Zakapior.
Kaliber 308Win, lufa długa zaledwie na 16 cali, trzy łokcie wzrostu (z podkurczoną kolbą dwie), niecałe 3 kilo wagi – to w największym skrócie opis precyzyjnego powtarzalnego karabinu myśliwskiego Sig Sauer Cross.
Słowo myśliwski skwitowałem tutaj prychnięciem i krzywym uśmieszkiem. Facet, który pojawiłby się na zbiorówce A.D. 2021 z Crossem przewieszonym przez plecy, prawdopodobnie skończyłby wybatożony przez co bardziej krewkich kolegów po strzelbie.
Gdzie drewniana osada? Gdzie grawer z rolującym w ogniu dzikiem? Gdzie poskrzypywanie skórzanego pasa?
A w pi… wnicy, Panowie, pod grubą warstwą kurzu i pajęczyn! I tam ich miejsce.
Cross po złożeniu kolby mieści się bez specjalnych problemów w każdym jednodniowym, wycieczkowym plecaku. I nie obciąża go nadmiernie nawet z założoną optyką.
SIG Cross rodem z koszmarów sennych myśliwego tradycjonalisty: składana szkieletowa kolba, chwyt pistoletowy, odłączany magazynek, oszynowanie… Diabeł wcielony!
Ale po kolei – od stopki kolby do wylotu lufy.
Zupełnie niemyśliwska kolba zakapiora jest po pierwsze szkieletowa, po drugie wykonano ją z aluminium (frezowany odlew), a po trzecie jest regulowana w każdej możliwej (prawie) płaszczyźnie. Blokowana długą dźwignią baka pozwala na wpasowanie policzka w broń bez względu na zamontowaną lunetę celowniczą. Stopka dopasowuje się do długości ręki strzelca, natomiast jej poduchę można w sporym zakresie przesuwać w górę i w dół.
Każdy pokrak dopasuje ją do swojej pokrzywionej fizjonomii.
Od pełnego karabinu wyborowego odróżnia ją tylko brak możliwości obracania stopki oraz montażu pod kolbą monopodu – jeżeli jednak brać pod uwagę docelowe zastosowanie tej broni, to takie możliwości są zbędne. Co więcej, zapewne podniosłyby wagę całego systemu.
Im bardziej przyglądam się kolbie Crossa, tym jest wstrętniejsza. Ale tak łatwo ją wyregulować, dostosować, ustawić. Przełożenie jej tak, by składała się na drugą stronę broni (z definicji składa się na prawo), to kwestia jednej śruby.
Z której jednak strony nie patrzeć, kolba jest cholernie brzydka, dokładnie jak pysk osiedlowego zabijaki. Całość składa się na prawo – została zaprojektowana tak, że złoży się wygodnie bez względu na ustawienia. A przy okazji zablokuje rączkę zamka tak, że ten nie otworzy się przypadkiem. Można jednak, jak pokazuje instrukcja karabinka, zmienić stronę, na którą kolba się składa. Proces ten jest wyjątkowo prosty – wymaga odkręcenia dokładnie jednej śruby.
Serce Crossa – komora zamkowa – tak podobna jest do myśliwskiego sztucera, jak ja (nie przymierzając) przypominam Michała Szpaka. O ile ze względu na konstrukcję oraz mnogość funkcji kolba jest elementem dodającym wagi Crossowi, o tyle komora tej wagi ujmuje. Bardzo wąski monolityczny element ze szczątkowym gniazdem magazynka, przypominający bardziej komorę nowoczesnego karabinka wojskowego niż klasycznego czterotakta, odkuto i wyfrezowano z aluminium.
Komora zamkowa Crossa: wąziutka i lekka. Ot, niedożywiony chłopaczek z dzielni. Mały bandzior, który mimo mikrego wyglądu ma sporo sił.
