Trochę historii
Historia MP5 zaczyna się wraz z utworzeniem przez Edmunda Hecklera, Theodora Kocha i Alexa Seidela biura inżynierskiego w Oberndorfie w 1949. Wszyscy trzej byli pracownikami rozwiązanego po wojnie przez okupujących Niemcy Francuzów zakładu Mauser-Werke. W nowo założonym podmiocie mieli produkować, w halach przejętych po Mauserze, części maszyn do szycia i rowerów. Historia jednak potoczyła się innym torem. W obliczu narastającego zagrożenia ze strony ZSSRR podjęto decyzję o powstaniu fabryki broni na terenie RFN. W 1956 ogłoszono konkurs na nowy karabin dla sił zbrojnych RFN, w którym wygrał hiszpański CETME, będący pochodną niemieckiego projektu z końca II Wojny Światowej. W 1959 reaktywowana Bundeswehra Republiki Federalnej Niemiec została wyposażona w nowe karabiny z zakładów w Oberndorfie pod oznaczeniem G3. Strzelająca amunicją karabinową konstrukcja stała się na długie lata przydziałową bronią armii niemieckiej i zdobyła duża popularność na świecie. Szybko dostrzeżono ogromne zalety, którymi charakteryzował się sposób działania nowego karabinu i rozpoczęto projektowanie pistoletu maszynowego opartego o ten sam schemat. Pod nazwą HK54 produkowano go w latach 1964-66. Kod ten pochodzi z systemu nazewnictwa stosowanego w spółce: HK – nazwa przedsiębiorstwa, 5- podkategoria karabinki, 4 – kaliber 9×19 mm. Do seryjnej produkcji konstrukcja, już pod desygnatem MP5, weszła w roku 1966. Nowy pistolet maszynowy był jak na tamte czasy rewolucyjną konstrukcją. Broń strzelającą z zamka zamkniętego wyposażono w kutą na zimno lufę długości 225 mm, o 6 bruzdach i skoku gwintu 1:10. Wciskano ją do komory zamkowej specjalną prasą. Co ciekawe, jedno z niewielu takich urządzeń w Europie znajduje się w Rembertowie. Pierwszymi odbiorcami byli oczywiście Niemcy, w tym formacja GSG9. MP5 stał się jednym z czterech głównych pistoletów maszynowych używanych w tamtym okresie, obok Uzi, Beretty Model 12 i S&W M76. Jednak dopiero akcja Nimrod, czyli odbicie zakładników z ambasady Iranu przez brytyjski SAS, stała się przepustką do sławy i komercyjnego sukcesu dla niemieckiego PM. Z dnia na dzień wszystkie zachodnie jednostki chciały być wyposażone w ten pistolet maszynowy, spychając w cień najpopularniejsze dotąd UZI i inne przejęte od armii modele. Niemiecka konstrukcja błyskawicznie podbiła świat, znajdując szczególnie duży rynek w USA, gdzie wyposażono w nią praktycznie wszystkie jednostki – od Delty, przez SEAL aż po policyjne formacje SWAT. W latach 80. MP5 zdobyło sobie zasłużoną reputację ze względu na celność i niezawodność. W Polsce, tureckie MP5 pojawiły się w małych ilościach na początku lat 1990 w niektórych antyterrorystycznych oddziałach Policji. Niemieckie egzemplarze stały się podstawową bronią w JW 2305 od momentu jej powstania. Do dziś, mimo powstawania nowych konstrukcji, MP5 wciąż używane jest przez oddziały antyterrorystyczne na świecie.
Nie jedyny
Na przestrzeni lat MP5 doczekało się wielu wariantów. Modele wyposaża się w różne kolby, chwyty i z selektorem trybu ognia. Dostępne są opcje z wbudowanym tłumikiem dźwięku, oznaczone literami SD od niemieckiego Schalldämpfer, oraz skrócone K od Kurtz. W sumie wyróżnia się ponad 120 kombinacji. Heckler i Koch nie jest też jedynym producentem. Na licencji niemieckiej spółki produkcje MP5 prowadzą przedsiębiorstwa z różnych krajów: MAS (Francja), EAS (Grecja), DIO (Iran), Sedena (Meksyk), Al Kharj Arsenal i Military Industries Corporation (Arabia Saudyjska), MKEK (Turcja), Brugger&Thomet ( Szwajcaria), Enfield (Wielka Brytania), POF (Pakistan) i kilka marek w USA. Klony wytwarza chińskie Norinco, sudański MIC i rosyjskie RAC. W ich przypadku sprawa licencji jest, by użyć poetyckiego określenia, nieco mglista.
