Najważniejsze osiągnięcia
Najlepsze wyniki w karabinie IPSC:
Mistrzostwo Polski 2016 w klasie Semi-Auto Standard, Puchar Polski 2015, 2016, 2017 w klasie Semi-Auto StandardNajlepsze wyniki w pistolecie IPSC:
2. miejsce w Pucharze Polski 2009 w klasie Production, 3. miejsce na Mistrzostwach Polski 2013 w klasie ProductionNajlepsze wyniki w strzelbie IPSC:
Puchar Polski 2017 i 2018 w klasie Standard-Manual, Mistrzostwo Polski 2018 w klasie Standard-Manual, Wicemistrzostwo Polski 2016 oraz 2019 w klasie Standard-ManualNajlepsze wyniki w Mini Rifle IPSC:
Mistrzostwo Polski 2018 w klasie StandardNajlepsze wyniki w formule 3GUN:
Mistrzostwo Polski Ligi Sportera 2016 w klasie Klasycznej, Wicemistrzostwo Polski Ligi Sportera 2018 w klasie Klasycznej, Wicemistrzostwo Polski Ligi Sportera 2015 w klasie Klasycznej, 1. miejsce – 3GUN Puchar Południa 2017 w klasie StandardStrzela z:
– pistoletu Tanfoglio Stock II Extreme,
– strzelby Benelli Supernova,
– karabinka Dynamic Arms Research DAR-15 IPSC Advanced z 18-calową/457-mm lufą
Rozmowa z Łukaszem Borkowskim
Na początku ubiegłego roku mówiłeś, że po ubogim w treningi 2017 planujesz strzelać z pistoletu dwa razy w tygodniu po 150 kulek, a strzelba i karabin muszą poczekać na lepsze czasy. Udało się?
Niestety nie. Bywały tygodnie, w których rzeczywiście udało mi się trenować dwukrotnie, ale potem przez następne trzy nie byłem na strzelnicy ani razu. Ubolewam nad tym, ale szaleńczy tryb pracy nie pozwala na regularne treningi. Zmieniłem klub i teraz mam ogromne możliwości – krytą strzelnicę bliżej domu, czynną codziennie do 22:00. Władze też są bardzo pomocne. Ale musiałbym na tę strzelnicę przyjść, a pracując w nieregularnych porach czas, który mogę poświęcić na strzelanie naprawdę dramatycznie się zmniejsza. Tak samo rzadko udaje mi się poćwiczyć na sucho, choć to nie wymaga wyjścia z domu. Zatem, mimo szczerych chęci nie mam takiego zaparcia i możliwości czasowych, by być codziennie rano na strzelnicy. Mimo, że mam gdzie trenować.
Jak to jest, że bez trenowania ciągle jesteś w czołówce polskich strzelców? W ubiegłym sezonie wygrałeś Puchar Polski i Mistrzostwa Polski w strzelbie IPSC w klasie Standard Manual oraz Mistrzostwa Polski Mini Rifle w klasie Standard? To talent?
Nie czuję się specjalnie utalentowany, ale na pewno mam już trochę doświadczenia. Konkurencja miała większe problemy. Udało mi się wygrać Mistrzostwa Polski Mini Rifle w klasie Standard. Były to pierwsze Mistrzostwa Polski w tej konkurencji. Cieszę się, że wygrałem, bo to zawsze zostaje w annałach. Kiedyś udało mi się wygrać pierwsze karabinowe Mistrzostwa Polski. Zatem może to właśnie kwestia doświadczenia, szczęścia i trochę talentu. To inaczej niż u Bartka Szczęsnego, który ciężką pracą na treningach zrobił ogromny postęp i strzela teraz na wysokim poziomie.
Jakie masz cele sportowe na najbliższy okres?
