Jest tak również w przypadku tej pełnowymiarowej lunety celowniczej. Dodatkowo w zestawie dostajemy estetyczne kartonowe pudełko oraz instrukcje obsługi celownika i siatki celowniczej. Ta ostatnia to w naszym przypadku był krzyż EBR-2C umieszczony w pierwszym planie optycznym. Wprawdzie zabrakło podświetlenia, ale i tak nieźle jak na te pieniądze.

Na czym posadzić Tacticala?

Odhaczając pierwsze pytanie z listy zrobiliśmy przegląd redakcyjnego arsenału i wybraliśmy broń na której zagościł celownik Vortexa. Po krótkiej dyskusji zawęziliśmy nasze preferencje do dwóch kalibrów: .223 oraz .22 LR. Jako, że ostatnio sezony strzeleckie mijają pod znakiem oszczędności, ostatecznie Diamondback Tactical wylądował na karabinku bocznego zapłonu Bergara B14R (TEST: Bergara B14R 18”. Snajperska 22).

Otwarte bębny korekcyjne pozwalały na precyzyjne wprowadzanie poprawek. Szkoda tylko, że były wyskalowane w minutach kątowych a nie w miliradianach…

Wybór takiego kalibru zdeterminował oczywiście dystans na jakim można sensownie dziurkować tarcze. W naszym przypadku było to głównie 100 m, przy rozsądnym maksimum 200 m. Jak się okazało był to dosyć szczęśliwy wybór, gdyż testowany celownik stworzył udany duet z hiszpańską bronią.

Jednak patrząc na budowę i jakość wykonania optyki można śmiało stwierdzić, że poradzi sobie bez problemu na broni centralnego zapłonu w kalibrze .223 oraz .308. Na takiej zresztą jest dosyć powszechnie wykorzystywany za Wielką Wodą. Jedyną wątpliwością jest to, czy optyka Vortexa poradzi sobie na dużych odległościach przy maksymalnym powiększeniu w trudnych warunkach oświetleniowych. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Zerowanie Vortexa

Celownik w nasze ręce trafił tak jak go producent stworzył, wiec pierwszym krokiem było posadowienie go na karabinku oraz wyzerowanie. Oczywiście żeby zamontować lunetę potrzebny jest odpowiedni montaż. I tu mamy dobra wiadomość. Tubus o średnicy 30 mm pozwala na przebieranie w montażach jak w ulęgałkach. Pojedyncze, podwójne, z mikroskosem – co sobie klient zamarzy. Warty uwagi jest również fakt, że znalezienie pierścieni mocujących do szyny typu „jaskółczy ogon” typowej dla karabinków pneumatycznych nie stanowi najmniejszego problemu. Więc tak, Diamondback Tactical 6-24×50 odnajdzie się również na mocniejszych wiatrówkach. Zwłaszcza, że pokrętło korekty błędu paralaksy jest wyskalowane już od 15 jardów (czyli 13,7 m) do nieskończoności. Minimalny dystans, na który strzelaliśmy wynosił nieco ponad 20 m a celownik Vortexa z godnością zniósł tę dziecinną próbę, zapewniając strzelcom ostry obraz i przyzwoite pole widzenia.

30-mm tubus i regulacja paralaksy od 15 jardów (13,7 m) sprawiają, że celownik Vortexa sprawdzi się zarówno na wiatrówkach jak i na broni palnej

Samo zerowanie przebiegło prosto i przyjemnie. Przy pierwszym strzelaniu okazało się, że celownik leży i jest ustawiony osiowo. Wystarczyło klika klików i siatka była ustawiona w płaszczyźnie horyzontalnej. Oczywiście z przewyższeniem było nieco więcej zabawy, gdyż strzelaliśmy z broni bocznego zapłonu. Jednak w przypadku popularnego kalibru .223 gdzie kula do trzystu metrów leci płaskim torem prawdopodobnie zrezygnowalibysmy z klikania mając do dyspozycji rozbudowaną siatkę celowniczą EBR-2C, która, będąc w pierwszym planie optycznym, zapewnia pomiar niezależnie od powiększenia.

Jednak mając do dyspozycji broń w kalibrze .22 LR warto trochę popracować bębnami korekcyjnymi. Zwłaszcza przechodząc z odległości 50 m na 200 m. Same manipulatory zrobiły na testujących bardzo dobre wrażenie. Wprawdzie w dobie powszechnej mody na „taktyczność” wysokie (otwarte) bębny to powszechne rozwiązanie, jednak zrobienie takich, które będą dobrze działać nie jest już takie proste. W celowniku Vortexa każde kliknięcie było wyraźnie wyczuwalne (nawet w rękawicach) i co najważniejsze powtarzalne. Do tego po ustawieniu na konkretnym dystansie bębny można wyzerować tak, aby łatwo wrócić do podstawowych nastaw. To wszystko zachęca do klikania.

