Ujarzmić grzmot
Tego typu dywagacje odstawmy jednak na bok i skupmy się na tym, co jest sensem tego artykułu. Abstrahując od polityki i psychologii, nie możemy nie przyznać racji poglądowi, że huk broni palnej jest problematyczny. Wpływa niekorzystnie na nasz słuch, mogąc w skrajnych przypadkach doprowadzić do upośledzenia, a nawet uszkodzenia tego narządu. Jest czynnikiem uciążliwym nie tylko dla samych strzelców, ale i osób postronnych. Niektórzy mieszkańcy okolic strzelnic podnoszą argument, że ze względu na hałas strzelnice należy zamknąć. Ale tyczy się to też innych obiektów – torów wyścigowych, stadionów, sal koncertowych i wielu innych. Hałas jest uciążliwy i ciężko z tym polemizować. Broń jest głośna, ale współcześnie możemy temu przeciwdziałać. Właśnie o takim środku zaradczym będzie ten artykuł.
Trochę historii
Rysunek przekrojowy i patentowy projektu Maxima z okresu
Tłumik projektu Maxima na zdjęciu rentgenowskim / Fot. Ashley Hlebinsky
Czym w ogóle jest tłumik i jaka jest zasada jego działania? To pytanie stawiano sobie od dawna, ale dopiero Hiram Percy Maxim, nota bene syn twórcy karabinu maszynowego Maxima, udzielił na nie odpowiedzi. Mimo że dorastał w rodzinie potentatów produkcji broni, nie ograniczał swoich pasji jedynie do militariów. Interesował się też automobilami, a jednym z najwcześniejszych jego wynalazków był silnik spalinowy. W 1899 korzystając z tego projektu Albert Pope’s Columbia Automobile Company zbudowała w Hartford pierwszy samochód o nazwie Columbia Gasoline Carriage. Maxim był też pionierem technologii radiowych i stworzył Amatorską Ligę Kinową. Prawdziwy człowiek renesansu. Percy wpadł na pomysł konstrukcji tłumika podczas kąpieli. Obserwując wir wody tworzący się przy odpływie, zauważył, że woda hamuje w skutek wirowania. Można więc sprawić, by wylatujące podczas strzału gazy również podlegały temu zjawisku. Bardzo szybko pomysł przybrał materialną formę, a w 1902 na rynek w końcu trafił tłumik, który rzeczywiście działał. Wynalazca opatentował konstrukcję 30 marca 1909. Konstrukcja obniżała huk wystrzału o 66-67%. Po przystosowaniu do montowania na karabinie Springfield 1903 tłumik o oznaczeniu Model 1910 i 1915 został zakupiony przez rząd USA. Mimo, że Maxim dostrzegał szerokie zastosowanie tłumików, między innymi jako sposób na redukcję hałasu w strzeleniach rekreacyjnych, ówczesna doktryna widziała ich użycie tylko w przypadku snajperów.
Współcześnie
Zasada działania nie uległa zmianie od ponad stu lat, mimo że współcześnie ich konstrukcja jest nieco inna. W uproszczeniu, tłumik to urządzenie mocowane na wylot lufy, którego zadaniem jest ostudzić i zmniejszyć prędkość gazów wylotowych. Umożliwia to redukcję poziomu hałasu o ok. 30-40 dB. Oryginał Maxima działał w oparciu o występy w odpowiednim kształcie. Odkształcały one tor lotu pędzących przez wnętrze tłumika gazów prochowych, obniżając ich ciśnienie i temperaturę. Dużą wadą konstrukcji Maxima był wysoki koszt wytworzenia oraz szybkie nagrzewanie. Obecnie ten sam efekt osiąga się poprzez zastosowanie komór i przegród w konstrukcji tłumika. To pozwala gazom, zgodnie z pierwotnym założeniem, wyhamować, rozprężyć się i obniżyć temperaturę. Konstrukcje przegród są zróżnicowane. Do najczęściej spotykanych zaliczamy przegrody stałe-rdzeniowe oraz przegrody typu K, M i omega. W przypadku jednordzeniowych walec materiału obrabia się tworząc otwory pod odpowiednimi kątami i wierci kanał centralny. Cała konstrukcja jest sztywna i pancerna. Przegrody K tworzą wytoczone elementy o stożkowym kształcie z podstawką, a M to dwuelementowa przegroda złożona z pierścienia oraz stożka nachylonego pod kątem 45/60 stopni. Omega to najnowszy typ przegrody. Zachowuje ona zalety przegrody M ale jest jednoelementowa. W każdym z tych systemów występuje kanał centralny, przez który przelatuje pocisk. Jego średnica dobierana jest do kalibru pocisku. Całość systemu umieszcza się w metalowym walcu, ten zaś mocuje na wylocie lufy. Odbywa się to przy pomocy gwintu lub specjalnych systemów montażowych. Pierwsza komora najczęściej jest większa od pozostałych, co pozwala na bardzo szybkie rozprężenie we wczesnym etapie, podczas gdy pozostałe pochłaniają resztę gazów. Przegrody wytwarza się najczęściej ze stali stopowej lub tytanu.
