Przejdź do serwisu tematycznego

Pocztówka z Jugosławii – Zastawa M72

Jeniec wyskakuje z pociągu, spadając w śnieg. Toczy się niemal bez końca po zboczu, a gdy wreszcie udaje mu się zatrzymać, zostaje otoczony przez potężnych brodaczy. Kolejna próba ucieczki spaliła na panewce? Jeden z pograniczników odzywa się w języku, który na pewno nie jest ani niemieckim, ani włoskim. “Jugosławia!!” – krzyczy radośnie szeregowy Franek Dolas.

Dolas bis

Jeniec wyskakuje z pociągu, spadając w śnieg. Toczy się niemal bez końca po zboczu, a gdy wreszcie udaje mu się zatrzymać, zostaje otoczony przez potężnych brodaczy. Kolejna próba ucieczki spaliła na panewce? Jeden z pograniczników odzywa się w języku, który na pewno nie jest ani niemieckim, ani włoskim. “Jugosławia!!” – krzyczy radośnie szeregowy Franek Dolas. 80 lat później podobny okrzyk wydobył się z gardeł redaktorów MILMAGa zaproszonych przez Centrum Łowieckie Piotr Gąsior do przepięknego, historycznego miasta Bardo. Tu “Leśny Dziadek” ugościł ich wszystkim, co Jugosławia miała najlepszego.

Na początku był Lewis

Ręczny karabin maszynowy projektu Isaaca Lewisa zrobił oszałamiającą karierę zagraniczną. W porównaniu z cekaemami Maxima czy Hotchkissa była to broń lekka, celna, niezawodna i poręczna. Dzięki wadze piórkowej Lewis był pierwszym karabinem maszynowym zabieranym na pokład samolotów. Rozmiary i waga pozwalały na uzbrojenie w ten typ formacji kawalerii, dla których cekaemy były wciąż zbyt ciężkie i zbyt stacjonarne. W czasach karabinów powtarzalnych Lewis znacznie podnosił siłę ognia plutonu czy kompanii, jednocześnie niemal nie wpływając na mobilność pododdziału. Umożliwiał też zachowanie niskiej postawy strzelca.

Niebagatelną ilość erkaemów Lewisa (łącznie 20 000) zamówiła carska Rosja. Początkowo u źródła – w Wielkiej Brytanii (na nabój .303 British), a później również w USA – strzelające trzyliniowym nabojem Mosina (7,62x54R). Wspomniane zalety, zwłaszcza łatwość stosowania w kawalerii i przydatność w gwałtownych, lecz zwykle krótkich starciach wojny domowej sprawiły, że zarówno biali jak i czerwoni (oraz cała mozaika innych ugrupowań i formacji) pokochały karaluchy. Nestor Machno uzbroił w nie swoich ochroniarzy, co też mówi sporo na temat zaciekłości “grażdanskoj wajny”.

Zarówno Isaac Lewis, jak i jego broń w ojczystych Stanach Zjednoczonych mieli mocno pod górkę. Głównie za sprawą niechęci niejakiego generała Croziera, szefa Korpusu Uzbrojenia US Army

Dawno temu emitowano film o meksykańskiej rewolucji Pancho Vilii. Jeden z bohaterów używał Lewisa, który z racji odgłosu wystrzałów był nazywany “Cucaracha”, czyli “Karaluch”


Zastava M72 czyli Jugo-RPK

Idzie nowe

Nic dziwnego, że gdy młoda władza radziecka zarządziła opracowanie nowego erkaemu, duch Len… Lewisa musiał mocno wpłynąć na charakter konstrukcji. Tak całkiem udana platforma stała się podstawą opracowania całej rodziny broni. Oczywiście, wielka w tym zasługa konstruktora, genialnego Wasilija Aleksandrowicza Diegtariowa, który co prawda przejął ogólną koncepcję z Lewisa, ale stworzył broń nowatorską, ciekawą i rozwojową. W oparciu o rkm DP (Diegtariowa Piechotnyj) powstały lotnicze kaemy dla obserwatorów DA (Diegtariowa Awiacjonnyj) i podwójnie sprzężony DA-2, czołgowy DT (Diegtariowa Tankowyj) i wielki brat DK (Diegtariowa Krupnokalibriennyj, wielkokalibrowy), kalibru 12,7×108.

Diegtariowa Tankowyj (DT) znany jest każdemu Polakowi z “pokolenia J-23” jako broń Janka Kosa, na której “podpisywał się” strzelając alfabetem Morse`a swoje nazwisko.

Diegtariowa Krupnokalibriennyj (DK, wielkokalibrowy) po dopracowaniu przez asystenta W.A.Diegtariowa, G.S.Szpagina jako DSzK używany jest aż po dzień dzisiejszy.

