Przejdź do serwisu tematycznego

Ciężkie śmigłowce dla Polski. Ale jakie?

Szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że polska armia potrzebuje ciężkich śmigłowców. Nie jest to nic nowego dla każdego, kto wie, jak przed dekadą wyglądała koncepcja użycia wiropłatów w Siłach Zbrojnych RP. Czy po latach bałaganu koncepcyjnego problem śmigłowcowy wraca na prawidłowe tory?

Potrzebujemy większych śmigłowców. Myślimy o tym w ministerstwie – stwierdził szef MON-u Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Super Expressem, potwierdzając głosy ekspertów, które pojawiały się po wrześniowej powodzi.

Brak ciężkich śmigłowców był widoczny zwłaszcza podczas umacniania wałów pod Nysą, kiedy średnie śmigłowce musiały zrobić kilkanaście kursów jednej doby, a także ewakuacji dużej ilości pacjentów szpitali zagrożonych zalaniem.

Podczas powodzi w roku 1997 i 2010 wojsko było stanie wystawić do akcji 40 śmigłowców i to bez większego uszczerbku na stanach jednostek. Obecnie udało się zebrać niespełna 20 sztuk. Ciężkich trudno było szukać.

CH-47F Chinook Block II / Zdjęcie: Boeing

Powrót do przeszłości?

Przed ponad dekadą Siły Zbrojne zakładały wymianę starzejących się śmigłowców i niewielką zmianę koncepcji ich użycia. W-3 Sokół i Mi-8 miały zostać zastąpione przez średnie śmigłowce wielozadaniowe i bardzo ciężkie maszyny na wzór amerykańskiego rozwiązania.

Amerykańskiej dywizji wsparcie lotnicze zapewnia brygada lotnictwa, która posiada dwa bataliony po 24 śmigłowce AH-64, batalion śmigłowców wielozadaniowych z UH-60 i batalion śmigłowców ciężkich.

Na razie do takiego rozwiązania daleko. MON postanowił kupić 32 sztuki AW149 dla 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Przydałoby się drugie tyle dla 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Jednak ówczesny minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, kierując się swoją pokrętną logiką tworzenia mikroflot i zaspokajania oczekiwań związkowców w lipcu ubiegłego roku zapowiedział zakup takiej samej ilości S-70i.

Zresztą programy śmigłowcowe są najgorzej prowadzonymi. MON kupuje śmigłowce, które nie spełniają wymagań pola walki, jak S-70i dla JW GROM, albo dubluje typy, albo też kupuje maszyny, które zupełnie nie pasują do koncepcji rozwoju Sił Zbrojnych i doktryny ich użycia, jak w przypadku AW101 dla wojsk aeromobilnych, a taki pomysł w pewnym momencie pojawił się w gabinetach MON.

>>>Miecznik nadciąga. Co ze śmigłowcami pokładowymi?<<<

Jakie ciężkie śmigłowce dla Polski?

Wybór pozostaje niewielki. Poprzedni MON stawiał na AW101, choć przewijał się w rozmowach kuluarowych CH-47 Chinook. Mając tak niewielki wybór, trzeba spojrzeć na potrzeby Sił Zbrojnych. Te potrzebują śmigłowce, które nie tylko przerzucą dużą grupę żołnierzy, ale także będą w stanie przenieść duży ładunek wewnątrz, np. pojazdy wojsk aeromobilnych, a także na zewnętrznych podwieszeniach, jak ciężkie pojazdy, czy big bagi, albo betonowe bloki, które uszczelnią pęknięte wały. Tutaj wybór jest niewielki.

>>>MSPO 2024: Boeing oferuje Polsce ciężkie śmigłowce transportowe CH-47 Chinook<<<

Dlatego może dziwić, że w sierpniu 2023 rząd rozpoczął negocjacje w sprawie zakupu AW101 dla Wojsk Lądowych, które poszukują ciężkiego śmigłowca transportowego. Jest to zadziwiająca decyzja, zważywszy, że od lat wojskowi mówili, że najlepszym uzupełnieniem dla średnich śmigłowców transportowych byłby ciężki śmigłowiec o dużym udźwigu. Takim AW101 nie jest. Wojskowi w kontekście zakupu ciężkiego śmigłowca transportowego mówili o CH-47 Chinook.

Chinook ma ładowność do 12286 kg. Z kolei AW101 3050 kg wewnątrz kadłuba, a jeśli ładunek podwiesi się pod kadłubem to 5520 kg. W dodatku śmigłowiec włosko-brytyjskiej produkcji jest niezwykle drogi w eksploatacji. Godzina lotu AW101 kosztuje ok. 50 tys. zł. W przypadku CH-47 jest to ok. 28 tys. zł.

Leonardo AgustaWestland AW101 / Zdjęcie: Agencja Uzbrojenia

Zakup AW101 dla wojsk aeromobilnych byłby niewiarygodną niegospodarnością. Ze względu na ogromne koszty Królewskie Siły Powietrzne przekazały swoje śmigłowce Royal Navy. Również WłosiKanadyjczycy wykorzystują je oszczędnie. Ze względu na koszty pozbył się ich także Korpus Piechoty Morskiej USA.

Koszt godziny lotu to nie tylko spalone paliwo, ale także koszt przeglądów między lotami, regeneracji elementów maszyny, płynów, hangarowania itd. Jeśli przeglądy okresowe ma robić producent to koszt automatycznie rośnie, a czas obsługi może odbiegać od oczekiwanego (Kawasaki wyprodukuje kolejne AW101 na licencji Leonardo).

Siły Zbrojne chciały od tego systemu odejść po doświadczeniach z fabryką w Świdniku, która często czterokrotnie przekraczała czas modyfikacji i przeglądów zawarty w umowie. Wina tutaj stoi głównie po stronie polityków, którzy w żadnym z realizowanych postępowań nie zagwarantowali pakietu logistycznego na cały cykl użytkowania sprzętu wojskowego. Wyjątkiem było postępowanie na śmigłowce wielozadaniowe, unieważnione przez Antoniego Macierewicza.

>>>Chętni w konsultacjach rynkowych w sprawie zakupu 24 śmigłowców szkolnych<<<

Można mieć tylko nadzieję, że mając niezwykle ograniczony wybór, przedstawiciele MON i Agencji Uzbrojenia pomyślą o tym, że zakup sprzętu wojskowego to jedynie drobna część kosztów utrzymania maszyn przez cały okres użytkowania go w Siłach Zbrojnych i warto zabezpieczyć zapas części zamiennych i serwis, żeby Bazy Logistyczne nie musiały zamawiać ich tuż przed tym, jak się kończą resursy, jak to ma miejsce obecnie.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

Powiązane wiadomości

X