Chwyt pistoletowy robi robotę. Można go wymienić na dowolny chwyt AR-15, ale to strata pieniędzy. Skrzydełko bezpiecznika niestety tylko po lewej stronie.
Chwyt pistoletowy to oczywiście wariacja na temat chwytu AR-15 – użytkownik może zamienić go na swój ulubiony, których zatrzęsienie jest na rynku. Nie polecam jednak – zarówno kąt nachylenia, jak i rozmiar oraz kształt oferowanego przez Siga chwytu są dla moich będących gdzieś pomiędzy rozmiarem 9 a 10 dłoni optymalne. Skrzydełko bezpiecznika też zapożyczono z AR-15, obraca się o kąt 90 stopni, ale tutaj coś się nie udało – jest ono bowiem nieco zbyt małe. Jakieś takie niewydarzone. Niewygodnie nim też operować.
To jednak drobiazg. Przy założonym celu istnienia tego modelu można obchodzić się nim bezpiecznie bez konieczności błyskawicznego odbezpieczania i zabezpieczania.
Bezpiecznik – i to już większa wada – nie jest zdublowany po obu stronach komory. Występuje tylko po prawej.
Mechanika i energomia.
Spust jest oczywiście dwustopniowy. Bardzo przyjemny. Luz wybiera się pewnie aż do momentu, kiedy pojawia się większy opór. Ten jest łatwo wyczuwalny i na tyle duży, że wygodny dla strzelca. Strzał następuje po zwiększeniu nacisku na język spustowy w taki sposób, jak się tego należy spodziewać: twarde pęknięcie, bez gumowych elastycznych uślizgów. Opór spustu możemy regulować w zakresie 2 do 4 funtów (około 1 do 2 kilogramów). Nie zmieniałem fabrycznych ustawień podczas strzelania. Nie było takiej potrzeby, a ja nie jestem wystarczająco wyrafinowanym strzelcem.
Spust Crossa z widoczną śrubą regulacyjną.
Zamek Crossa jest oczywiście czterotaktowy, obracany o 60 stopni, ryglowany trzema ryglami. Fakt, że obraca się zaledwie o 60 stopni, niesamowicie skraca czas pomiędzy strzałami i ułatwia przeładowywanie wyposażonej w celownik optyczny broni.
Obracający się o kąt zaledwie 60 stopni zamek i jego fikuśnie wygięta rączka pozwalają na bardzo szybkie oddawanie następujących po sobie strzałów.
Dodatkowo na uwagę zasługuje to, że jest łożyskowany. Pracuje więc delikatnie, jak zanurzony w oleju. Sam uchwyt (główka, głowica – jak zwał, tak zwał, nomenklatura potrafi być niejednoznaczna) rączki zamka jest dość spory i demontowalny.
Zamek Crossa z bliska. Całość porusza się na rolkach, co daje poczucie gładkości przy pracy. Zarówno rączka, jak i przednia część są demontowalne – modułowe.
I tutaj podobnie jak ze spustem: niby można zmienić, wymienić, regulować, ale po co, skoro zaprojektowano to optymalnie. Nie ma sensu tu kombinować.
Mimo że jestem leworęczny i strzelałem z Crossa w sposób dla mnie nieoptymalny (lewa ręka na łożu, prawa strzela) to zupełnie nie mam się do czego przyczepić. Z przyjemnością polowałbym z tym karabinem.
Cross zasilany jest z magazynków zgodnych ze standardem AICS, więc w miarę powszechnie dostępnych. Szkoda, że nie pokuszono się tu o możliwość stosowania wielu typów magazynków, jak w Mossbergu MVP. To byłby miły gest w stronę osób, które lubią standaryzację i wymienność w swoim sejfie z bronią.
Magazynek Crossa z widocznym pomarańczowym donośnikiem
Prawdziwa pięta achillesowa testowanego karabinka to zatrzask magazynka. Bogowie jedynie raczą wiedzieć, jakie procesy pseudointelektualne przetaczały się przez umysły inżynierów Siga, kiedy projektowali ten manipulator i decydowali o jego umiejscowieniu. Tylko wielodniowe przepicie może ich usprawiedliwić.
