Pierwsze spojrzenie na prototyp
Pojawienie się na polskim rynku nowej konstrukcji strzeleckiej powinno zawsze cieszyć. Nie dość, że strzelcy mają większą możliwość wyboru, to jeszcze poszerza się gama dostępnych modeli. Dzisiaj każdy może naprawdę dobrać coś dla siebie praktycznie z każdej półki cenowej – od prostej broni taniej, pierwszego kontaktu będącej odpowiednikiem samochodu Dacia Logan, przez sprawdzone w boju w dżunglach i na pustyniach brutalnie funkcjonalne strzeleckie narzędzia zaczynające jako broń wojskowa, po wyczynowe i wyżyłowane sprzęty do bicia sportowych rekordów o kształtach i kolorach przypominających bolidy Formuły 1.
Dekadę wcześniej można było wybrać tylko jeden karabinek AR, w dowolnie wybranym kolorze pod warunkiem że będzie to czarny i to tylko gdy dawało się go sprowadzić z Niemiec. Dzisiaj w coraz większej liczbie sklepów z bronią można dostać oczopląsu, próbując policzyć dostępne modele. I to broń w ciągłej sprzedaży, nie zaś konstrukcje przelatujące przed ofertę jak meteoryt tunguski. Nic bardziej nie drażni chętnego strzelca, niż chwilowa dostępność małej partii, a później brak możliwości kupienia lub czas oczekiwania liczony w dziesiątkach tygodni. Oczekujący na rarytas kolekcjoner to jeszcze zniesie, świeżo upieczony posiadacz pozwolenia z wachlarzykiem promes ściskanych w drżących dłoniach już niekoniecznie.
Oryginalność i duma
Choć nic bardziej nie łechta dumy narodowej każdej nacji niż własna, oryginalna konstrukcja strzelecka o nowym kształcie z rozwiązaniami dotychczas niespotykanymi na świecie, to jednak rynek brutalnie weryfikuje takie modele. Powstają najczęściej dla wojska, to ono zamawia pierwszą i drugą dużą partię, a później? Później długo nikt jej nie kupuje. Zazwyczaj mija prawie dekada, nim ktoś zdecyduje się na wprowadzenie do uzbrojenia już sprawdzonej bojowo konstrukcji. Jeszcze kilka lat trzeba doliczyć, aby w taki model w samopowtarzalnej postaci trafił na rynek cywilny. Zanim ciekawostka stanie się standardem – o ile to w ogóle nastąpi! – mijają często długie lata. Losy ArmaLite AR-18, rodziny FN SCAR-L, Stoner 63 MWS, czy choćby Bushmaster ACR są dosyć wymowne. Poza profesjonalistami niewielu pamięta, jak wygląda modułowy Robinson Arms XCR? Bez sprawdzania, czy ktoś kojarzy jakie propozycje złożyły w programie SCAR choćby Colt czy Knight’s Armament Co.? A trzeba dodać, że były to interesujące i oryginalne konstrukcje.
Wielka czwórka
A jak jest z realnym rynkiem strzeleckim? Warto tutaj przypomnieć słynny monolog inżyniera Mamonia, fantastycznie odegranego w filmie Rejs przez Zdzisława Maklakiewicza: Proszę pana, ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
Co się zatem sprzedaje? Oryginalność? Nietypowe rozwiązania? Nowoczesne linie? A gdzie tam! Ludzie chcą czegoś innego. Ludzie chcą piosenek, które znają. Które widzieli w filmach, komiksach czy grach wideo. Rynkiem władają niepodzielnie konstrukcje powstałe pół wieku lub wiek temu dla wojska i to takie do których praw już nikt nie ma.
Masa karabinu PAK10 nie jest przesadna nawet z ciężkim celownikiem i dwójnogiem. Strzelanie z postawy stojącej nie nastręcza nadmiernych problemów
Do tej kategorii należą pistolety M1911 i CZ75 oraz karabinki AR i AK. Ktoś jest w stanie w ogóle policzyć ile przedsiębiorstw je produkuje? Występują we wszystkich odmianach, od wariantów ręcznie rzeźbionych przez zgarbionych nad swoimi warsztatami rzemieślników w pakistańskim Darra Adam Khel po wersje produkowane przez zrobotyzowane linie w supernowoczesnych zakładach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Rosji. Do tej wielkiej czwórki zaczynają powoli doszlusowywać klony G17, któremu po 40 latach skończyła się ochrona patentowa.
