Niemal jednocześnie do oferty Łucznika i jego dystrybutorów trafiły nowe komponenty. 25 października 2021 roku Łucznik zaanonsował wprowadzenie zestawu do konwersji do amunicji 7,62 mm x 39 z lufą 16-calową (406 mm) w cenie 2399 zł. W kilka dni później, 28 października ubiegłego roku pojawił się osobny zespół (moduł) lufy o długości 14,5 cala (368 mm) za 1900 zł. 3 listopada producent poinformował o możliwości zakupu „składanych adapterów kolby AR” za 320 zł ( MSBS Grot S14 FB-M1 A2 w sprzedaży ).
Na rynek trafił najciekawszy dotąd zestaw do konwersji karabinka Grot S16 kalibru 5,56 mm do wersji dostosowanej do strzelania rosyjskim nabojem 7,62 mm x 39. / Zdjęcie: Hubert Marciniak
Pojawienie się tych wszystkich elementów, łącznie z wprowadzonymi wcześniej pozwala powoli pisać o tym, że Grot S robi się rzeczywiście modułową konstrukcją. To znaczy taką, w której rzeczywiście są na rynku jakieś wymienne zespoły, które da się normalnie kupić, a następnie nieco pozmieniać swój karabinek.
Pełzająca modułowość
Zajęło to jednak kilka lat. 30 listopada 2018 roku, kiedy Grot S16 FB-M1 trafił do sprzedaży, było jak z Fordem T. Kiedyś żartowano, że klient mógł kupić dowolny model, ale tylko w kolorze czarnym. Cztery lata temu można było kupić Grota za 8700 zł od numeru SP00101 lub zapłacić 12 tys. zł za wersję o numerze od SP00001 do SP00100 (z kilkoma wyjątkami, które trafiły w ręce szczęściarzy) z okolicznościowym napisem związanym z stuleciem niepodległości Polski. W pewnym sensie za nowy moduł można było uznać komorę zamkową z laserowym grawerem „100 Grotów na 100-lecie Niepodległości”. W broni dało się jednak bez problemów wymieniać jedynie… chwyt pistoletowy. Tylko dlatego, że ten od początku projektowano jako komponent wymienny z AR. Celowo, bo pierwsze chwyty dla wojska sprowadzano z USA (Magpul) i Izraela. W sumie to samo dotyczyło dźwigni bezpiecznika, też były to elementy dostępne komercyjnie. Ciut poprawiało sytuację łoże z szczelinami montażowymi M-LOK. Na nich można było zamocować wszystko, co było dostępne dla tego standardu. Chwyty, maskownice, latarki. Ale to trochę mało.
Pierwsze modele były jednak bogato kompletowane. Miały zestaw składanych przyrządów celowniczych, przybornik do czyszczenia i konserwacji, chwyt pionowy, 30-nabojowy magazynek i kilka odcinków szyn uniwersalnych, mocowanych na otworach M-LOK. Wszystko zapakowane w polimerowy kufer.
Trzeba było poczekać pół roku, aby pojawiło się coś nowego. Jako pierwsze na rynku zaprezentowano kolorowe Groty, w sensie pokrycia komory zamkowej, łoża i magazynka termoutwardzalną farbą ceramiczną CERAKOTE. Zaczęto je oferować od 11 czerwca 2019 roku. Trudno to uznać za nowe moduły, ale niewątpliwie była to pewna zmiana w porównaniu z czarnym Grotem. 16 grudnia 2019 roku do sprzedaży trafił „goły” Grot S bez przybornika, chwytu przedniego, przyrządów celowniczych z jedną szyną, ale za to z 48-miesięczną gwarancją za 6900 zł.
W takiej formie dostarczane są przez Łucznika dodatkowe zespoły i komponenty do karabinka Grot.
Dopiero 15 maja 2020 roku tak naprawdę na rynek trafiły pierwsze moduły. Strzelców zainteresował przede wszystkim zespół lufy o długości 10,5 cala (267 mm) sprzedawany wówczas za 1800 zł. Pojawiło się wówczas wydłużone łoże tożsame z wojskowym, dostarczanym z karabinkiem Grot C16 FB-M1/A2 za 855 zł. Fabryka Broni wprowadziła też do oferty „adapter kolby AR” za 200 zł, 10-nabojowy magazynek z tworzywa sztucznego za 58 zł i polski chwyt pistoletowy. To był swoisty przełom. Można już było ciut zmodyfikować swoją broń, zmieniając na przykład łoże i kolbę.
