Janusz Zakręcki, prezes zarządu i dyrektor generalny Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu / Zdjęcie: PZL Mielec
MILMAG: Zakłady PZL w Mielcu dostarczają obecnie śmigłowce S-70i dla lotnictwa wojskowego Filipin. W ostatnich tygodniach pojawiła się informacja, że możliwe jest zwiększenie tego zamówienia. Na jakim etapie obecnie znajduje się realizacja tego kontraktu?
Janisz Zakręcki: Rząd filipiński jest jednym z naszych ważniejszych klientów. Blisko dwa lata temu podpisaliśmy kontrakt na dostawę 16 śmigłowców S-70i, który realizujemy zgodnie z założonym harmonogramem. W ubiegłym roku skoncentrowaliśmy się na dostawie sześciu pierwszych egzemplarzy.
Trzeba pamiętać, że marzec ub. r. to był początek problemów z pandemią COVID-19. Nie wiedzieliśmy jak rozwinie się sytuacja, jeśli chodzi o produkcję i realizację podpisanych wcześniej zobowiązań handlowych. Nie wiedzieliśmy, jak będą funkcjonowały fabryki naszych kooperantów, jak będzie działał łańcuch dostaw. Udało nam się wprowadzić takie zasady postępowania, które z jednej strony chroniły pracowników, z drugiej umożliwiły nam na koniec roku 2020 realizację zaplanowanych zadań, a jednym z nich było dostarczenie pierwszych sześciu śmigłowców Black Hawk Filipinom.
Nasze działania okazały się na tyle efektywne, że pierwszy ze śmigłowców został wyprodukowany dwa miesiące przed terminem założonym w kontrakcie. Co ciekawe, jako jedyny został dostarczony drogą morską. Pozostałe pięć z pierwszej partii przetransportowaliśmy samolotem Antonow An-124 z lotniska w Rzeszowie – niestety do ładowni tego samolotu mieści się tylko pięć Black Hawków, więc jeden musieliśmy wysłać właśnie droga morską.
W grudniu odbyła się uroczystość przekazania tych sześciu śmigłowców, w której udział wziął Delfin Lorenzana, sekretarz obrony narodowej Filipin. Jego udział, a także opinia o naszej rzetelności i jakości śmigłowców jest dla nas bardzo ważna.
Rok 2021 to dostawa dla Filipin kolejnych dziesięciu śmigłowców. Pandemia nadal komplikuje nam produkcję. Niemniej, zakładamy, że dostawy wszystkich dziesięciu śmigłowców, w partiach po pięć, na pokładzie Antonowa, będzie zrealizowana zgodnie z planem.
Z naszego punktu widzenia ważne jest, że dostarczamy nasze wyroby na czas i to, iż zaspokajamy potrzeby klienta. Nasze Black Hawki już następnego dnia po przekazaniu rozpoczęły wykonywanie zadań. Dziś mamy informacje, że biorą one udział nie tylko w misjach, jakie zakładał pierwotnie Departament Obrony Narodowej Filipin, ale są mocno zaangażowane w transport szczepionek przeciwko Covid-19. To wszystko spowodowało, że Filipiny interesują się kolejnymi egzemplarzami, jak wynika z oficjalnych komunikatów tamtejszych władz. Jesteśmy oczywiście gotowi na produkcję kolejnych sztuk o ile takie zamówienie otrzymamy ze strony filipińskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.
Przy okazji, chciałbym także pochwalić zaangażowanie polskiego rządu i naszej ambasady w Manili. Mamy ich bardzo silne wsparcie. Jesteśmy – zgodnie zresztą ze stanem faktycznym – traktowani jako polski podmiot, bo przecież jesteśmy zarejestrowani w Polsce i tu płacimy podatki.
Uroczystość przekazania pierwszej partii Black Hawków z Mielca lotnictwu filipińskiemu z udziałem Delfina Lorenzany (z lewej) i prezesa PZL w Mielcu Janusza Zakręckiego, sekretarz obrony narodowej Filipin / Zdjęcie: PZL Mielec
Widzimy dużą aktywność mieleckich zakładów na rynku rumuńskim, Czy moglibyśmy poznać szczegóły waszej obecności w tym kraju?
JK: Odpowiedzieliśmy na zapytanie ofertowe Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rumunii w sprawie zakupu 12 śmigłowców wielozadaniowych. Złożyliśmy w terminie wszystkie niezbędne dokumenty i teraz czekamy na finalne decyzje. Wiemy, że jesteśmy jednym z trzech oferentów.