Odmiany, mutacje, klony i zmodyfikowane M1911, CZ75, AK i AR ciągle są dostarczane do sił zbrojnych. Ogromny sukces HK416 czy niedawne wprowadzenie AK-12 do uzbrojenia nie wzięło się przecież znikąd. Dla wielu wojskowych ponadstuletni M1911 w odmianie do amunicji 9 mm x 19 z dwurzędowym magazynkiem i podlufową szyną akcesoryjną to supernowoczesna konstrukcja. A później długo, długo, dłuuuuuuuuuugo nic i dopiero tam zaczynają się własne marki producentów. Sprzedawane w tysiącach, ale nie dziesiątkach czy setkach tysięcy rocznie. Bo ludzie jednak lubią melodie, które już raz słyszeli.
Ukochane akcesoria
Dochodzi tutaj inny acz bardzo istotny czynnik: dodatki. Dzisiaj broń to tylko jeden element sprzętu strzeleckiego. Jadąc na przysłowiowe narty nie zabieramy ze sobą na stok samych tylko nart. Często bardziej niż sama konstrukcja dla strzelca liczy się dostępność akcesoriów, możliwość samodzielnych zmian własnej broni, dopasowania jej do indywidualnych potrzeb, ale przede wszystkim chęć odróżnienia się od innych.
Po to głównie kupuje się te wszystkie dodatki, oczywiście próbując to uzasadnić przed sobą samym merytorycznie, że oto mają one zwiększyć celność, szybkość i skuteczność strzelania. Jasne, jasne. Dziwnym trafem modyfikuje się nawet broń z dodatkami dostarczanymi od razu w zestawie. Często zamieniając lepsze rozwiązania na gorsze, byle tylko były inne od standardu.
Broń podczas testów na strzelnicy Bractwa Kurkowego w Jarocinie. 7,62-mm karabin samopowtarzalny PAK10 ma trafić do sprzedaży w lipcu/sierpniu 2019
Dlatego miłośników tak drażni slogan niektórych przeciwników dostępu o zwiększeniu bezpieczeństwa przez trzymanie broni na strzelnicy, skoro tylko tam można z niej korzystać. Rzekomo ma to niczego nie zmieniać. W odpowiedzi proszę im napisać, aby do pracy przemieszczali się zawsze w odblaskowym kombinezonie i przebierali się dopiero na miejscu w wybrany tam, kolorowy strój. W końcu tam spędzają najwięcej czasu.
Choć nowoczesne konstrukcje reklamuje się jako modułowe, to jednak właśnie modele starsze, budowane w zamierzchłych czasach zgodnie z inną filozofią, są tutaj bezkonkurencyjne. To do nich liczbę dodatków już dawno przestało liczyć się w setkach, a zaczyna w tysiącach. Czy ktoś jest w stanie policzyć ile jest dostępnych kolb, łóż czy chwytów do AK czy AR?
Tanio i wtórnie
I stąd choć wszyscy chcą oryginalności, chcą chwalić się narodowymi konstrukcjami, cieszyć się z ich eksportu do państw o których istnieniu dowiedzieli się z Wikipedii w pięć minut po przeczytaniu informacji o sprzedaży, to jednak zawsze kupują znane produkty. Nic więc zatem dziwnego, że większość producentów zamiast próbować przekonać rzesze strzeleckich konserwatystów do nowości po prostu wzrusza ramionami i wprowadza do oferty evergreeny. Skoro użytkownicy chcą AK i AR zamiast może i nowocześniejszych karabinków i karabinów, to im się to po prostu sprowadza bądź produkuje te AK i AR produkuje. Klient ma w końcu zawsze rację.
Co więcej, strzelec zwłaszcza początkujący chce też wydać na swoją broń jak najmniej. Kupić jak najtaniej. Cieszyć się okazją. A następnie chwalić na strzelnicy, że jego budżetowy karabinek po włożeniu dwa razy tyle w dodatki i wymianie siedemdziesięciu procent części na inne strzela znacznie lepiej od tego drogiego konkurencyjnego modelu. Nic to, że drugi wychodzi przy takim podejściu o połowę taniej. W podobną pułapkę wpadają często użytkownicy starszych, okazyjnie kupionych samochodów, którzy pewnego dnia odkrywają, że suma włożona w zakup a następnie części i naprawy zaczyna przekraczać koszt całkiem nowego samochodu przy miesięcznej spłacie rat.
