Przejdź do serwisu tematycznego

Ruger Mk IV 22LR – o odmianie Target ale nie tylko

Nie da się mówić o pistolecie Ruger Mk IV, albo Mk4 – bo funkcjonują obie wersje pisowni, bez choć delikatnego liźnięcia historii pierwszej iteracji tego pistoletu. Bo ten absolutnie kojarzący się ze Stanami pistolecik wcale nie jest tak całkiem amerykański jak mogłoby się wydawać. A wszystko zaczęło się tuż po Drugiej Wojnie Światowej…

Mk I... II … III

Zdjęcia: Bartosz Szymonik, Anna Mielczarek

Inspiracja Nambu

Ikoniczny małokalibrowy pistolet Rugera zaczął swój żywot w roku 1949 pod nazwą Standard. Pistolet w tej wersji powstał na bazie japońskiej konstrukcji Nambu Type 14. Nie był więc autorskim pomysłem panów Rugera i Sturma.

O konstrukcji słów kilka

Broń działa na zasadzie odrzutu zamka swobodnego, zasilana jest klasycznie z pudełkowego, blaszanego magazynka umieszczonego w chwycie i zwalnianego przyciskiem zlokalizowanym przy jego stopce. Magazynek mieścił 9 nabojów. Komora spustowa wraz ze szkieletem chwytu wykonana jest z tłoczonej stalowej blachy. W komorę zamkową wkręcana jest lufa o długości 4,75 cala. Pistolet nie ma klasycznego poruszającego się na szkielecie zamka. Zamiast tego, zamek porusza się wewnątrz rozbudowanej komory zamkowej, a do przeładowania służą dwa umieszczone symetrycznie po bokach broni skrzydełka. W odróżnieniu od znanego nam dobrze Margolina, skrzydełka te usytuowano w tylnej części broni i uczyniono masywniejszymi oraz większymi, co ułatwia operowanie bronią.

Chwyt wyposażono w okładki wykonane z twardego, czarnego plastiku, przykręcane do szkieletu dwiema śrubami każda. Spust o bardzo dużej jak na dzisiejsze standardy krzywiźnie znajduje się w niewielkiej osłonie – nie stworzono go raczej z myślą o używaniu rękawic. Przyrządy celownicze Rugera Mk I zaprojektowano z myślą o precyzyjnym strzelaniu – stała muszka i regulowana w dwóch płaszczyznach szczerbina. Najwcześniejsze egzemplarze oznaczone jeszcze nazwą Standard miały stałą szczerbinę. Te wszystkie elementy pozostały zasadniczo niezmienne w całej historii pistoletu.

Klasyczna sylwetka bocznozapłonowego Rugera niewiele zmieniła się przez kilkadziesiąt lat produkcji i cztery generacje

Zmiany w drugiej generacji

Pewne niewielkie zmiany zaszły w roku 1985 kiedy to powstała druga iteracja konstrukcji. Wprowadzono wtedy funkcję blokowania otwartego zamka po opróżnieniu magazynka, wraz z możliwością zablokowania zamka w tylnym położeniu za pomocą osobnego manipulatora. Wcześniej zamek sam w tyle się nie blokował, a manualnie można było tego dokonać za pomocą dźwigienki bezpiecznika.

Mk II wyposażono również w gwintowane otwory w górnej części komory zamkowej, dzięki czemu pistolet zyskał możliwość doposażenia go w szynę Picatinny, co pozwala z kolei na korzystanie z optoelektronicznych przyrządów celowniczych. W tej iteracji pistolet zyskał też jedno dodatkowe miejsce w magazynku – teraz przed jego opróżnieniem można strzelić 10 razy. Jeśli już o magazynku mowa, to przeniesiono przycisk uwalniający go z gniazda z dolnej części chwytu w bardziej naturalne dla Jankesów – na chwyt obok spustu. Dla niektórych Amerykanów była to kwestia poprawy bezpieczeństwa. Dlaczego? Nie mam pojęcia, niezbadane są ścieżki umysłów jankeskich. Zmiana lokalizacji zwalniacza magazynka dotyczyła jednak tylko nowej odmiany Mk II, a mianowicie 22/45, którego szkielet wykonano z plastiku, a chwyt miał przypominać Colta 1944. Traktuję ten pistolet jako iterację Mk II (i późniejszych), bo kluczowe dla broni elementy są wspólne z odmianą standardową.

