Przejdź do serwisu tematycznego

Sightmark Wraith 4k Monocular – po ciemku też można

Nie boję się, gdy ciemno jest, bo noszę glocka i gps… śpiewamy Panu w pięknej pieśni. Ale co, gdy Jego Światło nie jest w stanie rozproszyć mroku, w którym czai się Zły?
Wtedy na pomoc Zastępom przychodzi noktowizja.

Noktor dla mas

Kiedyś celownik czy lornetka noktowizyjna były towarami, których nie sposób było zdobyć.

Pamiętam czasy, kiedy sprzęt tego rodzaju załatwiało się od ruskich na tak zwanym balcerku.  Kiepska jakość, wysoka cena, no ale sprzęt pochodzący z zapasów byłego mocarstwa.

Teraz sprawa wygląda zupełnie inaczej. Czasy się zmieniły i – póki aktualnie nam panujące mocarstwo nie zakaże tego typu urządzeń na terenie całego kontynentu – noktowizor można kupić po prostu w sklepie. Wybór również jest całkiem spory. Znajdzie się coś na każdą kieszeń. Od prostych chińskich urządzeń wycenianych na mniej niż tysiąc złotych, do wartych tysięcy kilkanaście bądź kilkadziesiąt egzemplarzy oferowanych przez najmodniejsze firmy wyposażające bogatych myśliwych.


Noktowizor dla każdego: za niespełna 700 USD otrzymujemy przyzwoitej jakości sprzęt. Niska cena to jednak skromny dobór akcesoriów: dwie muszle oczne, kable USB oraz pokrywki na szkła. Na uwagę zasługuje widoczna w lewym górnym rogu zdjęcia szyna pozwalająca na łączenie dwóch monokularów w lornetkę, którą można nosić w rękach lub wpiąć w odpowiednie mocowanie na hełmie 

Jakość – jak zwykle – w pewnym stopniu odpowiada cenie. Tania chińszczyzna zwykle ustępuje jakością droższej, firmowanej przez znane marki. Przy przeglądaniu najwyższej półki warto zwrócić uwagę i zastanowić się, czy przypadkiem nie płacimy głównie za logo producenta. Te dodatkowe kilka tysięcy złotych niekoniecznie warte są tego szpanowania przed kolegami. Może lepiej wydać je na amunicję i trochę potrenować…?

Noktowizor, który przyszło mi opisać, należy do tych w przystępnej cenie. Oto, co dostajemy wydając około 700 USD (cena według strony internetowej producenta).

Do czego toto służy?

Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak oczywista jak mogłoby się wydawać. Do rozświetlenia mroków – brzmi może i poetycko, ale jak większość poezji to banał i truizm.

Wraith 4k to monokular, który w zależności od dodanych akcesoriów może być montowany na broni lub na nakryciu głowy (hełmie znaczy, bo do melonika nie pasuje), trzymany w ręce czy wreszcie zamontowany na statywie.

Noktowizja kojarzy się głównie z zastosowaniami profesjonalnymi – taktycznymi lub strzeleckimi. Ale nie musi tak być. Urządzenie w formie monokularu – czy to trzymanego w ręce, czy montowanego do uprzęży na głowie – może pomagać w nocnej wycieczce, obserwacji zwierzyny czy pilnowaniu bydła.


Rancho gdzieś w Teksasie. W nocnym oczekiwaniu na atak zombich (kawa wystygła, nieumarłych jak nie było, tak nie ma, może choć włamywacz się napatoczy). Krótki karabinek zasilany amunicją pistoletową i wyposażony w noktowizor (a najlepiej jeszcze również w tłumik dźwięku) stanowi wymarzoną broń do obrony domu lub niewielkiej posiadłości. Ciemność i możliwości widzenia w niej da właścicielowi posiadłości sporą przewagę nad napastnikiem i ułatwi skuteczną obronę rodziny, siebie i mienia

Znajdą się również zapewne tacy, którzy – o zgrozo – zapragną, korzystając z wysięgnika strażackiego, zajrzeć (nocą tym razem) do czyjegoś mieszkania. W tym niestety noktowizor również może pomóc.

Taktycznych zastosowań oczywiście również nie sposób pominąć. Poza wojskową oczywistością urządzenia noktowizyjne mogą służyć cywilom. Używanie karabinka wyposażonego w noktowizor do obrony domu czy posiadłości wydaje się więcej niż dobrym pomysłem. Noktowizor nie tylko pozwoli na neutralizację ewentualnego zagrożenia, ale też przede wszystkim na właściwe zidentyfikowanie celu, co może zapobiec tragicznym w skutkach pomyłkom.

