Przejdź do serwisu tematycznego

recenzja

Przed czym lub czego broni kolimator Vortex Defender-ST?

Defender znaczy obrońca. Firma Vortex stworzyła kolimator Defender-ST, którego nazwa zawiera już więc tezę. Pytanie, czy ma się on wybronić w mrowiu innego sprzętu tym, co sobą prezentuje, czy też pomóc nam się wybronić z jakiejś sytuacji, może znieść presję zawodów dynamicznych, a może chodzi o coś innego… Sprawdźmy razem, co z niego za obrońca.

Po co komu kolimator na pistolecie?

Słyszę nieraz takie pytanie i sam też je sobie zadaję. Czy warto wydać kolejne pieniądze na taką zabawkę? Zaczęło się to zmieniać na korzyść kolimatora, kiedy zacząłem drążyć temat. Ludzki wzrok działa w określony sposób – zawsze koncentrujemy się na celu naszych działań. Jak sięgam po kubek do szafki, bo chce sobie zrobić kawę, to nie patrzę na rękę, która mam go wziąć, ale na sam kubek.

Sytuacja ma się nieco inaczej, kiedy człowiek uczy się strzelać z broni z mechanicznymi przyrządami celowniczymi. Dochodzą wtedy kolejne plany widzenia, czyli mamy szczerbinę na pierwszym planie, która ma być niewyraźna, następnie muszkę na drugim planie, która ma być widziana ostro i na niej mamy się skupić, a cel, który mamy razić, jest na ostatnim planie widzenia. Ten, podobnie jak szczerbina, ma być rozmazany. Weź pan to ogarnij…

Kolimator sprowadza sprawę do sięgania po kubek na kawę. Patrzysz na cel, podnosisz broń do oka i na obraz celu najeżdża okienko, a w nim znak celowniczy. Proste? W teorii tak. Praktyka pokazuje, że trzeba włożyć trochę pracy w zmianę przyzwyczajeń. Tu z pomocą może nam przyjść produkt firmy Vortex, model Defender-ST.

Vortex Optics to amerykańska firma, która od 2002 roku produkuje celowniki optyczne, lornetki, kolimatory, lunety i dalmierze.  Wersja kolimatora, o której dziś będzie mowa, ma znak celowniczy w postaci czerwonej kropki 3MOA.

Poznajmy Defendera-ST

Vortex Defender-ST to sprzęt do działań taktycznych i strzelania dynamicznego. Ale można strzelać też statycznie, oni tego nie sprawdzają. 😉 Można go zamontować na pistolecie, ale także na karabinku lub strzelbie (tak twierdzi producent). Ja sprawdziłem go w boju na Glocku 45.

Kolimator otrzymujemy w pudełku o przyjemnej szacie graficznej i z kilkoma naniesionymi informacjami.

Sprzęt ma od razu zamontowaną szynę Picatinny. W razie czego jej demontaż to kwestia odkręcenia dwóch śrubek.

A propos odkręcania, Vortex dołącza do zestawu bardzo fajne narzędzie. To metalowy tool z różnymi końcówkami wymyślony tak, żeby dało się nim wykonać wszystkie czynności związane z montażem i regulacją. Dwie płaskie końcówki pozwalają regulować w razie potrzeby położenie kropki w pionie (zakres 115MOA) i poziomie (zakres 145MOA). Daje to przesunięcie 1MOA przy jednym kliku. Sam klik jest bardzo dobrze wyczuwalny, co ułatwia sprawę.

Wielki plus za to, że nie trzeba mieć zestawu narzędzi, które na wszelki wypadek miałem ze sobą. Oprócz wspomnianego narzędzia w pudełku mamy jeszcze szmatkę do szkła, instrukcję obsługi, płytkę pod kolimator do MOS Glock oraz dużo śrubek, które są przeznaczone do montażu na różnych rodzajach broni. Każdy zestaw umieszczono w osobnym woreczku strunowym z dokładnym opisem.

Tu kilka słów wyjaśnienia: śrubki do przykręcenia kolimatora i płytki do Glocka nie są w tym samym woreczku, trzeba je odnaleźć po opisach w jednym z pozostałych.

Skąd wiem? Nieważne… po prostu wiem. 🙂

Szczegóły

Jeśli chodzi o manipulatory, którymi obsługujemy kolimator, to po lewej jest strzałka w górę, a po prawej w dół. Ich funkcje to włączanie i wyłączanie sprzętu, ustawianie poziomu jasności kropki (do wyboru 10 poziomów oraz 2 do noktowizji) oraz ustawienie blokady przycisków. Od góry mamy śrubę do regulacji kropką w pionie, od prawej strony do regulacji przesunięcia w poziomie.

Kolimator ma duże okno, w postaci asferycznej soczewki. Obraz jest bardzo wyraźny, a samą powierzchnię pokryto natryskowo powłoką Armortek. Obudowa też robi z niego twardziela, bo to amelinium albo aluminium 7075 (na szczęście już pomalowane matowo – specjalną farbą i anodyzowane). Dodatkowo na oknie od góry znajduje się Shockshield – polimerowa wkładka z logo firmy, która ma funkcję amortyzującą przy ewentualnym niekulturalnym obchodzeniu się naszym bohaterem.

Zanim Vortex Defender-ST znalazł się u mnie, poczytałem o nim trochę. Trafiłem też na film, na którym Pan Recenzent naparza Sig Sauerem z zamontowanym nań kolimatorem o stół jak młotkiem, a sprzętowi nic się nie dzieje. Wiem, że to było abuse w ramach testów, ale nie radzę tak robić, bo Vortex nie uznaje gwarancji po takich działaniach.

Wychodzi na to, że mamy terminatora, jednak jakby tego było mało, to jest jeszcze wisienka na torcie, czyli gumowa osłonka… Myślę sobie: po co to? Proces myślowy dostrzega moja Piękna Żona i ratuje mnie, mówiąc, że to pewnie po to, żeby się nie zakurzył. 🙂 Niech tak będzie.

Obsługa kolimatora Vortex Defender-ST

Obudowa jest gruba i solidna, można zatem wykorzystać kolimator spokojnie jako dźwignię przy przeładowaniu broni, szczególnie że mamy specjalną powierzchnię Fast–Rack o teksturze tarki. Faktycznie wszelkie manipulacje tego typu robi się wygodnie.

Klapka do wymiany baterii 2032 (zawartej w zestawie) jest od góry, więc nie musimy zdejmować sprzętu z broni. Dodatkowo system oszczędzania energii powoduje, że nie będziemy musieli często parać się tym procederem. Producent chwali się, że żywotność baterii to 25000 h przy jasności na poziomie 6. Tu pomocna jest funkcja automatycznego wyłączania się kolimatora po 10 minutach bezruchu. Jeśli chcemy znów mieć go w trybie pracy, wystarczy podnieść broń, a włączy się samoczynnie.

Płytka do montażu Defendera na zamku Glocka ma oznaczenie MOS–DPP, co mówi, że użyty tu standard to Delta Point Pro. Rzecz bardzo uniwersalna również dzięki wspomnianej wcześniej mnogości śrubek.

Vortex Defender-ST w praktyce

Strzelanie z kolimatorem Vortex Defender-ST jest bardzo przyjemne. Pomaga w tym jego rozmiar, szerokie pole widzenia, jakie oferuje, kształt soczewki i bardzo wyraźna kropka. Dość szybko przyzwyczaiłem się do tego systemu i używałem dosyć intuicyjnie podczas testów.

Kolimator książkowo wręcz trzyma zero, nawet pomimo wykorzystania kilkanaście razy do przeładowania chropowatej powłoki. Pomaga ona bardzo dobrze w przeładowaniu broni o różne powierzchnie, a ruch ten odbywa się bardzo pewnie.

 

Podsumowanie

Vortex Defender-ST to bardzo dobry sprzęt. Myślę, że zarówno sportowcy startujący na zawodach w kategoriach, gdzie kolimator jest dozwolony, jak i osoby pracujące w służbach, przy których miałby być używany, będą zadowolone z tego, co sobą prezentuje. Na pewno jego atutem jest odporność optyki i diody na różne warunki pogodowe, którą chwali się producent. Chociaż ma mniejszego brata o symbolu CCW, to i ST z wagą 41 g nada się do noszenia go skrycie na broni.

Vortex obejmuje kolimator gwarancją VIP, czyli pod warunkiem, że go nie zgubisz, nie dasz se ukraść, celowo nie postrzelisz, ani nie porysujesz i nie stwierdzisz, że przez to zbrzydł, to ci go bez pytania naprawią albo wymienią na nowy.

I co myślicie ? Wybronił się?

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Hornady na MSPO 2024 – linia amunicji Critical Duty

Firma Hornady zaprezentowała podczas XXXII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego MSPO 2024 linię amunicji Critical Duty. Wśród niej znalazła się amunicja…

recenzja

Fenix TK22R – godna miana latarki taktycznej?

Fenix TK22R to moja pierwsza latarka tego pokroju – duża, z wydatnym reflektorem, emitująca wiązkę o imponującym zasięgu. Producent opisuje ją jako taktyczną,…

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X