Kilka słów o ochronie słuchu
Nakładki żelowe dokładnie obejmują nauszniki okularów. Jednocześnie, zachowując funkcję ochronną, nie dociskają ich do skroni i niwelują potencjalny dyskomfort
Na zdjęciach z okresu II wojny światowej czy konfliktu w Wietnamie nie sposób wypatrzeć żołnierza w ochronnikach słuchu. Patrząc na współczesne jest wręcz przeciwnie. Praktycznie każdy uczestnik walk, będący członkiem regularnych sił zbrojnych, jest w taką ochronę wyposażony. Współczesne hełmy, praktycznie co do jednego, już na etapie projektowania uwzględniają fakt, że użytkownik będzie miał osłonięte uszy. Jeszcze bardziej restrykcyjnie podchodzi się do tego w strzelectwie cywilnym – osoba bez ochrony słuchu, popularnie zwanej słuchawkami bądź słuchami, może (i powinna) oczekiwać wyproszenia z osi strzeleckiej. To w zasadzie ABC bezpieczeństwa w tym sporcie.
Jak zatem chronimy słuch przed falami dźwiękowymi o wysokiej amplitudzie, generowanymi przez konstrukcje strzeleckie? Typów ochronników jest kilka.
Najprostsze i najtańsze, to zwykłe zatyczki, wciskane do kanału słuchowego. Te piankowe (kosztujące 1-2 zł) są zazwyczaj jednorazowe. Trochę droższe silikonowe są już wielorazowego użytku. Zazwyczaj są też wyposażone w kołnierze, które przylegają do skóry i przez to lepiej blokują falę dźwiękową.
Kolejnym poziomem ochrony są słuchawki – ochronniki obejmujące małżowinę uszną, składające się z dwóch części połączonych pałąkiem.
Szeroki zakres regulacji powoduje, że ochronniki można dostosować do krzywizny głowy użytkownika tak, aby dokładnie przylegały na całym obwodzie
Kolejny podział jaki możemy zastosować, to klasyfikacja na pasywne i aktywne. Te pierwsze po prostu odcinają wszystkie dźwięki. Aktywne również, z tą jednak różnicą że wyposażono je we wbudowane mikrofony na zewnątrz i głośniki wewnątrz. Układy elektroniczne odcinają dźwięki powyżej zadanego natężenia, pozostałe transmitują i odtwarzają wewnątrz strefy ochronnej. Są one znacznie droższe od ochronników pasywnych, ale pozwalają na usłyszenie, co się dzieje dookoła, np. komendy wydanej przez prowadzącego strzelanie, czy trzasku suchej gałęzi pod butem podkradającego się nieprzyjaciela.
MePaBlu GmbH
Słuchy otrzymujemy w schludnym choć niepozornym opakowaniu. Najwyraźniej niemiecka technika nie wymaga marketingowego podejścia rodem z USA
Pełna nazwa przedsiębiorstwa brzmi: MePaBlu Medizintechnik Pack-Blumenau GmbH. Rozszyfrowanie jej znaczenia jest bardzo proste. Pack-Blumenau to nazwisko właściciela – Petera Pack-Blumenau. Medizintechnik z kolei mówi nam o historii przedsiębiorstwa z Bordesholm pod Kilonią. Ta zaczęła się prawie 30 lat temu, od opracowania i produkcji urządzeń dla osób z wadami słuchu. Decyzję o rozszerzeniu asortymentu MePaBlu podjęto m. in. pod wpływem badań które wykazały, że ok. 47% myśliwych i strzelców sportowych wykazuje zaburzenia słuchu. Tak do oferty wprowadzono produkty przeznaczone specjalnie dla strzelców.
Pierwsze wrażenie i ergonomia
W zestawie otrzymujemy ochronniki, dodatkowe pierścienie wraz z piankami tłumiącymi, gąbki na mikrofony redukujące szum wiatru, instrukcję obsługi i warunki gwarancji
Do redakcyjnych testów trafiły ochronniki MePaBlu Silencer Plus, opisane przez producenta jako für den Kurzwaffenschützen, czyli dla strzelców używających broni krótkiej. Opis rozszerza to pojęcie o duże kalibry, działania w zamkniętych pomieszczeniach o wysokim natężeniu dźwięku, a także podczas operacji lotniczych i pracy przy maszynach. Według strony internetowej dostępne są trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, zielonej i jaskrawoczerwonej (signalrot). Nasz egzemplarz nie do końca się wpasowuje w tą rozpiskę. O ile większość elementów jest w kolorze czarnym, ma również niebieskie wstawki. Moim zdaniem bardzo dobrze komponują się w ogólny design.