Mit
Warto podkreślić, szczególnie dla tych czytelników, którzy nie spotkali się jeszcze z tłumikami w prawdziwym życiu, że filmowe wyciszenie odgłosu wytłumionego strzału do poziomu cichego pyk pyk to tylko fantazja scenarzystów. W rzeczywistości poziom hałasu zależy przede wszystkim od miejsca pomiaru. Tak czy inaczej nie da się amunicji innej niż .22 LR wytłumić tak, by strzał nie zwrócił niczyjej uwagi. Huk można wytłumić dodatkowo poprzez zastosowanie poddźwiękowej amunicji, ale nawet z nią osiągnięcie hollywoodzkiego efektu nie będzie możliwe. Co więcej, stosowanie ich wiąże się z kolejnymi problemami. Są one trudno dostępne, znacznie droższe i mogą wpłynąć na niezawodność działania broni. Tłumiki w realnym zastosowaniu mają za zadanie utrudnić wskazanie, skąd padł strzał i jest to jedna z funkcji bardzo docenianych przez armie. Warto też wspomnieć, że w przypadku stosowania tłumika, gazy rozprężają się inaczej, co przekłada się na większe zabrudzenie elementów broni niż normalnie ma to miejsce. Jest to szczególnie widoczne w karabinkach systemu AR15, gdzie zespół suwadła wzbudzany jest poprzez powracające rurką gazy. Występuje też dodatkowa uciążliwość – zmiana kierunku rozpraszania gazów powoduje uciążliwe szczypanie oczu. Remedium na tę dolegliwość systemu są specjalne dźwignie przeładowania, ale rzadko bywają standardowym wyposażeniem karabinków. Kolejną wadą tłumików jest szybkie ich nagrzewanie. Po oddaniu kilkudziesięciu strzałów, tłumik nie wyposażony w osłonę zwyczajnie parzy. Nieostrożne jego chwycenie na pewno doprowadzi do poparzeń, a dotknięcie odzieży do jej stopienia. Fizyki jednak nie da się oszukać. Licząc na redukcję poziomu hałasu trzeba pamiętać, że w naturze zawsze jest coś za coś.
ASE
Bodźcem do napisania tego artykułu był dostarczony na testy przez spółkę Incorsa tłumik SL5i. Jego producent, fińskie przedsiębiorstwo ASE, rozpoczęło swoją działalność w 1994 i obecnie produkuje ponad 10 000 sztuk tłumików rocznie. Od początku swoje produkty kierowało głównie dla wojska, służb mundurowych i myśliwych. W trakcie rozwoju spółka uzyskała między innymi międzynarodowy patent na swoje wyroby. Otrzymane przez nas urządzenie wyposażono w system bezpośredniego montażu do gwintu 1/2”x 28 UNEF. Pozwoliło to zamocować SL5i na 11.5-calowej lufie karabinka BCM, po odkręceniu fabrycznego tłumika płomienia. Tłumik mierzy 118 mm długości, 44,5 mm średnicy i ma masę 361 gr. Cały tłumik wykonano ze stali nierdzewnej 300. Zewnętrzna powłoka jest koloru szarego i została dodatkowo zmatowiona piaskowaniem. Póki co nie uległa zarysowaniom. Na obudowie naniesiono logo firmy, nazwę modelu oraz rodzaj gwintu mocującego. Jest też napis Made In Finland i kod QR. W ofercie spółki dostępne są różne modele, dostosowane do różnych kalibrów i systemów montażowych. Według producenta, SL5i zapewnia wytłumienie strzałów o 22-25 dB. Opisywany model przeznaczony jest na rynek cywilny. Występuje też w ciekawszej wersji, wyposażonej w system szybkiego montażu w oparciu o specjalnie dostosowane urządzenie wylotowe. Niestety, ta wersja jest dostępna tylko dla wojska i policji. Jak mniemam, wynika to z absurdalności naszego prawodawstwa, gdyż oba te urządzenia różni jedynie sposób montażu. Zasada działania i konstrukcja są identyczne. No cóż… Na temat naszego, jakże dobrze napisanego prawa, wylano już morze atramentu. Nie czas to więc i miejsce, by jeszcze dokładać swoje 3 grosze.
