Wypowiedzi byłego już szefa ukraińskiego MSZ Dmytra Kułeby i polskiego ministra Spraw Zagranicznych, Radosława Sikorskiego rozgrzały do czerwoności komentujących, a w podgrzewaniu atmosfery nie ustawały rosyjskie trolle, grzejąc sprawę Wołynia i Akcji Wisła do granic możliwości.
Z puntu widzenia prawa międzynarodowego i historii, obie strony popełniły zbrodnie przeciwko ludzkości. Zarówno Polacy jak i Ukraińcy dopuścili się złamania międzynarodowego prawa w przypadku czterech punktów Artykułu 7 Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Dodatkowo pojawia się kwestia ekshumacji ofiar ukraińskich mordów i cmentarza Orląt Lwowskich.
Niezaprzeczalnie są to istotne kwestie, które należy rozwiązać i obie strony historycznego konfliktu powinny wykazać się dobrą wolą, aby zasiąść do stołu i wypracować konsensus. Nie konsensus polityczny, a konsensus historyczny. W latach 1943-47 obie strony nie pałały do siebie miłością. Obie strony popełniały zbrodnie i obie strony powinny się do nich przyznać i posypać głowy popiołem.
Today, I met with my Polish colleague @RadekSikorski in Olsztyn for a bilateral meeting and joint participation at @Campus_Polska.
We thoroughly discussed a broad agenda. In the military sphere, we focused on the issue of MIG jets and agreed on further steps to create the… pic.twitter.com/gyCBxPzx5v
— Dmytro Kuleba (@DmytroKuleba) August 28, 2024
Ukraińcy muszą zrozumieć, że Ukraina nigdy nie sięgała za Przemyśl, że Sanok nie był ukraińskim miastem, że Łemkowyna nigdy nie była ukraińska i Łemkowie Ukraińców nigdy nie chcieli, czego dowodzi deklaracja z 5 grudnia 1918, późniejsza Schizma Tylawska, a wśród Łemków nadal żywa jest pamięć Talerhofa (obozu internowania w latach 1914-1917). Do polskiej świadomości musi trafić, że wysiedlenia to też zbrodnia. I prawo międzynarodowe, którego Rzeczpospolita jest sygnatariuszem zarówno chroni Polaków, ale też od nich wymaga.
Ukraińcy powinni przyjąć do wiadomości, że bez rozwiązania kwestii stosunków z sąsiadami, uregulowania statutu mniejszości narodowych i etnicznych, jak Słowaków, Węgrów i Rusinów Karpackich, Unia Europejska nie stanie dla nich otworem. A nie da się dłużej zamykać oczu i udawać, że nie ma problemu, albo zamiatać go pod dywan, lub, jak to miało miejsce w przeszłości rozganiać przy użyciu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Legislacyjnie są to niewielkie poświęcenie, jednak będzie to widoczny gest wobec sojuszników, którzy od niemal trzech lat pomagają Ukrainie utrzymywać swoją państwowość. Ja, jako Łemko, ale i polski obywatel, czekam na te gesty z utęsknieniem. W geście dobrej woli, a nie jako zapłatę za pomoc w wojnie. To Polska robi także we własnym interesie.
Min. @sikorskiradek w wywiadzie dla @tvp_info o ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej ⬇️ https://t.co/inmXMPHLkx
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) September 3, 2024
Nauka z historii
Każdy kilometr, jaki dzieli rosyjskie hordy od granic Polski, to kilometr ważny dla bezpieczeństwa państwa. Dziś polskie rządy kontynuują politykę wschodnią proponowaną przez Józefa Piłsudskiego W jego przekonaniu głównym wrogiem Polski była Rosja – bez względu na to, kto nią rządzi. W związku z tym planował utworzenie bufora z niepodległych państw sprzymierzonych z Polską.
Według jego planów na wschód od Polski miałyby powstać niepodległe Litwa, Białoruś oraz Ukraina, które byłyby związane z Polską sojuszem militarnym i politycznym. Dlatego właśnie pomoc przekazywana Ukrainie jest inwestycją w bezpieczeństwo Polski. Historia wielu państw wielokrotnie udowodniła, że Rosja nie jest najbardziej fortunnym sąsiadem.
Wystarczy wspomnieć obie wojny czeczeńskie, atak na Gruzję, czy wcześniej Afganistan. Żeby nie sięgać do historycznych wydarzeń – wojny z Finlandią, aneksji krajów bałtyckich, czy Besarabii, a tuż po II wojnie światowej aneksję polskich kresów i Rusi Karpackiej, będącej jednym z państw związkowych Czechosłowacji.
Obecnie kluczowym jest przede wszystkim pomoc w wygraniu przez Ukrainę wojny. Kwestie historyczne powinny być rozstrzygnięte w zaciszu gabinetów historyków, a potem polityków, aby wypracowali konsensus. Jak to w przypadku konsensusów, żadna ze stron zapewne nie będzie zadowolona. Brak zadowolenia jednak będzie wynikał z tego, że miejmy nadzieję, że wygra prawda historyczna. A ta będzie gorzką pigułką do przełknięcia dla obu stron.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.