Nic nie twa wiecznie
Popularność MP5 w USA, a także na świecie, zmalała wraz z wprowadzeniem kbk M4 i jego odmian. Nałożyły się na to przede wszystkim kłopoty z obsługą, serwisowaniem broni i niedostatek części zamiennych. Nie bez znaczenia okazała się różnica parametrów między amunicją pośrednią a pistoletową. Gwoździem do przysłowiowej trumny w karierze MP5 stały się strzelaniny: w Miami w 1986. i Hollywood w 1997. Udowodniły one słabość amunicji kalibru 9×19 mm przeciwko przestępcom odurzonym narkotykami i wyposażonym w kamizelki kuloodporne. FBI podjęło próby rozwiązania tego problemu, co zaowocowało stworzeniem MP5/10 w kalibrze 10 mm i 40 SW. Ostatecznie jednak służby amerykańskie przeszły na broń zasilaną amunicją 5.56 mm. Bojowe zastosowanie amunicji 9 mm uległo ograniczeniu. Obecnie wykorzystuje się ją w specyficznych warunkach, gdzie przebijalność amunicji pośredniej może stanowić zagrożenie. Mimo tego, MP5 nie straciła wcale statusu broni kultowej. Dowodem niech będzie fakt, że amerykański cywil, chcąc posiadać MP5 strzelające ogniem ciągłym musi liczyć się z wydatkiem powyżej 25 000 dolarów. Do tego dochodzi też polityka HK, które klienta cywilnego nie traktowało poważnie przez większość swojego istnienia. Dopiero ostatnie lata i sukcesy konkurencji skłoniły spółkę do zmiany swojego nastawienia, co zaowocowało wprowadzeniem wersji cywilnych. Dobrym przykładem będzie tu nasza, krajowa sytuacja. Polski importer ma całkowite zakaz sprzedaży MP5 od HK w ręce cywilne. Jasnym jest, że ta naprawdę udana konstrukcja, mimo że poza zasięgiem finansowym wielu chętnych, znajduje się na nie jednej liście must have (ang. muszę mieć). I tutaj na scenę wkracza POF – Pakistan Ordnance Factories.
Pakistan a sprawa polska
Rozpad Indii Brytyjskich w 1947 doprowadził do powstania dwóch nowych państw: Indii i Pakistanu. Podziału dokonano w oparciu o religie – Indie objęły tereny zamieszkiwane w większości przez wyznawców hinduizmu, a muzułmanie utworzyli niepodległy Pakistan. Brytyjczycy mieli na tych terenach szesnaście fabryk zbrojeniowych i ze względu na położenie geograficzne wszystkie one przypadły Indiom. To postawiło Pakistańczyków przed poważnym problemem: nowo powstałe państwo, z kruchą jeszcze władzą i nieugruntowaną niepodległością nie posiadało własnej fabryki broni i amunicji. Sytuacja dała asumpt do utworzenia podlegających Ministerstwu Produkcji Obronnej 14 fabryk płaczących w holding, którego główna siedziba obecnie mieści się w Wah-Cantt w Punjab. Dzisiaj POF produkuje wszystko, co potrzebne obronności: amunicję, broń, ładunki wybuchowe, granaty, rakiety, mundury i wiele innych. Co więcej, zaspokojenie pakistańskich potrzeb to nie jedyna misja jakiej się podjęli. Jest nią też eksport. POF wysyła swoje produkty na cały świat, a większość ich asortymentu w zakresie broni palnej to produkcja na licencji HK. Wśród dostępnych modeli wymienić warto MP5 w kilku wersjach, karabiny G3, karabiny maszynowe MG3 czy pakistańską wersję karabinu snajperskiego PSR 90. Z informacji uzyskanych przez nas od importera wynika, że umowa licencyjna z HK zobowiązuje obie strony do kontroli jakości. Przedstawiciele niemieckiego licencjodawcy raz do roku wybierają losowo kilka produktów pakistańskiego producenta i poddaje je testom. Jednym z międzynarodowych partnerów POF jest wrocławski House of Guns. Spółka ta od trzech lat walczyła o możliwość importu pakistańskich MP5 do Polski. Droga tego transportu była długa i wyboista. Całe zamieszanie, powstałe w wyniku Covid19 i paraliż instytucji państwowych, niczego importerowi nie ułatwiały. Dodatkowo, na skutek lock down, dokumenty importowe uległy przeterminowaniu, nim udało się transport odprawić w Turcji. Koszt frachtu dzięki covidowym zawirowaniom wzrósł blisko pięciokrotnie. Jednak w końcu się udało i pod koniec czerwca 2020 roku, 130 sztuk wreszcie dotarło.
