Lever action rifle
Karabinki dźwigniowe to ikona amerykańskiego Dzikiego Zachodu. Są one takim krokiem milowym w rozwoju broni długiej, jakim dla broni krótkiej powstanie pistoletu samopowtarzalnego. Po pojawieniu się i upowszechnieniu amunicji scalonej oraz spopularyzowaniu strzelających nią rewolwerów okazało się, że ten sam nabój może być wykorzystywany również w broni długiej. Ta sama naważka prochu – dzięki długiej lufie – pozwalała osiągnąć większe prędkości wylotowe (co przekłada się wprost na większą energię) oraz lepszą celność – karabin ma znacznie dłuższą linię celowania niż rewolwer, a postawy strzeleckie z bronią długą pozwalają na oddawanie strzałów w stabilniejszej pozycji. Z kolei zastosowanie magazynka (co prawda stałego) w połączeniu z bardzo ergonomicznym sposobem przeładowania broni uczyniło z karabinków dźwigniowych swego rodzaju pierwszą generację broni szturmowej. Możliwość oddania dziesięciu (lub często więcej) strzałów błyskawicznie jeden po drugim dawała gigantyczną przewagę w starciu z bronią systemu trap door, dubeltówkami czy innymi jej rodzajami powszechnie stosowanymi w Ameryce Północnej w tamtych czasach.
Stopka z logo firmy Marlin, obecnie wykupionej przez Rugera, nawiązującym do tradycji Dzikiego Zachodu
Klasyczne przyrządy celownicze Marlina. Szczerbina typu buckhorn z drabinką do regulacji w pionie. Regulację w poziomie trzeba niestety przeprowadzić przy pomocy młotka i wybijaka (z materiału miększego niż stal!)
Idea broni dźwigniowej zasilanej ze stałego magazynka pojawiła się oczywiście przed upowszechnieniem się amunicji scalonej. Powstawały abominacje w rodzaju Volcanica, czyli broni zasilanej amunicją – według współczesnego nazewnictwa – bezłuskową, w której niewielka porcja prochu znajdowała się w zagłębieniu tylnej części pocisku. Istnieją podania i legendy, według których urządzenia te faktycznie strzelały, jednak energia kinetyczna pocisków była w najlepszym wypadku śmiesznie mała.
Dlaczego na karabinki dźwigniowe mówimy lewary lub karabiny lewarowe?
Odpowiedź jest szalenie prosta: bo słabo mówimy po angielsku i zamiast próbować zrozumieć znaczenie słowa lever, idziemy na łatwiznę i przyporządkowujemy mu najbliższe fonetycznie słowo z języka polskiego: lewar. Te dwa słowa oczywiście wiele ze sobą wspólnego nie mają, ale jako, że ta nazwa jest powszechna i brzmi dobrze, to i w tym tekście będzie się pojawiała zamiennie z nazwą właściwą. Puryści językowi lepiej niech wezmą coś na uspokojenie.
Modele karabinków z oknem wyrzutowym umieszczonym z boku komory są często owiercone pod montaż celownika optycznego. Pozostałe – wyrzucające zużytą łuskę w górę miewają szynę montażową daleko z przodu
Jak działa lewar?
Karabin dźwigniowy już na pierwszy rzut oka bardzo przypomina powszechnie znaną strzelbę pump-action. W obu rodzajach broni magazynek jest stały, rurowy i umieszczony równolegle do lufy – bezpośrednio pod nią. Istnieją zapewne modele zasilane z odłączanych magazynków pudełkowych – tak jak znane są modele strzelb pump-action zasilane w ten sposób – ale niewiele to zmienia w konstrukcji broni. Może jednak mieć wpływ na rodzaj amunicji, której można bezpiecznie i wygodnie używać. Wracając jednak do mechaniki…
Karabiny dźwigniowe są zabezpieczone przed możliwością oddania strzału przy niedomkniętym zamku. Tuż za spustem widać przycisk, który odblokowuje język spustowy dopiero po wciśnięciu go domykaną dźwignią
Karabinki te to broń powtarzalna, czyli taka, w której po pociągnięciu za spust pada jeden strzał. Usunięcie łuski z komory nabojowej i podanie do niej kolejnego naboju następuje ręcznie: strzelec musi samodzielnie odryglować broń i przy pomocy odpowiednich dla danego typu manipulatorów wykonać czynności umożliwiające oddanie kolejnego strzału. Nie ma tu automatyki, która wykorzystując energię rozprężających się gazów lub odrzutu sama usunie pustą łuskę, wprowadzi nabój do komory i zresetuje urządzenie spustowe. W lewarze te czynności wykonuje się za pomocą dźwigni (jak wcześniej pisałem mylnie zwanej lewarem) zazwyczaj połączonej z osłoną spustu. Wyposażona jest w uchwyt w formie metalowej obejmy, w którym przez cały czas prowadzenia ognia strzelec ma trzy palce silnej ręki (mały, serdeczny i środkowy).
