SAR9 SP - Pierwsze wrażenie

SAR9 SP prezentuje się dobrze, a mnogość akcesoriów może oszołomić. Pozytywne wrażenie potęguje dobry chwyt, zwłaszcza dla osób mających drobniejsze dłonie rozmiaru 8+. Po chwili jednak pierwsze zauroczenie mija, zwiastując kolejny, już bardziej wymagający etap w związku. Zaczynamy strzelanie, na razie bez upiększaczy w postaci dodatkowych akcesoriów.

Jak się strzela z SAR9 SP?
Pistolet dostałem prawdopodobnie nierozkonserwowany, ale już przestrzelany. Stąd początek zabawy wypełniła mi identyfikacja podłoża problemów zacięć, double-feedów itp. Po godzinie pistolet zaśpiewał, pozwalając skupić się na przyjemnościach – czyli strzelaniu. Tak, strzelanie z SAR-9 to była dla mnie przyjemność, niezależnie czy było to dynamiczne szarpanie dubletami, czy próby precyzyjnego dziurkowania na 25 m. Szybko przyzwyczaiłem się do chwytu, spustu i przyrządów, co pozwoliło mi wyrabiać dobre, tzw. egzaminacyjne grupy, porównywalne do tych, które robię Glockiem.

Mechanizm spustowy SAR9 SP
Spust dość twardy i ciężki, ale przyjemny. Wpasowujący się bardziej w amerykański styl szybkiego szarpania aniżeli spokojniejszego, olimpijskiego wybierania luzu. Krótki reset nie rozkojarza, pozwalając na szybkie, powtarzalne strzały. Celność inaczej wypada przy precyzyjnym strzelaniu na 25 m. Zdarzało się, że nie potrafiłem wyczuć ściany, przez co strzały stawały się delikatnie zgadywane, kreując grupę delikatnie większą – porównując do tej zrobionej Glockiem. Wypada tu wziąć poprawkę na to, że z Glocka strzelałem jednak zdecydowanie więcej. Ot nie jest to pistolet sportowy ani też na takiego nie aspiruje, więc można mu szybko wybaczyć. Przy dynamicznym strzelaniu typu IPSC, problem praktycznie nie istnieje.
Przyrządy celownicze
Podwyższone stalowe przyrządy z atrapami światłowodów ułatwiają współpracę z tłumikami dźwięku, a także są lekko widoczne w oknie kolimatora. Pozwalają tym samym na choćby umowną kontrolę czy kolimator nadal trzyma zero.

Manipulatory i ergonomia SAR9 SP
Proste, nieprzekombinowane i dobrze wkomponowane w szkielet manipulatory stworzone zostały z myślą o strzelcu praworęcznym. Zwalniacz zamka jest lekko zabudowany w szkielecie, niwelując jego przypadkowe dociskanie. Zwalniacz magazynka działa pewnie, magazynek dobrze zaskakuje i wyskakuje.
Bezpiecznik jako jedyny manipulator jest dwustronny a jego kształt i usytuowanie pozwalają o nim zapomnieć podczas strzelania – w sensie pozytywnym. Lejek ułatwia szybkie wpinanie, a także wyszarpywanie magazynka przy możliwych zacięciach. Chwyt z nieskomplikowanie wymiennymi wkładkami robi robotę, pozwalając pokombinować z dopasowaniem do dłoni. Szorstka faktura jest wystarczająca. Nie zaryzykowałbym tu głębokiego stipplingu wkładek, obawiając się zmniejszenia ich wytrzymałości czy dopasowania do reszty chwytu. Pistolet trzyma się pewnie, strzela się szybko, stabilnie i powtarzalnie.

SAR9 SP - zestawowe akcesoria
Pozytywy
Akcesoria to ciekawa historia, którą można zatytułować “zapchajcie pudełko, żeby wyglądało bogato”.
Zacznę od pozytywów. Stalowe, siedemnasto-nabojowe magazynki, których w zestawie jest aż pięć – działają bez zarzutu i to jest najważniejsze. Dalej jest już niestety mniej kolorowo.
Negatywy
Kolimator
Kolimator łatwo wyregulować, trzyma zero, kropka jest wyraźna, a szybka tylko nieznacznie przyciemnia obraz. Niestety tematem długiej dysputy będzie czas działania kolimatora, bo ten, po paru minutach, wyłącza się sam, zmuszając nas do nieplanowanego używania przyrządów mechanicznych, które na szczęście są widoczne w oknie. Goryczy dolewa wymiana baterii, która wiąże się z odkręcaniem całego kolimatora, w którym dodatkowo nie zauważyłem uszczelnień zabezpieczających przed wnikaniem wody czy pyłu. Pomyśleć, że wystarczyło poświęcić troszeczkę więcej czasu na dokładniejsze przewertowanie bogatej oferty wschodnich kolimatorów, lepiej dobierając to dość istotne akcesorium.

Latarka
Latarka to zabawka, wyglądająca na mocno ekonomiczny wyrób, który ni jak ma się do pistoletu. Jej usytuowanie i kształt sprawia, że nie da się wygodnie sięgnąć palcem do przycisku – zmuszając mnie do zdjęcia dłoni z chwytu, w celu włączenia latarki. Dodatkowo latarka nie posiada bardzo ważnej funkcji włącznika chwilowego. Świeci? Świeci. Mocno? Tak sobie. Przerywa podczas strzelania? Na szczęście nie. Nic więcej nie da się o niej napisać, a i potrzeby większej nie ma…

Kabura
Usztywniona materiałowa kabura to relikt przeszłości. Nie dość, że niedostosowana do używania jej z latarką i kolimatorem z zestawu, to wręcz niebezpieczna patrząc na ułatwiony dostęp do odkrytego spustu. Zadziwiające, że nie poszli tu za ciosem w system kabur typu IMI Defense z kompozytową z płetwą, tak jak to zrobili z ładownicami na magazynki.

Pozostałe akcesoria
Reszta akcesoriów w walizce to dwie płetwy z dwoma podwójnymi ładownicami w stylu IMI Defense, którym nie mogę nic zarzucić, olej, przybornik do czyszczenia, klucze, wymienne okładziny chwytu i miejscami nieczytelna instrukcja.

Podsumowanie SAR9 SP
Powtarzalne strzelanie, prosty manual, nieskomplikowane manipulatory i wygodny chwyt. Wszystko to sprawiało, że strzelało mi się z niego po prostu dobrze, pozwalając wystawić mu szkolną pewną, uśmiechniętą czwórkę. SAR9 w wersji SP jest też na swój sposób ładny w swojej dwukolorowości i modnymi nacięciami na zamku. Pytanie jednak, czy kupiłbym go w obecnej formie?
Zdecydowanie bardziej wolałbym SAR9 w niższej cenie, ale bez przypadkowo dobranych akcesoriów typu bazarowa latarka i średniowieczna kabura. Szkoda, że producent nie poświęcił więcej czasu na lepszy dobór elementów układanki w pudełku, bo chaos i niska jakość akcesoriów zaniżają bardzo dobry odbiór samego pistoletu.
Dziękujemy Polskiemu Holdingowi Obronnemu za przekazanie pistoletu SAR9 SP do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji