Przejdź do serwisu tematycznego

Falco: klamka w kołczanie, czyli alternatywne metody EDC

Kabura obciążająca pas i kieszenie bojówek wypchane szpejem nie są dla każdego.  Chłopaki w spodniach slim fit w kieszeni zmieszczą co najwyżej kartę rabatową do starbucksa, a o skórzanym pasie pewnie nawet nie słyszeli.

Dla nich – i zasadniczo dla każdego, kto niekoniecznie chce wyglądać, jakby cały dobytek nosił w kieszeniach, albo tychże nie ma – są alternatywne metody noszenia najpotrzebniejszych rzeczy. Z bronią na czele.

Poniżej pierwszy zestaw przykładów.

Ania: Torba na ramię


Torba na ramię z komorą przeznaczoną do noszenia broni krótkiej jest dobrym rozwiązaniem dla tych, którzy z różnych względów nie są fanami kabur lub nerek

Co zrobić w chwili, kiedy musimy, chcemy czy potrzebujemy nosić broń krótką przy boku, ale kabura i nerka nie są najlepszym dla nas rozwiązaniem? Bo brzuch przeszkadza, bo jest niewygodnie, bo broń jest dość dużych gabarytów i jakoś trudno ukryć ją pod ubraniem… Albo gdy EDC się trochę rozrosło i kabura lub saszetka nawet w towarzystwie kieszeni to trochę za mało, poza tym czasem wygodnie zgromadzić cały ekwipunek w jednym miejscu. W takiej sytuacji z pomocą przychodzi torba, która przewieszona przez ramię umożliwia wygodne i kulturalne przemieszczanie się z orężem. Takie rozwiązanie będzie dość naturalnym dla pań, które niejednokrotnie torebkę traktują jako dodatkową kończynę (wiem coś o tym), ale z pewnością sprawdzi się również u panów. Oprócz spraw oczywistych – takich jak rozmiar, wygoda, odpowiedniej szerokości pas nośny – na co jeszcze zwrócić uwagę przy doborze torby służącej również do noszenia broni?


Większa, mniejsza? Wszystko zależy od obfitości naszego EDC. Dzięki panelom MOLLE doszytym dodatkowo do niektórych produktów część wyposażenia można wynieść na zewnątrz

Kwestią kluczową – rzecz jasna – jest łatwość jej dobycia. Powinna być dostępna co najmniej od strony ręki wiodącej, a najlepiej z obu stron. Wiele sakw wyposażonych jest obecnie w systemy typu pull-out, czyli w szlufki, paski, pociągadła (jak zwał, tak zwał) służące szybkiemu otwarciu zamka zabezpieczającego kieszeń mieszczącą rynsztunek. Najlepiej działa w kooperacji z niezacinającym się, płynnie pracującym ekspresem. Mile widziane są również suwaki z zawieszkami wykonanymi z tekstyliów, gumy lub miękkiego tworzywa, a nie z metalu, by niepotrzebnym dźwiękiem nie zwracać uwagi otoczenia i nie dawać złudnych nadziei na obecność w pobliżu sań świętego Mikołaja. Zaletą jest umieszczenie komory kryjącej pistolet czy rewolwer od strony ciała. Broń jest lepiej ukryta nie tylko przed niepożądanym wzrokiem, lecz także przed lepkimi łapkami kieszonkowców. Coraz częstszym i bardzo praktycznym rozwiązaniem jest na szczęście obszywanie wnętrza kieszeni miękkim rzepem. Daje to możliwość przytwierdzenia kabury w dowolnym wygodnym dla nas miejscu oraz – jeśli przestrzeń pozwoli – dodanie ładownicy na kolejny magazynek.


Obszycie wnętrza kieszeni na broń miękkim rzepem pozwala na umiejscowienie kabury w dowolnym miejscu. Na zdjęciu torba Falco G201, która daje właśnie taką możliwość. Do testów dostaliśmy niestety wersję z klasycznymi, metalowymi zawieszkami suwaków, które nie urzekają. Na szczęście w ofercie marki dostępne są też ich ciche wersje

Maciek: Kołczan prawilności


Taśma wszyta w torbę pozwala na szybki dostęp do zawartości głównej komory. Jak widać, w kołczanie mieści się pełnowymiarowy pistolet z przedłużonym magazynkiem

