Exegi momumentum AeRe perennius
Nazwiska i nazwy własne są ważne. Częstokroć stają się symbolem, określając całą kategorię wyrobów. W latach 1990. można było kupić adidasy firmy Puma, termosy produkuje nie tylko firma Thermos; kolt to rewolwer, a brauning był tym, czym dziś jest glock. Nie każdy dostępuje tego zaszczytu, a już na pewno nie udało się braciom Kouckym, choć ich projekty — z wyjątkiem ostatniego — były sygnowane oznaczeniem ZK, Zbrojovka – Kouccy. Byli autorami m.in. peemu ZK-383, chyba jedynej broni tej klasy wyposażonej w dwójnóg; karabinu samopowtarzalnego ZK-381 — jego wersja na nabój 7,62x54R miała konkurować z konstrukcją Tokariewa na broń dla RKKA; stworzyli jedną z ostatnich rusznic ppanc PzB M.SS.41, a po wojnie opracowali peem ZK-476, który co prawda przegrał z konstrukcją Vaclava Holecka konkurs na broń dla ACSR (Armii Republiki Czechosłowacji), ale wpadł w oko młodemu inżynierowi z młodego państwa Izrael, co w efekcie dało peem Uzi.
Bracia byli w zasadzie na emeryturze, ale zachowali przepustki do zakładu. Na szczęście, bo na początku lat siedemdziesiątych postawiono przed nimi zadanie sformułowane Zbudujcie nowoczesny pistolet. Pamiętajmy: w tamtych latach wielu funkcjonariuszy policji było uzbrojonych w gwizdek i pałkę, nabój 9 mm x 19 Parabellum uważano za typowo wojskowy, za wystarczający uchodziła browningowska siódemka. Ale wiał nowy wiatr (od wschodu), a w Europie pojawiło się złowieszcze widmo terroryzmu — i w strukturach służb bezpieczeństwa zaczęły pojawiać się oddziały szkolone i wyposażane według wzorców wojskowych, na obraz i podobieństwo brytyjskiego SASu.
Udało się — nie bez problemów — zbudować pistolet, z którego wszyscy mogli być dumni. Zgodnie z maksymą Horacego, bracia (zwłaszcza Frantisek jest kojarzony z rozwojem tej broni) zbudowali sobie pomnik trwalszy od spiżu. CZ-75 była jedną z pierwszych cudownych dziewiątek, o dużej pojemności magazynka, wyposażoną w samonapinanie kurka, o fantastycznej ergonomii i… ładną. A ładna broń celnie strzela, prawda? Sporo pożądanych dewiz zaczęło spływać nad Wag i Wełtawę, gdyż broń oferowano wyłącznie na eksport. Najwięcej szpanu można było zadać w USA, do których czeskie pistolety trafiały najczęściej przez Kanadę (to se ne vrati…) z powodu amerykańskiego embarga.

Co ciekawe, szybko okazało się, że władze Czechosłowacji popełniły kolosalny błąd: konstrukcja została opatentowana, ale patent był tajny. Ochrona patentowa działała w Czechosłowacji i innych krajach socjalistycznych, ale jeżeli ktoś poza Żelazną Kurtyną chciał produkować taki sam pistolet – hulaj dusza!
Pierwsi byli Włosi. Firma Tanfoglio nawet nie próbowała się maskować, wypuszczając na rynek najpierw klon o nazwie TZ-75, a potem budując na jego bazie serię pistoletów do zdobywających popularność zawodów IPSC i IDPA.

Na bazie Tanfoglio Izraelczycy zbudowali swoje Jericho 941, po raz kolejny inspirując się czeską bronią i — w przypływie marketingowego geniuszu — opakowali treść w formę zbliżoną do Desert Eagle`a. Nic nie mogło bardziej ucieszyć Amerykanów 🙂

Swoje trzy franki dorzucili Szwajcarzy: ITM AT-84 z Solothurn, jego rozwinięciem o nazwie Sphinx, a obecnie pałeczkę przejął Brugger & Thomet, produkując MK.II oraz opracowując USW-A1, które nie wyprą się czeskich genów.
Klon CZki był nawet ostatnim pistoletem produkowanym w Wielkiej Brytanii. JSL Spitfire był kompaktowym klonem CZ-85, z obustronnym bezpiecznikiem. Produkowano je w Hereford (przypadek? nie sądzę…) do momentu wejścia w życie przepisów w zasadzie pozbawiających Brytyjczyków prawa do posiadania broni krótkiej.

I wreszcie Land of Freedom, który oczywiście nie mógł oprzeć się zakazanemu owocowi zza Żelaznej Kurtyny. Dokładną kopię 75-ki produkował Springfield Armory jako P9, ale dużo bardziej istotny jest fakt, że to właśnie czeska broń była podstawą zbudowania pierwszego pistoletu do amunicji 10 mm x 25 Auto — który wylądował w kaburze Sonny`ego Crocketta, jednego z Policjantów z Miami.