Dodatkowo, jako że te urządzenia – tak jak opisywane tu – często mają możliwość nagrywania widzianego przez obiektyw obrazu, mogą posłużyć jako dowody, ukazując konieczność użycia w konkretnej sytuacji broni.

No i co za te 700 baksów?

Wraith 4K ma całkiem długą listę funkcji i możliwości. Zacznijmy od najważniejszej rzeczy – rozdzielczości. Tutaj nietrudno zgadnąć, bo sensor urządzenia ma rozdzielczość 4K, to znaczy 3840×2160 punktów. Dzięki temu jakość obrazu jest więcej niż zadowalająca.

Obraz obserwowany w wizjerze możemy oczywiście powiększyć. Oferowany zakres to 1-8 razy. I tu trochę zgrzyt, bo powiększenie jest wyłącznie cyfrowe, co oznacza, że powiększając, oglądamy po prostu wycinek obrazu uzyskanego bez powiększenia. Trudno jednak wymagać w tej klasie cenowej doposażenia monokularu jeszcze w zespół soczewek dających faktyczne optyczne powiększenie.


Poza dwiema – na zdjęciu widać jedynie dolną – szynami montażowymi monokular wyposażono również w gniazda umożliwiające przykręcenie do statywu fotograficznego

Pod logo producenta widać zakryty gumowym zabezpieczeniem port USB-C pozwalający na zasilanie urządzenia z zewnętrznego źródła prądu – na przykład powerbanku lub instalacji elektrycznej pojazdu.

Co ważne, patrząc przez wizjer monokularu, widzimy bardzo zubożony obraz, bo w rozdzielczości zaledwie 1280×720. Pełną jakością cieszyć się możemy dopiero z zapisu cyfrowego, bo oglądany obraz możemy zapisać: jako film lub jako zdjęcia. Jakiej jakości są to obrazy, możecie zobaczyć w dołączonym do tekstu materiale.

 

 

Oglądając – ocenicie

Zdjęcia zapisywane są wyłącznie jako JPG (nie ma możliwości zapisywania RAW-ów), a wideo w popularnym formacie AVI. Materiał filmowy i fotograficzny zapisany zostaje na kartach SD (oczywiście w formacie micro). Producent deklaruje możliwość przechowania nieco poniżej 2 godzin filmu w formacie 3K dla 30 klatek na sekundę na karcie o pojemności 64 GB. Monokular obsługuje karty do 256 GB.


Po prawej stronie monokularu znajdują się gniazdo karty microSD oraz pokrywa skrywająca dwie baterie CR123

Obiektyw o średnicy 17 mm widzi wycinek świata o szerokości 17 stopni. Daje to około 17 m szerokości (oraz wysokości) na odległości 100 m. Trzeba pamiętać, że mimo iż obserwujemy obraz wyświetlany na niewielkiej matrycy, optymalna odległość od oka do wyświetlacza jest tu dość precyzyjnie określona i wynosi 76 mm (3 cale).

Monokular zasilany jest za pomocą dwóch ogniw CR123A lub bezpośrednio przez port USB-C. Dzięki temu możemy znacznie przedłużyć czas jego działania. Na bateriach bowiem według danych producenta nagrywać może przez około 3,6 h, a obserwację bez nagrywania możemy prowadzić godzinę dłużej.

Należy przy tym pamiętać, że dane te dotyczą sytuacji, kiedy wyłączony jest ledowy promiennik podczerwieni. Używając go, znacznie skracamy czas pracy urządzenia.

Niemniej jedna, ta utrata czasu pracy to nie wada, ale koszt, jaki płacimy za znaczącą poprawę jakości oglądanego obrazu. Naświetlacz IR działa w odległości do 276 m (300 jardów).

Na koniec warto zaznaczyć, że monokular waży niewiele – zaledwie 340 g – i bez problemu mieści się w kieszeni kurtki, bluzy czy spodni, jeśli zamierzamy używać go niezamontowanego na broni. Bo możliwość montażu oczywiście istnieje. Ze specjalną dedykowaną szyną Wraith 4K współpracuje na przykład z kolimatorem.