Tłumik ASE SL5i to bardzo zwarta konstrukcja. Zamocowany zwiększa długość karabinka o 103 mm
Powłoka jest dość odporna ale jasno szary kolor łatwo pobrudzić
Na powierzchni laserowo naniesiono wszystkie niezbędne informacje. Znalazł się tu też kod QR prowadzący do strony producenta
Wrażenia
Gdy redakcja poinformowała mnie, że oczekujemy na tłumik ASE byłem przekonany, nie wiedzieć czemu, że dostaniemy topowy model z systemem szybkiego montażu. Na początku trudno było mi ukryć rozczarowanie, jednak przemogłem się. Nie jest winą Incorsy, że prawo mamy jakie mamy. Tłumik dotarł w kartonowym pudełku z logiem ASE, oznaczony jedynie jedną naklejką zawierającą informuję, jaki model zapakowano. Instalacja była prosta i bezproblemowa: przy pomocy klucza rusznikarskiego odkręciłem tłumik płomienia BCM, usunąłem podkładkę i nakręciłem tłumik smarując gwint odrobiną smaru. Było to podyktowane obawą, czy zdołam go odkręcić po strzelaniu. Sam tłumik jest niemal idealnie gładki i tylko u nasady jest graniasty element o który można zaczepić klucz. Tyle tylko, że musiał by on być w rozmiarze hydraulicznym – jakieś 34 mm. O taki kaliber ciężko w domowej skrzynce narzędziowej.
Producent nie przewiduje rozbierania SL5i do czyszczenia. Jeśli tłumik zakleszczy się na gwincie, nie obejdzie się bez naprawdę dużego klucza
Przygotowując ASE Ultra do pracy pamiętajcie żeby sprawdzić czy tłumik jest prawidłowo zamocowany. W tym celu należy go dokręcić, a następnie rozłożyć karabinek, wyjąć suwadło i sprawdzić prześwit lufy kierując ją w stronę białej ściany lub światła. To co zobaczymy u wylotu lufy ma mieć kształt idealnie okrągły. Jeśli jesteśmy w stanie dostrzec odblaski na przegrodach tłumik nie nadaje się do użycia. Drugi sposób jest odwrotnością pierwszego. Świecimy silnym światłem od komory zamkowej na ciemną powierzchnię. Wyświetlone kółeczko powinno być idealnie okrągłe.
Pierwsze naprawdę pozytywne zaskoczenie odczułem składając się do strzału. Tłumik ASE jest relatywnie lekki i w znikomym stopniu wpływa na zmianę środka ciężkości krótkolufowego karabinka. Kolejnym plusem jest to, że zainstalowanie tłumika zwiększyło długość broni jedynie o 103 mm. Dla kogoś kto przyzwyczaił się do krótkiej lufy, nie będzie konieczna zmiana wyuczonych nawyków. Pozostaje kwestią gustu, czy dość duża średnica walca spodoba się użytkownikowi. Dla mnie ma pewien urok i harmonię, gdyż z profilu niemal idealnie wpasowuje się w sylwetkę łoża MLOK, w które wyposażono mojego MCMR. Jedyne, co estetycznie nie do końca mi odpowiada, to szary kolor, ale to znów sprawa indywidualnego poczucia piękna. Pamiętacie, że na badaniach psychologicznych było pytanie: czy broń jest piękna? Zresztą, tłumik i karabin zawsze można pomalować, a fiński producent oferuje też swoje wyroby w pokryciu Cerakote.