Tymczasem centrala nie spała: po kilku latach produkcji wariantu określanego przez kolekcjonerów jako First Model uproszczono technologię produkcji, nieco później zaś wyprostowano przednią ścianę kabłąka, dostosowując go do modnego w tamtych latach sposobu trzymania broni krótkiej. Ta wersja nosi nazwę Pre-B; odpowiedzią na rosnące żądania dotyczące dostępności manipulatorów dla osób leworęcznych był CZ-85. Te dwie odmiany były pierwszymi jaskółkami zmian w polskiej Policji, pierwszą bronią krótką na nabój 9 mm x 19 Parabellum przyjętą do służby. Pamiętam, jak podczas powrotu z II MSPO (1994 rok) zostaliśmy zatrzymani do rutynowej kontroli drogowej, i kontrolujący policjant miał właśnie CZ-75 w kaburze. Ponieważ na targach oglądałem Jericho 941, wywiązała się dość ciekawa rozmowa 🙂

W 1992 roku pojawił się pierwszy kompakt, a następnie doszło do zmiany, która złamała serca strzelców sportowych: CZki wyposażono w blokadę iglicy. Wiązało się to z otwarciem (wreszcie!) rynku amerykańskiego, i aktywnością tamtejszych prawników… Tę zmianę oznaczono literą B; kolejna litera – D – oznaczała brak bezpiecznika, zastąpionego dźwignią zwalniania zamka (decocker). A potem poszło: pojawiły się wersje kompaktowe i semikompaktowe, firma nawiązała kontakty ze strzelcami sportowymi, brawurowo odzyskując należne miejsce w czołówce IPSC i IDPA. Wynikiem tej współpracy były najpierw SP-01, a potem słynne Shadowki – ponownie pozbawione blokady iglicy.
Nową kartę zapisały odmiany — czy też pochodne — z polimerowym szkieletem. Po niezbyt popularnym CZ-100/110 firma postawiła na sprawdzone rozwiązania i wypuściła najpierw kompaktowego P-07, a następnie pełnowymiarowy P-09. Sukces tych pistoletów skłonił producenta do wprowadzenia polimeru na dwór sportowy, gdzie oferowany był SP-01 Phantom.
CZ-75 w służbie... muz
Tak nietuzinkowa broń musiała znaleźć swoje miejsce w pop-kulturze, obok Lugera (z tłumikiem 😉 ), Colta 1911A1 (obecnie… przyrodniego starszego brata!) czy choćby kbk AK.
No nie do końca. Owszem, lista filmów w których można zobaczyć czechosłowacką ślicznotkę jest niemała, ale w literaturze jest już straszna posucha. Z małym wyjątkiem, o którym później…
First model jest spotykany niezwykle rzadko na ekranach – udało się znaleźć wzmianki o trzech produkcjach, i to biorąc pod uwagę wiek broni, relatywnie świeżych: dwóch filmach czeskich i japońskim filmie sci-fi 009-1 The end of beginning. Japończycy zdają się uwielbiać czechosłowacką konstrukcję, a jej sztandarowym wyznawcą jest Kenichi Sonoda, autor i miłośnik broni. W książkowym wydaniu (mandze) jego rysunki są tak dokładne, że ukazują bicia na dnach łusek. CZ-75 First Model posługuje się główna bohaterka, Rally Vincent, która udziela funkcjonariuszowi ATF wykładu na temat wyższości First Model nad kolejnymi wariantami 🙂


CZ-75 Pre-B miała więcej okazji, by mignąć na ekranach. Pojawiła się w rękach Johnny`ego Deppa w filmie Donnie Brasco z 1997, oraz Anne Hathaway w Mroczny Rycerz powstaje z 2012 roku, by wymienić te bardziej znane.


CZ-75B została użyta między innymi w Mission: Impossible oraz mało znanym, acz ciekawym filmie Davida Lyncha (reżysera Miasteczka Twin Peaks) pod tytułem Inland Empire. Oprócz zakręconej fabuły warto zwrócić uwagę, że — oprócz czeskiego pistoletu — zagrali w nim między innymi Leon Niemczyk, Krzysztof Majchrzak i Karolina Gruszka.

Gracze komputerowi (i konsolowi 😉 ) mogli użyć CZ-75 Compact m.in. w polskiej grze Call of Juarez: The Cartel.

Ciekawe linie CZ P-09 przyciągnęły uwagę osób decydujących o wyborze broni dla aktorów w filmie John Wick: Chapter 2. W kolejnej części JW3 – Parabellum oprócz P-09 zagrały również SP-01 Phantom oraz klasyczny, choć chromowany, CZ-75B.

Grzechem byłoby nie wspomnieć (raz) o klonie CZki. O Jericho w Chłopaki nie płaczą 🙂
Nie znalazłem natomiast książek, w których wspomniano by o CZ-75 — z jednym wyjątkiem. Na początku lat 1990. w kinach i w wypożyczalniach kaset video można było zobaczyć film pod spolszczonym tytułem Komando Foki. Nowym zjawiskiem były zaś książki na podstawie filmu, i właśnie w książce Komando Foki Jamesa B. Adaira SEALsi używają czechosłowackich pistoletów. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale wydało mi się to wtedy tak istotne, że pamiętam do tej pory.
CZ-75 i jej krewni nie opanowali popkultury w takiej skali, jak Beretta 92, ale miłośnicy czeskiej broni nie mają powodów do narzekania. Każdy z posiadaczy ma szansę w którymś momencie seansu uśmiechnąć się i mruknąć O, taki sam jak mój. Trzeba tylko wybrać odpowiedni tytuł 🙂
Może szanowni Czytelnicy rozszerzą listę tytułów, zwłaszcza książkowych? Gorąco zachęcam do wpisywania w komentarzach!
Współpraca reklamowa: Dystrybutorem produktów CZ w Polsce — w tym oczywiście odmian pistoletu CZ-75 oraz jego pochodnych — jest sklep Hubertus Chodzież.