W celu wzmocnienia naszej pozycji i wiarygodności, podjęliśmy decyzję o współpracy z zakładami Romaero. Podpisaliśmy porozumienie, na mocy którego zamierzamy utworzyć tam centrum obsługowe śmigłowców Black Hawk. W Romaero będą się odbywały przeglądy, remonty i naprawy śmigłowców objętych przetargiem. Oznacza to przekazanie nowych kompetencji tamtejszemu przemysłowi lotniczemu, co zostało dobrze odebrane przez stronę rumuńską.
Jeśli chodzi o potencjalne zamówienie na dostawy dla wojska, decyzje zostały przesunięte w czasie i na razie możemy mówić tylko o pogłoskach. Dla nas ważne jest, aby przy okazji przetargu dla rumuńskiego MSW zaprezentować w Rumunii nasz wyrób. To może wzmocnić naszą pozycję na przyszłość.
Jaki będzie zakres prac prowadzonych w centrum obsługowym w Rumunii?
Chcemy, aby był tam realizowany pełny zakres napraw, przeglądów i remontów śmigłowców łącznie z remontami strukturalnymi. Romaero zabiegało właśnie o taki zakres prac. Porozumienie zakłada, że będą tam obsługiwane śmigłowce Black Hawk zakupione przez rumuńskie MSW. Gdyby Rumunia była zainteresowana naszymi śmigłowcami również w ramach zamówień dla wojska, te dodatkowe śmigłowce także byłyby obsługiwane przez Romaero.
Polska Policja odebrała pierwsze śmigłowce S-70i Black Hawk w 2018 r. Obecnie nasi policjanci użytkują trzy wiropłaty tego typu / Zdjęcie: Michał Adamowski, MILMAG
To najważniejsze tematy zagraniczne, a jak wygląda obecnie realizacja zamówień dla potrzeb polskich odbiorców?
Realizujemy obecnie kontrakt na dostawę śmigłowców dla Polskich Sił Zbrojnych. Jest on dwuetapowy, niestety nie mogę zdradzać żadnych szczegółów.
Polska pozostaje dla nas niezmiernie ważnym rynkiem. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że największą promocją sprzętu zagranicą jest to, że jest on wykorzystywany przez użytkowników w kraju wytwarzania.
Dlatego bardzo się cieszymy, że policja otworzyła nam drzwi, jeśli chodzi o dostawy śmigłowców w Polsce. Widzimy, że są one intensywnie eksploatowane, wykonują nie tylko zadania policyjne, ale także wspomagają służby pożarnicze, czy wspierają Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Najważniejszy w kontekście rynku krajowego był jednak kontrakt na dostawę czterech S-70i Black Hawk dla wojska. Z tego co wiem, dostarczone śmigłowce są eksploatowane bardzo intensywnie, a użytkownicy bardzo je chwalą. Oczywiście czekamy, co dalej z programami śmigłowcowymi w Polsce. Myślę, że udane doświadczenia eksploatacyjne będą przemawiały na korzyść naszego śmigłowca – swoją wagę ma też fakt, iż jest on przecież produkowany w Polsce.
Samoloty PZL M28 Bryza należące do polskiej Marynarki Wojennej / Zdjęcie: PZL Mielec
Jednak rola producenta nie powinna się kończyć na dostarczeniu sprzętu. Jak przebiega wsparcie eksploatacji Black Hawków przez mielecki zakład?
Sprzedaży śmigłowców dla Sił Zbrojnych towarzyszył rozbudowany pakiet logistyczny obejmujący szkolenia i dostawy części zamiennych. Jeśli chodzi o obsługę techniczną będzie ona przez nas wspierana i realizowana – podobnie jak w przypadku samolotów Bryza.
Przy okazji warto dodać, że policja bardzo docenia, że zakład produkcyjny jest w Polsce, czyli blisko. Wpływa to na tempo usuwania ewentualnych niesprawności. Wystarczy telefon i w ciągu trzech godzin mechanik jest już przy śmigłowcu. Łatwo także dostarczyć części zamienne. Jeśli chodzi o wojsko, ma ono bardzo rozbudowaną bazę logistyczną, ale wsparcie ze strony krajowego producenta jest także niezmiernie ważne. M28 Bryza latające w Siłach Powietrznych mają gotowość do lotu na poziomie znacznie powyżej 80%, zakładamy, że podobny wynik utrzymamy i w przypadku śmigłowców.