Szyna do montażu na broni dostępna jest niezależnie od samego urządzenia. Monokular może być zamontowany w pozycji widocznej na zdjęciu, czyli do góry nogami. Dzięki temu podświetlacz IR znajduje się powyżej kolimatora (MEPRO Tru-Vision (MTV) Red Dot – karypel mocny jak majzel) i nie jest przez niego przesłaniany. Druga szyna montażowa pozwala na zamontowanie noktowizora odwrotnie, jeśli z jakiegoś powodu zamierzamy optykę zamontować za nim.

Producent niezbyt precyzyjnie informuje, że najmocniejszy bezpieczny dla monokularu kaliber, jakiego odrzut nie uszkadza urządzenia, to 308 Win. Amunicja w tym kalibrze potrafi mieć bardzo różną moc, a i w zależności od broni, która nią strzela, odrzut może być zupełnie inny. Ale cóż, słowo producenta jest święte.

Użytkowanie

Zarówno manipulatory, jak i menu oprogramowania Wraith 4K są proste. Nauka korzystania z monokularu nie zajmuje wiele czasu. Urządzenie ma na korpusie dwa spore przyciski oznaczone nie opisami, ale sporymi zgrubieniami, pozwalającymi łatwo je od siebie odróżnić, nawet przez rękawiczkę. Dodatkowo przed przyciskami znajduje się dźwignia regulująca powiększenie, również na tyle duża, żeby bezproblemowo obsługiwać ją urękawiczoną dłonią.


Klawiszologia monokularu jest niezmiernie prosta: dwa przyciski odpowiadające za wszystkie funkcje urządzenia – niestety skromnie opisane w skróconej instrukcji dołączonej do zestawu. Pełna instrukcja nie jest jeszcze dostępna, o czym poinformował mnie przedstawiciel producenta. Powiększeniem steruje się suwakiem umieszczonym przed przyciskami

Po lewej stronie korpusu znajdziemy port kart microSD a po prawej USB-C. Oba zamykane są gumowymi nakładkami, które ochronią sprzęt przez zachlapaniem czy upadkiem w błoto czy śnieg, ale nie pozwolą na długotrwałe zanurzanie go w wodzie.

Przednie i tylne szkło chronione jest plastikowymi osłonami osadzonymi na zawiasach. Tylną osłonę oczywiście należy zdemontować przed osadzeniem gumowej muszli ocznej ułatwiającej korzystanie z noktowizora.

Poniżej obiektywu łatwo znaleźć ledowy naświetlacz IR, który uruchamiany jest z poziomu menu oprogramowania urządzenia. Szkoda, że nie można wyłączyć go kombinacją klawiszy. Być może jednak jest taka możliwość, nie udało mi się jej jednak odnaleźć, a pełna instrukcja do Wraith 4K, jak pisałem, wciąż jest niedostępna – producent obiecuje, że niebawem ten stan rzeczy ulegnie zmianie.


Połowa gogli noktowizyjnych, które można zbudować, mając do dyspozycji dwa monokulary Wraith 4K. Szyna łącząca dostępna jest jako wyposażenie standardowe urządzenia

Nie miałem okazji używać tego monokularu na uprzęży nagłownej ani na hełmie. Z ręki kręci się wygodnie. Na krótkim karabinku nie przeszkadzał – niska waga robi swoje. Trzeba jednak spędzić nieco czasu na właściwym zgraniu noktowizora z kolimatorem. Podczas testowania go w ten sposób w domu niemal widziałem sytuację, w której właściciel budynku, słysząc odgłosy włamania, odcina energię elektryczną do oświetlenia  i zaczyna się bawić w kotka i myszkę z włamywaczem, niespiesznie przeszukując kolejne pomieszczenia.

A z ukrytych głośników sączy się muzyka i słowa rwące duszę włamywacza na strzępy: let the bodies hit the floor, let the bodies….

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Test: kabury Blackhawk

Blackhawk jest firmą, której nie trzeba przedstawiać żadnemu adeptowi strzelectwa. Od 30 lat zajmuje się produkcją najwyższej jakości sprzętu: od ubrań, przez plecaki i akcesoria strzeleckie…

Słów kilka o LPVO i Nightforce NX8

W świecie strzelectwa wybór odpowiedniego systemu celowania na karabin to decyzja, która może znacząco wpłynąć na skuteczność i precyzję strzałów. Odchodzące do lamusa mechaniczne przyrządy (nie bez kozery nazywane…

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X