Kilka słów o Smith & Wesson
Marka Smith & Wesson jest mi znana od czasu kiedy interesowałem się bronią, świadomie i nieświadomie…
Burzliwe początki
Pierwsze wcielenie marki ma swoje korzenie w roku 1852, kiedy to Horace Smith i D.B. Wesson założyli Smith & Wesson Company w Norwich w stanie Connecticut. W tym samym roku rozpoczęto pracę na karabinem powtarzalnym Volcanic, w wyniku czego opracowano w 1854 roku amunicję o tej samej nazwie. Stanowi ona nie lada ciekawostkę, łącząc pocisk z ładunkiem miotającym i spłonką, nie wykorzystując przy tym łuski (!). Wszystko to zawarte jest w… samym pocisku. Niestety, przełożyło się to na słabszą moc, zdecydowanie słabszą w porównaniu do amunicji rozdzielnego ładowania podobnego kalibru z tamtych czasów. Nie wspominając już o późniejszej amunicji scalonej.
Niedługo po zmianie nazwy na Volcanic Repeating Arms, przedsiębiorstwo zostało zakupione przez Olivera Winchestera w 1855 roku. Smith opuścił firmę i wrócił do rodzinnego Springfield w stanie Massachusetts, Wesson z kolei nadal sprawował w niej funkcje zarządcze. Nierentowność doprowadziła w 1856 roku do restrukturyzacji, czego owocem była New Heaven Arms Company, a następnie Winchester Repeating Arms Company (1866).
Znana nam dzisiaj marka wywodzi się ze Smith & Wesson Revolver Company. Początki drugiego wcielenia marki wiążą się z wygaśnięciem patentu Samuela Colta i pracami Wessona nad własnym rewolwerem. Po skontaktowaniu się z byłym konstruktorem Colta (który był w posiadaniu równie istotnego patentu) i dołączeniu się Smitha do projektu, powstał jeden z kluczowych producentów broni palnej w USA.
Od wojny secesyjnej po XXI wiek
Co z pistoletami samopowtarzalnymi?
Smith & Wesson ma także swój udział w rozwoju amerykańskich pistoletów samopowtarzalnych. W roku 1955 na rynek trafił Model 39, pierwszy pistolet z mechanizmem spustowym podwójnego działania (Double Action) zaprojektowany na ziemiach nowego świata. Co ciekawe, wywodzić się ma z projektu rozpoczętego na życzenie Army Ordnance Corps, będącego pod wrażeniem niemieckiego P38.
Pistolety samopowtarzalne stopniowo wypierały rewolwery z uzbrojenia policji i innych służb, co nie sprzyjało Smith & Wesson i szerokiej ofercie tychże konstrukcji. Wiadome było jedno – należy szybko przystosować się do rynku.
Smith & Wesson dzisiaj
W dniu dzisiejszym, w ofercie Smith & Wesson znajdują się nie tylko rewolwery i pistolety samopowtarzalne, ale również karabinki samopowtarzalne (jak M&P 15 Sport II), karabinki na nabój pistoletowy (FPC, Response) czy nawet strzelby (M&P 12). Tak jak wielu innych amerykańskich producentów broni, przystosowanie się do rynku wymusiło znaczne zmodyfikowanie oferty i stałe śledzenie trendów.
Seria M&P
Konkurent dla polimerowych bijnikowców
Dla osób poszukujących pistoletu samopowtarzalnego, Smith & Wesson kojarzyć się będzie nie z w pełni metalowymi konstrukcjami z drugiej połowy XX wieku, a serią M&P – Military & Police. Pierwszy pistolet tej rodziny trafił na rynek w 2005 roku i stanowił modyfikację dwóch konstrukcji – SW (która wiąże się z kontrowersjami związanymi z naruszeniem patentów Glocka) i SW99 (modyfikacja Walthera P99). M&P wykorzystywał powszechnie stosowany system Browninga i bijnikowy mechanizm uderzeniowy. Tego typu broń zdecydowanie dominowała na rynku, wypychając konstrukcje kurkowe z mechanizmem podwójnego działania na drugi plan.
M&P śmiało konkurował na rynku, co doprowadziło do powstania jego drugiej generacji w 2021 roku – M&P 2.0. Wśród zmian wymienić można m.in.:
- agresywniejszą powierzchnię chwytu,
- usprawniony mechanizm spustowy (m.in. bardziej wyczuwalny reset),
- wzmocniony szkielet (przedłużony szkielet wewnętrzny ze stali nierdzewnej),
- wprowadzenie nacięć na przodzie zamka,
- nowe przyrządy celownicze,
- zmiany w ergonomii chwytu.