Na poziomie Mk II i Mk III dostępne były również różnorakie odmiany pistoletu: Hunter (z dłuższą lub odchudzoną lufą), Standard (lufa o klasycznym przekroju) oraz najważniejsza z mojego punktu widzenia: Target. Ta odmiana różni się od pozostałych ciężką, grubą walcową lufą ułatwiającą strzelanie precyzyjne. Wprowadzono też niestety jedną z najgłupszych w mojej opinii cech funkcjonalnych broni – krzywkę uniemożliwiającą ściągnięcie spustu, jeśli magazynek NIE jest podpięty do broni – tzw. magazine disconnect).

Cechy MK IV

Błędy poprzedników

Dopiero jednak współczesna wersja Mk IV wprowadziła najważniejszą w budowie pistoletu zmianę. Bocznozapłonowego Rugera aż do odmiany Mk III toczyła obrzydliwa przypadłość a w zasadzie kalectwo: uciążliwe rozkładanie. Na tylnej części chwytu dawnych iteracji pistoletu umieszczony był zestaw krzywek, który należało zdemontować celem zdjęcia zamka ze szkieletu. O ile ta czynność była tylko irytująca, o tyle składanie broni po wyczyszczeniu było mordęgą.

Wyjmujemy magazynek, przeładowujemy broń (sprawdzając przy okazji czy komora jest pusta) i zabezpieczamy. Koniecznie pozostawiamy napiętą sprężynę!
Naciskamy przycisk w tylnej części szkieletu broni
Demontujemy komorę zamkową wraz z zamkiem i lufą odchylając cały zespół elementów w dół
Rozdzielamy oba główne zespoły elementów

Krzywki należało ustawić w precyzyjny sposób i we właściwej kolejności. Pomyłka niosła za sobą bądź to uniemożliwienie poskładania broni, bądź uczynienie go niezdolnym do oddania strzału, bądź – i to najgorsza ewentualność – prowadziła do złożenia broni w taki sposób, że po podpięciu pełnego magazynka i zrzuceniu zamka pistolet natychmiast wypluwał całą jego zawartość. Powtórzę: bez konieczności naciśnięcia spustu Ruger wystrzeliwał wszystko, co miał w magazynku.

Mk IV i rewolucyjna zmiana

Dopiero iteracja Mk IV wyleczyła pistolet z tego kalectwa i jednocześnie w sposób wydatny uprościła rozkładanie i składanie broni. Zniknęły krzywki, zamiast nich pojawił się jeden duży przycisk w tylnej części zamka. Wciśnięcie go pozwala na rozłożenie broni na dwa podstawowe podzespoły: lufę z zespołem ruchomym zamka oraz szkielet z mechanizmem spustowym. Dalsze czynności nie nastręczają żadnych problemów, a codzienne serwisowanie broni jest przyjemnością. Warto pamiętać, że Ruger Mk IV, tak jak każda broń bocznego zapłonu, wymaga regularnego i dokładnego czyszczenia. W przeciwnym razie po prostu przestanie strzelać.

Ruger Mk IV rozłożony do czyszczenia - do rozkładania nie potrzeba żadnych narzędzi

Lepiej, choć wciąż nie idealnie

Na nieszczęście czwartej iteracji pistoletu nie pozbawiono funkcji magazine disconnect. Mogłoby to sprawić problemy na niektórych strzelnicach przy okazji strzelań, po których należy sędziemu/prowadzącemu okazać broń, a następnie BEZ podpinania magazynka oddać strzał kontrolny. Mogłoby, gdyby nie fakt, że tę funkcję łatwo zdezaktywować, bez konieczności kupowania jakichkolwiek części. Oczywiście można wymienić elementy mechanizmu spustowego, ale o tym w jednym z kolejnych tekstów.