14 lipca 2020 roku rozpoczęto sprzedaż pierwszego zestawu, w skład którego wchodził karabinek z dwoma zespołami luf długości 10,5 i 16 cali o tych samych numerach. Wyceniono go na 8399 zł.
W blisko rok później, 10 maja 2021 Fabryka Broni zaoferowała 40 karabinków reprezentacyjnych MSBS Grot R20 FB-M1. Jego zakup powodował gwałtowne zwiększenie liczby dostępnych modułów. Paradny karabinek miał odmienne łoże, kolbę, zespół lufy, mechanizm uderzeniowo-spustowy, a nawet napinacz. W skład zestawu wycenionego na 9900 zł wchodziły: nóż-bagnet reprezentacyjny, 10-nabojowy magazynek z logo FB, skórzany i parciany pas nośny, czarna i biała ładownica, przybornik, instrukcja użytkowania i certyfikat ( MSBS-R dla Policji ).
Warto przypomnieć, że 5,56 mm karabinek reprezentacyjny, to odmiana Grota dostosowana do strzelania amunicją ćwiczebną (ślepą). Ma lufę długości 508 mm. Broń wyposażono w wydłużone łoże i stałą kolbę wzmocnioną dla zwiększenia sztywności niezbędnej podczas wykonywania musztry paradnej. To broń powtarzalna, w której wszystkie czynności jej przeładowania, użytkownik wykonuje ręcznie. Podstawową różnicą pomiędzy wariantem bojowym i reprezentacyjnym jest specjalny moduł lufy, pozwalający na wykorzystanie wyłącznie amunicji ślepej.
6 grudnia ubiegłego roku Łucznik wprowadził do oferty pierwszy karabinek Grot S10 FB-M1 A2, czyli odmianę zmodyfikowaną o odmienny napinacz oraz nowy zamek z wzmocnioną iglicą. Broń z 10,5-calową lufą sprzedawana jest za 7130 zł z 10-nabojowym magazynkiem i okładkami termicznymi.
Porównanie długości Grota S10 (powyżej) i Grota S14 (poniżej). Warto zwrócić uwagę na zmienione manipulatory pierwszego karabinka, są wykonywane przez polskie przedsiębiorstwo.
Gdzieś po drodze na rynek trafiła testowa partia kilku karabinków Grot z komorami spustowym zaopatrzonymi w sportowe mechanizmy spustowe Geissele. Nie pojawiły się jednak w oficjalnej dystrybucji ( Komora spustowa MSBS Grot z mechanizmem spustu Geissele ).
Oczywiście wszystkie dodatki są wymienne między wojskowymi (samoczynno-samopowtarzalnymi) i cywilnymi (samopowtarzalnymi) Grotami. To w końcu modułowa broń, nawet jeżeli modułów nie ma na rynku zbyt wiele. Do wymienionych wyżej cen nie należy się przyzwyczajać. Podano je z dnia, kiedy ujawniono nowości. Dzisiaj mogą być już wyższe, zwłaszcza w sklepach.
Zestaw do konwersji
Z tego wszystkiego, to na razie zestaw do konwersji do amunicji 7,62 mm x 39 wz. 43 to jeden z najciekawszych dodatków. Ustępuje chyba jedynie oczekiwanemu od lat zestawowi do konwersji do układu bezkolbowego. 7,62 mm x 39 to wciąż bardzo popularny w Polsce nabój, którym zasilane są tysiące sprzedanych na rynku karabinków AK i ich rozmaitych klonów i mutacji. Skądinąd, to chronologicznie pierwszy opracowany w Łuczniku zestaw do konwersji. Stworzony bardzo prostym sposobem, gdyż oprócz zmiany kalibru lufy i niewielkich zmian w obrębie węzła gazowego (w sumie sprowadzających się do zmiany średnicy otworów regulacyjnych regulatora gazowego) wymagał jedynie powiększenia czółka zamka (cylindrycznego wycięcia na dno łuski), aby dostosować go do większej średnicy naboju 7,62 mm x 39.
