Zamiast wstępu

O X95 pisał już kolega Jerzy Woźniakiewicz, i zachęcam do odświeżenia lub przeczytania jego tekstu. Ja zajmę się jedynie subiektywnymi wrażeniami z kontaktu z izraelską myślą techniczną.
Za moich czasów mówiąc o broni izraelskiej miało się na myśli peem Uzi. Wspominam o tym nie bez powodu, bo czarny X95 dotarł w wariancie 9 mm x 19 Parabellum. To popularna odmiana, pozwalająca korzystać z tańszej amunicji pistoletowej na strzelnicach o ograniczonej wielkości, zwłaszcza zamkniętych. Również wytłumienie strzału z dziewiątki jest skuteczniejsze niż z pośredniaka, co może być korzystne w utrzymaniu dobrosąsiedzkich stosunków z mieszkańcami domów niedaleko strzelnicy. Nabój pistoletowy jest również niezłą opcją na pierwszy kontakt dla osoby, która nigdy wcześniej nie strzelała – praktyczny brak odrzutu sprawia, że lęk przed strzelaniem znika jak ręką odjął.
Drugi z iXów, piaskowy, dostosowany był do amunicji 5,56 mm x 45 NATO. I miał celownik optyczny – jedynie słuszny Meprolight 4x, formą przypominający szacownego brytyjskiego SUSATa.
Chyba każdy, kto ma do czynienia z bronią w układzie bull-pup, zauważa różnicę w wyważeniu takiej broni. Nie będę więc wyjątkiem. Wiadomo, jest ciężka na rufę – byłem ciekaw, jak to wpłynie na wrażenia ze strzelania. Z pewnością taki układ pozwala swobodniej korzystać z lewej ręki, przy obsłudze broni, przy sygnalizacji niewerbalnej czy choćby sięganiu po rurkę od systemu hydracyjnego. Ogólnie oba karabinki były składne i poręczne, z wygodnie i logicznie rozmieszczonymi manipulatorami. Czyli współczesny standard 🙂

Szczegóły

Zacznę od przyrządów celowniczych, gdyż są dość ciekawe. Zazwyczaj reguluje się szczerbinę bądź przeziernik, ale nie w X95. Tu przeziernik, składany w kanał w górnej szynie Picatinny, ma postać lizaka z kolejowego semafora, z wywierconą aperturą. Po bokach lizaka znajdują się wypustki pozwalające podnieść przeziernik do pozycji roboczej.

Za to muszka… Wygląda jak nowoczesna rzeźba. Jest regulowana w poziomie i w pionie, przy czym standardowy klucz do regulacji muszek w aerach niespecjalnie się tu przyda. Co ciekawe, muszka jest dwuczęściowa: na płaskim, obracanym talerzu spoczywa niezależnie obracana czapeczka czarodzieja z fosforyzującym znakiem celowniczym, ułatwiającym strzelanie w gorszych warunkach oświetlenia. Podnoszenie i opuszczanie muszki osiąga się poprzez kręcenie talerzem, czapeczkę zaś ustawia się plamką w stronę twarzy strzelca. Bardzo fajny gadżet, chcę taki do AeRa 🙂

Na strzelnicy

Dzięki uprzejmości Centrum Strzeleckiego Łuska w Machowej k. Dębicy miałem możliwość zapoznać się z Iksami w działaniu. Nie piszę o testowaniu, gdyż broń miałem do dyspozycji na dosłownie kilka dni i udało się wygospodarować jeden wieczór i jednego kolegę (dzięki, Marcin!) na wizytę na strzelnicy.
Dysponowałem amunicją GGG o masie 3,56 g/55 gr do piaskowego i 7,45g/115 gr do czarnego. Zacząłem od wersji 5,56 mm – no i się zaczęło…