Przeładowywanie karabinka dźwigniowego. Czynność tę wykonuje się silną ręką bez konieczności zmiany pozycji ani zejścia przyrządami celowniczymi z celu. Zanim zaczniemy strzelać z lewara szybko, należy wyrobić sobie odruch prostowania palca wskazującego w trakcie operowania dźwignią. W przeciwnym razie może się on dostać pomiędzy ruchome stalowe elementy, a to skończy się wizytą u chirurga
Trzeba również pamiętać, że karabinek lewarowy jest podatny na zacięcia (lub gubi amunicję), jeśli przeładowuje się go do góry nogami lub obróconego w prawo – amunicja wypada z windy przez okno wyrzutowe poza komorę lub grzęźnie w nim
W niektórych modelach broni systemu lever action naboje ładuje się do magazynka poprzez okno umiejscowione z boku komory zamkowej tuż pod oknem wyrzutowym. Jest to rozwiązanie podobne jak w strzelbach pump-action, z tą różnicą, że w nich zwykle okno znajduje się na spodniej stronie komory. W innych karabinach dźwigniowych (większość modeli produkowanych przez Henry Repeating Arms) ładowanie odbywa się poprzez otwór w magazynku tuż przy wylocie lufy. Ten drugi sposób jest moim zdaniem mniej wygodny i mniej bezpieczny oraz utrudnia taktyczne działania z karabinkami.
Doładowywanie karabinka. W karabinkach dźwigniowych okno ładowania jest osłonięte pokrywą na sprężynie, którą należy wcisnąć aktualnie ładowanym nabojem. Opór potrafi być całkiem spory, dlatego część strzelców stosuje specjalną technikę. Polega ona na częściowym wsunięciu pierwszego naboju w okno i dopchnięciu go kolejnym, również tylko częściowo. W ten sposób ładowany nabój blokuje kryzą pokrywę okna i umożliwia szybsze i wygodniejsze doładowanie kolejnego
Drugi sposób doładowania karabinka dźwigniowego: nabój umieszczamy bezpośrednio na windzie przy otwartym zamku. W ten sposób nabój trafia bezpośrednio do komory, kiedy dźwignia wróci do tylnego położenia
Po załadowaniu magazynka strzelec wprowadza pierwszy nabój do komory obracając dźwignię do przodu (oś obrotu jest umiejscowiona przed spustem i prostopadła do lufy) do oporu, a następnie cofając ją do poprzedniej pozycji. W pierwszej fazie tego ruchu zamek broni zostaje przesunięty w tył, co pozwala na wysunięcie pustej łuski z komory oraz wyrzucenie jej z broni przez okno wyrzutowe. W tym samym momencie na windę położona naprzeciw magazynka zostaje wprowadzony nowy nabój. Dzieje się to dzięki sprężynie w magazynku. Poruszający się zamek napina zewnętrzny kurek.
Trzy pozycje kurka. Opuszczony – po oddaniu strzału lub po opuszczeniu go ręcznie
Na pośrednim zaczepie – broń zabezpieczona nawet z nabojem w komorze, spust całkowicie zablokowany
Napięty – broń gotowa do strzału
Druga faza ruchu dźwigni zaczyna się od podniesienia windy z nabojem na wysokość lufy, następnie nabój jest do niej wprowadzany a powracający na swoje miejsce zamek zostaje zaryglowany. Broń jest gotowa do strzału. Po pociągnięciu za spust cały zestaw operacji należy powtórzyć. Z racji sposobu działania, w karabinie lever action nie ma potrzeby istnienia nastawnego zewnętrznego bezpiecznika. Jego rolę przez prawie sto lat z powodzeniem pełnił dodatkowy zaczep kurka, który pozwala na opuszczenie go i zablokowanie w pozycji bezpiecznej z nabojem w komorze. Dopiero w ostatnich latach prosta i elegancka konstrukcja broni tego typu została brutalnie zgwałcona a obecnie produkowane lewary mają przetykowy bezpiecznik blokujący spust. W pozycji zabezpieczonej możliwe jest operowanie dźwignią, a więc ładowanie i rozładowanie broni, ale spust pozostanie martwy.