Odmiany na każdą okazję
W świecie pistoletów samopowtarzalnych dobra konstrukcja musi doczekać się swoich odmian do codziennego przenoszenia i sportu. Tematem tej recenzji jest pistolet należący do tego drugiego podgatunku, a dokładniej M&P 2.0 Performance Center Metal Competitor 9×19 mm Parabellum.
Performance Center
Grupa produktów Performance Center jest przedsięwzięciem, w którym spece ze Smith & Wesson postawili na wysoce specjalistyczny sprzęt. Broń spod tego znaku pochodzi z projektów, które znamy z firmy matki albo są one tworzone od podstaw. W naszym przypadku wzięto pistolet platformy M&P i dostrojono go jak wysokiej klasy instrument. Wymagało to niestandardowego i indywidualnego podejścia do tematu.
Ręczne cięcia, frezowania, dobranie spustu i pozostałych elementów ma dać możliwość strzelania szybciej i precyzyjniej, oraz zwiększenie niezawodności broni. Najlepiej podsumowuje to sam Producent, pisząc:
Produkty z Performance Center są ostatecznym wyrazem dawnego rzemiosła połączonego z nowoczesną technologią.
Dlatego też widać ostatnio zainteresowanie opisywanym pistoletem, wykazywane przez zawodników startujących między innymi w zawodach PIRO (Pistolet I Rewolwer Obronny). Pokazuje to, że inicjatywa podjęta przez producenta to nie puste frazesy i przechwałki, a fakt, który potwierdza się w boju.
Podstawowe dane techniczne
Długość | 210 mm |
Wysokość | 140 mm |
Długość linii celowania | 184 mm |
Długość lufy | 127 mm |
Masa | 822,1 g |
Kąt chwytu | 18 stopni |
Zawartość zestawu i pierwsze wrażenia
Walizka
Nie sposób nie wspomnieć o walizce, w której otrzymujemy Smith & Wesson Performance Center M&P9 M2.0 Metal Competitor. Ktoś nie żałował tworzywa, bo duża wiertarka z udarem by się nie powstydziła takiego domku. Dla porównania obok leży walizeczka od Glocka.
Co w środku?
Powstaje od razu pytanie: Panie, czego oni tam nawtykali w tę walizę? Ano całkiem sporo. Przede wszystkim sam pistolet.
Powłoki
No więc ten ładny pistolet jest dwukolorowy. Zamek pokryto powłoką Armornite, której technologia stanowi odmianę azotowania. Szkielet broni jest metalowy – aluminiowy i szary, a dokładniej w kolorze Tungsten Grey dzięki farbie Cerakote. Tak, wiem, zdjęcia pokazują bardziej brązowy, nie wiem czemu matryca uznała, że tak będzie lepiej, ale tak wyszło. Obstawiam sabotaż sztucznej inteligencji.
Dopasowanie chwytu
Tym razem zdjęcie pokazuje naszego modela po zdjęciu z rękojeści lejka (magwell), który przeszkadzał mi w wygodnym chwycie. Tu jednak słowo sprostowania, pewnie można lepiej dopasować rękojeść za pomocą czterech dołączonych w zestawie nakładek, bawiąc się konfiguracjami. Magwell, wszak pomaga, bo wiadomo, że do większej dziury łatwiej… no, że jest lepiej 🙂
Sam lejek jest dokładnie wykonany, jest do niego osobny trzpień, który trzeba zmienić, jeśli chcemy owe udogodnienie zamontować. Jednak jest to czynność łatwa i nie wymaga żadnych narzędzi.
Zapas magazynków
Następnie cztery 17-nabojowe magazynki, które wykonano z metalu. Nie wiem, jaki musiałby być tor na zawodach, żeby tyle amunicji nie starczyło. W pierwszej chwili się zdziwiłem, bo zobaczyłem wytłoczoną liczbę 16, a to dlatego, że otwory mówiące o ilości sztuk amunicji w magazynku są w ciekawy sposób ponumerowane. Rozwiązanie zagadki na zdjęciu.
Magazynki są zakończone masywną, plastikową stopką, dzięki której operowanie nimi wokół pistoletu jest wyjątkowo łatwe, szczególnie przy szybkich wymianach.
W pudełku, oprócz wyżej wymienionych akcesoriów mamy jeszcze dodatkowy, mniejszy przycisk zwalniacza magazynka oraz kilka innych rzeczy. Sami zobaczcie:
Wracając do samego pistoletu, zachwyca on jakością wykonania i małymi smaczkami, których pełno zarówno na jego fantazyjnie powycinanym i frezowanym zamku, jak i na szkielecie. W skład mechanicznych przyrządów celowniczych wchodzi standardowej wysokości muszka z zielonym światłowodem. Na szkielecie obecna jest szyna dająca możliwość zamontowania latarki, ale jakoś nie wyobrażam sobie zawodnika, który strzela dynamikę z latarką na broni.