Zatrzask magazynka Crossa umieszczony jest wewnątrz osłony spustu, pracuje ciężko i jest niewielki. Efekt: 10 sztuk amunicji musi wystarczyć. Lepiej przestać strzelać, niż zwichnąć sobie kciuk.
Wymiana magazynka to koszmar. Żeby zwolnić go z gniazda, trzeba bądź to użyć palca wskazującego strzelającej ręki i wepchnąć nim zatrzask (niewykonalne), bądź też próbować zmieścić kciuk drugiej dłoni w osłonie spustu, pozostałymi palcami trzymając przy tym magazynek, żeby nie wpadł i nie zgubił się w leśnej ściółce. Pół biedy na strzelnicy, bo tam może upaść i problemu nie ma. W rękawicach zadanie jest praktycznie niewykonalne.
Jest równie źle, albo nawet nieco gorzej niż w przypadku mojego MVP, którego zabrałem na strzelnicę z Crossem celem porównania. Tam do manipulatora należy dospawać kawał blachy, by móc go obsługiwać wygodniej. W Sigu modyfikacja może okazać się jeszcze trudniejsza. Warto przy okazji zaznaczyć, że gdyby ta sama dźwignia, pracująca w ten sam sposób była umieszczona pomiędzy kabłąkiem spustu a magazynkiem, to byłaby równie intuicyjna i wygodna jak ta w karabinkach AK. Umieszczenie jej wewnątrz kabłąka to koszmar. Jak do tego doszło – nie wiem, cytując poetę ludowego.
Wróćmy do bardziej przyjemnych aspektów Crossa. Na grzbiecie komory zamkowej zainstalowano szynę montażową w najpopularniejszym obecnie standardzie. Szyna jest oczywiście demontowalna, można ją wymienić na nachyloną pod niewielkim kątem w stosunku do lufy, co pozwala wygodniej przystrzelać broń na długie dystanse.
Szyna montażowa na grzbiecie komory zamkowej. Przed montażem optyki radzę wykręcić śruby, odtłuścić (tak, ich gniazda też) i szynę dokręcić na kleju do gwintów (lub po macgyverowsku: na lakierze). Oszczędzimy sobie sporo nerwów i amunicji przy przystrzeliwaniu broni.
Trzeba pamiętać, że stosowanie jakiegokolwiek celownika optycznego jest w przypadku Crossa koniecznością. Karabin nie dysponuje bowiem żadnymi mechanicznymi przyrządami celowniczymi. W las zastosowałbym tu tzw. taktyczną optykę o powiększeniu 1-4 lub 1-6 i tubusie o średnicy 30 mm – możliwie najmniejszą i najlżejszą, żeby nie popsuć konceptu lekkiej, poręcznej broni. W niektórych przypadkach można by pokusić się nawet o użycie malutkiego pryzmatycznego celownika o stałym powiększeniu 1 lub 3 (w zależności od upodobań) czy wręcz celownika holograficznego/kolimatorowego.
Jeśli zaś broń ma służyć na strzelnicy, to ograniczać się nie ma co, zwłaszcza jeśli ktoś zdecyduje się na broń w kalibrze 6,5 Creedmoor.
Dla uzyskania pewności, że konserwatywny myśliwy, widząc Crossa, dostanie wylewu ze złości, SIG wyposażył karabinek w oszynowanie wokół lufy zamiast choćby namiastki klasycznej osady. Bardzo długie (rzuca się to w oczy zwłaszcza w przypadku broni z krótką, 16 calową lufą) aluminiowe łoże szczodrze powycinano celem zmniejszenia wagi. Na górnej i dolnej oraz bocznych krawędziach ośmiokątnego w przekroju łoża wycięcia są po prostu slotami M-LOK, dzięki czemu broń łatwo doposażyć w mniej lub bardziej użyteczne akcesoria. Wycięcia pozostałych czterech płaszczyzn służą tylko odjęciu wagi.