Wygrać wszystko i ze wszystkimi, a najlepiej Mistrzostwa Europy czy Świata. To są moje cele – nie można się oszczędzać. Jednak nie będę zawiedziony, jeśli ich nie osiągnę. A już mówiąc poważnie, moje cele nie są związane z samymi wynikami. Zawsze podchodziłem do IPSC tak, że mogę być ostatni. I nie ma w tym problemu, pod warunkiem, żebym nie miał sobie nic do zarzucenia. Innymi słowy zawsze staram się strzelać najlepiej jak umiem. Jak przy okazji wygram, to super. Tak do tego podchodzę – dla mnie to sport hobbystyczny. Udało mi się co prawda uzyskać wsparcie z różnych źródeł, jednak jest na tyle niewielkie, że nie mogę odejść od swojego dotychczasowego życia zawodowego. Jutro będę pracował od rana do nocy. Nie mogę sobie zrobić wolnego na trening cardio, basen i dwie godziny na strzelnicy. Pewnie, że mógłbym to wszystko zaplanować i rozpisać na kartce. Skończyłoby się, jak z tym postanowieniem noworocznym 2018. Przede wszystkim cieszę się, że bywam na zawodach i tak naprawdę są dla mnie formą treningu. Teraz będzie tak samo – udało się zorganizować tak dużo imprez, że nie mam nawet czasu jechać za granicę. Zawsze lubiłem zawody pistoletowe na Litwie i karabinowe w Estonii, ale w 2019 nie będzie na to czasu. To były wspaniałe imprezy, ale z racji pełnionej funkcji w Regionie uważam, że powinienem być tutaj, na miejscu. Wyjątkiem będą Mistrzostwa Europy w pistolecie IPSC.
Jesteś Dyrektorem Regionalnym IPSC Polska od połowy 2014. Co się wówczas wydarzyło?
Zostałem wybrany w przedterminowych wyborach, które odbyły się w Krakowie. Wybory zakończyły kilkuletni spór o władzę w środowisku. Obecnie nikt nie kwestionuje mojego prawa do podejmowania decyzji w roli Dyrektora Regionalnego. Mimo, że IPSC ma w Polsce 20 lat, to w 2014 Region był w rozsypce, a ja zacząłem go wtedy budować w zasadzie od początku. To mnie nakręca. Uważam, że Region tak naprawdę istnieje dopiero od momentu, w którym udało się zakopać wojenny topór i próbujemy robić coś razem. Zdarzają się mniej lub bardziej burzliwe dyskusje, ale ludzie nie są już wrogo do siebie nawzajem nastawieni. Niezgoda, która rujnuje – zniknęła. To uważam za swój największy sukces. Sprawiłem, że środowiska IPSC w Polsce przestały się wzajemnie opluwać jadem. Pracy do wykonania jest jeszcze sporo. Trudno porównywać się do Czechów lub Słowaków – u nich zgoda prowadząca do rozwoju ich regionów jest od 15-20 lat. Mieli czas, by wypracować sprawne rozwiązania. U nas to wszystko dopiero się tworzy.
Jak Polski Związek Strzelectwa Sportowego (PZSS) podchodzi do IPSC?
Dla PZSS strzelectwo dynamiczne ciągle jest pewnym obcym tworem. Robiąc wszystko społecznie, w ramach swojego wolnego czasu i zaangażowania, nie do końca rozumiem zasad działania Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. To wszystko się dociera i wymaga czasu. Oceniam dotychczasową współpracę z PZSS jako bardzo dobrą, ale to dlatego że nam nie przeszkadzają. Docelowo i tak będziemy pracowali nad poprawą tej sytuacji, ponieważ na Mistrzostwa Świata IPSC też jeżdżą zawodnicy z orłem na piersi. Z czysto sportowej perspektywy niczym się nie różnimy.
W jaki sposób Region IPSC Polska funkcjonuje w strukturach PZSS?