Podczas prezentacji PAK-10 zasilany był z 20-nabojowgo polimerowego magazynka IMI Defense G2 IMI-ZMG06 standardu SR-25/HK417/SIG716
I znowu, aby produkować tanio trzeba albo wytwarzać i sprzedawać bardzo, bardzo dużo, albo zamawiać części u tańszych podwykonawców. Dlatego zachodni biznes przeniósł do Polski produkcję komponentów przemysłu samochodowego czy artykułów gospodarstwa domowego. Zachowując sobie jednak prawo do marek, bo to na nich najwięcej się zarabia. A podwykonawców łatwo zamienić na tańszych.
Niestety polski rynek broni strzeleckiej, mimo że z roku na rok coraz większy to naprawdę jest jednak maleńki w porównaniu z amerykańskim czy niemieckim. Dlatego większość produktów stanowią konstrukcje sprowadzone zza granicy. Na palcach jednej ręki można policzyć rodzimych wytwórców. Większość to albo przedsiębiorstwa dostarczające broń dla Wojska Polskiego, z natury rzeczy traktowanych inaczej i inaczej też traktujących rynek cywilny, albo wytwórcy nastawieni na eksport kałasznikowów za granicę. Pozostałych dwóch to GunsHelp – producent bardzo wysokiej jakości, ale i dosyć drogich AR oraz właśnie SVRN.
Marka SVRN (Suveren Small Arms Poland) ma docelowo zastąpić znane od kilku lat AK from Radom oraz AR from Radom. Wiąże się to ze zwiększeniem liczby oferowanych modeli i nieznacznymi zmianami ich nazw. Dotychczasowy skrót PAC ma zostać zastąpiony przez PAK. Stąd zapis nazw broni w tym artykule zgodny z nową konwencją. Różnica dosyć niewielka, ale nawiązująca do Przedsiębiorstwa Wielobranżowego PA-KO z Witaszyczek.
Obok konstrukcji opartych na karabinku kałasznikowa (SVRN linia AK z modelami Sporter M, Sporter S, Hellpup M, Hellpup S i Hellpup Zhukov) oraz karabinku AR (SVRN linia AR z modelami PAK15 10.5”, PAK15 14.5”, PAK15 16” i PAK15 18” do amunicji 5,56 mm x 45 oraz PAK9 CC 7.5” i PAK9 CC 12.5” zasilanych nabojem 9 mm x 19) pojawi się też gama pistoletów samopowtarzalnych (SVRN PAK911 5”, PAK911 6” i PAK9 w odmianach z różnymi rodzajami szkieletu).
Filozofia SVRN
Nie jest tajemnicą, że obecny alians PA-KO z Pioneer Arms Corp./Odlewnią Precyzyjną Interarms (a nieco wcześniej PA-KO z obecnym WBP Rogów) wziął się głównie z potrzeb produkcji i eksportu dużych partii karabinków AKM i AKMS i to nie na rynek cywilny. W dalszej kolejności producentowi zależało na sprzedaży samopowtarzalnych konstrukcji do chłonnych Stanów Zjednoczonych. Dolar jednak nadal jest warty kilka razy więcej niż złotówka.
I podobnie jak w przypadku umowy Fabryki Broni na dużą partię karabinków MSBS/Grot dla Wojska Polskiego powstały przy okazji i sprzedawane są modele cywilne, tak samo dostarczane na rodzimy rynek kałasznikowy z Radomia to też efekt dostaw AKM/AKMS dla sił zbrojnych innych państw. W obu przypadkach strzelcy cywilni skorzystali z zamówień wojskowych. Ale najpierw zawsze realizowano te na rynek instytucjonalny, to w końcu on ma priorytet. Inaczej ceny znacząco by wzrosły.
Jak zatem zachować konkurencyjność na rynku cywilnym, jeżeli sprzedawana broń nie jest maleńką częścią dostaw dla wojska? Koszt pracy w Polsce choć niższy niż w zachodniej Europie jest jednak wyższy niż w innych państwach. Ale tutaj też liczy się efekt skali. Są na świecie państwa, w których zainwestowano w ogromne farmy obrabiarek numerycznych czy odlewnie. I to od takich podwykonawców kupuje się większość komponentów do produkcji broni w Stanach, Bliskim Wschodzie czy Europie.
