Słowo wstępne
Moc lunety podaje się wskazując wielokrotność powiększenia. W ten sposób luneta 6x powiększy obraz sześciokrotnie, 10x – dziesięciokrotnie. Jeśli optykę wyposażono w zmienne powiększenie podaje się jego zakres np. 4-12x , oznacza to, że korzystając z jakiegoś rodzaju mechanizmu (najczęściej pierścienia na obudowie) użytkownik może regulować moc lunety. Z punktu widzenia taktyki, idealnym rozwiązaniem byłoby posiadanie narzędzia umożliwiającego błyskawiczne celowanie, a w razie konieczności zastosowanie powiększenia, czy to do oddania strzału precyzyjnego, czy choćby identyfikacji celu. W sporcie przydaje się to z tych samych powodów. Tak właśnie powstała niezwykle popularna w ostatnich latach kategoria celowników LPVO. Na rynku jest ich mnóstwo. Zaczynając od najtańszych chińskich, przez średnią półkę, aż po produkty klasy premium. Te ostatnie nierzadko kosztują więcej niż broń na której są montowane. W tym artykule pochylimy się nad celownikiem, który przez wielu uważany jest za jedną z najlepszych lunet taktycznych: Vortex Razor HD 1-6x.
Firma Vortex
Krótko o samym przedsiębiorstwie. Vortex to producent o bardzo szerokim asortymencie. Produkuje wszystko, począwszy od kolimatorów i powiększalników, przez lunety i lornetki obserwacyjne, aż po lunety karabinowe. Większość tej produkcji wykonywana jest w różnych pułapach cenowych: od budżetowych modeli np. Strike Eagle, przez średnie Viper, po naprawdę rozbudowane i drogie konstrukcje w serii Razor. Niezaprzeczalnym plusem Vortexa jest dożywotnia gwarancja na produkty, która nie obejmuje tylko celowego zniszczenia. A z doświadczenia wiem, że gwarancja ta nie jest tylko nieprzydatnym świstkiem, ale rzeczywiście jest respektowana. Polskim dystrybutorem jest Kolba.pl i dzięki ich uprzejmości na testy trafił do nas opisywany model.
Pierwsze wrażenia
Moje pierwsze zetknięcie z Razorem 1-6x miało miejsce ładnych parę lat temu i pamiętam jak duże wrażenie na mnie zrobił. Wtedy była to nowość, ale po dłuższym obcowaniu z lunetą przekonuję się, że pierwsze wrażenie wcale nie było błędne. Warto tu zaznaczyć, że 1-6x obecnie jest tą tańszą lunetą z serii Razor, oferującą jednocześnie węższy zakres powiększenia. Pozostałe, „bojowe” modele to 1-8x oraz 1-10x. Przejdźmy jednak do sedna.
Nad opakowaniem nie ma się co rozwodzić. Zabezpiecza to co ma zabezpieczyć, a w zestawie dołączono ściereczkę do przecierania okularu oraz, co bardzo się producentowi chwali, baterie CR2032. Montaż należy jednak dokupić oddzielnie. Luneta ma tubus 30 mm, co na szczęście oferuje nam bardzo bogaty wybór montaży. Pierwsze wrażenie po wzięciu celownika do ręki jest dwojakie – luneta zbudowana jest jak czołg, ale waży również tyle co czołg. Nie da się temu zaprzeczyć, bo są to dwa najwyraźniejsze odczucia. Wysoka jakość nie powinna dziwić, w końcu mamy przed sobą produkt z segmentu premium – solidne wykonanie z aluminium 6061 T6 niestety również niesie ze sobą dość pokaźną masę 610 gramów. Całość tubusa anodyzowana jest na kolor szaro-brązowy.
Budowa
Bateria i włączenie
Instalacja baterii jest banalnie prosta: odkręcamy wieczko po lewej stronie, wkładamy baterię i zakręcamy. Dzięki zastosowaniu uszczelek Razor jest wodoodporny. Poziomów regulacji natężenia centralnej czerwonej diody jest 11, a sprytnym udogodnieniem jest zastosowanie przez producenta pośrednich położeń, które wyłączają zasilanie. Dzięki temu, nie trzeba przekręcać regulacji do zera, gdy odkładamy lunetę do szafy. Regulator przesuwa się też na głębokość, blokując możliwość zmiany jasności. Rozwiązanie to w zasadzie nie jest spotykane w tańszych celownikach, a tu świadczy o tym, że producent dobrze przemyślał kwestie użytkowe.
Montaż
Po włożeniu baterii i sprawdzeniu sprawności podświetlenia pora na montaż na karabinku. W naszym przypadku był to montaż Cantilever Vortexa. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że obecnie strzelam korzystając z wysokich, prawie 2-calowych montaży i w postawie z wysoko podniesiona głową, więc już samo to, że montaż dostarczony wraz z celownikiem jest niższy, powoduje u mnie konieczność pewnych modyfikacji w postawie. Odległość oka od okularu deklarowana przez producenta to 102 mm i jest to wartość imponująca. Dobór montażu to jednak jest to kwestia zupełnie subiektywna i zależna od postawy strzelca.