Światowe IPSC jest podzielone na regiony, a podział jest geograficzny. W Polsce istniejemy wyłącznie na podstawie uchwały zarządu PZSS, z mocy której powstał regulamin pracy Dyrektora Regionalnego. Jako przewodniczący podkomisji do spraw IPSC jestem poniżej przewodniczącego komisji do spraw konkurencji nieobjętych przepisami Międzynarodowej Federacji Strzelectwa Sportowego (ISSF, International Shooting Sport Federation).
Formalnie Region jest tylko listą zawodników uprawnionych do konkurowania w rywalizacji IPSC w zawodach poziomu Level 2 i wyższych. Wszyscy członkowie Regionu są przede wszystkim członkami PZSS i nie mamy własnej osobowości prawnej. Nasze finanse obsługuje Małopolski Związek Strzelectwa Sportowego (MZSS), ale formalnie mu nie podlegamy. Składki wpływają na ich konto, którego mam podgląd i wszystkie moje decyzje natury finansowej są z niego realizowane. Nie mogę narzekać na tę współpracę – MZSS robi wszystko, o co poproszę. Na pewno byłoby lepiej, żeby Region miał osobowość prawną, ale ze względu na brzmienie ustawy o sporcie jest to niemożliwe.
Jak powinna wyglądać optymalna współpraca w ramach Polski Związek Strzelectwa Sportowego?
Najlepiej byłoby gdybyśmy mogli w ramach PZSS zająć samodzielne miejsce. Z moich obserwacji wynika, że Związek działa poprzez różne komisje. Może moglibyśmy być samodzielną komisją lub ponadwojewódzkim związkiem do spraw strzelań IPSC? Potrzebny byłby sprytny prawnik, który znalazłby w statucie Związku rozwiązanie umieszczające wyżej strzelectwo dynamiczne. Podkreślam, że w tej chwili, przy obecnej współpracy natury decyzyjnej i finansowej, nie mogę narzekać. Nie dzieje się nic, co dla nas mogłoby być kłopotliwe. I to pomimo, że wielu członków Regionu regularnie narzeka na brak samodzielności. Ale nie potrzebuję większej, niż możliwość zapłaty za puchary i medale. Nikt nie wtrąca się w te wydatki i ich zasadność. Nie widzę tu braku samodzielności w ramach Związku.
Sądzisz, że z perspektywy czasu to się zmieni na lepsze dla strzelców dynamicznych?
Myślę, że prędzej czy później PZSS nas wszystkich zobaczy. Zmienia się też struktura samego Związku: w sportach olimpijskich nie za wiele się dzieje, nie mamy spektakularnych sukcesów, a coraz więcej ludzi strzela konkurencje nieolimpijskie. Dlatego uważam, że ta wewnętrzna struktura Związku będzie ewoluowała, tylko na to potrzeba czasu. Poza tym tworzy się coraz więcej innych strzelań, które nie są objęte przepisami ISSF, a IPSC jest najbardziej uprzywilejowane w PZSS, ponieważ ma najbardziej obszerne przepisy.
Są szanse, że zawodnicy IPSC otrzymają wsparcie finansowe od PZSS?
Nie wiem, jak potoczą się rozmowy Związku i czy uda się stamtąd pozyskać jakieś wsparcie. Może być trudno, mimo że proporcjonalnie nasze potrzeby do ich możliwości są nieznaczne. Mam zamiar skorzystać z zaproszenia Prezesa PZSS na posiedzenie zarządu. Chciałbym tam zwrócić uwagę na istnienie Regionu, zreferować historię i przedstawić nasze potrzeby. A także pokazać, że w 2019 jest już pięć imprez Mistrzostw Polski IPSC. Jeśli uda się dołożyć do tego Action Air, to może w 2020 byłoby ich sześć, czyli wszystkie konkurencje IPSC na świecie. Idąc tym tropem należałoby dojść do wniosku, że Region zaczyna stać na własnych nogach.
Ile pieniędzy z PZSS poprawiłoby sytuację Regionu?