Zestaw do konwersji broni do amunicji 7,62 mm x 39 po rozpakowaniu. Zgodnie z danymi producenta długość całkowita zespołu lufy to 461 mm, a masa 950 g. Skok bruzd to 240 mm. Lufa zakończona jest urządzeniem wylotowym osadzonym na gwincie 5/8-24″.
Zestaw do konwersji pozwala w ciągu kilku minut dostosować standardowego Grota S16 przystosowanego do strzelania nabojem 5,56 mm x 45/.223 Remington do amunicji 7,62 mm x 39. W skład zestawu wchodzi instrukcja, karta gwarancyjna, 10-nabojowy magazynek oraz zapakowane w niebieski worek foliowy – zespół lufy i zamek (w postaci trzonu, iglicy i wodzika; Zestaw konwersyjny do cywilnych Grotów ).
Zmiana kalibru jest banalnie prosta. Należy zdemontować zespół kolby i wysunąć zespół ruchomy. Następnie wyjąć oryginalny zamek z suwadła i zastąpić go dostarczonym w zestawie, z czołem zamka dostosowanym do dna amunicji 7,62 mm x 39. Tutaj zbytniej filozofii nie ma. Następnie trzeba zdemontować łoże. To nie powinno sprawić trudności.
Tylko uważne oko dostrzeże różnice w konstrukcji trzonów zamka i iglic broni kalibru 5,56 mm (powyżej) i 7,62 mm (poniżej)
W dalszej kolejności należy zaopatrzyć się w klucz do demontażu zespołu lufy. Taki można znaleźć w oryginalnym przyborniku. Kłopot mogą mieć osoby, które kupiły karabinek pozbawiony zestawu narzędzi. To problem, którego rozwiązanie kosztuje około 90 groszy, bo za tyle można kupić najprostszy klucz imbusowy 5 mm w kształcie litery „L”.
Kluczem odkręcić należy zespół lufy, tak jak to opisano w instrukcji. To może sprawiać początkującym pewien kłopot, ale po pewnym czasie każdy da sobie radę. Najwyżej dokładniej przestudiuje instrukcję, wzbogacając swoją wiedzę o detale związane z konstrukcją imadła i jego kamieni oraz budową śruby rzymskiej.
Ostatnim krokiem jest wymiana zespołu lufy kalibru 5,56 mm na 7,62 mm. Później trzeba jedynie dokręcić lufę i zamontować na powrót łoże, suwadło i kolbę. To wszystko, można strzelać. W tym momencie karabinek przemienia się – jak głosi dołączona instrukcja – w model „Grot S 762 16 FB-M1”.
Grot kalibru 7,62 mm
Po poprawnym złożeniu broni w trudnych warunkach na strzelnicy wszystko zadziałało od razu. I to pomimo, że do testowania broni została użyta starożytna mieszanka amunicji 7,62 mm x 39 produkcji chińskiej, albańskiej, węgierskiej i jeszcze takiej, którego kodu i pochodzenia nie dało się odcyfrować. Niektóre naboje miały i po 50-60 lat. Załadowanie magazynka, kilka strzałów na próbę. Grot S kalibru 7,62 mm chodzi bez problemu. A w zasadzie dwa Groty, bo do testów trafiły karabinki z roku produkcji 2017 (pierwsza seria produkcyjna, numer poniżej 100) i 2019 (druga seria, numer powyżej 300). W każdym z nich zamocowano zestaw do konwersji ( Fabryka Broni; nowe moduły do Grota ).
Porównanie zamków – oryginalnego do naboju 5,56 mm x 45 i dostarczanego wraz z zestawem do konwersji do amunicji 7,62 mm x 39. Widoczna większa średnica czółka.
Kolejną czynnością podczas testowania broni powinno być przystrzelanie zamocowanych na Grotach przyrządów celowniczych. W przypadku pierwszego to łucznikowskie, składane przyrządy mechaniczne i celownik kolimatorowy, w drugim tylko kolimator. Obydwa karabinki zostały przystrzelane w swoim oryginalnym kalibrze 5,56 mm. Ponieważ zestaw został użyczony na bardzo krótki czas, zrezygnowano z zgrywania przyrządów do amunicji 7,62 mm x 39. Skupienie można było sprawdzić i bez przystrzelania broni do zmienionego kalibru.