Siatka EBR-2C

To co zniechęca do zmiany nastaw to właśnie rozbudowana siatka celownicza. I bynajmniej nie jest to zarzut. Wręcz przeciwnie. W niskiej cenie dostajemy bardzo ciekawy krzyż, który pozwala efektywnie dokonywać pomiarów odległości do celu oraz odkładać poprawki w pionie i w poziomie. Znak celowniczy wytrawiony w pierwszym planie optycznym jest wykonany precyzyjnie i dobrze widoczny w każdym powiększeniu. W testowanym egzemplarzu siatka nie przysłaniała celu (choć nieco gubiła się na tle czarnej tarczy). Podziałka została wyskalowana co dwa MOA (minuta kątowa) z przerwą w centrum wynoszącą 0,25 MOA (czyli dokładnie tyle ile przenosi średni punkt trafienia jedno kliknięcie bębnów korekcyjnych).

Rozbudowana siarka celownicza w pierwszym planie optycznym

W warunkach strzelnicowych siatka była więcej niż wystarczająca. Operując większości osi w Polsce, których długość nie przekracza 200 m, krzyż Vortexa pozwoli na odkładanie poprawek i pomiar odległości przy strzelaniu z broni dowolnego kalibru.

Szklane serce Diamondback Tactical 6-24x50

Nie od dziś wiadomo, że za jakość celowników optycznych odpowiada w dużej mierze surówka szklana i precyzja wykonania soczewek. No i jak o smaku tortu często decyduje polewa, tak w przypadku optyki bardzo ważne są powłoki, którymi pokryte są elementy okularu i obiektywu. Całość ma szczególne znaczenie przy dużych powiększeniach i kiepskich warunkach oświetleniowych.

Pomimo stosunkowo niskiej ceny producent zadbał o wszystkie niezbędne funkcjonalności, takie jak korekta ostrości  dla osób z wada wzroku / Zdjęcia: Paweł Ścibiorek

Jak więc poradził sobie Vortex? Pomimo niskiej ceny całkiem dobrze. Strzelaliśmy na otwartej osi w dzień. Zarówno w świetle słońca jak i gdy skryło się ono za chmurami. I tutaj pojawiła się ciekawa obserwacja. Preferowanym zakresem powiększeń okazał się być przedział pomiędzy 10 a 18 razy. Zwłaszcza na dystansach do 100 m był on absolutnie wystarczający. Co więcej subiektywnie wtedy było widać wtedy cel najlepiej. Oczywiście każdy ma swoje preferencje, jednak przy wybranym kalibrze i w konkretnych warunkach oświetleniowych taki zakres najlepiej współgrał z siatką celowniczą i zapewniał dogodne pole obserwacji. Przy maksymalnym powiększeniu na dalekich dystansach (około 600 m) robiło się już ciemno.

Kto powinien kupić Diamondback Tactical 6-24x50?

Jaki celownik wybrać? To pytanie, z którym przyjdzie się borykać każdemu strzelcowi długodystansowemu. Diamondback Tactical 6-24×50 szczęśliwie plasuje się w dosyć konkretnej klasie. Niska cena, przyzwoita jakość i specyfika konstrukcji plasują go jako lunetę dla ambitnych amatorów chcących celnie strzelać na średnich dystansach. Dzięki wieczystej gwarancji nie ma obaw o uszkodzenie, nawet gdy posadzimy go nawet na broni w nieco mocniejszym kalibrze, takim jak .308. A to daje już sporo możliwości…

Jakość optyki umożliwi bezproblemowe obserwowanie celów nawet do 500 m. Natomiast przy optymalnym zakresie powiększeń ten celownik powinien umożliwić uzyskiwanie bardzo przyzwoitych wyników w tarczy do 300 m. Na koniec rada: Wybierajcie modele wyskalowane w miliradianach (MRAD) wtedy jeden klik bębna korekcyjnego przesunie średni punkt trafienia o 1 cm na dystansie 100 m. W świecie miar metrycznych to wielkie ułatwienie!

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Test: kabury Blackhawk

Blackhawk jest firmą, której nie trzeba przedstawiać żadnemu adeptowi strzelectwa. Od 30 lat zajmuje się produkcją najwyższej jakości sprzętu: od ubrań, przez plecaki i akcesoria strzeleckie…

Słów kilka o LPVO i Nightforce NX8

W świecie strzelectwa wybór odpowiedniego systemu celowania na karabin to decyzja, która może znacząco wpłynąć na skuteczność i precyzję strzałów. Odchodzące do lamusa mechaniczne przyrządy (nie bez kozery nazywane…

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X