Około 50 tysięcy złotych rocznie załatwiłoby sprawy naszych reprezentantów. Podniesienie składki ma zaspokoić część tych potrzeb. W grę wchodzi także mnóstwo innych kosztów, które też nie maleją – na przykład koszulki, puchary i medale. Nie należy zapominać, że celem nie jest gromadzenie tych składek na kolejne lata, także ze względu na aktualną sytuację prawną. Obawiam się, że politycy przegłosują coś, co nasz sport zniszczy, a na koncie nagle zostaną pieniądze. Co miałbym wtedy z nimi zrobić? Oczywiście to bardzo czarny scenariusz, ale Region nie jest od zarabiania pieniędzy. Większy zysk rok do roku nie jest dla mnie żadnym powodem do radości.
Pod koniec 2018 roku powołałeś Radę Regionu. Jaka wizja za tym stała? Był jakiś klucz doboru członków?
Region się rozwija, a ja jestem sam – potrzebowałem pomocy. Działam na rzecz strzelectwa dynamicznego w wolnym czasie, którego mam bardzo mało. Poza tym mam swój pogląd na różne sprawy, a nie jestem nieomylny. Bywa, że nie mam dystansu do własnych idei. Pomysł był taki, żeby znaleźć parę osób, które wprowadzą trochę oddechu, świeżej krwi – by podrzucili jakieś rozwiązania, dali impuls. Myślałem, że do Rady Regionu zgłosi się więcej ochotników i będę musiał wybierać. Tymczasem członkami zostali wszyscy, którzy się zgłosili. Podział obowiązków w Radzie jest taki, jak sobie wymyślą. Niczego nie narzuciłem. Rada po prostu doradza. Organizacyjnie i tak wszystkie decyzje muszę podjąć sam. Czego Rada nie wymyślili i tak cała odpowiedzialność spada na mnie.
Czy ten pomysł wypalił?
Członkowie Rady od początku wzięli się ostro do pracy, ale póki co z niewiele z tego wynika. Chyba bardziej potrzebowali możliwości przedstawienia swoich lokalnych trudności, a nie rozwiązywania problemów Regionu. Mam nadzieję, że to stan przejściowy. W rzeczywistości, choć Rada powstała z końcem 2018, to sezon 2019 był już rozpędzony. Pomogła podjąć kilka podstawowych decyzji, z których najważniejsza to podniesienie składki. Liczę na to, że Rada zacznie pomagać w czasie przygotowań do kolejnego sezonu.
Pierwszą ważną decyzją podjętą przy udziale Rady było podniesienie składki dla członków Regionu do 150 złotych. Czy z perspektywy czasu uważasz to za dobrą decyzję?
Podniesienie składki o 50% brzmi dramatycznie. Ale z innej perspektywy, to raptem 5 kulek do pistoletu miesięcznie. Dla kogoś, kto nawet z minimalnym zaangażowaniem uprawia strzelectwo IPSC, nie jest to znacząca strata finansowa. Składka nie była zwiększona od wielu lat, a głównym powodem jej podniesienia jest chęć wsparcia naszych reprezentantów jadących na Mistrzostwa Świata i Mistrzostwa Europy. A te uważam za ważne.
Jaki jest plan dofinansowania kadry na Mistrzostwa Europy 2019 w pistolecie IPSC i Mistrzostwa Świata 2019 w karabinie IPSC?
