13 listopada, pomimo starań norweskich służb, w tym Królewskiej Marynarki Wojennej (Sjøforsvaret), fregata rakietowa HNoMS Helge Ingstad (F313), typu Fridtjof Nansen zatonęła. 8 listopada okręt został staranowany przez tankowiec Sola TS pod maltańską banderą (Poważny wypadek norweskiej fregaty, 2018-11-09).

Fregata zanurzyła się niemal cała, nad wodę wystaje jedynie część superstruktury, tj. masztu zintegrowanego, gdzie rozlokowane są anteny komunikacyjne i radarowe oraz inne oprzyrządowanie obserwacyjne.

Fregata zanurzyła się niemal cała, nad wodę wystaje jedynie część superstruktury, tj. masztu zintegrowanego, gdzie rozlokowane są anteny komunikacyjne i radarowe oraz inne oprzyrządowanie obserwacyjne.

Nie udała się tym samym próba ustabilizowania jednostki za pomocą kilbloków i dziewięciu stalowych lin cumowniczych po zepchnięciu jej na skały. Początkowy przechył wynosił ponad 65 stopni, jednak w nocy z poniedziałku na wtorek, okręt przesunął się o ok. 1 m, co spowodowało, że linom groziło zerwanie, więc podjęto się zaczepienia kolejnych. Gdy sytuacja pogorszyła się o północy, ewakuowano ludzi pracujących przy okręcie. Około godz. 6:00 liny puściły, a okręt zaczął się zsuwać (Wypadek podczas remontu Kuzniecowa, 2018-10-30).

Fregata zanurzyła się niemal cała, nad wodę wystaje jedynie część superstruktury, tj. masztu zintegrowanego, gdzie rozlokowane są anteny ścianowego radaru obserwacji przestrzeni powietrznej i powierzchni morza 3D systemu walki AEGIS typu AN/SPY-1F, radar dozoru przestrzeni powietrznej i powierzchni morza Reutech RSR 210N, anteny komunikacji satelitarnej (SATCOM) czy głowica optoelektroniczna Sagem Vigy 20. Nie zatonęła także część hangaru lotniczego śmigłowca wielozadaniowego NHI NH90 NFH i rufy, gdzie znajduje się pokład lotniczy.

Próba ustabilizowania norweskiej fregaty za pomocą kilbloków i dziewięciu stalowych lin cumowniczych po zepchnięciu jej na skały nie powiodła się. /Zdjęcia: Forsvaret.

Próba ustabilizowania norweskiej fregaty za pomocą kilbloków i dziewięciu stalowych lin cumowniczych po zepchnięciu jej na skały nie powiodła się. /Zdjęcia: Forsvaret.

O godz. 11:00 czasu lokalnego, dowództwo norweskich sił zbrojnych (Forsvaret) zwołało konferencję prasową. Z kolei dowództwo sił morskich wszczęło śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny zdarzenia. Restrykcje dotyczące ruchu morskiego w pobliżu miejsca zatonięcia okrętu pozostają w mocy. Ograniczenia dotyczą także statków powietrznych, w tym bezzałogowców, w odległości 1000 m i ruchu na lądzie w pobliżu fiordu w odległości 500 m.

Po zerwaniu stalowych lin norweski okręt wojenny zanurzył się niemal całkowicie. /Film: Kystverket øvelse

Początkowo brano pod uwagę błąd załogi tankowca Sola TS, lecz jak się później okazało to okręt wojenny znajdował się w niewłaściwym miejscu, otrzymując nawet ostrzeżenia o zagrożeniu kolizją od asystującego maltańską jednostkę holownika Tenax. Ostrzeżenie nadeszło jednak dopiero na trzy minuty przed kolizją, a okręt wojenny nie wykonał uniku na prawą burtę, o co został poproszony przez centrum ruchu morskiego Fedje. W pobliżu znajdował się również frachtowiec  MS Vestbris, który przeszedł obok fregaty tuż po jej kolizji z tankowcem. Załoga frachtowca poinformowała wówczas o zanotowaniu utraty zasilania przez okręt wojenny.

Analiza
Podniesienie okrętu tej wielkości z dosyć płytkiego dna jest technicznie wykonalne, ale pod znakiem zapytania pozostaje stan poszycia kadłuba, w tym stępki, który mógł ulec dalszym uszkodzeniom w czasie obsuwania się jednostki. O ile część wyposażenia elektronicznego jest zaprojektowana tak, aby być odporna w przypadku zalania, to niektóre instalacje pokładowe na pewno zostały bezpowrotnie uszkodzone.

Nie jest znany opinii publicznej także stan uzbrojenia pozostającego na pokładzie, w skład którego wchodzą pociski przeciwlotnicze RIM-162 ESSM, pociski przeciwokrętowe NSM, 76-mm armata automatyczna OTO Melara Super Rapid wraz z zapasami amunicji, trzy 12,7 mm zdalnie sterowane zestawy Sea PROTECTOR i cztery 324 mm wyrzutnie torped ZOP Sting Ray. Zagrożenie dla środowiska naturalnego i otoczenia stwarzają paliwo rakietowe i głowice bojowe tychże pocisków, a także ciężkie paliwo okrętowe. Zanotowano jego wyciek do okolicznych wód.

Koszty ewentualnej naprawy i przywrócenia do służby nie są znane, ale mogą okazać się zbyt wysokie dla norweskiego podatnika lub całkowicie nieopłacalne. Niemniej wartość zatopionego okrętu szacuje się na około 1,8 mld NOK (811,3 mln zł), podczas gdy jako nowy kosztował 3,5 mld NOK (1,57 mld zł), głównie ze względu na wyposażenie w system walki AEGIS.

Jest to pierwsza utrata przez Norwegię okrętu wojennego, od czasu zatonięcia fregaty HNoMS Oslo (F300), typu Oslo o pełnej wyporności 1 773 t. 24 stycznia 1994 po awarii pompy zasilającej jeden z kotłów parowych Babcock & Wilcox, okręt utracił napęd i zaczął dryfować. Jednostka weszła na mieliznę w pobliżu latarni morskiej na wyspie Marstein. Dzień później holownik Lars zaczął transportować jednostkę, ale gdy sytuacja uległa pogorszeniu i stwierdzono, że nie uda się wykonać operacji, zwolniono liny i okręt wojenny zatonął.