Pierwszy strzał pozwolił mi docenić obecność gumowej osłony na celowniku. Niby miałem dobrą odległość od oka, ale… gdyby nie okulary, to miałbym ksywę Panda. Kolejne strzały padały już bez sensacji, ale wspomniałem słowa śp. Stanisława Kochańskiego o silniejszym oddziaływaniu broni bull-pup na strzelca. Wariant 5,56 mm był rzeczywiście narowisty i oferował inne wrażenia, niż poczciwy aer.
Amunicja była zbyt lekka w stosunku do gwintu 178mm/1:7″. Nie znałem też odległości przystrzelania celownika, ale przestrzeliny układały się piętro wyżej. Uznaliśmy, że trzeba będzie z tym żyć.
Spust. Z tym też trzeba nauczyć się żyć — bull-pup po prostu ma taką a nie inną charakterystykę pracy spustu, nic nie poradzisz. Dopóki ruch języka spustowego będzie przenoszony w sposób mechaniczny, nie ma co marzyć o kulturze pracy jak dla układu klasycznego. Chociaż… może to też kwestia dotarcia mechanizmu, bo broń porównawcza — udostępniony przez Łuskę AUG — pracował nieco lepiej. Znowu: kwestia czasu, opanowania takiej a nie innej charakterystyki.

Gdy Marcin zajął się 5,56 mm, ja wziąłem czarną dziewiątkę. To było inne strzelanie, broń była zdecydowanie bardziej spolegliwa. Spust – jak w FDE, bez szału. Postanowiłem zmierzyć się z mitem strzelania z lewego ramienia. Zakładajcie okulary, proszę. Po twarzy przeszła fala uderzeniowa i coś gorącego uderzyło mnie w usta. Łuska, genius loci 🙂

Ok, wracamy na prawidłową stronę. Dalej strzelanie mijało przyjemnie i bez niespodzianek, ale dawało się odczuć zmęczenie. Fizyki, panie nie oszukasz.

Po krótkiej przerwie wróciłem do egzemplarza na amunicję pośrednią. Tym razem więcej uwagi poświęciłem celownikowi: był masywny niczym wspomniany SUSAT bądź Elcan M145. Znak celowniczy ma postać cienkich nici, z szerwonem i skalą dalmierczą poniżej pionowej nici. Przeznaczony do szybkiego strzelania – nie odłożycie na nim Bóg wie jak dokładnych poprawek, ale robi robotę. Dodaje +0,5 kg do masy i +10 celności. Na okularze założono solidną, gumową osłonę – przydała się, zanim znalazłem odpowiednie ułożenie głowy.
Tytułem podsumowania
Czy chciałbym mieć X95?
Ja nie. Nie przypadł mi do gustu, zresztą Marcin i Cezary też kręcili nosami. Wspólnie uznaliśmy, że za te pieniądze (a cena sugeruje raczej propozycję wyjściową do bliskowschodniego, zażartego targowania) można mieć aera ze średniej półki z paroma akcesoriami, albo karabin(ek) i pistolet. Zdecydowanie nie jest to propozycja na pierwszą – ani drugą – broń w szafie.
Nie boję się jednak o firmy sprzedające ten niebanalny karabinek. Przede wszystkim, nabędą go kolekcjonerzy: postawiony obok Uzi, Romata, Galila i M16A1 będzie świetnie komponował się w gablocie – z zastrzeżeniem, że Cahal używa nieco innych wersji.

Drugą potencjalną grupą klientów są ci, którzy skompletowali już podstawę, mają aera, kałasza albo dwa, strzelbę, kolejnego aera, ale tłokowego… czyli to, co wszyscy. Wyżej padło słowo niebanalny, i X95 to kapitalna propozycja dla tych, których nudzi banał. Bo aera można zobaczyć wszędzie, ale iks wzbudzi ciekawość, jak Auto-9 na policyjnej strzelnicy w Detroit.

No i właśnie strzelnice — ich właściciele na pewno życzliwie popatrzą na broń, która się nie opatrzyła. Którą można polecić wybrednemu klientowi, licząc że wróci po jeszcze. Tym bardziej, że magazynki i akcesoria są powszechnie dostępne, a jednostka skompletowana z Meprolightem może być prawdziwym magnesem – bo powiedz, strzelałeś już z X-95…? 😉
Dziękujemy sklepowi Strefa Celu (spółka Jammas) za karabinków:
IWI Tavor X95 — 9 mm x 19 Parabellum,
IWI Tavor X95 — 5,56 mm x 45 NATO.
Dziękujemy także Centrum Strzeleckiemu Łuska za udostępnienie strzelnicy.
Współpraca reklamowa. Testy produktów prowadzimy niezależnie, opinie są wyłączną oceną autorki lub autora. Reklamodawca nie ma możliwości ingerencji w treść recenzji