Do testów zostały użyczone dwa magazynki – 28- i 10-nabojowe DuraMAG SS ze stalowymi kadłubami. Ten ostatni Fabryka Broni wchodzi w skład zestawu do konwersji i jest dostarczany nowy, w oryginalnym opakowaniu. Magazynek został wyprodukowany przez amerykańskie przedsiębiorstwo ProductsDefense. Krótki model niemal znika w gnieździe i niewiele z niego wystaje. Broń trochę dziwnie wygląda, dlatego większość strzelań wykonywano z bardziej pojemnym magazynkiem.
10-nabojowy magazynek dociera do użytkownika oryginalnie zapakowany.
Modułowy Grot na strzelnicy
Ponieważ próby broni odbywały się zimą, a strzelcy nosili kilka warstw ubrania, to nie odczuli specjalnych różnic w odczuwaniu odrzutu, podrzutu i resztą zachowania broni do amunicji 7,62 mm x 39 w porównaniu do 5,56 mm x 45. Różnice były minimalne. Broń jest oczywiście bardziej wygodna w obsłudze, niż AK. To jednak normalne, bo konstrukcje dzieli od siebie siedem dekad. Z Grota wygodniej się składa, to jednak funkcjonalna i ergonomiczna konstrukcja. Nie można tego samego napisać o kałasznikowie. Pomijając nawet prostą kwestię zatrzymywania zespołu ruchomego w tylnym położeniu po wystrzeleniu ostatniego naboju i przez to szybszej wymiany magazynka. Oczywiście to normalnie działa w Grocie po konwersji. Nie znajdziemy takiej opcji w 99 procentach kałasznikowów. AK trzeba ponownie przeładować.
Karabinek samopowtarzalny Grot S 762 16 FB-M1. Lufa 16-calowa/406 mm wydaje się być do broni nieco za długa.
Z magazynkami nie było problemów, choć ich kształt nieco odstrasza. Wynika z konstrukcji gniazda magazynka w AR, co szczególnie widać w bardziej pojemnym. Magazynek 10-nabojowy ładowało się bardzo ciężko, licząc od 6-7 naboju. Inna rzecz, że był to nowy model wyciągnięty wprost z pudełka. Z załadowaniem do pełna nie było jednak kłopotu.
Ostatnie 2-3 naboje ładuje się bardzo trudno do małego magazynka na 10 sztuk amunicji.
Broń kalibru 7,62 mm strzela jak Grot i wygląda jak Grot. Linię zaburza jedynie wygięty kadłub dłuższego magazynka, jednak po chwili i do tego można się przyzwyczaić. Można zakładać, że jest bardziej celna od AK, mimo nieco krótszej lufy (406 mm w Grocie i 415 mm w typowym kałasznikowie), szczególnie z wykorzystaniem optoelektronicznych przyrządów celowniczych.
Grot S14 z 10-nabojowym magazynkiem ProductsDefense DuraMAG SS ze stalowym kadłubem. Krótki model niemal w całości ukryty jest w gnieździe.
Karabinek w nowym kalibrze działał bez problemu. Jeżeli zdarzały się zacięcia, to tylko z winy naprawdę starej i wyczerpanej życiem amunicji. Zresztą wszystkie wadliwe naboje (jednej daty produkcji, jednego producenta) w końcu odpaliły, czasami trzeba było dać im drugą szansę.
Broń okazała się celna, choć z powodu ograniczeń strzelnicy nie był możliwy test skupienia na 100 metrów. Strzelano na dystansie około 60-70 metrów. Wyniki najlepszych grup są widoczne na zdjęciu. Celowano co prawda gdzieś indziej, bo nie przystrzeliwano specjalnie karabinków, ale fotografie oddają sytuację. Szczególnie zaskoczył dobry wynik przy stosowaniu mieszanki starych nabojów 7,62 mm x 39. Wydawało się, że nie będą trzymały prędkości początkowej.
Skupienie najlepszej serii 10-nabojowej dla amunicji 7,62 mm x 39.