Ostry jak brzytwa
Po zamontowaniu na broni pora na śmietankę tego artykułu. Razor zapewnia bowiem dwie niezwykle ważne dla mnie rzeczy. Pierwszą z nich jest niezwykła wręcz czystość obrazu – chyba najwyższa z jaką do tej pory się zetknąłem. HD w nazwie to prawdziwe High Definition – wysoka rozdzielczość, która, co ciekawe, nie jest w ogóle zależna od stopnia powiększenia. Bez względu na to, czy używam Razora jako lunety 6x, czy do obuocznego strzelania na krótkim dystansie, bez znaczenia czy strzelam w słońcu, czy też w kiepskich warunkach oświetleniowych obraz jest rewelacyjny. Wyrazistość, brak rozmyć na krawędziach, świetne odwzorowanie kolorów stawia Razora na górnej półce lunet biegowych. Odpowiada za to opatentowana przez Vortexa powłoka XRPlus. Z kolei powłoka ArmorTek zapewnia ochronę soczewek przed zarysowaniami, olejem i brudem. Celownik ma też bardzo przyzwoite liniowe pole widzenia (38,4 – 6,8 na 100m).
Podświetlenie
Drugim, szalenie dla mnie istotnym aspektem, jest jasność podświetlenia i tutaj pojawia się na ogół problem w przypadku LPVO. Producentom ciężko bowiem, ze względu na inną niż w kolimatorach technologię, wytworzyć optykę, której kropka widoczna jest wyraźnie w świetle dziennym. Vortexowi to się jednak udało. Choć przyznam, że kropka na 11 poziomie podświetlenia nie jest tak jasna jak kropka Aimpointa T2, do której jestem przyzwyczajony, a która jest chyba nieosiągalnym przez innych ideałem, to jest całkiem nieźle. Mniej więcej na poziomie kolimatorów typu Sig Romeo 5 czy Holosun. Do zwykłego strzelania obuocznego wystarczy, a gdy dzień jest bardzo jasny, to zawsze do dyspozycji mamy krzyż. To co zasługuje na pochwałę, to fakt, że przy obuocznym strzelaniu brak „efektu tuby”. Z Razora można strzelać prawie jak z kolimatora, ze względu na brak cieni w okularze i wąską ramkę tubusa. Również należy podkreślić, że 1x to prawdziwy 1x i nie występują tu zniekształcenia spowodowane tym, że trudno jest wyprodukować optykę, która na najniższym ustawieniu nic nie powiększa.
Siatka celownicza
A propos krzyża, Razor może być zakupiony w jednej z trzech wersji krzyża celowniczego. JM1 BDC, VMR 2 MOA i VMR 2. Wszystkie te krzyże umieszczono na drugim planie, przez co siatka nie ulega powiększeniu. Ciekawostką jest to, że JM w pierwszym modelu to inicjały Jerry’ego Miculka, który był jego pomysłodawcą. Porównanie wszystkich trzech możecie obejrzeć na obrazku poniżej. Oba VMR 2 różnią się od siebie tylko tym, czy są wyskalowane w MOA czy miliradianach.
Regulacja
Regulacje w Razorze są cztery: położenia krzyża, natężenie kropki, o której już pisałem, oraz powiększenia i dioptri. Położenie krzyża można regulować w zakresie 150MOA/43 MRAD zarówno w pionie jak w poziomie. Jedno kliknięcie odpowiada przesunięciu o 0.5 MOA/0.22 MRAD. Kliknięcia są wyraźnie wyczuwalne i głośne. Jak już wspomniałem, wieżyczki wyposażono w nakrętki, co jest dużym plusem w przypadku optyki montowanej na broni bojowej, podatnej na uderzenia czy niezbyt delikatne traktowanie. Dzięki temu wieżyczka nie poruszy się przy przypadkowym kontakcie, co zapobiegnie przypadkowej utracie zera.
Korekta ostrości przy użyciu pierścienia na końcu lunety nie sprawia problemu i pozwala na poprawki w razie konieczności.
Combat Ready
Od dłuższego czasu Razory widuje się w użyciu przez jednostki US Army, a także CAG, która otrzymała na początku parę sztuk na testy. Wypełnienie argonem, wodoszczelność, odporność na udary powodują, że celownik jak najbardziej nadaje się do używania w działaniach bojowych. Dołączając do listy zalet wspomnianą jakość soczewek, a biorąc pod uwagę znaczny budżet tych jednostek zupełnie nie dziwi, że Razor znalazł się na ich wyposażeniu.
Podsumowanie
Razor HD gen 2, mimo że jest optyką już kilkuletnią to nadal jest naprawdę mocnym zawodnikiem na rynku. Do plusów zaliczyć należy niewątpliwie doskonale przemyślany design, świetną, jasną kropkę, która umożliwia korzystanie z optyki prawie tak dobrze jak z kolimatora, obłędną jakość soczewek oraz imponującą wytrzymałość. Nie bez znaczenia pozostaje dostępność niezłych siatek celowniczych oraz dodatkowych akcesoriów, takich jak montaże czy dźwignie do regulacji powiększenia. W zasadzie celownik ma jedynie dwie wady: masę, która można troszeczkę zredukować używając lekkiego montażu oraz cenę. W Polsce, na dzień pisania artykułu, wynosi ona 7622,10 PLN. Czy to dużo czy mało za tak pancerny celownik, każdy musi zdecydować sam. Tak czy inaczej, jeśli szukacie sprzętu naprawdę wysokiej klasy Vortex Razor gen 2 jest zdecydowanie warty polecenia. Warto też rozważyć (niestety znacznie droższą) wersję 1-10x oferującą w takim samym opakowaniu powiększenie dziesięciokrotne.
Dziękujemy firmie Kolba.pl, dystrybutorowi Vortex w Polsce, za użyczenie celownika do testów oraz Muzeum Lotnictwa Polskiego za udostępnienie plenerów do zdjęć
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.