Lewa strona broni, prototyp oznaczony jest jeszcze jako PAC10 i nazwą Pioneer Arms Corp. docelowo ma to być Suveren Small Arms Poland PAK10
Made in Poland
Liczy się w końcu marka, nie zaś poddostawca. Choć duma narodowa może tutaj nieco cierpieć, tak samo jak pragnienie oryginalności czy chęci pochwalenia się, że w państwie nad Wisłą powstaje każda sprężynka i każdy trzpień danej konstrukcji. Mimo, że nikt nie odtwarza przecież AK, AR, M1911 czy CZ75 samodzielnie, po prostu kupuje gotowe plany. Co więcej, aby broń nie była jednak taka sama, jak wszystkie inne do jej konstrukcji można wprowadzać zmiany. Modyfikować ją i wprowadzać oryginalne dodatki, wyróżniające dany model wśród innych. Zapewnić serwis i możliwość modyfikacji oraz ciągłe dostawy akcesoriów, magazynków oraz części zamiennych.
Z drugiej jednak strony umieszczenie na broni napisu Made in Poland wiąże się z spełnieniem określonych wymagań formalno-prawnych. Nie można po prostu przywieźć zza granicy produktu i wypalić na nim laserem stosownego oznaczenia. Musi być tutaj wartość dodana. Dlatego pytany przez Militarny Magazyn MILMAG przedstawiciel SVRN potwierdził, że wszystkie konstrukcje będą produkowane w kraju. Część z komponentów będzie jednak dostarczana od zagranicznych poddostawców – nie jednego lecz kilku. Część powstanie w Polsce. Co więcej, już wiadomo że broń oferowana przez SVRN będzie oferowana nie tylko na polskim rynku i – co więcej – nie tylko dla odbiorców indywidualnych.
Prototyp
W poprzednim wydaniu Militarnego Magazynu MILMAG opisano prototypowe odmiany pistoletów samopowtarzalnych PAK9 i PAK911 oraz karabinków do amunicji pistoletowej PAK9 CC. Premiera odbyła się podczas łączonych targów strzeleckich ShootingPRO, myśliwskich Knieja i Survival Force Expo odbywających się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich na początku lutego 2019. Choć już składane w Polsce, to jednak jeszcze odległe od docelowych wariantów.
Karabin samopowtarzalny SVRN PAK10 do amunicji 7,62 mm x 51/.308 Winchester z zamocowanym celownikiem optycznym Schmidt & Bender 1-8×24 ShortDot CC
Nie inaczej jest z opisywanym karabinem samopowtarzalnym SVRN PAK10 do amunicji 7,62 mm x 51/.308 Winchester. Zaprezentowany na strzelnicy w Jarocinie prototyp PAK10 był w wersji dostarczonej przez partnera technologicznego, czyli jeszcze przed zmianami jakie poprzedzą wprowadzeniem broni na rynek. Broń zadebiutowała na targach EXPO Shooting/EXPO Hunting w Sosnowcu w dniach 5-7 kwietnia 2019.
Prototyp wyposażono w łoże pokryte wycięciami w standardzie KeyMod, urządzenie wylotowe typu A2 i kolbę B5 Systems
Gdyby ktoś chciał opisać nową broń jednym zdaniem, to mógłby napisać, że PAK10 to po prostu powiększony karabinek AR-15. Gdyby nie magazynek, to trudno znaleźć różnice między odmianami do amunicji pośredniej i karabinowej. PAC-10 to w odmianie cywilnej samopowtarzalna konstrukcja zasilana nabojem 7,62 mm x 51/.308 Winchester. Broń dostosowana jest do magazynków standardu SR-25/M110 (czasami nazywanych LR/SR-25), które można stosować też w HK417, SIG716 i DPMS LR/GII. W zestawie ma być sprzedawana z magazynkiem 20-nabojowym. Oczywiście można w karabinie stosować też magazynki o pojemności 10- czy 25 nabojów.