Po otwarciu kartonowego pudełka oczom ukazuje się przezroczysty worek z tworzywa zawierający pełny zestaw. Całość wykonana jest z dobrej jakości materiałów, bez nadlewów czy jakichkolwiek widocznych niedoróbek. Pałąk wyłożony jest od wewnętrznej strony miękkim tworzywem sztucznym, pod którym znajduje się warstwa amortyzująca. Wzdłuż niego poprowadzony jest przewód łączący elektronikę w obydwu osłonach uszu. Mikrofony wystają poza obrys ochronników. Regulator głośności, pełniący jednocześnie rolę włącznika, jest duży i daje się wygodnie obsługiwać w rękawiczkach.
Gąbki do redukcji szumu wiatru są podklejone taśmą samoprzylepną. Wystarczy oderwać zabezpieczenie i już można je mocować do ochronników
W zestawie załączono baterie więc ochronniki wydają się gotowe do pracy bezpośrednio po wyjęciu z pudełka. To złudne wrażenie, gdyż najpierw należy je wyregulować. Zakres tejże jest bardzo duży. Obejmuje nie tylko regulację góra-dół (oddalenie obudów od pałąka), ale przede wszystkim kąt z jakim obudowy przylegają do głowy. Jest to istotne z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest komfort. Siła z jaką ochronniki są dociskane do głowy rozkłada się równo, nie powoduje więc uczucia punkowego nacisku. Drugi powód to szczelność wynikająca z równomiernego docisku na obwodach kopuł i co za tym idzie, lepsza ochrona słuchu. Niemniej konstrukcja MePaBlu Silencer Plus wymaga od użytkownika poświęcenia czasu na dostosowanie ochronników do kształtu i wymiaru głowy. Biorąc pod uwagę, że warto wprowadzić kolejne poprawki po kilku godzinach użytkowania, gdy już czuć jak leżą na głowie, ten czas na dostosowanie robi się odczuwalny. Natomiast po wyregulowaniu leżą jak przysłowiowa rękawiczka. Komfort jest bardzo wysoki. Nawet po wielu godzinach użytkowania nie czuć nacisku na skronie. Dotyczy to także noszenia okularów. Nie tylko strzeleckich o cienkich nausznikach, projektowanych z myślą o noszeniu wraz z ochronnikami słuchu, ale też zwykłych korekcyjnych. Szczególnie błyszczą tutaj nakładki żelowe. Dodają całkiem nowy poziom komfortu, niespotykany w ochronnikach bez tego akcesorium.
Warto zwrócić uwagę, że nakładki żelowe pasują również do ochronników innych producentów, m.in. 3M Peltor czy MSA Sordin. Pełna lista zgodnych modeli dostępna jest na stronie producenta. Wszystkie części są wymienne, więc naprawa lub upgrade elektroniki nie stanowią problemu.
Wymiana baterii wymaga zdjęcia nakładek oraz pierścieni. Do wykonania tej czynności niezbędne jest narzędzie do podważenia np. śrubokręt. Komplet ogniw otrzymujemy w zestawie
Dane techniczne
Tłumienie: do 45 db.
Wzmocnienie dźwięku: 5-cio krotne.
Czas reakcji: 4-7 µs
Odcięcie dźwięku: 82 db / A.
Automatyczne wyłączanie: 240 min
Czas pracy baterii: ok. 1200 godzin
Zasilanie: 3 baterie AAA
Wodoodporność: IP34
Temperatura pracy: od -10 ° C do + 55 ° C
Temperatura przechowywania: od -40 ° C do + 80 ° C
Co tam słychać?
Ochronniki są dobrze opisane. Piktogramy wskazują nie tylko przód/gorę, ale znajduje się na nich również miejsce na wpisanie imienia użytkownika
I sporo, i niewiele. Niewiele, ponieważ ochronniki dobrze tłumią odgłosy wystrzałów. Tutaj naprawdę nie sposób się do czegoś przyczepić. Nawet podczas strzelania z dużych kalibrów, z głową blisko źródła dźwięku, ochrona była zawsze zadowalająca. Sporo, ponieważ elektronika odpowiadająca za przenoszenie dźwięku to majstersztyk. Wystające poza obrys mikrofony bardzo dobrze zbierają dźwięk. Istotne jest połączenie obydwu ochronników. Dzięki temu mamy dźwięk pełny, żeby nie powiedzieć trójwymiarowy. Bez wysiłku można się zorientować skąd dobiega i słychać różnice w natężeniu danego odgłosu. Chciałoby się powiedzieć dolby surround. Wspomniane w części technicznej mikrosekundy czasu reakcji faktycznie słychać. Nie ma uciętych dźwięków innych niż strzały i nie występuje echo. Mimo łupiącego w tle karabinu do użytkownika dotrze każde słowo. Dodatkowo ci, strzelający na otwartych strzelnicach, na pewno docenią wspomniane wcześniej gąbki. Wyeliminowanie szumu wiatru robi zauważalną różnicę.
Słuchać można też długo. Po kilku godzinach nie czuć przewlekłego pulsowania, będącego efektem długotrwałego nacisku na skronie. Ten rzecz jasna występuje, ale siły są rozłożone na tyle dobrze by ochronniki MePaBlu wziąć na dniówkę na strzelnicy i pod koniec nie marzyć wyłącznie o tym żeby je wreszcie zdjąć. Co ciekawe, ochronniki automatycznie wyłączają się po 4 godzinach. Z jednej strony jest to zrozumiałe. Dzięki temu unikniemy przez zapominalstwo całkowitego rozładowania baterii. Nie zawsze jest pod ręką świeży zestaw a 4 h to okres, który większości ludzi wystarczy, aby się nastrzelać. Z drugiej, tych z nas, którzy spędzają na osi długie godziny nagła utrata słuchu zapewne będzie irytować.
Autorski system regulacji- pokrętła blokują sztyfty w pożądanej pozycji
Dodatkowe pierścienie i wypełnienia, w moim odczuciu, nie zwiększają ani nie zmniejszają stopnia ochrony. Być może różnica wyjdzie przy profesjonalnych badaniach, jednak z poziomu testów organoleptycznych nie była ona zauważalna. Natomiast na pewno przydadzą się, jeśli ktoś ma mniejszą głowę lub uszy godne misia Kolargola. Dzięki nim można skompensować różnicę w wymiarach, a przez to zniwelować kontrast w sile oraz kącie dociskania ochronników. To przekłada się bezpośrednio na poziom ochrony.
Testowałem egzemplarz wyposażony we wspomniane samoprzylepne nakładki żelowe i nie mogę się ich nachwalić. Nie tylko tych konkretnych, ale samej idei. Znakomicie wpływają na komfort i stopień przylegania do skóry i włosów. Co najistotniejsze, założenie pod nie okularów nie powoduje pogorszenia własności ochronnych.
Dostarczone pierścienie z wypełniającymi gąbkami można ze sobą łączyć zwiększając grubość obudowy
Podsumowanie
Wkładki żelowe sprawdzają się tak dobrze, że trudno później wyobrazić sobie strzelanie bez nich. Na szczęście pasują też do ochronników wyprodukowanych przez konkurencję
Uwagę zwraca fakt, że jest to produkt bardzo przemyślany. Zwrócono uwagę nie tylko na samą jakość wykonania, ale też na funkcjonalność i to, że ludzie różnią się między sobą. W żadnych innych ochronnikach nie spotkałem się z tak dużą możliwością dostosowania do cech anatomicznych. Podsumowując, są to bez wątpienia bardzo dobre ochronniki i produkt wysokiej klasy. Niemiecka jakość i precyzja – zostały bowiem wyprodukowane w Niemczech, a nie zamówione u podwykonawcy gdzieś w Azji.
Zdążyliśmy przyzwyczaić się już, że decydując się na niemieckie wyroby, nie tylko ochronniki (dotyczy to także samochodów czy sprzętu AGD), jesteśmy zmuszeni sięgnąć głębiej do portfela. Nie inaczej jest w przypadku MePaBlu. Cena jest znacznie wyższa niż w przypadku produktów sygnowanych marką np. Sordin czy Peltor, które uznawane są powszechnie za wyższą półkę. Co ciekawe, sam producent testowany model określa jako klasę średnią.
Producent zaleca przechowywania ochronników w dość nietypowy sposób. Chociaż zajmują przez to więcej miejsca, to nakładki żelowe nie przylegają do siebie, a co za tym idzie nie są poddawane naciskowi. W dłuższym okresie mogłoby to spowodować trwałe odkształcenia i pogorszenie własności ochronnych
Czy warto wydać taką kwotę? Wychodzę z założenia że słuch mam jeden. Cyberwszczepów, mimo że już się o nich mówi, jak na razie nie sposób zastosować i pewnie przez długie lata nie będą dostępne w bodyshopie na rogu. Więc na pewno warto kupić słuchy o dobrych parametrach niezależnie od marki, a im więcej strzelamy, tym większą przywiązywać do tego wagę. Warto też regularnie kontrolować zużycie elementów odpowiedzialnych za izolację bębenków słuchowych. Czy ten konkretny model? Tutaj każdy musi odpowiedzieć sobie samemu, biorąc pod uwagę warunki w jakich pracuje z bronią i zasobność swojego portfela.
Dziękujemy przedsiębiorstwu MePaBlu za przekazanie ochronników do testów.