Wady i zalety magazynka rurowego
Magazynek o długości równej (lub prawie równej) długości lufy pozwala zmaksymalizować liczbę mieszczących się w nim sztuk amunicji, bez większych zmian sylwetki broni
Przeważająca większość broni systemu lever action zasilana jest z magazynka rurowego. Konstrukcja jest dość prosta – to podłużna rura umieszczona pod lufą, wyposażona w sprężynę i dosyłacz. Naboje ułożone są w nim jeden za drugim – spłonka poprzedniego opiera się o czubek kolejnego. Ładowanie odbywa się na dwa sposoby, w zależności od przyjętego przez producenta rozwiązania. Pierwszy to ładowanie analogiczne jak w przypadku strzelb pump-action – przez okno znajdujące się w komorze zamkowej. Ładuje się w takim wypadku naboje pojedynczo, stopniowo ściskając sprężynę. Drugi sposób przewiduje odkręcenie nakrętki na końcu magazynka (przy wylocie lufy), demontaż sprężyny znajdującej się w prowadnicy i wsypanie nabojów do rury. Kiedy magazynek jest pełen, sprężyna z prowadnicą wraca na swoje miejsce i broń jest gotowa do użytku.
Ten drugi sposób wymaga dość karkołomnego manewrowania bronią w sposób, który zapewne nie spodobałby się obsłudze wielu strzelnic w naszym kraju, dość przewrażliwionej na punkcie bezpieczeństwa. Oczywiście ładowanie broni w ten sposób nie stwarza żadnego zagrożenia, jeśli przeprowadzane jest zgodnie ze zdrowym rozsądkiem – przy otwartej komorze nabojowej. Broń jest w takim stanie równie niebezpieczna jak stalowa rura, ale ostrożność przechodząca w paranoję robi swoje. Dlatego też, chcąc uniknąć niepotrzebnych awantur przy zakupie broni tego typu, należy zwrócić uwagę, czy producent umożliwił ładowanie z okna w komorze zamkowej. Warto pamiętać, że karabinki lever action strzelające nabojem .22 LR, .22 Long i .22 Short nigdy nie mają możliwości ładowania w ten sposób. Dlaczego? Bo amunicja bocznego zapłonu jest zbyt delikatna i zwyczajnie pogniotłaby się przy próbie ładowania oknem.
Magazynek rurowy ma swoje wady względem magazynków odłączanych od broni. Największą z nich jest utrudnione doładowywanie. Jeśli z jakichś względów chcemy lub musimy (wystrzelaliśmy całą zawartość magazynka) doładować broń, to mając do czynienia z egzemplarzem wyposażonym w odłączany magazynek, po prostu zmieniamy go na nowy, pełny. W przypadku magazynka rurowego trzeba doładowywać ręcznie po jednym naboju. Żeby móc używać takiej broni w sposób w miarę płynny i szybki, trzeba wyrobić sobie odruch podobny do tego, znanego z użytkowania strzelby pump-action. Zasada jest prosta: jeśli nie strzelam, to doładowuję magazynek. Więc po oddaniu ostatniego zamierzonego strzału, przeładowujemy broń wprowadzając nowy nabój do komory i zaczynamy uzupełniać naboje w rurze.
Amunicja
Smukła sylwetka karabinka dźwigniowego sprawdzi się przy polowaniu z podchodu. Krótka, 16 calowa lufa w połączeniu z silnym nabojem 45-70 ułatwi dochodzenie postrzałka
W odróżnieniu od strzelb pompek, karabinki dźwigniowe zasilane są nabojami o niewielkich wymiarach. Najpopularniejsze w Polsce są modele do naboju .357 Mag i .44 Mag. Coraz częściej pojawiają się także modele zasilane nabojem .30-30 czy .45-70. Wszystkie łączy jedna cecha: to stosunkowo wąskie, gładkie naboje, które dużo trudniej uchwycić w palce niż amunicję strzelbową 12 mm. Różnice wynikające z rozmiaru nabojów są tak duże, że magazynek strzelby o tej samej pojemności co karabinu dźwigniowego ładuje się kilkukrotnie szybciej.