MP5 z Pakistanu
Do magazynu pistolety maszynowe przyjechały w drewnianych skrzyniach mieszczących 2 kartony pakowane po 5 sztuk. Milmag otrzymał do testów jeden z takich egzemplarzy bezpośrednio od importera. Mogliśmy sobie wybrać, którą sztukę chcemy i nasz wybór padł oczywiście na wersje klasyczną ze składaną kolbą. W ukompletowaniu użytkownik otrzymuje 2 magazynki 30 nabojowe, przybornik do czyszczenia, instrukcję obsługi i pas nośny w kolorze zielonym. Broń pokryta jest solidną wartą fabrycznego smaru, a na wylocie lufy nałożony jest plastikowy kapturek zapobiegający dostawaniu się do niej brudu. Jego zdjęcie okazało się nie lada wyzwaniem. Udało się go zdemontować dopiero przy użyciu multitoola, bo kapturek wchodzi naprawdę ciasno.
W House of Guns do wyboru są wersje z kolbą stałą A2 oraz ze składaną P3. Nie licząc jej, jest to dokładnie ta sama broń. Wersja z kolbą stałą broń ma masę 2,54 kg, a składaną 2,88 kg. Długość to odpowiednio 680 mm i 490/660 mm. Obie wersje wyposażono w plastikowy chwyt przedni, mocowany na jednym pinie w okolicach muszki i metalową komorę spustową z chwytem plastikowym przykręcanym śrubą. Po lewej stronie komory spustowej znajduje się bezpiecznik skrzydełkowy pracujący w dwóch pozycjach: S – zabezpieczony i E – ogień pojedynczy. Oznaczenia widoczne są po obu stronach komory spustowej. Warto podkreślić, że według deklaracji producenta broń wytworzona w trybie ognia pojedynczego nie przyjmie samej komory spustowej z egzemplarza zdolnego do prowadzenia ognia ciągłego.
Urządzenie wylotowe z trzema elementami umożliwia mocowanie tłumika. Niestety na polskim rynku wciąż nie są dostępne
Komorę spustową wykonano ze stopu. Skrzydełko selektora umieszczono tylko po lewej stronie korpusu
Pakistańskie MP5 wyposażono w standardowe przyrządy celownicze składające się z muszki w pierścieniu i bębnowego celownika przeziernikowego. Fabrycznie przyrządy są prawidłowo ustawione na 25 m. Na tym dystansie broń nie wymagała dodatkowych operacji zerowania. Oba magazynki w komplecie są stalowe i mieszczą po 30 sztuk amunicji kalibru 9 mm. Pakistański produkt wyposażono również w skrzydełkowe zwolnienie magazynka, umieszczone przed kabłąkiem spustu. To duży plus, gdyż cywilne wersje z Niemiec pozbawiono tej możliwości, zostawiając jedynie przycisk po prawej stornie komory spustowej, co nie należy do najwygodniejszych rozwiązań. Wersję P3 wyposażono w dwa punkty mocowania pasa nośnego: przedni – oczko umieszczone z lewej strony przy muszce oraz tylni z lewej strony elementu mocującego kolby. Samą kolbę wysuwa się poprzez przesunięcie dźwigni blokującej w lewo i mocne szarpnięcie za stopkę. W wersji ze stałą kolbą – A2, tylny montaż umieszczony jest w połowie jej długości, również z lewej strony. Te cechy w połączeniu z bezpiecznikiem tylko po lewej stronie, sprawia że broń jest dalece nieprzychylna strzelcom leworęcznym. Na grzbiecie komory zamkowej umieszczono występy umożliwiające instalację podstawy pod kolimator.
W pakistańskim MP5 zamocowano klasyczne przyrządy mechaniczne. Z przodu muszka zamknięta w pierścieniu…
… i bębnowy przeziernik z tyłu.
Składana kolba wydaje się nieco przykrótka ale i tak strzela się z niej przyjemnie. W końcu klasyk
Mechanizm zwolnienia magazynka składa się z przycisku po prawej stronie korpusu i dźwigni przed kabłąkiem spustowym. W cywilnych wersjach z Niemiec tego drugiego nie uświadczymy
Posadowienie kolimatora nie stanowi problemu. Na rynku bez problemu dostaniemy odpowiednie montaże. Na zdjęciu celownik SIG Romeo 3 na wysokiej podstawie
Trzypunktowy, super klasyczny pas do MP5 otrzymamy w zestawie
Wrażenia ze strzelania
Po załadowaniu amunicji pora na śmietankę – strzelanie z MP5. Już po pierwszych strzałach widać i czuć, dlaczego broń ta stała się takim przebojem. Odrzut jest prawie nieodczuwalny. Wydawać by się mogło, że w dłoniach mamy replikę ASG, a nie broń palną. Owszem, kolba mogłaby być dłuższa. W końcu dlatego wprowadzono nowe kolby F z powiększoną stopką. Owszem, przyrządy mogłyby być wyższe. Kłaniają się przyzwyczajenia z systemu AR15, ale można się przyzwyczaić. Niemniej, strzelanie z MP5 to przyjemność. Czysta i nieskrępowana frajda. Kontrola nad bronią, po chwili przyzwyczajenia, jest nieporównywalna z niczym innym. Rewelacyjna celność robi jeszcze większą furorę. Przy strzelaniu z ramienia wystarczy broni nie przeszkadzać i wystrzelamy same 10. Prowadząc ogień w ruchu jest równie dobrze, choć tutaj więcej zależy od umiejętności strzelca. Dla zabawy sprawdziliśmy też strzelanie z biodra. Poezja! Z 12 m pierwszy strzał pada w tarcze. Robimy małą korektę i reszta magazynka nie wychodzi z 8. I mówimy o strzelaniu z biodra! Radość niesamowita. Czujemy się jak Charlie Sheen w Komando Foki albo Bruce Willis w Die Hard – lub jak komandosi SAS, którzy strzelając po latarce wpakowali w terrorystów w ambasadzie 93 pociski.
Broń bojowa
MP5 od POF przebił się przez każdą podaną mu amunicję. Zacięcia pojawiły się jedynie na specjalnie elaborowanej pod faktor IPSC. Wynika to z faktu, że ładunek prochowy nie był wystarczający by cofnąć zamek na tyle, by wyrzucił łuskę i pobrał nowy nabój. To jednoznacznie wskazuje na niewłaściwie dobraną amunicję. Każdą inną PM trawił bez zająknięcia. Żadnych zacięć, fajek czy niezbitych spłonek. Czy więc MP5 jest w stanie sprawdzić się jako broń do PCC? Niestety nie i nie ze względu na braki w jakości. Bolączką jest wiek konstrukcji i wynikający z niej brak ergonomii obsługi – tzw. manual. Brakuje zrzutu zamka, gniazdo magazynka jest ciasne, zwolnienie magazynka wymaga angażowania drugiej ręki. Skrzydełko bezpiecznika dostępne jest tylko z lewej strony i do tego jest tak krótkie, że nie sposób wygodnie go obsługiwać bez zmiany chwytu. Zamek nie zatrzymuje się też w tylnej pozycji po wystrzeleniu ostatniego naboju. Wszystkie te cechy będą miały znaczący wpływ na szybkość obsługi. Sam spust też nie jest tym, do czego przyzwyczaiły nas amerykańskie AR15 z komercyjnymi, sportowymi częściami. W MP5 jest dość twardy – ok. 3 kg, ma dość długą drogę i długi, choć wyraźny reset. Zapewne odpowiednio długotrwałym i intensywnym treningiem można by te problemy częściowo zrównoważyć. Niezaprzeczalnie jednak, istnieją współczesne konstrukcje, doskonalsze pod tym względem. Inna sprawa, że wraz ze mną u steru MP5 pokonało na lokalnych zawodach PCC CZ Skorpion i z AR9. Zresztą, w posiadaniu MP5 nie chodzi wcale o to, by wygrywać na zawodach. Mała czarna konstrukcja to jak żadna inna broń, po prostu czysta radość ze strzelania. I tę radość widać na twarzach wszystkich, którzy mieli okazję ją wypróbować.
Minusy
Trzeba jednak pochylić się nad słabymi stronami MP5, bo i takich jest kilka. Pierwszym i najważniejszym jest niszowość konstrukcji. Karabinki systemu AR czy AK są niesamowicie popularne. Przekłada się to na ogromną dostępność części i akcesoriów. Magazynki do nich są relatywnie tanie i dostępne. Z MP5 tak nie jest. Magpulowa idea wyprodukowania polimerowych magazynków upadła. Okazało się, ze chcąc zachować wymiary, dwurzędowy magazynek tego typu nie ma odpowiedniej sztywności. Innych akcesoriów do MP5 w polskich sklepach jest mnóstwo, niestety wszystkie do ASG. Cena magazynka w Niemczech, o ile w ogóle są na stanie, zaczyna się od 80 EUR. W USA o szyny montażowe nie trudno, ale do Polski nikt ich jeszcze nie sprowadza. Akcesoria do MP5 są drogie a części zamienne trudno dostępne. Dobrym prognostykiem jest co prawda stan używanego POF, o którym napiszemy w kolejnym artykule, a który na wrocławskiej strzelnicy przestrzelał już ponad 60 000 sztuk amunicji. Daje to nadzieję, że konstrukcja jest naprawdę solidna i nie będziemy zmuszeni jej naprawiać zbyt szybko. Boli też to, że pakistański MP5 nie jest odwzorowaniem którejś z najbardziej ikonicznych generacji tej broni. Także błyszczące pokrycie jest inne niż w niemieckim czy szwajcarskim egzemplarzu, gdzie oczy pieści czarny mat. Czas pokaże, jak będzie z dostępnością tłumików. MP5 w wersji A wyposażone jest w montaż 3 lug, z trzema wypustkami na końcu lufy. Póki co nie udało nam się namierzyć w Polsce tłumika do tego systemu. Chyba największym minusem MP5 jest to, że ten pistolet potrafi upokorzyć. Na nic bowiem nie zda się tłumaczenie: nie trafiłem, to wina broni. By trafić, wystarczy broni nie przeszkadzać. Jeśli strzelec z MP5 pudłuje, to znaczy, że ma spore braki, a nie każdy będzie w stanie znieść taką krytykę własnych umiejętności.
Podsumowanie
Strzelanie z MP5 to czysta frajda. Kawał historii i hollywoodzkiej chwały
Wkrótce oddamy wam kolejny artykuł o MP5. Będzie dotyczył spraw technicznych, obsługi i rozkładania. Porównamy w nim nową sztukę z innym egzemplarzem o dużym przebiegu. Opowiemy jak konserwować, podpowiemy jak sprytnie obsługiwać bezpiecznik. Do tego czasu jednak nadal będziemy testować i katować nasz egzemplarz, który ma już ponad 1000 strzałów z amunicji produkowanej przez PFA oraz blisko 400 z amunicji innych producentów. I ciąż się nie zaciął ani raz. Pomijamy wspomnianą wcześniej amunicję robioną pod IPSC, na której MP5 wymaga ręcznego przeładowania. Będziemy się nadal cieszyć i bawić, bo pakistański produkt daje niesamowitą frajdę. Czy jest wart wydania na niego 6500 lub 6900 PLN? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć sobie samemu. Owszem, nie jest to mało, jednak naszym zdaniem MP5 jest tego wart. Nie ma chyba drugiej takiej broni, która przy relatywnie niskich kosztach amunicji oferuje taką celność i frajdę ze strzelania.
Dziękujemy House of Guns za użyczenie broni do testów.