Ostatnio dość często kręcę się po strzelnicach. Patrzę i próbuję spamiętać, co brać strzelecka nosi ze sobą. Sporo tego jest, ale częściej niż inne widuję torbę Range Bag od Helikona. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził, czemu tak jest.
Uważam się za osobę dość zdystansowaną i odporną na trendy modowe, a już na pewno daleko mi do fanboya marki Helikon. Nie żebym jej nie szanował, ale jak mawia porzekadło – „ufaj, ale sprawdzaj”. Jestem w tym względzie szczególnie dokładny, gdyż początki mojej przygody ze strzelectwem zbiegają się w czasie z początkami szerszej działalności tego przedsiębiorstwa. A trzeba powiedzieć, że początki marki były dość wyboiste.
Dziś jest już inaczej. Helikon zwerbował i wykształcił kadry projektantów, spod rąk których rzadko wychodzi jakiś bubel. Co więcej – ostatnie lata owocowały dość odważnymi, skomplikowanymi i zmyślnymi produktami, czyli dokładnie takimi, jakie lubię najbardziej. Dlatego też nie wahałem się długo, gdy pojawiła się możliwość, aby sprawić sobie własną torbę Range Bag od Helikona.
Budowa
Torba okazała się idealnie średnia. Dokładnie takie przymiotniki przychodzą do głowy, gdy próbujesz opisać Range Bag słowami. Jest za duża, by powiedzieć, że jest mała, i za mała, by określić ją mianem dużej.
Torba to typowy sześcian o podstawie w kształcie prostokąta – nic nadzwyczajnego. To, co konstrukcję wyróżnia, to klapa. Inaczej niż byśmy się spodziewali, nie jest ona osobnym elementem osłaniającym wlot. W Helikon Range Bag rolę klapy pełni wydzielona zamkiem błyskawicznym ściana górna i tylna. Pozwala to otworzyć ją na dwa sposoby. Możemy to zrobić otwierając tylko górną część klapy, gdy potrzebujemy na przykład szybko sięgnąć pod potrzebny przedmiot. Drugą opcją jest całkowite rozpięcie zamka. Obie ściany rozłożą się na płasko umożliwiając szybki i dogodny dostęp do całej zawartości. To szczególnie przydatne na stanowisku strzeleckim, gdy chcemy się skupić na wynikach strzeleckich, a nie grzebać w torbie poszukując niezbędnego drobiazgu. Range Bag ewidentnie zaprojektowano tak, by w kilka sekund mogła przekształcić się w gotowe stanowisko strzeleckie.
Wszystko i nic
Wnętrze Range Bag jest bardzo przemyślane. De facto nie ma tu nic, poza ścianami obszytymi miękkim rzepem. Od użytkownika zależy, jak zaaranżuje przestrzeń przyczepiając kieszenie, przegrody i ładownice. Tych ostatnich w zestawie nie brakuje – cztery podwójne na magazynki pistoletowe i trzy do karabinka: na dwa, trzy i pięć magazynków.
Zestaw pozwoli szybko zmienić charakterystykę torby, zależnie co przyjdzie nam trenować na najbliższym wypadzie. Dziś możemy przygotować Range Bag do strzelania wyłącznie z pistoletu, a jutro zmienić konfigurację dokładając ładownice z magazynkami do karabinka.
Ładownice wykonano z elastycznych taśm, co znacząco poszerza ich potencjalne zastosowanie. Zmieścimy w nich środki czyszczące, narzędzia i akcesoria.
Na amunicję
Wnętrze możemy podzielić wzdłuż na pół przy pomocy przegrody. Ona również jest mocowana na rzepie, co umożliwia dopasowanie przestrzeni do naszych potrzeb. Dzięki temu łatwo przeniesiemy zapas amunicji pakowanej w pudełka kartonowe lub woreczki.
Na jednej ze ścian przegrody znajdziemy niewielką kieszeń chronioną zamkiem – w sam raz na ważne dokumenty, które trzeba mieć wybierając się na strzelnicę, a po które sięga się rzadko.
Kieszenie zewnętrzne
Niektóre bambetle wypada mieć pod ręką jeszcze przed strzelaniem, a niektóre zwyczajnie zaśmiecą perfekcyjnie zorganizowane wnętrze. Do tych celów Helikon przewidział trzy kieszenie zewnętrzne zamykane klapami na rzepach – jedną dużą z przodu z segregatorem wewnątrz i dwie zwykłe po bokach. Zaszyto je na zakładkę, więc ich pojemność jest większa niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Segregator wewnątrz głównej kieszeni jest w sam raz na multitool, notatnik i przybory piśmiennicze. Bez nich na strzelnicy to często jak bez ręki. Boczne przewidziano na zszywacz tapicerski z zapasem zszywek i przyklejane łatki do zasłaniania dziur w tarczy (tzw. „zaklejki”). Sprej do zamalowywania celów metalowych trzeba będzie przenosić osobno lub wewnątrz torby.
Na tylnej ścianie (tej, która kładzie się płasko na stole, gdy rozłożymy torbę) umieszczono zamek błyskawiczny prowadzący do wnętrza płaskiej kieszeni. Przewidziano ją do przenoszenia papierowych tarcz. Niestety, standardowe „francuzy” trzeba będzie składać na cztery, żeby weszły do wnętrza. Wydaje mi się, że kieszeń lepiej sprawdzi się do przenoszenia awaryjnego zapasu tarcz i mniejszych „TS-ek”. Drugą, podobną płaską kieszeń ulokowano na wierzchu torby. Jest nieco mniejsza, a materiał, który ją okrywa, jest dość napięty, więc wejdą do niej tylko bardzo płaskie przedmioty, a i tych nie za wiele.