Druga wada to ścisłe powiązanie jego pojemności z długością lufy. Naboje ułożone są poziomo jeden za drugim, a nie pionowo jak w klasycznym magazynku. W takiej sytuacji trudno – przy zachowaniu rozsądnej, wygodnej długości lufy na poziomie do 20 cali – osiągnąć pojemność przekraczającą 10-12 sztuk. A i to wyłącznie dla nabojów o krótkiej łusce: .357 Mag czy .44 Mag.
Magazynki karabinków w kalibrze .45-70 z rzadka przekraczają 6 sztuk pojemności.
Broń zasilana z magazynków rurowych ma nie tylko wady. Przede wszystkim umieszczenie magazynka pod lufą, równolegle do niej, pozwala na wysmuklenie sylwetki broni i pozbawienie jej niepotrzebnie wystających elementów. Jeśli naboje są ułożone równolegle do lufy, magazynek niemalże znika w sylwetce broni. Sprawia to, że lewary są bardzo poręczne i składne. Osada zwykle jest wąska i pozwala na wygodny uchwyt nawet osobom o mniejszych dłoniach. Brak wystających elementów w połączeniu z klasyczną dla tej broni osadą bez wyraźnie zarysowanego chwytu pistoletowego, daje wymarzoną broń dla myśliwych.
Dla kogo i po co karabinek dźwigniowy?
Karabinki dźwigniowe były traktowane jako nowoczesne ponad sto lat temu. Były wtedy odpowiednikiem współczesnych samopowtarzalnych i samoczynnych karabinków używanych przez cywilów, wojsko i służby, dając przewagę szybkostrzelności. A dziś? Przestarzałe? Anachroniczne? Niewarte uwagi?
Wręcz przeciwnie. W najpopularniejszych kalibrach rewolwerowych oraz w bocznym zapłonie to dość tania broń do celów rekreacyjnych. Daje sporo frajdy dzięki temu, że podczas strzelania trzeba przy niej majstrować, a jednocześnie jest wygodniejsza niż broń z czterotaktowym zamkiem. Dzięki temu można z nich strzelać szybciej, jeśli się chce.
Z drugiej strony dla początkujących, a zwłaszcza młodych i najmłodszych strzelców, to dość bezpieczny sposób na rozpoczęcie przygody ze strzelectwem. Z racji swojej długości trudno z karabinkiem przypadkiem się obrócić i skierować lufę w stronę inną niż kulochwyt. Lewary to broń powtarzalna więc niedoświadczony strzelec ma niewielkie szanse oddać przypadkiem drugi i kolejny strzał po zamierzonym. Proces przeładowania (oraz doładowania) jest dla osoby niedoświadczonej dość czasochłonny i pracochłonny – to również zwiększa bezpieczeństwo.
Jak wcześniej wspomniałem, karabinki dźwigniowe produkuje się również w potężnych kalibrach takich jak .45-70, które mogą z powodzeniem służyć do polowania na niemal każdą zwierzynę w Europie i obu Amerykach. Dla myśliwego jest to więc broń bardzo uniwersalna. Pozwolę sobie na stwierdzenie, że karabinek dźwigniowy w kalibrze .45-70 z lufą o długości około 18 cali mógłby być uniwersalną bronią europejskiego myśliwego. Zwłaszcza, gdyby ten sam elaborował amunicję, co w przypadku tego kalibru jest dość proste. Pomijamy oczywiście polowanie na ptactwo, które bez broni śrutowej nie ma racji bytu.
Ostatnie zastosowanie: karabinek dźwigniowy to świetna broń do ochrony domu, posesji czy nawet sporej posiadłości. W kalibrze .357 Mag, z krótką 16-calową lufą jest jednocześnie wystarczająco poręczny i lekki, by wygodnie poruszać się z nim we własnym domu. Jednocześnie dzięki stosunkowo długiej lufie i silnej amunicji pocisk wystrzelony z niego ma wystarczająco dużą energię, by powstrzymać w każde grożące cywilowi zagrożenie. Większa niż w przypadku rewolweru czy pistoletu masa i wygodniejszy w porównaniu z nimi uchwyt tej broni pozwolą strzelać celniej i bezpieczniej.
Reasumując, mimo ponad stuletniego stażu, karabinki dźwigniowe są wciąż poważnymi kandydatami na wielozadaniową broń dla cywilnych użytkowników. Zwłaszcza w dość mętnych politycznie czasach, kiedy nie możemy być pewni czy w ciągu najbliższych 5… 10 lat nie zostanie nam odebrane prawo do posiadania broni samopowtarzalnej.