Półklasyczny Mossberg i gwałcący wszelkie tradycje Cross. Aluminiowa kolba i oszynowanie wokół lufy ujmują wagi. Cross jest odczuwalnie lżejszy od MVP w tym samym kalibrze.
Łoże jest łatwo demontowalne, gdyż znajdująca się w jego wnętrzu lufa również ma tę właściwość. Co więcej, do demontażu lufy potrzeba jednego prostego narzędzia, które zapewne ma w swoim arsenale każdy strzelec – klucza wielofunkcyjnego do AR15. Lufa bowiem mocowana jest za pomocą podobnej jak w przypadku AR-a nakrętki. Wymiana lufy jest więc bajecznie prosta. W ten sposób można zmienić nie tylko lufę na dłuższą bądź krótszą, ale również kaliber broni.
Lufa Crossa w 308Win. Skok gwintu 1/10. Fabrycznie wyposażono lufę w gwint (oraz nakrętkę zabezpieczającą) umożliwiający montaż tłumika dźwięku. Widać dobrze stożek ustalający przygotowany pod dedykowane tłumiki Siga. Dzięki podkładce można zastosować również dowolny inny tłumik
W celu jeszcze większego uproszczenia tej operacji Sig wraz z lufami sprzedaje przedni element składowy zamka (z najistotniejszym jego czołem) dzięki czemu użytkownik nie musi martwić się o ustawienie prawidłowego headspace (dystansu pomiędzy czołem zamka a denkiem znajdującej się w komorze łuski). Oczywiście lufa z komorą nabojową i tzw. barrel extention stanowią nierozerwalny zestaw.
Podsumowując.
Poza druzgocącym działaniem psychologicznym (na myśliwych starej daty) Sig Cross w obecnej postaci i testowanym przeze mnie kalibrze nie ma w zastosowaniach rekreacyjnych i łowieckich większych wad. Jedyną zauważalną jest koszmarny przycisk zwalniania magazynka, ale w obu powyższych zastosowaniach nie ma to większego znaczenia. Na polowaniu pięcionabojowy magazynek wystarcza, a wymiana taktyczna nie przystoi. Przy strzelaniu rekreacyjnym czy też precyzyjnym na większe dystanse też spieszyć się nie trzeba.
Strzelając, osiągnąłem efekty zbliżone do uzyskiwanych z mojego MVP, co świetnie świadczy o Crossie, gdyż z MVP strzelam już od pewnego czasu i osiągane obecnie wyniki w tarczy to efekt nauki. Przy strzelaniu z Crossa osiągnąłem identyczne, mając go pierwszy raz w rękach.
Pierwsza tarcza, przystrzeliwanie. Trzy serie: pierwsza – na godzinie jedenastej, po poprawce – godzina dziewiąta, ostatnia – w centrum.
Druga tarcza: dwie trzystrzałowe serie. Różnice w położeniu grupy wynikają ze zmiany pozycji: jedna seria z lewej ręki i lewego oka, druga odwrotnie. W obu przypadkach dystans 100 m.
Ergonomicznie (nie wliczając bezpiecznika) Cross jest świetny i jak na czterotakta bardzo szybki. Fajnie byłoby spróbować wystrzelać z jego pomocą mad minute. Szybkość bierze się z trzech podstawowych cech: niska waga, gładko pracujący zamek i kąt obrotu potrzebny do jego odryglowania.
Reasumując: tak, jeśli chce się jednej wygodnej, ale mocno kontrowersyjnej w łowieckim środowisku broni gwintowanej do polowania, to zdecydowanie należy rozważyć Crossa.
Brałbym!
Dziękujemy sklepowi M.K. Szuster, dystrybutorowi Sig Sauera, za użyczenie broni do testów.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.