Osobną sprawą jest sensowność zakupu zestawu do konwersji. Gdyby na rynku zalegały stosy starej radzieckiej amunicji wojskowej w dobrej cenie to można zakup uzasadnić. W innym przypadku to kolekcjonerska ciekawostka lub jedynie rekreacyjna zabawka. Trochę szkoda, że nie zdecydowano się na zmianę komory zamkowej na taką, która będzie mogła być zasilana ze standardowych magazynków AK. Jednak to zwiększyłoby cenę broni i poziom jest skomplikowania. Niemniej, taka wymienność może zachęcić klientów instytucjonalnych, o czym świadczy pewien sukces włoskiego karabinka Beretta ARX160. Włosi opracowali komorę spustową dostosowaną do magazynków kałasznikowa.
Porównanie 10- i 28-nabojowych magazynków do amunicji 7,62 mm x 39 standardu AR z standardowym 30-nabojowym magazynkiem stalowym do AK.
Warto podpowiedzieć Fabryce Broni, aby zainwestowała także w krótsze lufy do Grota kalibru 7,62 mm. Na razie klient może kupić tylko 16-calową (406-mm). Niewątpliwie ciekawy byłby zestaw do konwersji z zespołem luf krótszych, o długości 10,5-12 cali/267-305 mm). Byłby też nowością na rynku, nie tylko polskim. Sama broń z lufą takiej długości robi się bardzo poręczna.
Warto też zauważyć, że Łucznik nie powinien mieć żadnego problemu także z wykonaniem zestawu do konwersji do radzieckiej amunicji pośredniej 5,45 mm x 39. Taki model z pewnością zainteresowałby wschodniego sąsiada Polski, ale też rodzimych strzelców. W tym przypadku magazynki są niewielkim problemem, bo zewnętrznie są bardzo podobne do tych do amunicji 5,56 mm x 45.
Tak swoją drogą, to Fabryka Broni ujawniła, że opracowanie karabinka standardowego w kolbowym układzie konstrukcyjnym do amunicji 7,62 mm x 39 (wraz z badaniami) kosztowało zakład 85,7 tys. zł, a karabinka cywilnego/samopowtarzalnego Grot S FB-M2 217,8 tys. zł.
Skupienie najlepszej serii 10-nabojowej dla amunicji 7,62 mm x 39.
Zespół lufy 14,5 cala
Niemal równocześnie z zestawem do konwersji na rynek trafił kolejny, po 10,5- i 16-calowym (odpowiednio 367 i 406 mm) zespół lufy. Tym razem wybrano długość wziętą wprost z amerykańskiego karabinka Colt M4, czyli 14,5 cala (368 mm). Broń robi się ciut krótsza, skupienie niemal identyczne jak w przypadku lufy 16-calowej (406 mm). Wymiana zespołu lufy bezproblemowa, należy jednak pamiętać, aby na wszelki wypadek nie pomieszać regulatorów gazowych.
Porównanie wszystkich dostępnych cywilnych zespołów luf do amunicji sportowej. Od góry: 16-calowa kalibru 7,62 mm oraz 16-, 14,5 i 10,5-calowe kalibru 5,56 mm. Druga lufa ma za sobą blisko cztery tysiące strzałów.
Warto zauważyć, że Łucznik planuje opracowanie i wdrożenie do produkcji dla Grota także zespołów luf długości 13 cali (330 mm), 18 cali (457 mm) i 20 cali (508 mm). Do stricte sportowych zastosowań ciekawa może być ta druga. Najbardziej uniwersalna dla wojska wydaje się lufa 13-calowa. Wówczas z wydłużonego łoża będzie wystawało jedynie urządzenie wylotowe i przyda się mocowanie blokady dla dłoni.
Skupienie 10-strzałowej serii z Grota S14 z 14,5-calową lufą. Celowano w białe koło, różnica wynika z braku przystrzelania. Celownik oryginalnie był wyzerowany na karabinku z 10,5-calową lufą.
Adaptery kolby AR do Grota
Wbrew pozorom wprowadzenie na rynek adapterów kolby AR do Grota jest istotne. Dla wielu strzelców przyzwyczajenie jest drugą naturą i chcą mieć w swojej broni znane i cenione rozwiązania rodem ze świata czarnych karabinków. Można dodać, że zastosowanie komercyjnej tulei urządzenia powrotnego i suwaka kolby pozwala zwiększyć długość jej wysunięcia o kilkanaście milimetrów w porównaniu z oryginalnym rozwiązaniem z Łucznika. A to istotne dla osób wysokich z długimi rękami ( Składany adapter kolby AR do MSBS Grot ).
