Pierwsze wrażenie
Karabinek dostarczany jest w solidnym, twardym futerale włoskiej firmy Negrini wyposażonym w zamek na czterocyfrowy kod.
Wewnątrz, oprócz oczywiście karabinka, znajduje się zgrabnie zapakowany w nylonową kieszeń zestaw do czyszczenia, w skład którego wchodzi skręcany wycior, kilka końcówek ze szczotkami i przecierakami oraz sznur do czyszczenia lufy.

Ponadto w zestawie znajdują się mechaniczne przyrządy celownicze wykonane z tworzywa oraz krótki odcinek szyny Picatinny wraz z niezbędnymi do przykręcenia do łoża śrubami i jeden magazynek, niestety dziesięcionabojowy.

Sam karabinek na pierwszy rzut oka od większości odznacza się kolorem – na szczęście, w przeciwieństwie do czeskich pistoletów, klasyczna czerń została tu zastąpiona przez stonowaną ciemną szarość. Dzięki niej karabinek odznacza się na stojaku pośród innych, jednocześnie nie wyglądając przy tym jak zabawka z odpustu.
Stary suchar mówi Po co słoń ma trąbę? Żeby się tak nagle nie zaczynał – Niemcy chyba tego żartu nie znają, ponieważ recenzowany Schmeisser zaczyna się potężnym, trzykomorowym kompensatorem przywodzącym na myśl raczej konstrukcje w kalibrze co najmniej .308. O samym działaniu hamulca wspomnę jeszcze później, po prostu zwyczajnie nie da się go pominąć, mówiąc o pierwszym wrażeniu po wyjęciu z walizki.

Dane techniczne i wykonanie
Schmeisser oferuje swój karabinek z lufami o różnej długości – 10,5 cala (266 mm; recenzjonowana), 12,5 cala (317 mm) oraz 14,5 cala (368 mm). Zastosowany skok gwintu to 1:10 cali (254 mm). Smukłe, ośmiokątne, sięgające samego gwintu lufy łoże z wygaszoną na większości długości szyną montażową zapewnia pewny i wygodny chwyt, choć osobom szczególnie wysokim lub preferującym bardzo mocno wysunięty chwyt może go minimalnie brakować.

Sytuację poprawia jednak wykorzystana tu dłuższa tuleja urządzenia powrotnego (buffer tube), co pozwala zniwelować potencjalną niedogodność. Oczywiście łoże posiada otwory montażowe w systemie M-LOK.
Jak w większości konstrukcji typu AR-9 zastosowano tu najprostszy system działający na zasadzie odrzutu zamka swobodnego (direct blowback). Karabinek, również zgodnie z trendem wśród takich konstrukcji, zasilany jest z magazynków Glocka. Komora zamkowa jest ciasno spasowana ze spustową dzięki znajdującej się wewnątrz tej drugiej poliuretanowej wypustce zapewniającej docisk. Przekłada się to na wrażenie solidności całej konstrukcji.
Jestem na tym punkcie mocno wyczulony i nie cierpię, kiedy coś mi grzechocze w karabinie, toteż bardzo doceniam, że w tym wypadku o spasowanie elementów zadbał producent i użytkownik nie musi bawić się w druk 3D lub zakup usztywniaczy. Długość karabinka ze wsuniętą/wysuniętą maksymalnie kolbą to odpowiednio 79,5/89,5 cm, a redakcyjna waga wskazała 2903 gramy.
To co z tym racegunem?
Z widocznych na pierwszy rzut oka akcesoriów, poza wspomnianym we wstępie kompensatorem otrzymujemy solidny aluminiowy lejek (magwell), znacznie przyśpieszający wymianę magazynka.

Moim zdaniem w wypadku konstrukcji typu AR-9 jest on wręcz niezbędny, z uwagi na spore płaskie przestrzenie przed i za gniazdem magazynka, powstałe w wyniku przystosowania komory spustowej pod magazynki Glocka. Na uwagę zasługuje też chwyt pistoletowy o zredukowanym pochyleniu – na oko około 15 stopni – oraz agresywnej teksturze.

Wszystkie manipulatory są obustronne – zrzut magazynka, zrzut zamka oraz powiększona dźwignia przeładowania. Miłym, choć może nie do końca racingowym dodatkiem są też piny czyniące rozkładanie konstrukcji łatwiejszym. No chyba że będzie trzeba na szybko przetrzeć środek między torami.
Ostatnim i w mojej opinii najsłabszym z elementów zewnętrznych jest kolba, która pomimo całkiem wygodnie wyprofilowanej stopki absolutnie odrzuciła mnie spasowaniem. Jak wspomniałem wyżej, nie cierpię kiedy coś w karabinie klekocze, a telepiąca się kolba skutecznie psuje dobre wrażenie zapoczątkowane przez ciasno spasowany szkielet, dodatkowo nieco irytuje, ciągnąc czasem podczas strzelania za brodę.
Jednak to, co nadaje PCC od Schmeissera prawdziwie sportowego charakteru znajdziemy dopiero wewnątrz. Przy okazji rozważań na temat długości chwytu wspominałem o zastosowaniu przedłużonej tulei urządzenia powrotnego. Głównym powodem wykorzystania jej nie było jednak zwiększenie zakresu regulacji długości kolby, a możliwość zastosowania hydraulicznego buffera firmy Kynshot wraz z dodatkowym obciążnikiem, przy zachowaniu pełnego cyklu pracy oraz funkcji pozostawania zamka w tylnym położeniu.