Druga Wojna Światowa pokazała, że DP wymaga zmian konstrukcyjnych. Zaowocowały one powstaniem erkaemu DPM, a potem zasilanego z taśmy RP-46. RP oznacza rotnyj pulomiet – kompanijny karabin maszynowy, ponieważ dla szczebla drużyny i plutonu Wasilij Aleksandrowicz przygotowywał coś wyjątkowego.

Towarzysz Stalin ma rację

Sowieci (ze Stalinem na czele) właściwie ocenili i docenili pojawienie się naboju pośredniego. Jeszcze w trakcie Wojny Ojczyźnianej zaprojektowali własny i dwie konstrukcje nim zasilane: karabinek SKS, który miał zastąpić Mosiny oraz erkaem RPD jako poręczną i manewrową broń wsparcia. Próbna partia SKSów trafiła nawet na front początkiem 1945, lecz dla wszystkich było jasne, że II wojnę światową Armia Czerwona zakończy ze starym arsenałem. Nowa broń czekała na Trzecią… a brakowało jeszcze karabinka automatycznego na nabój pośredni. Taka konstrukcja pojawiła się już po wojnie. Spośród kilku modeli uznanych konstruktorów wybrano ten zaprojektowany przez nikomu nieznanego sierżanta broni pancernej, Michaiła Timofiejewicza Kałasznikowa. Tymczasem realia atomowego pola walki, wzrost mechanizacji Armii Radzieckiej, zwiększenie liczby transporterów opancerzonych i prace nad nową kategorią pojazdów – bojowych wozów piechoty sprawiły, że SKS stracił rację bytu. Kbk AK(S) okrzepł na pozycji podstawowej broni radzieckiej piechoty, a po uzyskaniu doświadczenia w tłoczeniu blach podjęto decyzję o modernizacji karabinka przez zmianę technologii produkcji. W tym samym czasie – koniec lat 1950. – było jasne, że trzeba wymienić również karabiny maszynowe. RP-46 i SG(M) nie miały już wielkich perspektyw. Zadanie opracowania ukemu otrzymali G.I. Nikitin i J.M. Sokołow, ale w ostatniej chwili dołączył konkurent – M.T. Kałasznikow. To jego PK, w pewnym stopniu zunifikowany z kbk AKM, został przyjęty do uzbrojenia. W tej sytuacji Wydział Uzbrojenia Strzeleckiego Głównego Zarządu Artylerii Armii Radzieckiej postanowił pójść za ciosem i odesłać na emeryturę RPD, zastępując go erkaemową wersją AKM.

Zmiany nie były duże: wydłużoną i pogrubioną lufę wyposażono w dwójnóg. Nieco przedłużoną komorę zamkową tłoczono z grubszej o 0,2 mm blachy. Obrys kolby zmieniono na podobny do tej w RPD, by lewa dłoń strzelca mogła ją obejmować w płaszczyźnie pionowej, co ułatwiało przenoszenie ognia. Opracowano też dwa magazynki: 75-nabojowy bęben i 40-nabojowy “banan”. Broń można było zasilać także z 30-nabojowych magazynków od AK. Tak powstał RPK.

Z powodu stałej lufy nie był do końca prawdziwym karabinem maszynowym. Być może jego przeznaczenie dobrze opisuje angielski termin “machine rifle”. Mógł strzelać dalej i celniej niż AKM(S), dłużej (ale nie za długo), a część egzemplarzy wyposażono we wspornik do montażu noktowizji. RPK z zamontowanym celownikiem PSO-1 były niezmiernie cenione przez Czeczeńców jako wyśmienity karabin strzelca wyborowego, zwłaszcza w walkach miejskich. Ponadto, pojawienie się RPK rozpoczęło swoistą modę i w latach 1970. (a nawet później) każdy pojawiający się karabinek miał większego bliźniaka. Galil AR miał swojego ARM, Beretta AR-70 dostała 70/78, a Brytyjski L85A1 rozrósł się do L86A1. A potem przyszli Belgowie z Minimi i zdefiniowali erkaem na nowo, ale to zupełnie inna historia.