Do tej pory było tak, że na Mistrzostwa Europy i Świata jechali wszyscy, którzy chcieli pojechać, czyli zapłacili wpisowe. Klucz doboru był zatem czysto finansowy: stać mnie, płacę, jadę. Możliwe, że w tym roku nie wszyscy chętni pojadą, jeśli jako Region nie dostaniemy dodatkowych miejsc. Ideą dofinansowania jest, aby otrzymali je zawodnicy z pierwszej dziesiątki rankingu. O miejscu w kadrze ma decydować przede wszystkim wynik sportowy, a nie tylko możliwości finansowe. Nie mam takiej możliwości, aby automatycznie powoływać do kadry najlepszych i opłacać im wszystkie koszty związane z występem. Może kiedyś tak to będzie wyglądało, wraz z rozwojem Regionu. Na razie zgłaszają się chętni. Docelowo chciałbym, aby najlepszym zawodnikom w całości pokrywać start w mistrzostwach. Na razie dofinansowanie może wynieść maksymalnie 1000 złotych. Jakiś klucz musiałem przyjąć i wydaje się, że każdy byłby niedoskonały. Jednak skoro wszyscy jesteśmy takimi samymi członkami Regionu, to sprawiedliwe wydaje się danie każdemu takiej samej szansy. Taki sposób rozumowania przyjąłem, choć sprawiedliwe mogą się wydawać także inne. Na przykład pistolet jest najbardziej popularny, a karabin najdroższy.
Przed nami rekordowy sezon – 13 zawodów pistoletowych Level 3. Czemu zawdzięczamy ten rozwój?
Przede wszystkim zgadzam się, że to jest rozwój i to należy podkreślać. Powoli jako Region będziemy coś znaczyć na świecie. Kiedy ja zaczynałem strzelectwo dynamiczne, w Polsce były dwie imprezy pistoletowe Level 3 i żadnych z innej broni palnej. Teraz samych pistoletowych zawodów będzie trzynaście. Na tych imprezach będą rozdawane medale prezydenckie. To ilu Polaków je zdobyło liczy się na świecie. Dla centrali IPSC jest to również wskaźnikiem rozwoju danego regionu. Organizacja dużych zawodów jest też uwarunkowana posiadaniem odpowiednich obiektów. W 2018 rozpoczęły działalność dwie nowe strzelnice: w Przyszowicach pod Gliwicami i w Bochni. W tym roku zaczynają prężnie działać.
Czy uda się przeprowadzić ranking Pucharu Polski w karabinie IPSC?
Nie, w 2019 rankingu karabinowego nie będzie. Żeby go stworzyć potrzebne są porównywalne imprezy. Odbyły się już zawody karabinowe w Rybieńcu, następne będą w Bydgoszczy. W połowie lipca miały się odbyć Mistrzostwa Polski w Lublewie Gdańskim, jednak niedawno zostały odwołane. Moim zdaniem zrobienie rankingu z tych imprez nie miało żadnego sensu.
Z jakiego powodu? Brakuje chętnych organizatorów?
Przede wszystkim brakuje obiektów. Zgodnie z przepisami, co najmniej 20% strzałów powinno być oddawanych na dystansie między 150 a 300 metrów. Takich obiektów brakuje. Kiedyś organizowaliśmy Mistrzostwa Polski w Babimoście, jednak obecnie nie możemy korzystać z tego obiektu. Ponadto zawody karabinowe IPSC generują największe koszty. Także ich przepustowość jest mniejsza. Przebieg zawodnika trwa znacznie dłużej niż w zawodach pistoletowych, a i liczenie punktów na tarczach ustawionych na dużych odległościach jest czasochłonne.
Ostatnio wpadłeś też na pomysł rozwoju w Polsce konkurencji IPSC Action Air. Jak to sobie wyobrażasz?
Action Air to wspaniała zabawa, a strzelać można wszędzie – niekoniecznie na strzelnicach. Dobrze byłoby, gdyby ta dyscyplina airsoftowa stała się żywą częścią Regionu. Jeden z naszych strzelców, Maciek Piwowarski, zaproponował, że mógłby odwiedzić zainteresowane kluby i przedstawiać im Action Air. Dyscyplina tania, a zasady bezpieczeństwa takie same. Zatem jest to świetny etap wstępny przed kontaktem z konkurencjami dynamicznymi z broni palnej. Można się w to bawić wszędzie – wystarczy garaż lub kawałek trawnika. Zgłosiło się kilka chętnych klubów, zatem mam nadzieję, że uda się to rozkręcić.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał: Adam Koper