Podczas MSPO wspominał Pan o cywilnej certyfikacji śmigłowca Black Hawk, co miałoby pomóc w oferowaniu tego śmigłowca organizacjom podległym ministerstwom spraw wewnętrznych lub porządku publicznego wielu państw. Na jakim etapie jest obecnie ten proces?
Proces certyfikacji pierwszego śmigłowca S-70M (bo takie będzie jego oznaczenie) posuwa się naprzód, jednak został spowolniony przez Covid-19. Wcześniej zakładaliśmy przeprowadzenie prób naziemnych i w locie u nas w Mielcu. Miało się to odbyć pod okiem inspektorów FAA (Federal Aviation Administration – władze lotnictwa cywilnego USA – red.), którzy mieli przylecieć do Polski. Niestety pandemia to uniemożliwiła. Postanowiliśmy więc wysłać śmigłowiec do USA i tam są obecnie kontynuowane dalsze prace.
Jesteśmy na drodze do uzyskania certyfikatu typu FAA co da nam dostęp do nowych klientów w obszarach cywilnych (straż pożarna, misje ratownicze itp.). Pandemia opóźniła cały proces. Opracowaliśmy wprawdzie szereg technik zdalnych, jeśli chodzi o kontrole i odbiory, jeśli klient ma taką potrzebę, np. odbiory śmigłowców odbywają się z użyciem kamer i środków audiowizualnych – nie musi do nas przyjeżdżać, w przypadku certyfikacji, przedstawiciele FAA muszą jednak osobiście nadzorować próby.
Samoloty PZL M28B Bryza służą w Siłach Powietrznych między innymi do szkolenia załóg samolotów transportowych / Zdjęcie: PZL Mielec
Pojawiły się nieoficjalne informacje o możliwym przeniesieniu samolotów M28 z Sił Powietrznych do Wojsk Specjalnych. Czy zna Pan jakieś szczegóły w tej kwestii?
Nie jesteśmy zaangażowani w takie rozmowy, mogę jedynie powiedzieć, że M28 jest doskonałą platformą dla wielu misji z uwagi na różnorodność elementów wyposażenia. Pamiętamy przecież, że klika lat termu Air Force Special Operation Command (Dowództwo Operacji Specjalnych Sił Powietrznych – red.) zakupiło nasze samoloty dla wojsk specjalnych USA. Zostały bardzo bogato wyposażone przez użytkownika i doskonale realizowały zadania w wielu krajach świata. Jesteśmy producentem, więc cokolwiek klient będzie chciał, a da się w to wyposażyć samolot, zostanie na nim zainstalowane.
Skoro wspomniał Pan o kontrakcie dla amerykańskich „specjalsów”, wiemy o decyzji AF SOC o oferowaniu tych samolotów innym klientom wskutek zmian charakteru działania tej formacji. Czy zakład w Mielcu był zaangażowany w przekazanie samolotów nowym klientom?
Kilka lat temu dostarczyliśmy samoloty M28 w konfiguracji pasażersko-desantowej dla jednostek specjalnych USA, które zyskały tam oznaczenie C-145A. Nie wiemy jakie wyposażenie dodatkowe zamontował użytkownik. Wiemy natomiast, że samoloty były eksploatowane w rożnych częściach świata, jak Afryka, Afganistan itp.
Obecnie, po zmianie formuły prowadzonych działań kilkanaście M28 przeznaczono do odsprzedaży. Zdemontowano im wyposażenie specjalne i zaoferowano kilku państwom Ameryki Południowej, Afryki i Azji, ale także w Europie. Ostatecznie, trafiły do Estonii i Kenii. W obu przypadkach PZL zajmowały się przywracaniem samolotów do zdatności do lotu, to znaczy do takiej konfiguracji, jaką życzył sobie klient.
M28 nigdy nie był sam na rynku, jednak ostatnio pojawił się nowy konkurent – Cessna SkyCourier – samolot bardzo podobny do M28 pod wieloma względami.