Jak to działa
Mechanizmy konstrukcji, która ma być sprzedawana pod marką SVRN działają identycznie jak w każdym klasycznym karabinku systemu AR. Część gazów prochowych odprowadzana jest przez boczny otwór w lufie. Są one następnie kierowane przez blok gazowy cienką rurką do wnętrza suwadła, gdzie następuje ich rozprężenie. Zamek systemu AR wyposażony jest na trzonie w pierścienie uszczelniające i w chwili strzału pozostaje zaryglowany. Dlatego gorące gazy najsilniej oddziałują na tylną część zespołu ruchomego. Pod wpływem tego ciśnienia, niejako odpychając się od zamka suwadło zaczyna się przemieszczać w stronę kolby razem z urządzeniem powrotnym, ściskając położoną za nim w tulei sprężynę.
W tym samym czasie wodzik (trzpień sterujący ruchem) porusza się w nerkowatym wycięciu (krzywce) w suwadle, co powoduje obrót zamka i jego odryglowanie. Zespół ruchomy i powrotny kontynuują ruch w stronę kolby, wyciąg i wyrzutnik usuwają łuskę wpierw z komory nabojowej, a następnie wyrzucają ją poza broń, jednocześnie napinany jest kurek mechanizmu uderzeniowego.
Po osiągnięciu krańcowego tylnego położenia, zostaje wyhamowane i dzięki energii sprężyny powrotnej suwadło zaczyna przemieszczać się do przodu. Zespół ruchomy pobiera kolejny nabój z magazynka i wprowadza go do komory nabojowej, zamek ponownie obraca się i jest ryglowany. Proces ten powtarza się po każdym pociągnięciu języka spustowego do czasu wyczerpania amunicji.
Lufa i łoże
Karabiny samopowtarzalne PAK10 określane są przez SVRN jako broń precyzyjna, stąd nacisk położony na celność. Lufa karabinu jest samonośna, czyli może bez przeszkód drgać podczas przemieszczania się pocisku podczas strzału, co wpływa na celność. Jak przekazali MILMAG przedstawiciele przedsiębiorstwa, prototyp był zdolny do osiągnięcia skupienia rzędu 0,25-0,30 MOA (1 MOA to 29,1 mm, czyli 7,3-8,7 mm) przy użyciu precyzyjnej fińskiej amunicji Lapua Scenar z pociskiem o masie 167 gr/10,82 g.
Lufa zaprezentowanego PAK10 miała długość 18 cali/457 mm z gwintem o skoku bruzd równym 11 cali/279 mm. Przewód jest chromowany. Zewnętrzną powierzchnię lufy pokryto wzdłużnymi rowkami poprawiającymi sztywność, odprowadzanie ciepła i zmniejszającymi masę. Na końcu lufy osadzono szczelinowy tłumik płomienia (zbliżony do typu A2 z karabinków M16A2). W materiałach producenta można też znaleźć informacje o modelu z lufą 20-calową/508-mm.
Szczelinowe urządzenie wylotowe wystarcza do opanowania podrzutu amunicji kalibru 7,62 mm, jednak w wersji wzbogaconej planowane jest zastosowanie hamulca wylotowego
Łoże prototypu wykonano ze stopu aluminium. Jest mocowane wyłącznie do nakrętki łączącej komorę zamkową z lufą za pomocą ośmiu śrub imbusowych. Na grzbiecie łoża znajduje się standardowa szyna akcesoryjna Picatinny/MIL-STD-M1913. Płynnie łączy się z odcinkiem wykonanym na komorze zamkowym. Na grzbiecie karabinka można bez przeszkód zamocować celownik optyczny wraz z przystawkami nokto- lub termowizyjnymi, miejsca jest aż nadto. Krótsze odcinki szyny Picatinny mierzące po dwa żebra znalazły się w przedniej i tylnej części łoża, po obu bokach i u dołu. Obok nich rozmieszczono cztery punkty QD służące do zamocowania pasa nośnego. Pozostałe siedem płaszczyzn zajmują wycięciami do mocowania akcesoriów systemu KeyMod.
Łoże z wycięciami montażowymi KeyMod z dodatkowymi odcinkami Picatinny i i otworami QD do mocowania pasa nośnego
Konstrukcja
Komora zamkowa i komora spustowa karabinu PAK10 z natury rzeczy są większe niż w przypadku karabinka PAK-15. Wszystko to pokłosie zastosowania w broni naboju karabinowego 7,62 mm x 51, o energii wylotowej dwukrotnie wyższej (3520 J dla naboju M80 z pociskiem zwykłym) niż amunicji pośredniej (1800 J dla naboju SS109 z pociskiem zwykłym).