Dostarczona przez Leśnego Dziadka Zastava okazała się być w idealnym stanie

Kra(j)ina rakiją płynąca

Jest takie zdjęcie amerykańskiej rodziny, gdzie wszyscy stoją “odpicowani jak na obiad u teściowej” z wyjątkiem średniego syna – wyglądającego jak mały, wkurzony Axl Rose.
W wielkiej rodzinie krajów socjalistycznych rola “młodego gniewnego” przypadła Jugosławii. Kraj ten ma niezwykle burzliwą historię, a do tego stanowił amalgamat narodów niekoniecznie przyjaznych względem siebie. Dodatkowe podziały i powody do nienawiści pojawiły się podczas II wś, kiedy zasadniczo prohitlerowscy i antyrojalistyczni ustasze, antyhitlerowscy i antykomunistyczni czetnicy oraz komuniści Josipa Broz, pseudonim Tito, zwalczali najeźdźców i siebie nawzajem. Z tej konfrontacji zwycięsko wyszedł Tito i po zwyczajowym dla komunistów oczyszczeniu atmosfery z elementów reakcyjnych, rozpoczął budowę socjalizmu – początkowo w zgodzie z linią nakreśloną przez genialnego językoznawcę z Tbilisi. W późniejszym czasie Tito poszedł swoją drogą, tworząc odmianę socjalizmu nazwaną titoizmem. Nie wdając się w szczegóły – jugosłowiańska odmiana wydawała się być bardziej udaną i znośniejszą dla obywateli.

Zerwanie ścisłych więzi z krajami demokracji ludowej (czytaj: zerwanie ze ścisłym podporządkowaniem Moskwie) i własne doświadczenia narodów Jugosławii nakazywały budowę silnego przemysłu zbrojeniowego celem zapewnienia możliwej samowystarczalności w tej dziedzinie. Osiągnięcia były rzeczywiście imponujące. Jugosłowianie zbudowali trzy generacje własnych okrętów podwodnych wraz z wyposażeniem. Przemysł lotniczy produkował szeroki wachlarz samolotów, od niepozornego SOKO J-20 Kraguj po szkolno-bojowe Galeby, Jastreby i Super Galeby, a we współpracy z kolejnym outsiderem obozu socjalistycznego – Rumunią, opracowano okołodźwiękowy szturmowiec J-22 Orao. Nawet dziś projekt naddźwiękowego myśliwca Novi Avion budzi zachwyt i nostalgię “szkoda, że się nie udało”.

Nie mogło się udać. Josip Broz rządził krajem stalową ręką, tłumiąc wszelkie objawy niezadowolenia i prowadząc Jugosławię swoją drogą – ale był to kraj szyty grubymi nićmi. Urazy i ambicje, chowane ze strachu przed Tito, odżyły po jego śmierci w 1980. W ciągu dziesięciu lat kocioł bałkański znów zaczął kipieć, a mieszkańcy chwycili za broń – produkcji własnych zakładów w Kragujevacu, jak też importowaną skąd się dało.

Zakłady Zastava powstały w 1853 i początkowo produkowały broń dla Księstwa Serbii. W latach międzywojennych wytwarzano tam Mausery dla SHS (Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców), zaś po wojnie powrócono do produkcji Mauserów, oznaczonych jako M.48. Podjęto też wytwarzanie MG-42 jako M.53 (na oryginalny nabój), własnych peemów, pistoletów i działek przeciwlotniczych.

Jugosłowianie przyjęli na uzbrojenie SKSy, uzupełnione później przez własną odmianę kbk AKM(S). Co ciekawe, “papovka” – czyli wyposażony w nasadkę do miotania granatów SKS – utrzymał się w służbie po przyjęciu M.70 (AKM) – ale o tym innym razem. Nie przyjęto natomiast RPD. Po opracowaniu M.70 uznano, że erkaem może przydać się w armii hołdującej partyzanckim tradycjom. Pojawiła się więc Zastava M.72 urokliwa bohaterka ilustracji niniejszego artykułu.


Ożebrowanie poprawiające chłodzenie lufy to cecha charakterystyczna jugosłowiańskiej konstrukcji

Erkaemy Zastava, jak i pozostałe produkty z Kragujevaca, powąchały prochu. Lista użytkowników obejmuje Irak (M.72 produkowano tam jako Al-Quds), Czad, Kurdów i Palestyńczyków, a także kraje powstałe po rozpadzie Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Nie broni to wina, jak i przeciw komu zostanie użyta. Cieszmy się, że u nas Zastava M.72 służy wyłącznie do rekreacji – i to jakiej! Zakochaliśmy się w tej broni. Niby to kałasz, ale jakże inny. W drodze powrotnej z głośników popłynął szlagier Gorana Bregovicia… i nie był to “Mój przyjacielu…”


Mechanizm, nie takiej znowu młodej, Zastawy wyglądał jakby wczoraj opuścił fabrykę

 

Dziękujemy Leśnemu Dziadkowi za użyczenie broni na potrzeby artykułu.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Samopal vz. 48

W czasie, kiedy Polska sortowała ruiny Warszawy i prowadziła inwentaryzację zagrabionych dzieł sztuki i środków produkcji, za naszą południową granicą rozwijała się najnowocześniejsza armia…

Zastava M49/57

Według powszechnie przyjętego stereotypu, żołnierz radziecki składał się z uszanki, waciaka, walonek, pepeszy i żołnierza właściwego. I trudno znaleźć pomnik żołnierza radzieckiego, który nie trzymałby…

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X