Na strzelnicy
Tłumik ASE wydaje się dość pulchny ale idealnie wpasowuje się w obrys łoża mojego BCM
Pora wreszcie na śmietankę, czyli jak się z tym tłumikiem strzela. Po pierwsze, można strzelać na zamkniętej strzelnicy bez słuchawek. Nie jest to szczególnie przyjemne, ale nie wywołuje reakcji bólowej. Na strzelnicy otwartej, gdzie problem odbicia dźwięku od ścian, prowadzenie ognia bez ochronników nie sprawia żadnego kłopotu. Widzowie stojący w odległości 5 m od źródła huku twierdzili czasem, że dźwięk pocisku uderzającego o stalowy poper z hardoxu jest głośniejszy. Wraz z odległością hałas znacząco zanika, co stanowi świetny argument za dostępem do tłumików jako odpowiedzią na narzekania sąsiadów strzelnic. ASE SL5i spełnia więc swoją podstawową funkcję.
Należy też pamiętać, że stosując zwykłą amunicję nie jesteśmy w stanie wyeliminować huku. Pocisk przekraczający barierę dźwięku odpowiada za znaczną część hałasu który słyszymy. Tłumik osiąga zadaną sprawność dopiero, gdy używamy amunicji poddźwiękowej. Jak zawsze, ponieważ subsonic jest rzadszy i lepszy do pewnych zastosowań, więc jest też droższy i trudniej dostępny. Mimo wszystko nie zalecamy strzelania bez ochronników. Mamy tylko jeden a leczenie ewentualnych uszkodzeń nie jest łatwe.
Kolejną istotną sprawą w przypadku tłumików jest ich wpływ na średni punkt trafienia. Nowoczesne karabinki systemu AR15 w większości wyposażane są w tzw. pływające lufy. Oznacza to, że lufa zamocowana do komory zamkowej nie styka się z łożem, co korzystnie wpływa na celność. Wystarczy jednak minimalny nacisk na lufę, np. przy oparciu jej o przesłonę, by poprzez działanie tej dodatkowej siły zmienić punkt trafienia. Tak jest właśnie w przypadku zamontowania tłumika. Dodatkowa masa na końcu lufy może mieć wpływ na celność. Karabinek strzela po prostu inaczej. Producenci tłumików bardzo często reklamują swoje wyroby jako niezmieniające punktu trafienia. Czy tak jest naprawdę? Wszystko zależy od długości lufy, zastosowanej amunicji i wielu innych zmiennych. Oczywiście największe znaczenia ma to w przypadku broni wyborowej i snajperskiej. Trzeba nadmienić, że tak naprawdę w tłumikach ważne jest to, czy zmiana punktu trafienia jest stała i powtarzalna. Ja, po zamocowaniu ASE do 11.5 calowej lufy BCM nie stwierdziłem przesunięcia.
UWAGA!
Nietrafienie w cel to problem, ale tłumiki potencjalnie stwarzają też inne zagrożenia. Najistotniejszym i najbardziej niebezpiecznym jest trafienie pociskiem w przegrodę. Dojść może do niego głównie z winy użytkownika. Powodów takiego zdarzenia może być kilka:
- Niewłaściwe dopasowanie lub uszkodzenie gwintu,
- W przypadku tłumika z systemem mocowania – nieprawidłowe jego założenie
- Poluzowanie nakręconego tłumika
- Błędnie dobrany tłumik do długości, rodzaju amunicji, skoku gwintu, niedostosowanie tłumika do ognia automatycznego
- Jeśli tłumik można rozkręcić – nieprawidłowe złożenie po czyszczeniu, brud i ciała obce wewnątrz tłumika
Zwrócić też trzeba uwagę, że stosowanie tłumika do amunicji dającej skośniki na tarczy jest proszeniem się o jego uszkodzenie sprzętu i wypadek. W tym przypadku pocisk zaczyna koziołkować zaraz po opuszczeniu lufy, co może doprowadzić do zderzenia z przegrodą.