Falco rozszerzyło ofertę, udostępniając produkt, który ma wstrzelić się w lukę – torbę naramienną przeznaczoną do skrytego przenoszenia broni i nie tylko.
Otrzymujemy towar z wieczną gwarancją, wykonany z dobrych materiałów i zaprojektowany w konkretnym celu. Design i dość niskoprofilowy kształt na pewno zwrócą uwagę klientów szukających porządnie wykonanej torby nierzucającej się w oczy.
Torba składa się z głównej komory i jednej zewnętrznej kieszeni, obu zapinanych na duży zamek, który w wersji standardowej jest dość hałaśliwy. Możemy jednak zamówić wersję z cichym zamkiem.
Taśma schowana w rogu pod zamkiem nie służy tylko do złapania za nią kluczy. Wyciągnięcie jej na zewnątrz i późniejsze szarpnięcie otwiera nam jednym szybkim ruchem dostęp do głównej komory, co bardzo przyśpiesza dobycie na przykład broni. Niestety tasiemka wszyta jest jednym ściegiem nici, więc można pomyśleć o dodatkowym wzmocnieniu we własnym zakresie. Na szczęście nici są dobrej jakości, więc jeszcze nie udało mi się nic urwać.
Wewnętrzna ściana głównej komory obszyta jest w całości niestrzępiącym się rzepem, dzięki czemu mamy możliwość przymocowania całej gamy kieszeni na dodatkowe akcesoria. W komplecie z torbą dostaliśmy prostą wewnętrzną kaburę zrobioną z jednej obszytej rzepem taśmy. Mieści glocka z latarką, więc możliwe, że zmieści też większe zabawki fanów grubszych luf. W sklepie jednak trzeba dodatkowo zaznaczyć, czy chcemy kaburę, oczywiście odpłatnie.
Na wierzchu zewnętrznej kieszeni znajduje się także jeden rząd taśm pod montaż kieszeni w standardzie molle jednak mnie wygodniej było tam trzymać zwykły długopis, odblask, lampkę czy złapać coś karabińczykiem.
Szeroka szelka sprawia, że niespecjalnie odczuwam noszenie paru kilogramów żelastwa –to dobrze.


Torba mieści typowe miejskie EDC

Na zdjęciach promocyjnych Falco chwali się możliwością przenoszenia torby także na pasie, jednak mnie taka opcja nie siadła. Klamra jest na tyle dobrze schowana w zabezpieczającym rękawie, że próby częstego odpinania przyprawiłyby mnie o wylew.
Teoretycznie według zdjęć można też przenosić ją na plecach jak plecak, ale podświadomie wolałem nie sprawdzać. Możliwe, że te zdjęcia to tylko zabieg marketingowy i nikt nie sprawdzał, jak to może działać w praktyce, najważniejsze jednak jest to, że podstawową funkcję jako torba naramienna do noszenia z przodu spełnia bardzo dobrze.
Moje odczucia?
Logo firmy zobowiązuje. Jakościowo nie mam do czego się przyczepić i nic nie zdążyło mnie obetrzeć czy specjalnie zdenerwować, pomimo że nie jest to mój styl przenoszenia przedmiotów w miejskiej dżungli. Na pewno jednak znajdą się fani takiego rodzaju transportowania przedmiotów EDC i nie tylko.
No, może poza strzelcami leworęcznymi, bo póki co dostępna jest wersja tylko dla praworęcznych.

Bartek: Torba udowa

To przypominające nieco pas narzędziowy utensylium może przypaść do gustu wszystkim podstarzałym taktycznym chłopcom. Na przełomie XX i XXI wieku, a więc wtedy, kiedy w większości byliśmy jeszcze młodzi i (niektórzy, nie chwaląc się) piękni, szczytem taktycznej mody było noszenie broni w udowej kaburze, a magazynków na panelu udowym umieszczonym na drugiej nodze.

Osobom przyzwyczajonym do obciążenia umieszczonego w połowie uda torba udowa będzie odpowiadała. Nawet jeśli wypełnią ją całym szpejem EDC – dokumentami, nożem, latarką, bronią i wszystkimi innymi koniecznymi na co dzień przydasiami. Przed zakupem takiej torby polecam jednak spróbować przebiec kilkadziesiąt metrów lub chociaż przejść się zdecydowanym krokiem z czymś ciężkim umieszczonym na udzie. Moim zdaniem nie jest to najwygodniejsze. O ile w pasie taka torba – jeśli została wyposażona w szeroki trok – będzie trzymała się wygodnie, o tyle taśma wokół uda będzie zawsze zaciągnięta zbyt mocno albo za słabo. Jeśli użytkownik zaciągnie ją tak, by torba była stabilna, zacznie się po pewnym czasie boleśnie w nogę wrzynać.
Dla kogo zatem jest taki sposób przenoszenia broni, dokumentów i innego szpeju? Wydaje się, że to świetne rozwiązanie dla kierowców – zwłaszcza ciężarówek, busów i innych pojazdów, w których pozycja kierowcy bardziej przypomina siedzenie na krześle niż półleżenie, motocyklistów i… (być może, gdyż ten środek transportu znam tylko w teorii – pojazd bez kierownicy wydaje mi się niemożliwy do sterowania) miłośników jazdy konnej.