Rynek na samoloty wielkości M28 jest stosunkowo niewielki, a konkurujących konstrukcji ledwie kilka – jak chociażby właśnie Cessna SkyCourier. Cessnie o tyle łatwiej, że ma już podpisany duży kontrakt z Fed Ex na dostawę samolotów. Gdybyśmy my mieli taki kontrakt, moglibyśmy sprawić, że M28 byłby jeszcze bardziej konkurencyjny na rynku. Przyznam jednak, że gdy Cessna ogłosiła rozpoczęcie prac nad tym samolotem, zwróciliśmy się z propozycją współpracy, ponieważ dostrzegliśmy bardzo duże podobieństwo rysunków koncepcyjnych SkyCouriera i konstrukcji M28. Mogłoby to doprowadzić do bardzo ciekawych efektów. Ostatecznie jednak zwyciężyła koncepcja, że samolot ma być produkowany w całości w USA.
PZL M28 wykorzystywany przez niemiecką firmę PD Sicherheit do szkolenia spadochronowego dla żołnierzy Bundeswehry / Zdjęcie: Grzegorz Sobczak, MILMAG
Jednak Mielec nie rezygnuje z produkcji M28. Pojawiają się nowe zamówienia, czy możemy oczekiwać jakichś informacji w tym zakresie?
W ubiegłym roku sprzedaliśmy jeden egzemplarz M28 do USA, jest dalsze zainteresowanie firmy PD Sicherheit z Niemiec, która realizuje szkolenia spadochronowe dla wojsk specjalnych i powietrznodesantowych Bundeswehry. Co do nowo wyprodukowanych M28, być może niebawem będziemy mogli się pochwalić nowymi umowami. O ile w zakresie zapewnienia produkcji udało nam się uniknąć opóźnień, o tyle w przypadku negocjacji handlowych pandemia spowodowała pewne opóźnienia. Niestety, brak możliwości podróży biznesowych i osobistego kontaktu spowolnił nasze działania. Staramy się jednak i myślę, że samolot M28 w najbliższej przyszłości mocno zaistnieje na rynku.
Jesteście częścią globalnego koncernu Lockheed Martin. Czy istnieją plany rozwoju działalności zakładu w Mielcu w ramach jego struktur?
Nasze działania skupiają się na współpracy z Sikorsky. Jednak właściciel dostrzega nasz potencjał produkcyjny i dobrą kadrę techniczną. Jesteśmy na etapie ustaleń technicznych w kilku tematach, jednak do czasu ostatecznych decyzji, nie chciałbym ujawniać zbyt wielu informacji.
Jakiego zakresu działalności mogą dotyczyć te ustalenia?
Mamy duże doświadczenie w produkcji struktur lotniczych oraz wykwalifikowaną załogę, czemu by tego nie wykorzystać i stać się dobrym, wiarygodnym dostawcą w tym zakresie. Mogę powiedzieć, że różne oddziały koncernu Lockheed Martin są zainteresowane ulokowaniem pewnych działań właśnie w Mielcu i nie chodzi tu tylko o produkcje, ale także wykorzystanie naszej wiedzy i doświadczenia w zakresie profesjonalnego doradztwa prawniczego, personalnego czy bezpieczeństwa pracy. W końcu Jesteśmy największym zakładem produkcyjnym koncernu Lockheed Martin poza granicami Stanów Zjednoczonych.
Dla wizerunku producenta lotniczego jedną z ważniejszych kwestii jest zapewnienie wsparcia w zakresie eksploatacji statków powietrznych. Mielec przeszedł długa drogę jeśli chodzi o zapewnienie obsługi posprzedażnej. Wspominaliśmy już o wsparciu dla Black Hawka, a jak wygląda obsługa samolotów M28?
15 lat temu wprowadziliśmy nowy system obsługi serwisowej samolotów. Wcześniej nasze wyniki w tym zakresie były słabe. Dostępność naszych samolotów wynosiła 30 do 40%. Postanowiliśmy więc całkowicie zmienić organizację prowadzenia napraw. Dziś mamy wydzielony zespół, który zajmuje się tymi sprawami, osobny hangar, wyposażyliśmy personel w bardzo dobry sprzęt i to owocuje. Dziś nasz wynik sprawności samolotów M28 wynosi ponad 80%. Jesteśmy w stanie reagować bardzo szybko.
Na świecie lata wiele samolotów M28, są one obsługiwane przez naszych pracowników, nawet w czasie pandemii prowadzą oni prace u klientów w rożnych państwach.
Nasz krajowy klient (Siły Powietrzne – red.) jest bardzo zadowolony z jakości naszego serwisu i sam to artykułuje, co jest dla nas powodem do zadowolenia. MON podkreśla, że możemy uchodzić za wzór dla innych, jak powinno wyglądać wsparcie techniczne ze strony producenta.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.