Co w zestawie?

Pistolet kupujemy w dość standardowym ukompletowaniu. W sporej plastikowej walizeczce – dawniej walizeczka była o wiele mniejsza i jak sądzę tańsza – znajduje się broń, dwa magazynki, podstawowe narzędzia oraz dokumentacja. Gdyby Ruger nie rozbudował tak opakowania, być może dałoby się bez zmiany ceny dołączyć kolejny magazynek… Być może.

Strzelamy z Mk IV

Budzimy nostalgię

Na początku mojej przygody ze strzelectwem byłem dumnym posiadaczem Rugera Mk III dlatego bardzo, ale to bardzo cieszyłem się z okazji postrzelania z najnowszej wersji tej broni. Z zadowoleniem przyznaję, że niewiele się zmieniło od tych prawie 10 lat, kiedy miałem po raz ostatni do czynienia z Mk III. Tamten pistolet – podobnie jak obecnie – był wersją usportowioną, czyli Target. Wyposażony w regulowane przyrządy celownicze oraz ciężką lufę.

Geometria chwytu

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, ze nietypowy kąt pomiędzy chwytem pistoletowym a lufą będzie niewygodny dla strzelca. Jest dokładnie odwrotnie. Dłoń sama układa się we właściwej pozycji, a muszka ze szczerbinką trafiają przed oczy.  Sam chwyt, mimo że dość spory, dobrze mieści się w dłoni (rozmiar rękawiczek około 9) i nie wymaga wymiany okładek na akcesoryjne.

Przyrządy celownicze

Przyrządy są matowe, nie odbijają refleksami światła, a wycięto je precyzyjnie i równo. Utrzymanie właściwego obrazu celu nie stanowi więc żadnego problemu. Regulacja przyrządów -a dokładnie szczerbiny, bo mucha jest stała – nie stanowi problemu, choć wymaga użycia płaskiego śrubokręta. Kliknięcia są wyraźne i łatwo wyczuwalne. Łatwo jest wrócić do poprzednich nastaw jeśli tylko pamięta się ilość kliknięć.

Mechanizm spustowy

Spust jest specyficzny – oldschoolowy – zwłaszcza jeśli strzelec przyzwyczajony jest do tak modnych obecnie całkowicie prostych (płaskich?) języków spustowych. Tu jest dokładnie odwrotnie: krzywizna spustu jest tak duża, że wydaje się, że obejmuje on niemal palec wskazujący. Taka jego budowa wymusza powtarzalność ułożenia palca strzelającego, co korzystnie wpłynie z kolei na powtarzalność strzałów. Faktura języka spustowego również jest specyficzna: wąskie nacięcia wzdłuż powierzchni styku z palcem. Ciężar spustu jest niewielki, aczkolwiek nie lekko-sportowy. Jeśli oceniać wagę spustu zastosowaniem broni to określiłbym go jako rekreacyjny z lekkim sportowym zacięciem. W takiej skali spust twardy to wojskowy lub taktyczny, sportowy to ultralekki a rekreacyjny: średni. Co ważniejsze: praca spustu jest powtarzalna. Trudno wyczuć różnicę pomiędzy kolejnymi strzałami. Na potrzeby weekendowych strzelców rekreacyjnych i średnio zaawansowanych sportowych – będzie w sam raz bez zastępowania go akcesoryjnymi elementami. Oczywiście można nieco podrasować go, delikatnie szlifując i wygładzając powierzchnie mające ze sobą kontakt. Dla hobbysty będzie to przyjemność.

Wyniki na tarczy nie rozczarowują. Zmieszczenie się w ósemkach na typowej pistoletowej pierścieniówce, z odległości 25 m to żaden problem.

Ruger Mk IV – pistolecik uniwersalny

Do wyboru, do koloru

Ze względu na występowanie dwóch głównych grup odmian pistoletu – różniących się od siebie chwytem – Ruger może być wykorzystywany do bardzo szerokiego wachlarza strzelań.

Mając Rugera Mk IV, bez specjalnych modyfikacji, można pokusić się o trening do olimpiady. W stylu tureckim ma się rozumieć.

Długości luf

Wersje bazujące na chwycie odwzorowującym ten znany z Colta 1911 (cała seria 22/45) oraz wersja Tactical z chwytem klasycznym i jednocześnie wyposażone w krótką – 4,5-calową lufę z powodzeniem mogą służyć do strzelań taktyczno-dynamicznych. Takie strzelania bardzo często prowadzone wyłącznie do celów reaktywnych (różnego rodzaju gongów i celów wywrotnych), cieszą się coraz większą popularnością ze względu na relatywnie wciąż niskie ceny amunicji .22LR oraz, co na szczęście jeszcze ważniejsze, ze względu na dużą widowiskowość i całkowite zerwanie z postrzeganymi przez większość młodych strzelców jako nudne strzelaniami statycznymi.

Choć trzeba tu koniecznie zwrócić uwagę, że przy dobrej jakości amunicji, krótsza lufa pistoletów Tactical nie wpływa jakoś znacznie na ich celność. Można więc startować z ich pomocą również strzelać konkurencje olimpijskie. Do takich strzelań – wymagających większej precyzji – zaprojektowano odmiany Rugera o lufach długości 5,5 i 6,88 cala. Ta ostatnia – najdłuższa wersja (Hunter i Competition) nie spełnia co prawda wymogów (nie)miłościwie nam panującego Związku, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby bawić się nimi na strzelaniach, które nie są organizowane pod Jego światłym nadzorem.

W co się bawić, w co się bawić...?

Pistolet dla każdego

Szczerze powiedziawszy, słowo bawić się, jest kluczowe w odniesieniu do Rugerów najnowszej generacji.

Pistolety te są obecnie bajecznie łatwe w eksploatacji, serwisowaniu i utrzymywaniu we właściwym technicznym stanie, a przy tym porządnie wykonane i z dobrych jakościowo komponentów. Są też – co potwierdza kilkudziesięcioletnia historia produkcji bez wielkich zmian konstrukcyjnych – niezawodne, a co widać na tarczach: celne. Te wszystkie cechy w połączeniu z niezbyt wygórowaną ceną sprawią, że Ruger Mk IV jest bronią dla każdego. Dogada się z nim klasyczny strzelec sportowy, strzelający tylko konkurencje olimpijskie, strzelec dynamiczny z taktycznym zacięciem oraz osoba, która nie pasuje do żadnej z powyższych kategorii: ktoś, kto strzela dlatego, że po prostu lubi. Co więcej, odmian bocznozapłonowego pistoletu Rugera jest tak wiele, że największym problemem przy kupnie będzie wybór najodpowiedniejszej dla siebie wersji. A pamiętać trzeba, że większość produkowanych przez Rugera odmian dostępnych jest w Polsce. Te zaś, których nie ma, spokojnie sprowadzimy przez oficjalnego dystrybutora.

Sprzęt dla potomnych

Często – zwłaszcza w przypadku broni pochodzącej z Turcji albo innych dziwnych miejsc – przyszły strzelec przed wydaniem swoich ciężko zarobionych i zdzierczo opodatkowanych pieniędzy zastanawia się, czy warto. Czy nie utopi kilku tysięcy złotych w produkcie, który nie spełni jego oczekiwań.

Mniej sportowo, dwiema rękami jak najbardziej również można.

W przypadku produktów Rugera takie dywagacje są nie na miejscu. Warto po prostu kupić i cieszyć się bronią, która będzie służyła nie tylko nam, ale też dzieciom naszym i wnukom. O ile państwo nasze opiekuńcze wcześniej nam tej broni nie zabierze. Dla naszego dobra oczywiście.

Dziękujemy sklepowi RP Arms, oficjalnemu dystrybutorowi Ruger w Polsce, za udostępnienie pistoletu Mark IV Target do testów.

Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X