Mimo iż podchodziłem do pomysłu torby udowej z pewną taką nieśmiałością, to po skorzystaniu z niej kilka razy doceniam pomysł. Łatwo dobrać się do portfela, jeśli trzeba zapłacić za autobanę, karta dostępowa do parkingu też sama wpada w ręce. No i zajrzeć w telefon na skrzyżowaniu też można bez problemów…

Wszystkie powyżej opisane okoliczności mają jedną wspólną cechę – osoba, kolokwialnie mówiąc, nie przebiera nóżkami i pozostaje we względnym bezruchu. Siedząc w samochodzie ciężarowym, na motocyklu (bądź podobnym pojeździe: skuter czy skuter śnieżny) nogi mamy w pozycji, która umożliwia w miarę wygodne korzystanie ze znajdujących się w udowej torbie przedmiotów. Nie ma też konieczności zaciskania taśmy wokół uda do granic możliwości, bo nie wycinamy dolnymi odnóżami hołubców.

Torba udowa sprawdzi się też w przypadku, kiedy spędzamy czas w pozycji stojącej, ale nie przemieszczamy się zbytnio, a jeśli już, to wykonujemy to powoli. Osoba obsługująca maszyny czy stojąca za kontuarem powinna wyżej cenić sobie wygodę wynikającą z przenoszenia przedmiotów w torbie na udzie niż w kieszeniach, saszetkach czy kaburze.

Jeśli torba udowa, to jaka?

Przede wszystkim nie za duża. To rada uniwersalna odnośnie do każdego sposobu przenoszenia EDC. Obowiązuje tu prosta zasada: im mamy większą torbę/saszetkę/plecak, tym więcej (nie)potrzebnego szpeju ze sobą nosimy. Należy więc najpierw wybrać taki rozmiar torby, żeby czuć się z nim komfortowo, a dopiero później dopasować do niego ilość targanych ze sobą klamotów.
Druga ważna cecha: im szersze taśmy, tym lepiej. Optymalnie byłoby korzystać z torby, która zarówno taśmę zapinaną wokół pasa, jak i tę opinającą udo miała o szerokości 50 mm.
Takie rozwiązanie zapewni maksymalny komfort. Może jednak nie spełniać modowych/estetycznych potrzeb użytkownika.


Glock 17 z 20-nabojowym magazynkiem. Ta ilość artylerii nie jest zbytnio potrzebna, ale świetnie obrazuje wielkość torby udowej. Osobiście nie polecam. Jeśli już chcemy dociążać się tak bardzo, to z klasą: Colt 1911. Oczywiście w 45ACP.

Po trzecie: wiele drobnych kieszeni jest lepszych od jednej wielkiej. Torba EDC nie może przecież przypominać otchłani chaosu – tak, skojarzenie z damską torebką jest jak najbardziej właściwe.

Torba podzielona na osobne kieszenie, panele administracyjne i wszelkiego rodzaju wsuwki jest zdecydowanie pożądanym rozwiązaniem. Jeśli do tego wszystkiego uda się znaleźć taką, w której miejsce na broń wyłożone jest tkaniną czepną velcro, mamy rozwiązanie idealne.

Jeśli już jesteśmy przy broni: baczną uwagę trzeba zwrócić na to, czy miejsce przeznaczone na broń w torbie jest bezpieczne: pod kątem zarówno uniemożliwienia oddania niekontrolowanego strzału – spust powinien być należycie osłonięty – jak i jednocześnie łatwego dla użytkownika i trudnego dla osoby postronnej dostępu do samej broni. Warto też mieć miejsce na dodatkowy magazynek, choć z racji usytuowania torby jego zmiana wymagałaby iście cyrkowych sztuczek.

Kilka słów podsumowania

Trzy różne osoby i trzy różne metody przenoszenia szpeju. Nie ma co ferować wyroków, oceniać, która metoda jest najlepsza – zbyt dużo tu zmiennych, zbyt wiele niewiadomych. Sposobów na zapewnienie sobie szybkiego i stałego dostępu do ulubionych drobiazgów jest dużo. Większość trzeba sprawdzić, żeby wybrać swój ulubiony. Ulubiony w danej sytuacji: bo spakować się trzeba inaczej na motor, a inaczej na bankiet z ważnej okazji.
Sprzętowym nerdom szpeju nigdy nie za wiele. Zamiast wybierać, wypełnią nim szafę…

Czego wam i sobie serdecznie życzę.

 

 

Reklama: Artkuł zawiera lokowanie produktów Falco Holsters, których dystrybutorem w Polsce jest Strefa Celu.

Sprawdź podobne tematy, które mogą Cię zainteresować

Komentarze

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.

Dodaj komentarz

X