Tylko uważny obserwator zauważy 5,5-mm różnicę wysokości między osią obu adapterów do kolb AR.
Adaptery składanych kolb AR wprowadzono w dwóch odmianach: wysokiej i niskiej. Możliwość złożeni kolby pozwala na łatwiejszy transport broni – mieści się do mniejszej torby, co jest korzystne. Różnica wysokości między osią wariantu wysokiego a niskiego wynosi 5,5 mm. Teoretycznie pozwala to dobrać odpowiedni adapter do używanych przez strzelca optycznych lub optoelektronicznych przyrządów celowniczych. W praktyce trudno stwierdzić, jak przed zakupem użytkownik miały sprawdzić, który model mu pasuje.
Porównanie adapterów do kolb AR – z lewej strony składany na bok, z prawej starszy dla kolby wysuwanej.
Prawdopodobnie istnienie dwóch odmiennych adapterów wynika wprost z potrzeb wojska, które korzysta z dwóch różnych modeli celowników kolimatorowych. Tym samym niższy montaż byłby lepszy dla strzelców z popularnymi EOTechami, natomiast wyższy dla żołnierzy, którzy mają na stanie celowniki Aimpoint na wyższych podstawach.
W praktyce adaptery to dwie obsady kolby, na których zawiasowo zamocowano zatrzask blokady i nagwintowany otwór. W niego wkręcana jest tuleja urządzenia powrotnego karabinków AR, która pełni rolę główki kolby. Na niej można mocować dowolne, komercyjne suwaki kolby standardu AR.
Kolba złożona na prawą stronę. Dobrze widać, że można w tej pozycji nadal obsługiwać spust i bezpiecznik.
Sekret modułowości
Projekt rozwojowy dotyczący opracowania karabinków modułowego systemu broni strzeleckiej kalibru 5,56 (w skrócie MSBS-5,56) rozpoczął się w grudniu 2007 roku. Modułowość była słowem-kluczem, która miała wyróżniać nowy polski model karabinka. W założeniach broń powinna być łatwo konfigurowalna do każdego zadania. MSBS-5,56 miał być też wielokalibrowy – łatwo dostosowany do różnej amunicji. Ba, do polskiego systemu wprowadzono coś, czego ma żadna inna konstrukcja na tej planecie. Miał uniwersalną komorę zamkową zamkowa. W zależności od zastosowanych modułów MSBS-5,56 mógł być w formie broni w układzie klasycznym (z kolbą) lub bezkolbowym (w którym tylna część komory zamkowej zaopatrzona jest w stopkę i pełni rolę kolby).
Grot S14 z zamocowanym długim łożem i składaną kolbą teleskopową z suwakiem z szwajcarskiego karabinka Astra. / Zdjęcie: Hubert Marciniak
Wszystkie te wymagania teoretycznie udało się w 2021 roku spełnić. Teoretycznie, to oznacza, że zakładane na wstępie rozwoju konstrukcji moduły istnieją, to jednak zdecydowana większość jedynie w postaci prototypowej. W dodatku niedostępnej dla zwykłego zjadacza schabowego. Dla wojska zresztą też jeszcze nie.
MSBS: wojskowy problem
W czym tkwi problem? Cóż, MSBS-5,56 – któremu po drodze, w duchu łączności z przeszłością nadano imię Grot (od jednego z pseudonimów dowódcy Armii Krajowej – generała dywizji Stefana Roweckiego, bo poza tym nosił jeszcze pięć innych, na przykład Rakoń i Tur) – powstawał dla wojska. W szczególności powstawał dla Wojska Polskiego.
Karabinek Grot S14 FB-M1 z kolbą od AR. Broń po złożeniu kolby robi się naprawdę niewielka.
Idea modułowości zaś jeszcze lata długie do Sił Zbrojnych RP nie trafi. Na przeszkodzie tkwią głównie przepisy, ale też mentalność. Idea, aby żołnierz sobie coś majstrował przy broni, wymieniał w niej elementy, a chwilowo niepotrzebne chował do pudelka nie mieści się do dzisiaj w głowie. Stąd nazywanie kolejnych konfiguracji modułowej broni „wersjami” ( Granatnik GP do Grota: Brakujący element ).