Każdy tłumik zmienia sposób w jaki gazy opuszczają lufę. Karabinki AR15, działające na zasadzie odprowadzenia części gazów przez cienką rurkę, przy strzelaniu z tłumikiem są szczególnie podatne na komplikacje. Częstym problemem jest obniżenie niezawodności i kultury pracy broni. Dzieje się tak, gdyż tłumik wpływa na proporcję gazów w układzie. W takich przypadkach konieczne będzie prawidłowe dobranie amunicji, zmiana ciężarków w mechanizmie powrotnym lub instalacja regulowanego bloku gazowego. Takie komplikacje nie są regułą. Przykładowo mój BCM funkcjonuje prawidłowo bez dodatkowych modyfikacji i na wszystkich używanych przeze mnie typach amunicji. Wspomnieć jednak trzeba, że wrażenia ze strzelania z tłumikiem są inne. Na skutek większego wyrzutu gazu przez rurkę, karabinek ma wyraźniejszy odrzut. Podrzut, jak to w AR15, jest prawie niezauważalny. To co jest jednak daje się mocno we znaki to szczypanie oczu wywołane wracającymi gazami prochowymi. Na rynku są dostępne dźwignie przeładowania, których zadaniem jest redukować ten efekt. Niemniej nawet jeśli zastosujemy takową, problem nie znika a jedynie staje się mniej dokuczliwy. Stosując zwykłą dźwignię AR15, strzelanie z tłumikiem jest bardzo nieprzyjemnym doznaniem. Pozostaje też kwestia szybszego zużycia części, lecz na tak wczesnym etapie użytkowania ciężko o bezsprzeczny werdykt w tym względzie. To co jednak widać już teraz, to zwiększone zabrudzenie elementów ruchomych całego systemu.
Kolejnym minusem stosowania tłumika jest jego duża podatność na nagrzewanie. Po kilkudziesięciu strzałach korpus urządzenia jest już tak gorący, że nie można go dotknąć bez poparzenia skóry. Zetknięcie z syntetycznym materiałem odzieży, zostawia na niej nadtopione ślady. W przypadku strzelania precyzyjnego dochodzi też problem powstającego w lunecie mirażu, wywołanego mieszającymi się warstwami powietrza o różniej temperaturze. Pamiętajmy że tłumiki mocowane na gwincie mogą wymagać dokręcenia w trakcie strzelania, a bez odpowiednich rękawic będzie to niemożliwe. SL5i nie jest tu wyjątkiem. ASE grzeje się, ale jak dotąd nie musiałem go dokręcać podczas strzelania, co bezsprzecznie świadczy na korzyść fińskiej produkcji.
Dla dobra ogółu
Osobiście preferuję treningi strzeleckie w parach. Zamocowanie tłumika ASE nieporównywalnie zwiększyło komfort pracy w tandemie. Używałem dotychczas hamulców wylotowych, ale wyrzucają one gazy na boki kompensując odrzut i podrzut. Problem w tym, że o ile ja byłem w komfortowej sytuacji, o tyle strzelcy stojący nieopodal odczuwali ich pełne oddziaływanie. Miejscami dyskomfort w zasadzie umożliwiał strzelanie w zespole. Po założeniu ASE Ultra problem zniknął. Warto też zwrócić uwagę, że niemal do zera redukuję błysk płomienia wylotowego. Czasem są one mniejsze, czasem większe, jednak w porównaniu do hamulców lub hybrydowych urządzeń wylotowych jest to marginalne zjawisko.
Mam nadzieję, że ten artykuł będzie dla czytelnika wprowadzeniem do tematu tłumików. ASE Sl5i okazał się być nad wyraz pożytecznym dodatkiem do mojego BCM. Jest też dostępny dla każdego strzelca, a jego walorów użytkowych nie sposób przecenić. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że dystrybutorzy skorzystają z rodzącego się zainteresowania, a rynek trafi więcej modeli. Idźmy drogą, którą wybrali Finowie – tłumiki to przyszłość. W Finlandii strzelanie z takimi urządzeniami jest obowiązkowe. U nas pokutuje mit, że broń z tłumikiem jest cichsza od wiązania butów i używają ich tylko płatni mordercy. To absurd. Posiadacze broni to nie psychopaci. Jak wszystkim, także nam zależy na zdrowej koegzystencji. Wszystkim nam leży na sercu, byśmy nasze hobby mogli uprawiać jak najłatwiej i będąc jak najmniej uciążliwymi dla otoczenia. Więcej tłumików to mniej hałasu. Mniej hałasu to zdrowsze ciało i więcej strzelnic w okolicy. Tego sobie i Wam życzę.
Dziękujemy sklepowi INCORSA za użyczenie tłumika do recenzji.