Noszenie
Torba nie byłaby kompletna bez możliwości jej wygodnego przenoszenia. Do tego celu producent przewidział dwa ucha z grubo zaszytej taśmy i długą szelka na ramię. Długość i sztywność taśm dobrano bardzo starannie – Helikon Range Bag w ręce nosi się całkiem wygodnie. Uszy w spoczynku lekko odstają od materiału, co ułatwia chwycenie. Szelkę na ramie wyposażono w regulację długości, a jej końce są mocowane do toby zatrzaskami. To pozwoli sprawnie odpiąć ją, gdy nie jest potrzebna. Materiał „poszycia” Range Bag to Cordura 500D. Jakość wykonania nie pozostawia złudzeń, że torba posłuży nam przez dłuższy czas.
Zostaje jeszcze wspomnieć o miłym i przydatnym akcencie – na wierzchu torby naszyto docinek rzepa, co pozwoli przyczepić naszywkę imienną lub inne oznaczenie. To znacznie ułatwi rozpoznanie naszej torby w gąszczu innych, często bardzo podobnych.
Lis poleca #1
Tak – polecam. Z czystym sumieniem. Szukając torby dla siebie długo podglądałem, co noszą koledzy. Część z nich „zjadła zęby” na strzelnicy i przerobiła nie jeden element wyposażenia w stos zdartej kordury. U wielu z nich zauważyłem właśnie Helikon Range Bag. To, nie ukrywam, skłoniło mnie do rozważań. Miałem już w swoim tekstylnym arsenale dużą torbę strzelecką. Szybko okazało się, że pojemność blisko 30 litrów pozwala załadować wszystko co potrzebne, a także dwa razy tyle zbędnych gratów. W efekcie torba była zwyczajnie za ciężka i aż się prosiło o wózek do niej.
Podoba mi się, że ładownice można ułożyć tak, by dostęp do zawartości był możliwy dopiero po otwarciu torby. Z takim ułożeniem nie ma szans, by cokolwiek uwolniło się samo w transporcie
Z Helikonem jest inaczej – załadujemy to, czego będziemy potrzebować, a wolnego miejsca zostanie rozsądna ilość. Dość by zapakować kilka dodatkowych drobiazgów lub narzędzi, ale nic ponadto. To, co mnie przekonało, to fakt, że Range Bag zaprojektowano z konkretnym zamysłem uwzględniającym ten rozsądny zapas. Ja swoją torbę mam załadowaną na 70% gotowości – wystarczy dołożyć amunicję, broń i ruszać w drogę. Co więcej – wiedząc, co będzie potrzebne, mogę ją przygotować w 100% i odłożyć do wnętrza szafy. Jej rozmiary są akurat takie, że mieści się na specjalnej półce zamocowanej po wewnętrznej stronie drzwi.
Kolejnym miłym zaskoczeniem jest fakt, że wewnątrz mieści się mój komplet serwisowy – Service Case również od Helikona (ale o nim w innym materiale). Dość wspomnieć, że często przychodzi mi strzelać z całkowicie nowej broni, którą pierwszy raz widzę dopiero na strzelnicy. W takich sytuacjach warto mieć przyzwoity zestaw narzędzi niezbędny do zamocowania i regulacji przyrządów celowniczych – zarówno mechanicznych, jak i optoelektronicznych. A nawet gdy jadę ze znaną mi już bronią, zwyczajnie lubię mieć ze sobą ten zestaw. Do wnętrza Helikon Range Bag wchodzi jak ulał, choć zabiera niemal połowę przestrzeni. Mnie to nie przeszkadza, bo w drugiej połowie ma się zmieścić amunicja i ochronniki słuchu. Broń i tak zazwyczaj wędruje w osobnym, długim pokrowcu.
Cena
Na koniec zostawiłem najciekawsze – koszt. Gdy piszę te słowa, cena Helikon Range Bag oscyluje w okolicach 450 PLN. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, w głowie ruszyły tryby odpowiedzialne za oszczędność (czyt. skąpstwo). Z miejsca pojawiły się myśli: a może by tak coś tańszego? Zacząłem więc szukać. Niby coś tam znalazłem, ale albo były duże, albo nie rozkładały się jak Range Bag. Tak czy inaczej wszystkie okazały się usztywnionymi worami, bez żadnych segregatorów wewnątrz. Jakości nawet nie próbowałem oceniać. Tknęło mnie, gdy zobaczyłem, że na stronie Helikona można dokupić segregatory na rzepie – nazywają to Versatile Insert System (z ang. „wszechstronny system wkładek”).
Gdyby szacować cenę tych z zestawu względem podobnych (a czasem identycznych) produktów, wychodzi około 260 PLN. Kalkulacja jest przybliżona, bo ładownic na trzy i pięć magazynków karabinowych w ofercie nie ma – przeliczyłem względem podwójnej, która jest dostępna (26,90 PLN) uzyskując cenę za jeden magazynek (26,90/2=13,45 PLN) a następnie pomnożyłem przez pojemność wszystkich trzech ładownic. Nie jest to oczywiście dokładna suma, ale daje pewne pojęcie. Wychodzi na to, że sama torba to zaledwie połowa wartości zestawu, a za 225 PLN trudno kupić coś tej klasy. Dziś taka ilość ładownic to dla mnie za dużo, ale wiem, że mam solidny zapas na przyszłość. W tej perspektywie Helikon Range Bag to całkiem przystępna oferta. To wystarczyło, by mnie przekonać do reszty.
Torbę ze spokojem serca polecam. Spełni oczekiwania większości z was. Stoi za nią idea, którą udało się skutecznie wdrożyć, jest solidna (choć nie pancerna), nieźle wyposażona i uczciwie wyceniona.
Dziękujemy Helikon-Tex za przekazanie egzemplarza do testów.