Tylko dlatego po prostej operacji, jaką jest zamocowanie na łożu szyn z gniazdami QD do mocowania pasa nośnego, czy też wymiana wykonanych z tworzywa nakładek na napinacz (z dwóch niesymetrycznych na jedną symetryczną o grubości 9,5 mm) nadano całą oprawę i nazwano nową „wersją” broni A1. Trzeba być głęboko zanurzonym w głębinach wojskowej biurokracji, aby zrozumieć po co liczne zastępy mężczyzn i kobiet produkują stosy dokumentów, aby to uzasadnić.
Podobnie niezwykle wielką zmianą było wprowadzenie Grota w konfiguracji A2. Tym razem łoże zmieniono na nieco dłuższe, zasłaniając zahaczający od czasu do czasu o różne przeszkody regulator gazowy (na szczęście w subkarabinku Grot C10 zastosowano lepsze rozwiązanie). Dodano przy okazji stałe boczne gniazda QD, zamiast skośnych w łożu (A0) i dodatkowych na szynach (A1). Ponadto wymieniono chwyt pistoletowy na wykonany w Fabryce Broni (wcześniejsze to import z USA i Izraela), a na łożu można zamocować sobie dodatki w postaci maskownic i chwytów: pionowego i blokady dla dłoni, aby przypadkiem nie zsunęła się na rozgrzaną lufę.
Ewolucja otworów montażowych
Jeszcze zabawniejsza jest ewolucja otworów w łożach A0 i A2, bowiem A1 niczym się od A0 nie różni. Szczeliny montażowe łoża stały się otworami w standardzie Magpul M-LOK (Modular Lock) zamiast radosnej wolnej amerykanki, która udawała porzucony lata temu standard MOE (Magpul Original Equipment), dzisiaj już nie bardzo z czymś kompatybilnym. Co ciekawe, cywilne odmiany Grota S od początku były oferowane na rynku z szczelinami montażowymi M-LOK.
Tutaj dygresja: trochę to podobne do drogi, jaką przebył Heckler & Koch. Tam również początkowo wierzono w niestandardowe gniazda HKey. Doprowadzano tym do szału użytkowników. Przypominają nieco KeyMod, ale oczywiście tak zmieniony, aby nie były kompatybilne z oryginałem. W efekcie każdy kupujący wymienia to na łoże M-LOK. Na dziwactwo z Oberndorfu nie dali się nabrać nawet Francuzi, którzy dla HK416F zamówili łoża z czterema uniwersalnymi szynami akcesoryjnymi STANAG 2323 (ciut zmodyfikowane Picatinny).
Zmiana myślenia
Wracając do głównego tematu. Nowoczesna modułowa konstrukcja trafiła do armii, w której kompletnie nie rozumiano całej tej modułowości. W Wojsko Polskim pomysł wymiennej lufy w broni indywidualnej, czy dostarczenia elementów do konfiguracji sobie broni do zadania wydaje się tylko nieszczęsnym dziwactwem oderwanych od rzeczywistości konstruktorów Łucznika lub wspomagających ich naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej. W zasadzie trudno sobie nawet wyobrazić, w jakiej formie taki zestaw klocków miałby trafić do machiny wojskowej biurokracji. Magazynierzy pochlastaliby się z nieszczęścia, licząc wszystkie zagubione przez żołnierzy elementy.
Dlatego też zresztą, przy całej modułowości, uniwersalnej komorze, wymiennych lufach czekanie na subkarabinek (skróconą odmianę podstawowej wersji Grota) trwa tyle czasu. To, co w porywach zajmuje użytkownikowi do dwóch minut – wymiana lufy na krótszą, w rzeczywistości wojskowej nabiera magicznego kształtu wieloletniej procedury sprawdzającej. W efekcie wprowadza się do wojska całkowicie odmienną broń, przypadkiem jedynie tylko długością zespołu lufy różniącą się od karabinka podstawowego. Sami siebie przepisami skazali się na ten los.
Dlatego odpowiedź na pytanie, czy MSBS-5,56 vel Grot jest bronią modułową brzmi, zgodnie z prawdą: „tak, ale nie”. Tak, bowiem konstrukcyjnie jest nią jak najbardziej. To modułowy karabinek uniwersalny. Uniwersalność wskazuje na łatwowymienną lufę (nie mylić z szybkowymienną w karabinach i karabinkach maszynowych) i dostosowanie broni do zadań. Cudownie, prawda? Tylko, że nie. W Wojsku Polskim to NIE JEST broń modułowa. To po prostu następca Beryla w stosunku jeden do jednego. A Beryl modułowy nie jest. Więc Grot też nie. Wymienna lufa w wojsku to jedynie pomoc przy czyszczeniu broni, to wszystko. Może kiedyś wojskowa biurokracja z wieku XIX przeniesie się do XXI. Nie wiadomo jednak, czy dożyje tego ktoś z czytających te słowa na początku roku 2022 ( Łucznik dostarczy kolejne zestawy Grot UTM ).
Modułowy cywilnie?
Wracając jednak do rynku cywilnego. Tutaj jest trochę prościej, bowiem użytkownik – przynajmniej ideowo – jest przyzwyczajony do stosowania w broni wymiennych elementów. Może nie należy nazywać ich modułami, ale dodatkami właśnie. Jednak wizja ubrania swojej Barbie w nowe ciuszki, pardon, dostosowania swojego AK czy AR do wymogów mody, obowiązującego trendu, czy wreszcie wyglądu z wojny czy filmu, jest dla cywilnych strzelców nieco bardziej zrozumiała.
Jedno zdjęcie pozwala dostrzec, że Grot to konstrukcja naprawdę nowoczesna i modułowa. Co prawda do AR dodatków jest więcej, ale za to większości nie da się założyć bez użycia narzędzi, a czasami pomocy kolegi. / Zdjęcia: Remigiusz Wilk
Na rynku jest wiele dodatków, gadżetów czy zupełnie zbędnych dupereli, które można zamocować do najbardziej popularnych konstrukcji – a takimi są karabinki systemów AR czy AK. Moda przyszła oczywiście z USA, w Polsce się jedynie kseruje, powiela i kopiuje. Zdecydowana większość modyfikacji nie ma większego sensu, tak jak nie ma malowanie karabinka w dowolne barwy, ale mniejsza z tym. Konsumpcjonizm zgodny z wprowadzonymi coraz to nowymi modami to podstawa kapitalizmu.
Gorzej jest z mniej popularnymi konstrukcjami. Jeżeli trafią na amerykański rynek to wcześniej czy później, ale dosyć szybko pojawią się do nich dodatki. Jakiś Amerykanin zaprojektuje, sprawdzi i opatentuje, a później – z niebezinteresowną pomocą taniego Chińczyka, Tajwańczyka, Turka czy Koreańczyka Południowego – wyprodukuje. Jeżeli na rynek w USA nie trafi, to użytkownik jest skazany na pomysły producenta.
I tutaj pozorny paradoks, wyjaśniający popularność AK i AR. Większość ludzi chciałaby broń oryginalną, ale z pełną możliwością modyfikacji. Chcieliby coś, co byłoby inne, ale jednocześnie można na nim zamocować wszystkie znane dodatki do AR i AK. Szczególnie te najtańsze z chińskich serwisów aukcyjnych, które – choć opracowane do broniokoształtnych zabawek – „świetnie sprawdzają się także na prawdziwej broni”. Jak broń jest zbyt oryginalna, to – mimo zazdrosnych spojrzeń na strzelnicy, w szczególności gdy egzotyczna i bardzo droga – jednak za bardzo dostosować jej do siebie się nie da.
Wracając do cywilnego Grota. Czy jest modułowy? „Tak, ale”. Ale w tym przypadku odnosi się do szczupłości dostępnych na rynku modułów. To trochę jak kupić jeden zestaw z klocków, z których da się ułożyć tylko jeden kształt. Próba zbudowania innego kończy się frustracją, bo nie ma elementów uniwersalnych ani nowych.
Autor dziękuję Fabryce Broni „Łucznik”-Radom za wypożyczenie sprzętu do testowania i Hubertowi Marciniakowi za pomoc w realizacji testu.