Unia Europejska długo się zbierała, aby wzmocnić zardzewiały przemysł zbrojeniowy. Najpierw pod koniec sierpnia 2022, na podstawie doświadczeń wojny na Ukrainie, kanclerz Olaf Scholz w Pradze zaproponował podpisanie listu intencyjnego w sprawie wzmacniania europejskich zdolności w zakresie obrony przeciwlotniczej.
Początkowo dość niemrawo się za to wzięto. Mimo zrównanych z ziemią ukraińskich miast i wiosek, Europie zajęło sporo czasu zrozumienie, że czas pacyfizmu i demilitaryzacji już minął a rozpoczął się nowy wyścig zbrojeń. Dopiero pod koniec 2023 na poważnie zabrano się za wspólne programy zbrojeniowe. Na razie Europa rozpędza się bardzo powoli.
Dopiero w marcu tego roku weszła w życie Europejska Strategia Przemysłu Obronnego. Dokument wyznacza cele przemysłu obronnego do 2035. Ma on pomóc w realizacji celu wyznaczonego jeszcze w 2007, który zakładał, że 33 proc. wyposażenia będzie produkowane przez kraje Unii. Obecnie jest to zaledwie 18 proc.
Jednym z jej elementów EDIRPA (European Defence Industry Reinforcement through common Procurement Act), instrument uruchomiony jeszcze jesienią 2023 ma wzmocnić europejski przemysł. Obecne założenia zakładają, że aż 50 proc. nakładów na zbrojenia ma trafiać do europejskiego przemysłu, a 40 proc. nowych produktów ma pochodzić z współpracy krajów unijnych (Produkty PGZ i Grupy WB w programie EDIRPA).
Pieniądze na rozwój
Unia Europejska wyznaczyła trzy krytyczne obszary, które mają być rozwijane w pierwszej kolejności – zakupy amunicji, obrona powietrzna i przeciwrakietowa oraz pojazdy pancerne. Na każdy z obszarów w najbliższych dwóch latach zaplanowano po ok. 100 mln euro na dofinansowanie badań i rozwoju.
Dodatkowo na sam wzrost produkcji amunicji Bruksela zdecydowała się przeznaczyć 500 mln euro na przyspieszenie produkcji amunicji. Ma to pozwolić na zwiększenie produkcji do końca 2025 do poziomu 2 mln sztuk. Jest to bardzo duży skok. Obecnie całe NATO produkuje 1,2 mln sztuk rocznie. Z czego niemal połowę Stany Zjednoczone.
Ma to być impuls dla takich krajów, jak Polska, która nie produkuje własnej amunicji, a składa ją z importowanych komponentów, aby włączyła się w proces wspólnej budowy przemysłu obronnego. Na razie istnieje spora szansa, że Polska włączy się w proces budowy europejskiego systemu przeciwlotniczego, dzięki znakomitym przenośnym systemom przeciwlotniczym Piorun.
Liderzy docenieni
Ministerstwo Obrony Narodowej wytypowało produkty polskiego przemysłu obronnego, które już odniosły sukces sprzedażowy, albo na ten sukces mają szansę i najlepiej rokują.
Przede wszystkim MON wymienił PPZR Piorun, które zamówiły już Stany Zjednoczone, Norwegia, Słowacja i Estonia. Jest to wypadkowa sukcesów odnoszonych na Ukrainie, gdzie polskie zestawy mają na koncie kilkanaście rosyjskich statków powietrznych, w tym Su-34, czy Ka-52.
Również oczywistym wyborem jest FlyEye, produkcji WB Electronics. Bezzałogowiec zyskał sławę nad Ukrainą, gdzie znakomicie radzi sobie podczas rozpoznania i kierowania ogniem artylerii.
Okazał się też trudnym przeciwnikiem dla rosyjskiej OPL, która niezbyt dobrze radzi sobie z wykryciem niewielkiego statku powietrznego o niskim odbiciu radarowym. FlyEye ma sporą szansę na sukces eksportowy w perspektywie zwiększenia zdolności państw Unii Europejskiej w dziedzinie artylerii.
Do programu włączono także inny produkt ożarowskiej grupy – amunicję krążącą Warmate. Ten system zadebiutował bojowo prawdopodobnie nad Libią w 2020. Nie wiadomo dokładnie, który z użytkowników je wykorzystał. Na stanie mają je Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Prócz nich używają je także Ukraińcy, którzy rozpoczęli również produkcję licencyjną.
Na dofinansowanie może także liczyć system poszukiwawczo-uderzeniowe Gladius z bezzałogowcami rozpoznawczymi FT5 i uderzeniowymi Gladius, który właśnie przechodzi badania w Siłach Zbrojnych. Problemem obecnie nadal jest brak odpowiednio wyszkolonej obsługi przez co Siły Zbrojnie nie odebrały jeszcze wszystkich wyprodukowanych zestawów.
WB Electronics jest największym beneficjentem programu. Nie może to dziwić – firma jest jednym ze światowych liderów w produkcji bezzałogowych systemów rozpoznawczych i uderzeniowych. Cieszy także to, że w przeciwieństwie do poprzednich rządów, obecne wspierają prywatne przedsięwzięcia.
Dochodziło do takich absurdów, że bez podania przyczyn produkty WB nie były dopuszczane do postępowań. Jak się to skończyło znakomicie pokazuje przebieg prac nad programem Orlik.
Co dostanie doping?
Mimo wielu kontrowersji, problemów z jakością wykonania pierwszych serii produkcyjnych i medialnej nagonki, MSBS Grot zbiera całkiem niezłe recenzje od ukraińskich żołnierzy. Chwalą sobie niezawodność, wytrzymałość i ergonomię.
Są to już egzemplarze dopracowane, poprawione, a przede wszystkim wyposażone w docelowe przyrządy celownicze. W Siłach Zbrojnych RP przeprowadzono zakup karabinków bez optycznych i elektro-mechanicznych przyrządów celowniczych, które mają być podstawowymi. Te dopiero są kupowane. Siedem lat po wprowadzeniu broni do armii!
Sytuacja przypomina nieco przedwojenną sprzedaż samolotów, kiedy eksportowe wersje były wyposażone w mocniejsze silniki, lepsze radiostacje i celowniki bombowe. Można mieć nadzieję, że pieniądze na rozwój i zwiększenie produkcji, a także dobre recenzje z frontu, spowodują, że Fabryka Broni znajdzie kolejnych zagranicznych odbiorców.
Na pierwszy rzut oka najmniej oczywistym wyborem jest pojazd minowania narzutowego Baobab-K, który jest przeznaczony do zdalnego ustawiania narzutowych pól minowych. 24 pojazdy tego typu mają trafić do Wojsk Lądowych w latach 2026‒2028.
BSP-U Gladius / Zdjęcie: Grupa WB
W państwach NATO jest to niezwykle rzadki sprzęt. Amerykanie dysponują M136 Volcano, montowanym na HEMTT. Francuzi lżejszymi Matenin, a Niemcy i Hiszpanie Scorpionami na podwoziu M113. Brytyjczycy mają swoją odmianę M136 montowaną na podwoziu Alvis Stormer.
Trzy ostatnie państwa przekazały część swoich systemów Ukrainie. Tam systemy minowania narzutowego pokazały swoją skuteczność po obu stronach frontu. Zwłaszcza rosyjskie podczas powstrzymania ukraińskiej kontrofensywy na Zaporożu.
Wybór produktów jest dość optymalny. MON przede wszystkim postawił na najnowocześniejsze systemy, które mają dużą szansę na rozwój i potencjał sprzedażowy. Dziwić może brak AHS Krab, czy M120 Rak, zwłaszcza w przypadku planowanych przez europejskie państwa zakupów nowoczesnych systemów artyleryjskich. W przypadku Kraba może jednak być drugie dno nie tyle powiązane z kwestiami przemysłowymi, a bardziej politycznymi. Dlatego dokonany wybór można uznać za optymalny pod względem szans na rozbudowę w oparciu o nie polskiego przemysłu obronnego.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.