Komora spustowa i komora zamkowa są wyraźnie powiększone w stosunku do karabinków PAK-15. Na zdjęciu widoczny odbijacz łusek połączony z obudową dosyłacza
Po prawej stronie kolory zamkowej, tuż obok okna wyrzutowego umieszczono dość nietypowe połączenie dosyłacza zespołu ruchomego z odbijaczem łusek. W przeciwieństwie do innych komór AR-15, zaprezentowana przez PAK10 nie jest w przekroju obła, ale kanciasta. Profil tworzą trzy płaszczyzny.
W tylnej części komory zamkowej, za końcem szyny akcesoryjnej Picatinny umieszczona została w prototypie rękojeść napinania w kształcie litery T z jednym zatrzaskiem. Bezpiecznik skrzydełkowy i przycisk zwolnienia magazynka nie zostały zdublowane i znajdują się po lewej stronie pod kciukiem i po lewej pod wyprostowanym palcem wskazującym.
Wlot gniazda magazynka w komorze spustowej został odpowiednio wyprofilowany. Ma to ułatwić szybszą wymianę magazynka pudełkowego. Samo gniazdo jest szersze od reszty komory ze względu na wymiany amunicji 7,62 mm x 51.
Profilowany wlot gniazda magazynka ma ułatwiać szybkie przeładowanie broni. PAK10 będzie oferowany z 20-nabojowymi magazynkami pudełkowymi
Prototyp PAK10 został skompletowany z polimerowym chwytem pistoletowym. Jest zbliżony kształetem do Magpul Industries MOE. Charakteryzuje się poprawioną ergonomią, przynajmniej porównaniu do chwytu znanego z M16A2/M4.
Chwyt pistoletowy profilem zbliżony do Magpul MOE. Wewnętrzny schowek z nieznanych powodów producent postanowił zabezpieczyć dwoma śrubami, zamiast zatrzaskiem
Tuleja-prowadnica mechanizmu powrotnego niczym się nie wyróżnia. Osadzono na niej kolbę B5 Systems Enhanced SOPMOD Stock, z miejscem na baterie lub inne drobne przedmioty po obu stronach. Poza tym, w kolbie umieszczono dwa wycięcia i jedno obustronne gniazdo QD do mocowania pasa nośnego.
Kolba B5 Systems sama w sobie jest bardzo dobra, jednak w karabinie do strzelań precyzyjnych to nieszczególnie dobry. W wersji docelowej ma zostać zmieniona
W broni zasilanej nabojem karabinowym mechanizmy wewnętrzne są większe w porównaniu z karabinkiem do amunicji pośredniej. Nie inaczej jest w SVRN PAK10 – zamek i suwadło zostały odpowiednio powiększone. Tylna część zespołu ruchomego została zwężona, by zmieścić się w standardowej prowadnicy mechanizmu powrotnego. Podobnie jak lufę, wnętrze suwadła pokryto warstwą chromu technicznego dla zabezpieczenia przed korozyjnym działaniem pozostałości gazów prochowych.
Powiększone elementy zespołu ruchomego. Zwraca uwagę zwężenie tylnej części suwadła pozwalające na zastosowanie mechanizmu powrotnego standardowej średnicy
Mechanizm spustowy prototypu nie został poddany żadnym modyfikacjom, to typowo wojskowe rozwiązanie. Stawia duży opór, co utrudnia trafianie na większy dystans. Podobnie jest z mechanizmem powrotnym, pozostawiono go w wersji nienaruszonej, nie nastręcza to jednak żadnych zauważalnych problemów.
Wnętrze suwadła pokryto warstwą chromu dla zabezpieczenia przed korozyjnym działaniem pozostałości gazów prochowych
Pierwsze wrażenia
Redakcja Militarnego Magazynu MILMAG spędziła kilka godzin na zapoznaniu z nową konstrukcją strzelecką Suveren Small Arms Poland. Sam prototyp był dobrze wykonany, nie zauważyliśmy niewykończonych krawędzi, czy jakichkolwiek luzów. Po wystrzeleniu kilkuset pocisków w nie wystąpiły awarie z winy samej broni. Zdarzyły się dwa niedosłania naboju, wynikające z braku odpowiedniego smarowania. Po dodaniu oleju w odpowiednich miejscach problem się nie powtórzył.