Ale po co tyle kombinacji? Otóż w wypadku konstrukcji pracujących na zasadzie odrzutu zamka swobodnego kluczową rolę w tłumieniu odrzutu stanowi masa buffera (elementu mechanizmu powrotnego). Całkowity brak systemu gazowego uniemożliwia ograniczenie działających na układ gazów, a brak systemu ryglowania w żaden sposób nie opóźnia pracy zamka (ale przynajmniej nie trzeba się martwić o wytarte rygle 😉). W rezultacie często, zwłaszcza w przypadku karabinków AR-9 z niższej półki cenowej, można zaobserwować, że pomimo wykorzystania słabszej niż pośrednia amunicji odczuwalny odrzut jest zauważalnie większy. Wynika to z faktu zastosowania lżejszych bufferów przeznaczonych do karabinków AR-15.
Oczywiście, jak zawsze, dobór parametrów buffera podyktowany jest wykorzystywaną amunicją. Za złoty środek punktu wyjścia do dalszego dopasowania przyjęto okolice 620 gramów masy układu zamek-buffer. Waga konfiguracji wykorzystywanej w Schmeisserze wydaje się być dobrana pod kątem najpopularniejszej sklepowej amunicji 115 i 124 gr i wynosi około 690 g.

Na tej amunicji zresztą karabinek zachowywał się najlepiej – odrzut był niewielki, cykl pracy odpowiednio szybki a ilość gazów wystarczająca by potężny kompensator nie pełnił jedynie funkcji ozdobnej i pozwalał łatwo utrzymać broń na celu. Przy zastosowaniu cięższej, robionej na factor amunicji dedykowanej do IPSC praca zamka stawała się już lekko ślamazarna. Nie był to jeszcze punkt, w którym wystąpiłyby problemy z pracą układu, jednak wydłużony cykl był już odczuwalny, zwłaszcza przy szybkich dubletach. Gdyby ktoś chciał jednak korzystać ze słabszej amunicji, wybijając jeden pin można pozbyć się ciężarka i odchudzić zamek o jakieś 70-100g.
Wisienką na torcie jest zespół spustowy firmy TriggerTech z płaskim językiem. Słynna już technologia Zero Creep zapewnia wyraźne i przewidywalne przełamanie, niemalże zerowy overtravel (przebieg jałowy) i wyczuwalny, pozytywny reset. Średnia z dziesięciu pomiarów wskazała 1555 g, więc niemalże idealnie równo z deklarowanym przez producenta oporem 3,5 funta 1 575 g).
Wrażenia ze strzelnicy
Dynamic PCC od Schmeissera prowadzi się pewnie, łoże zapewnia wygodny chwyt, przy moich 183 cm wzrostu długość chwytu karabinka z maksymalnie wysuniętą kolbą okazała się w sam raz. Kompaktowe wymiary pozwalają swobodnie poruszać się po często ciasnych torach pistoletowych. Pomimo kilku różnic między moim prywatnym PCC (Pistol Caliber Carbine, karabinek samopowtarzalny dostosowany do naboju pistoletowego) a Schmeisserem, dosyć łatwo przyszło mi przestawić się na niego, do tego stopnia, że przez moment rozważałem nawet przesiadkę na stałe.

Podsumowanie
Pokrótce można powiedzieć – Schmeisser dowiózł. Każdy element (może poza nieszczęsną kolbą, ale to raczej detal niż realny problem) jest przemyślany i dopracowany. Karabin jest gotowy do rywalizacji prosto z pudełka, w dodatku doskonale współpracuje z najpowszechniejszą sklepową amunicją. Gdyby nie czas i środki, jakie przez pół roku poprzedzające powyższą recenzję włożyłem w przygotowanie swojego PCCka, zdecydowanie zostałby ze mną już na stałe. Jeżeli nie chce wam się bawić w wymienianie po kolei połowy karabinka i potrzebujecie przygotowanej do rywalizacji konstrukcji, to moim zdaniem w tym momencie ciężko o lepszy stosunek jakości do ceny.
Dziękujemy firmie Incorsa za użyczenie karabinka Schmeisser AR15 Dynamic PCC do testów oraz strzelnicy Big Gun w Krakowie za udostępnienie obiektu.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji