Przejdź do serwisu tematycznego

Na pierwszym planie: Vortex Strike Eagle 1-8×24 FFP

Tę klasę optyki myśliwi nazywają biegówkami. Dla mnie to uniwersalne szkło do wszystkich interesujących mnie zastosowań. Dlaczego jedna luneta do wszystkiego? Bo strzelanie na odległości powyżej 300 metrów traktuję jak magiczną aberrację. Celu nie widać, trudno go wyszukać na horyzoncie, a na brzdęknięcie o blachę trzeba czekać godzinami. Bez sensu.

FFP

Opisywana luneta to wersja na wypasie – za umieszczenie krzyża celowniczego na pierwszym planie, czyli tak daleko od oka strzelca, jak tylko się da, przyszły właściciel szkiełka musi dopłacić. Zwykle słono.

Nie jest to jednak, w przeciwieństwie do podatków, kasa wyrzucona w błoto. Optyka w takiej konstrukcji ma swoje niezaprzeczalne zalety, ale znajdą się również wady. Jak zwykle. Yin i yang, Słońce i Księżyc, dzień i noc, wąż pożerający własny ogon – equilibrium. Równowaga istnieje w każdym aspekcie życia – pomijając być może światły umysł Wielkiego Organizatora Niebyłych Wyborów. Jego geniuszu nic nie przyćmiewa i nic nie równoważy. Optyka strzelecka jest jednak mocniej związana z rzeczywistością: w niej zerowy bilans wad i zalet musi zostać zachowany.

Konstrukcje lunet oparte na krzyżu celowniczym na pierwszym planie mają jedną niezaprzeczalną zaletę – zwalniają strzelca z myślenia. Obraz siatki celowniczej zmienia się w tak skonstruowanym szkle wraz z nastawioną krotnością powiększenia. W związku z tym jego proporcje w stosunku do obserwowanego przez obiektyw wycinka świata pozostają stałe, bez względu na nastawione powiększenie.

Co to oznacza dla strzelca? Wszelkie znaki na siatce oznaczają dokładnie to samo, przenoszą te same wielkości (odległości) bez względu na to, czy używane jest powiększenie najmniejsze czy największe. Przykład najprostszy: siatka służy strzelcowi do szacowania odległości do celu poprzez pomiar, powiedzmy, szerokości barków obserwowanego przez lunetę celu. Strzelec wykuł na pamięć, że jeśli szerokość barków dorosłego mężczyzny widzianego przez lunetę to odległość pomiędzy czterema kolejnymi pionowym belkami krzyża, to ów mężczyzna jest oddalony od niego o około 100 m, a jeśli mieści się pomiędzy dwiema tylko belkami, to o 200 m. W lunecie FFP (first focal plane – pierwszego planu) ta zależność będzie prawdziwa dla każdej nastawy powiększenia.

Ta cecha lunet z siatką na pierwszym planie zdecydowanie przyspiesza i ułatwia oddanie strzału na dużą, ale nieznaną odległość. Pozwala wyeliminować błędy w ocenie odległości do celu czy w dobieraniu poprawek na boczny wiatr.


Luneta z krzyżem na drugim planie przed dokonaniem tych czynności wymaga od strzelca ustawienia konkretnej krotności powiększenia – najczęściej największej dla danego szkła

Trzeba o tym pamiętać i myśleć przed oddaniem strzału.

Jaka jest największa – poza ceną – wada optyki z siatką na pierwszym planie?

Dokładnie taka sama jak zaleta – obraz krzyża zmienia swój rozmiar wraz z nastawionym powiększeniem. Co za bzdura! Ano, właśnie nie bzdura. Producent musi zachować właściwe proporcje pomiędzy tym, co widzi strzelec, patrząc przez lunetę przy największym i przy najmniejszym powiększeniu. Przy tym pierwszym siatka nie może osiągać monstrualnych rozmiarów. Belki i inne znaki nie mogą zaciemniać obraz obserwowanego celu, a rozmiar ewentualnych podświetlanych znaków celowniczych nie powinien oślepiać strzelca.

By tak było, obraz siatki przy najmniejszym powiększeniu jest, delikatnie rzecz ujmując, niewielki. Trudno odczytywać znaki, liczyć odległości pomiędzy elementami siatki. Proces korzystania z dobrodziejstw rozbudowanej siatki celowniczej staje się czasochłonny.

Podświetlenie głównego znaku celowniczego w pewnej mierze rekompensuje ten problem, jednak nie całkowicie.

Jaki z tego wniosek? Lunety z siatką na pierwszym planie świetnie nadają się do strzelania na duże odległości, kiedy czasu na obliczenia czy zmiany nastaw lunety jest mało, a strzelec znajduje się w sytuacji stresowej i nie powinno się polegać na szybkości i błyskotliwości jego umysłu stępionego nieco przez ów stres.

Optyka z siatką celowniczą na drugim planie sprawdza się w sytuacjach mniej stresujących, dających więcej czasu strzelcowi, przy strzelaniu na znane odległości lub w sytuacji, kiedy szacowania odległości można dokonać zewnętrznym urządzeniem.

Mówiąc w skrócie: strzelcy mundurowi – wojskowi czy policyjni – w sytuacjach, kiedy od pociągnięcia za spust przy strzale na dużą odległość może zależeć bardzo wiele, powinni używać raczej optyki FFP. Sportowcy, myśliwi, cywile używający broni do ochrony życia i mienia (również eliminacji szkodników) mogą, jeśli budżet nie pozwala na ekstrawagancję, zadowolić się optyką z krzyżem na drugim planie. Co do zasady mają na strzał więcej czasu i sytuacja strzelecka jest dla nich znana (myśliwy w zasiadce, na ambonie, strzelec sportowy) lub oddają strzały na relatywnie niewielkie odległości (strzelec sportowy dynamiczny, strzelanie w obronie życia i mienia). Pierwsza grupa sytuacji daje sporo czasu na dokonanie wszelkich niezbędnych szacunków i obliczeń, druga to raczej strzelanie na niskim powiększeniu lub nawet bez niego, gdzie poprawki są zaniedbywalne i korzysta się głównie z centralnego znaku celowniczego.

Vortex – siatka celownicza

Strike Eagle o zakresie powiększeń od 1 do 8 i krzyżu na pierwszym planie to z założenia propozycja uniwersalnego szkła dla posiadaczy AR15, ich klonów oraz innych zasilanych amunicją 5.56×45 lub 7,62×51 karabinków i karabinów.

Dlaczego wymieniłem te dwa kalibry? Dlatego, że siatka celownicza ERB-8 (skalowana w MOA) jest projektowana specjalnie dla nich. Oczywiście sprawdzi się też z innymi kalibrami, poczynając od 22LR.

Siatka składa się z głównego znaku celowniczego w postaci dzielonej na trzy części podkowy z centralnym punktem oraz rozłożonych wokół niego dodatkowych znaków i symboli pozwalających na branie poprawek na odległość, boczny wiatr oraz ocenę odległości od celu.


Dość skomplikowana siatka celownicza lunety pozwala zarówno na szybkie strzelanie na małych dystansach, jak i na dokonywanie szacunków odległości oraz branie poprawek na boczny wiatr

 

Wszystkie elementy siatki celowniczej są podświetlane, przy czym podświetlenie znaków dodatkowych staje się widoczne dopiero przy wyższych jego nastawach. Na najwyższych poziom podświetlenia staje się – jeśli warunki oświetleniowe nie są naprawdę bardzo dobre – nieco męczący.

Schemat podświetlenia pokazany na opakowaniu optyki jest mylący.

Podświetlana podkowa z centralnym punktem sprawdzi się świetnie podczas szybkiego strzelania na niewielkie odległości – w granicach 50-100 m. Przy powiększeniu skręconym do minimum można korzystać z tego szkła prawie jak z celownika kolimatorowego, z zastrzeżeniem, że strzelec musi wykazać się pewną dyscypliną co do pozycji: luneta wymaga w miarę stałej odległości oka od okularu – w tym wypadku około 4 cali (10 cm).

Podświetlenie regulowane jest w 11 stopniach: 9 dla światła widzialnego oraz dwa dla noktowizorów. Na najniższym stopniu podświetlenia na czerwono jarzy się tylko główny znak siatki.

Vortex – budowa lunety

Tubus celownika to oczywiście zgodnie ze standardami jeden element. Wykonano go z aluminium typu 6061-T6, uszczelniono i zabezpieczono o-ringami. Wnętrze wypełniono azotem. Te cechy powinny zapewnić wodoodporność na poziomie IPX7 i w związku z tym odporność na zamglenia. Z zewnątrz luneta chroniona jest przez anodowanie.


Jednoczęściowy tubus celownika wykonano starannie i anodowano, co powinno zapobiec otarciom i drobnym uszkodzeniom

30-milimetrowa średnica tubusu pozwala na uzyskanie całkiem niezłej transmisji światła, a w połączeniu z zastosowanymi powłokami na szkłach daje to ostry i dobry obraz celu. Tylko śnieg i błoto mogą uniemożliwić wyraźne widzenie celu. Powłoki zastosowane na szkłach Strike Eagle służą nie tylko poprawie transmisji światła i poprawie jakości obrazu, ale też zabezpieczają soczewki przed mechanicznymi uszkodzeniami – w granicach rozsądku, ma się rozumieć: próba potraktowania szkieł gwoździem oczywiście spowoduje ich zniszczenie.

Przed poważniejszymi uszkodzeniami najdelikatniejsze elementy optyki mogą być chronione demontowanymi pokrywkami typu flip up. Z doświadczenia swojego i obserwacji innych wiem, że w większości wypadków pokrywki te są stosowane rzadko.

Producent dołącza do Strike Eagle prostą osłonę przeciwsłoneczną w postaci rury o długości około 50 mm nakręcanej na obiektyw lunety. W pudełku znajdziemy też szmatkę do czyszczenia szkieł oraz pierścień z długą dźwignią ułatwiający zmianę powiększenia.



Strike Eagle z pełnym wyposażeniem: szmatka, kluczyk do przykręcania dodatkowej dźwigni zmiany powiększenia zintegrowanej na pierścieniu, zamykane osłony oraz długa osłona przeciwsłoneczna

Z pełnym wyposażeniem luneta dość dziwnie wygląda na standardowym AR15. Bez niego staje się bardziej poręczna

Szczerze powiedziawszy, zamieniłbym te wszystkie gadżety – wraz z bateryjką i kluczykiem imbusowym – na prosty jednoczęściowy montaż, ot, choćby taki, jaki widnieje na gustownym opakowaniu produktu. To ostatnie również mogłoby być prostsze.

Uzyskane w ten sposób oszczędności wraz z podniesieniem ceny sprzętu o stówę czy dwie mogłyby pozwolić na sprzedanie właściwie kompletnego produktu.

Manipulatory, dźwignie

Pierwszym – patrząc od okularu – manipulatorem lunety Vortexa jest nieoznaczone w żaden sposób pokrętło pozwalające na dostosowanie w pewnym zakresie optyki do wady wzroku strzelającego. Obraca się płynnie, ale dość ciężko – na pewno trudniej zmienić jego nastawę niż krotność powiększenia.


Pokrętło regulacji ostrości celownika nie zostało w żaden sposób oznaczone. Producent zakłada, że użytkownik po prostu wie, gdzie ono się znajduje i jak z niego korzystać

To celowy zabieg – powtarza się właściwie w lunetach właściwie każdego producenta – mający na celu utrudnienie przypadkowego rozstrojenia ostrości optyki przy montażu, demontażu czy otwieraniu osłony okularu.

Pokrętło zmiany powiększenia jest szerokie i mocno karbowane. Daje się wygodnie obracać nawet bez pierścienia – ten mógłby zostać zastąpiony prostą wkręcaną w pierścień dźwignią (jeśli w ogóle jest komuś potrzebny).

Wieżyczki regulacyjne siatki celowniczej są schowane pod pokrywkami i olbrzymie. Bardzo to wygodne. Pokrywkom brakuje tylko o-ringów, które spełniałyby dwojaką funkcję – utrudniały przypadkowe jej odkręcenie i zabezpieczały mechanizm przed wodą.

Same wieże są dość niskie – to zaleta. Przy ich dużej średnicy wysokość nie jest potrzebna. Obracają się dość wygodnie z dobrze odczuwalnymi i słyszalnymi kliknięciami. Niemniej powierzchnia karbowania na obwodzie mogłaby być większa. Ewidentnie jest miejsce na powiększenie karbów – byłoby nieco łatwiej.


Wieże regulacyjne są spore – a nawet więcej niż spore – za to dość niskie. Niemniej korzysta się z nich wygodnie. Oznaczenia są jasne, klarowne i informują użytkownika o wszystkim, czego potrzeba. Na środku każdej z wież znajduje się śruba umożliwiająca zresetowanie ich nastaw

Na wieżach umieszczono oczywiście wszystkie niezbędne oznaczenia – kierunek, wartość kliku (0,25 MOA) oraz podziałkę od 0 do 25 MOA – o tyle bowiem przesuwa się krzyż podczas jednego pełnego obrotu wieży. Całkowite przesunięcie krzyża (w obu kierunkach jest takie samo) to 145 MOA.

Na wieży mamy też widoczny łepek imbusowej śruby pozwalającej na zresetowanie wież po wyzerowaniu optyki. Szkoda, że do tego resetu potrzeba klucza. Wygodniej byłoby bez niego, ale to z pewnością wymusiłoby zwiększenie wysokości wież.

Trzecia wieża po lewej stronie tubusu to pokrętło do regulacji poziomu podświetlenia. Jest o wiele mniejsze niż wieże i mieści w sobie baterię CR2032 – standardową dla tego typu celowników. Tu również kliknięcia i nastawy są wyraźne, brakuje jednak – co bywa przydatne – półklików, na których podświetlenie powinno gasnąć całkowicie. To ułatwiałoby powrót do nastawionego poziomu podświetlenia.

Strike Eagle nie jest wyposażona w regulację paralaksy. Nastawiono ją fabrycznie na 125 jardów (około 120 m)


Istotne oznaczenia wraz z numerem seryjnym umieszczono na spodniej części lunety, podobnie jak Znak Bestii – napis Made in China.

Użytkowanie

Luneta zamontowana na dwóch różnych karabinkach typu AR – klasycznym i tłokowym – sprawdziła się świetnie. Trudno tu spodziewać się czego innego To nie tani chińczyk (choć niestety chińczyk): materiały oraz wykonanie nie pozostawiają niczego do życzenia. Jedynym, na co udało mi się ponarzekać, był brak dedykowanego montażu w zestawie.

Obraz widziany przez optykę bez względu na nastawę powiększenia jest wyraźny i (po wyregulowaniu do moich kaprawych już nieco oczu) ostry. Powiększenie x1– na ile udało mi się to stwierdzić – w miarę odpowiada rzeczywistości, a nawet jeśli nieco od niej odbiega, nie przeszkadza w korzystaniu z lunety.

Jasność podświetlenia jest wystarczająca w nocy (na najniższych nastawach), a w dzień na najwyższych nawet zbyt duża, chyba że strzelamy w naprawdę słoneczny dzień.

Nieco irytujące jest podświetlenie trzech największych ostrzy krzyża, które de facto nie służą niczemu.

Całość jest dość lekka – nawet z lunetą na stalowym montażu klasyczny AR-15 waży mniej niż goły MSBS!

Ze względu na kompaktowe rozmiary i duże wygodne manipulatory oraz fabryczne dostosowanie krzyża do mocnego 308 Win, Strike Eagle sprawdzi się nie tylko na strzelnicy, ale też w łowisku. Sądząc po jakości wykonania, wytrzyma nawet intensywne użytkowanie na broni w tym kalibrze.


Vortex Strike Eagle 1-8 sprawdzi się zarówno na AR15, jak i na krótkim sztucerze. Mimo że stworzony dla 308ki, dobrej jakości, niewielkich rozmiarów i niskiej wagi, większość myśliwych nawet na niego nie spojrzy – za tani… nie daje prestiżu. Takie myślenie ciągle niestety pokutuje

Cena – niestety – odpowiada jakości. Chciałoby się zapłacić połowę mniej, ale mimo wszystko lepiej kupić raz i płakać raz…

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Nowości Mactronic na MSPO 2024

Mactronic, polski producent latarek i innych rozwiązań oświetleniowych, zaprasza na stoisko D-76, gdzie prezentuje kilka tegorocznych nowości. Wśród nich przenośne najaśnice, latarka…

Delta Optical na MSPO 2024

Delta Optical zaprasza na stoisko H-1, gdzie prezentowany jest pełen przekrój oferty rozwiązań z dziedzin optyki obserwacyjnej i celowników, w tym także termowizyjnych.

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X