Prototyp PAK10 był dobrze wykonany, po wystrzeleniu kilkuset pocisków w nie wystąpiły awarie z winy samej broni
Po obwieszeniu PAK10 akcesoriami w postali lunety biegowej Schmidt & Bender na solidnym montażu Spuhr, zamocowaniu dwójnogu CCOP USA HDPMB, latarki Surefire Scout M300 i pasa Tactical Tools dało się odczuć zwiększenie masy broni. Trudno traktować, to jako zarzut skoro konstrukcja ma służyć jako celny karabin precyzyjny nie zaś do walki w pomieszczeniach. Tutaj większa masa nawet pomaga. Kultura pracy nie pozostawia wiele do życzenia. Impuls odrzutu jest płynny i nie przesadnie energiczny. Z PAK10 można dość swobodnie oddawać szybkie serie strzałów w ruchu.
Przedstawiciele SVRN twierdzą, że karabin jest zdolny do osiągnięcia skupienia poniżej 0,3 MOA i nie ma powodu im nie wierzyć. Jednak długość osi nie pozwoliła tego sprawdzić. Umówiliśmy się jednak na pełne testowanie docelowego wariantu na strzelnicy o długości 500-600 metrów. Tam broń powinna pokazać pełen potencjał.
Wersja docelowa
Pod koniec wizyty na strzelnicy można było wyodrębnić dwie główne wady karabinu w prototypowej konfiguracji. W pierwszej kolejności twardy, typowo wojskowy spust nie przeznaczony do broni precyzyjnej. Utrudnia precyzyjne strzelanie. W drugiej, choć kolba B5 Systems jest przyzwoita to jednak ze względu na brak podpory policzkowej nie bardzo pasuje do broni precyzyjnej do strzelania na dalekie dystanse. Lepiej sprawdzi się na karabinku z kolimatorem.
Nie bez powodu w treści niniejszego tekstu kilkukrotnie pojawia się wyraz prototyp. Zaprezentowana broń była dostarczona właśnie w takiej postaci. Przedstawiciele SVRN zapewniają jednak, że docelowy PAK10 będzie znacznie zmieniony.
Najbardziej istotne jest zastąpienie wojskowego mechanizmu spustowego przez dwuoporowy model o niskiej sile wymaganej do oddania strzału. Ponieważ jest to broń projektowana do wykorzystywania z celownikiem optycznym to bardzo ważne jest wyposażenie jej w kolbę z regulowaną poduszką policzkową. Bez tego trudno wyobrazić sobie dobre ułożenie do powtarzalnego strzelania.
Na rynku strzeleckim najlepiej sprzedają się konstrukcję będące klonami lub odmianami AR (jak widoczny na zdjęciu PAK10), AK, M1911 i CZ75, od niedawna dołączają do nich mutacje G19
W finalnej odmianie PAK10 ma pojawić się nowe łoże. Szczeliny montażowe systemu KeyMod mają zostać zastąpione wypierającym go M-LOK. Identyczne zmiany obejmują łoża PAK15 i PAK9 CC. Prawdopodobnie zachowane będą jednak krótkie odcinki uniwersalnej szyny akcesoryjnej Picatinny w krytycznych miejscach.
Prototyp dostosowany jest jedynie do strzelców praworęcznych. Mańkutów ucieszy, że docelowy wariant zostanie wyposażony w skrzydełko bezpiecznika po prawej stronie, a także rękojeść napinania z zatrzaskami po obu stronach. Możliwe, że karabin zostanie też skompletowany z innym chwytem pistoletowym.
SVRN zapowiada, że dostępna będzie wersja PAK10 z lufą 22-calową/559 mm. Będzie to uzależnione od zapotrzebowania strzelców i oceny sprzedaży. Producent planuje opracowanie modelu wzbogaconego dla bardziej wymagających wielbicieli strzelania długodystansowego. Ma zostać wyposażony w lufę długości 24 cali/610 mm, wyposażony w wyczynowy mechanizm spustowy, hamulec wylotowy zamiast tłumika płomienia oraz inne łoże.
Dziękujemy SVRN za udostępnienie PAK10, a Bractwu Kurkowemu z Jarocina za udostępnienie strzelnicy