30 listopada – jak dowiedział się Magazyn Militarny MILMAG – jest graniczną datą, do której ma nastąpić długo oczekiwany odbiór dwustu granatników rewolwerowych RGP-40 zamówionych przez Inspektorat Uzbrojenia w lutym 2016. Zgodnie z ustalonym przy podpisaniu umowy o wartości 8,9 mln zł harmonogramem, pierwsza partia 100 granatników miała trafić w ręce żołnierzy w październiku 2016, zaś druga zostać dostarczona do sierpnia 2017.

Dwieście nowych granatników rewolwerowych RGP-40, sześć przekrojów, jak też materiały szkoleniowe czekają od kilku miesięcy w skrzyniach na odbiór wojskowy. Błędy popełnione na etapie tworzenia wymagań, spowodowały brak możliwości przyjęcia broni do uzbrojenia w normalny sposób po zakończeniu badań / Zdjęcie: Remigiusz Wilk

Dwieście nowych granatników rewolwerowych RGP-40, sześć przekrojów, jak też materiały szkoleniowe czekają od kilku miesięcy w skrzyniach na odbiór wojskowy. Błędy popełnione na etapie tworzenia wymagań, spowodowały brak możliwości przyjęcia broni do uzbrojenia w normalny sposób po zakończeniu badań / Zdjęcie: Remigiusz Wilk

79. Rejonowe Przedstawicielstwo Wojskowe (RPW), a konkretniej kierownictwo Zespołu Odbiorczego Tarnów – bo to ono jest odpowiedzialne za odbiór sprzętu z Zakładów Mechanicznych Tarnów (ZMT) – miało dokonać podpisania odpowiednich protokołów przekazania pod koniec sierpnia. Jednak ze względu na nierozwiązany nadal problem badania broni z amunicją 40 mm x 51SR o średniej prędkości wylotowej (MV, Medium Velocity), która nie została wprowadzona ani w Polsce, ani w żadnym z państw NATO, 79. RPW musiał odmówić, zgodnie z wymaganiami przepisów MON. Przedstawicielstwo jest jednostką organizacją podległą dyrektorowi Wojskowego Centrum Normalizacji, Jakości i Kodyfikacji.

W sprawę granatników rewolwerowych, w której kilka lat temu błąd popełnił gestor sprzętu, szefostwo Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych, wpisując w wymagania warunek badania na amunicji średniej prędkości wylotowej, a następnie powtórzył to Inspektorat Uzbrojenia, zaangażował się nawet minister i wiceministrowie obrony. Jednak z punktu widzenia prawa, instytucje wojskowe same zapędziły się w sytuację bez wyjścia (Granatnikowy paragraf 22, 2017-06-16).

Stąd też do tej pory nie było zgody na przyjęcie wyprodukowanej partii broni, ze względu na brak zakończonych badań kwalifikacyjnych. A te nie mogą być wykonane, bo Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia (WITU) nie może dokonać prób z amunicją, która nie jest produkowana w Polsce, a na dodatek ma nadal status eksperymentalnej. To wynik zaniedbania i braku zainicjowania przez MON programu rozwoju nowej konstrukcji wraz z odpowiednią amunicją.

RGP-40 testowano na polskiej amunicji testowej, odpowiadającej pod względem ciśnienia granatom średniej prędkości, jak też z użyciem niemieckich nabojów balistycznych MV. Jednak nie prowadzono z niego ognia nabojami 40 mm x 51SR z pociskami bojowymi. Dotychczasowe próby dowodzą, że rodzimy granatnik rewolwerowy bez problemów będzie taką amunicją strzelał. Niemniej, wykazanie tego od strony formalno-prawnej wymaga odpowiednich badań.

Główni producenci europejscy – niemieckie przedsiębiorstwa Rheinmetall i Diehl Defence – deklarują, że wprowadzą do produkcji seryjnej 40-mm naboje średniej prędkości wylotowej pod koniec roku. Nie rozwiązuje to jednak problemu wprowadzenia ich przez siły zbrojne jakiegoś państwa NATO do uzbrojenia, aby dokończyć polskie badania.

Granatniki zapakowane w skrzynie od kilku miesięcy czekają na decyzje Wojska Polskiego. Co gorsza, brak dostaw w terminie wyznaczonym w umowie grozi karami ponad 1,6 mln zł. Na razie trwa wymiana pism pozwalających przedłużyć decyzję i dać czas na wymyślenie kompromisowego rozwiązania. Pomysłem jest przyjęcie broni do uzbrojenia i dopuszczenie jej do strzelania amunicją 40 mm x 46SR o niskiej prędkości wylotowej (LV). Tutaj całość badań kwalifikacyjnych została zakończona. Z chwilą zaś pojawienia się nabojów 40 mm x 51SR próby mają zostać dokończone.