Mamy również wygodną, obustronną dźwignię zrzutu zamka i duży, domyślnie zamontowany przycisk zwalniacza magazynka. Zamek jest odciążony przez wycięcia od góry, a nacięcia ułatwiające manipulowanie tymże zamkiem są wykonane pod lekkim kątem i częściowo falowane.
Rozkładanie
Rozłożenie Smith & Wesson Performance Center M&P9 M2.0 Metal Competitor nie nastręcza trudności. Po rozłożeniu mamy 4 podstawowe części, w tym pełnej okazałości 5-calową lufę, żerdź ze sprężyną powrotną oraz zamek.
Kolimator musi być
Zestaw płytek
W zestawie mamy 7 plastikowych płytek pod różnego rodzaju kolimatory, do których dodano 5 kompletów śrub, na które nałożono czerwony klej do gwintów. Tu sportowcy będą mieć duże pole do popisu przy wyborze optyki. Instrukcja informuje o kompatybilności z następującymi modelami/standardami kolimatorów:
- Trijicon RMR,
- C-More STS,
- Leupold DeltaPoint,
- Leupold DeltaPoint Pro,
- J-Point,
- Crimson Trace 1500,
- Docter,
- Insight MRDS.
Montujemy celownik!
Na zamku znajduje się wycięcie w metalu pod optykę. Przy okazji na zdjęciu widać otwór w komorze zamkowej, przez który można się upewnić, czy jest w niej nabój oraz oznaczenie kalibru broni. Wycięcie zakryto plastikową płytką, która mi tu nie pasuje. W tak ładnym pistolecie, jakim jest Metal Competitor moje poczucie estetyki widziałoby raczej metalową. Poza tym mój umysł zobaczył na zdjęciu poniżej twarz jakiegoś stwora z bajki, ktoś ma pomysł co to za postać ?
Pora na praktykę
Cechy a wrażenia na strzelnicy
Dobra, zachwyty zachwytami, ale pasowałoby postrzelać. Strzelanie jest… łatwe. Tu mógłbym zakończyć, bo faktycznie aspekty wizualne broni mają przełożenie na praktyczne użycie. Różne powierzchnie na chwycie broni, nacięcia na zamku, ciężar wybitnie ułatwiają pracę. Spust jest wygodny, a jego ściąganie to prawdziwa przyjemność. Krótki ruch palcem i już huczy. Reset wyjątkowo krótki. Bardzo odpowiada mi kształt języka spustowego, chociaż musiałem chwilę poświęcić, żeby przestawić się z Glocka. Odrzut i podrzut są łatwe do kontrolowania, a zielona mucha szybko pojawia się w szczerbinie po strzale.
Gwiazda osi
Smith & Wesson Performance Center M&P9 M2.0 Metal Competitor był ciekawostką na strzelnicy w dniu testów i kilka osób z niego strzelało, więc pestki z niebieskiego pudełeczka szybko się skończyły, bo każdy chciał więcej, kijem odganiałem 😉
Porównanie z faworytem
Jako że jestem fanem strzelania z Glocka, to na koniec porównanie wielkości z Glock 45 MOS Tactical, gdyż ich wymiary są bardzo zbliżone.
W konkursie piękności Glock poległ z kretesem. Jednak w moim odczuciu jedna rzecz w jest w Glocku ładniej zrobiona: spasowanie wzoru zamka i płytki zakrywającej wycięcie pod optykę.
Podsumowanie
Smith & Wesson Performance Center M&P9 M2.0 Metal Competitor to poważny zawodnik na zawody sportowe. Sprawdzi się na pewno jako pierwszy pistolet na zawody dynamiczne, a po dopasowaniu, korzystając z mnogości akcesoriów, może się okazać, że zostanie na dłużej. Z uwagi na jego urodę, można się nim skutecznie pochwalić na strzelnicy Kolegom i Koleżankom. Łatwo będzie się też chwalić celnymi strzałami do tarcz i blach z uwagi na przemyślane rozwiązania zastosowane w konstrukcji. W końcu nazwa zobowiązuje.
W tym miejscu ja, jako (nie)zwykły posiadacz Glocków, z czystym sumieniem polecam tę klamkę tym wszystkim, którzy chcą zacząć przygodę ze sportem strzeleckim.
Dziękujemy sklepowi Mex Armory za udostępnienie pistoletu Smith & Wesson Performance Center M&P9 M2.0 Metal Competitor do testów.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.