Dzwoni telefon. Aha, to mój Milmagowy redaktor naczelny. Pewnie będzie chciał ponaglić mnie w sprawie tekstu, a ja jeszcze w lesie. Odbieram mimo wszystko. – Hej Jarek! – Cześć Anka! Mamy nowy karabinek do przetestowania. Chcesz? – mówi. Uff… ulżyło mi. – No pewnie, a co macie? – zapytałam. – Wiesz co? Właściwie ciężko jednoznacznie określić. Przyjedź, zobacz, sama zdecydujesz do jakiej kategorii go przyporządkować. Przyjechałam.
Korki sprawiły, że na strzelnicę wpadłam kilka minut spóźniona. Ekipa była już na miejscu i zajmowała się dyskusją na tematy hmm… różne. Żeby nie przeszkadzać, podeszłam cicho do centralnie usytuowanej walizy na broń. Na pierwszy, niezobowiązujący rzut oka rozpoznaję reprezentanta gatunku AR. Trochę tylko – a może jednak wręcz znacznie – bardziej cywilizowanego od tych, z którymi zazwyczaj mam do czynienia. Wciąż bez specjalnego przypatrywania się widać, że to broń elegancka, dopracowana i z wyższej półki. No fajnie, cieszę się na myśl o możliwości „zbadania” tego karabinu na strzelnicy, ale nie rozumiem, jakiemu celowi miało służyć budowanie napięcia wokół przedmiotu. Na dodatek, do kufra wraz z bronią zapakowane były typowe, bananowe magazynki do AK (nawet takie w kolorze różowym), zostały tam z pewnością po zabawach z jakimś „kałachopodobnym” tworem. Pomyślałam sobie, że jeżeli w plecakach czy samochodach nie czają się te właściwe, to praktyki możemy przełożyć na później, skończy się na spotkaniu towarzyskim – też bardzo miło. – O jesteś! Ania, czyń honory! Ty pierwsza. – usłyszałam Pawła. – Dziękuję, ale czekam na magazynki. Ja nie mam, nie przygotowałam się, bo nie wiedziałam na co mam się przygotować. – Całe stado leży przed tobą – mniej więcej w ten deseń, chóralnie odpowiedzieli mi wszyscy. No tak, znowu wyszłam na blondynę, którą zresztą jestem.
Historia CMMG Resolute
Firma CMMG może pochwalić się już prawie 20-letnią historią istnienia. Powstała w Stanach Zjednoczonych w 2002 roku. Założyciele wzięli sobie za cel stworzenie idealnego AR, bazującego w 100% na amerykańskich komponentach, dostępnego dosłownie dla każdego. Do sukcesu w tej dziedzinie miała przyczynić się, jak twierdzą, m.in. „codzienna modlitwa o Bożą mądrość i łaskę”. Analizując pochlebne doniesienia o wyrobach przedsiębiorstwa można odnieść wrażenie, że tej łaski dostąpili. A ich karabiny w takim razie wydają się być jedynym namacalnym dowodem na istnienie Boga. Firma tak ufa swoim wyrobom, że daje na nie dożywotnią gwarancję.
W 2015 roku na fali licznych sukcesów pokusili się o kolejny. Do sklepów trafił karabinek zbudowany na podstawie platformy AR-15, jednak zasilany amunicją 7,62 x 39 mm wykorzystującą magazynki do AK. Decyzja podyktowana była potrzebami rynku. Strzelcy pragnęli cywilizowanej, prostej i kompaktowej konstrukcji, która dawałaby możliwość stosowania amunicji o większej mocy, lepszej penetracji i dodatkowo byłaby przystępna cenowo. Oprócz tego posiadacze broni marzyli o sposobności wykorzystania łatwo dostępnych, budżetowych magazynków do AK, które często były już częścią zasobów własnych. Tak narodził się Mk47, pieszczotliwie zwany Mutantem. Mutant po kilku latach doczekał się kolejnej odsłony, ale pod nazwą Resolute. Czym podyktowana była ta zmiana? Pewności nie ma. Czy jest to po prostu zabieg marketingowy i chęć odświeżenia marki ? A może chęć odcięcia się od poprzednika po doniesieniach o braku kompatybilności z niektórymi magazynkami – Mutant nie przepadał za tymi syntetycznymi starszego typu. Broń krytykowano również za rączkę przeładowania. Uważana była za mało ergonomiczną, a jej odciągnięcie wymagało użycia sporej siły. Czy zmiana nazwy pociągnęła za sobą również wyeliminowanie tych mankamentów? Sprawdzimy to.
Konstrukcja
Karabinek wykorzystuje amunicję 7,62 x 39mm, z tego względu zespół zamka i suwadła gabarytami przypomina bardziej ten z AR-10 niż AR-15
Mieliśmy przyjemność testowania Mk47 w najbardziej wypasionej wersji Resolute 300, która – tak po prawdzie – niewiele się różni od dwóch niższych modeli, oferowanych przez producenta, czyli Resolute 100 i 200. Podstawową i znaczącą zmianą w porównaniu do innych jego wydań jest zastosowanie lepszego, bo dwustopniowego, spustu oraz sprytniejszej dźwigni przeładowania. Pozostałe rozbieżności między wariacjami zapisuję w najmniej istotnej rubryce pt. „kosmetyka” – np. rodzaj zastosowanej powłoki – ale i też tej ważniejszej: „ergonomia”, czyli kolba i chwyt, które otrzymały prymitywniejszą formę w postaci 100.
Co to właściwie jest Mk47? To hybryda oparta głównie na konstrukcjach Eugene’a Stonera i trochę na pomyśle Michaiła Kałasznikowa. Karabinek wizualnie najbardziej zbliżony jest do dość filigranowego AR-15. Wyposażenie w lufę o uniwersalnej długości 16,1 cala czyni go narzędziem precyzyjnym przy jednoczesnym zachowaniu wygody użytkowania. Ze względu na posługiwanie się amunicją do kalibru 7,62 mm zamek i suwadło zapożyczono z bardziej topornego AR-10. To samo tyczy się bufora, czyli urządzenia powrotnego – to też raczej kopia części znanej z AR-10. Dzięki ażurowej konstrukcji łoża, nawet bez jego rozkręcania, widać gołym okiem, że broń oparta jest o system gazowy z bezpośrednim przekierowaniem gazów na suwadło. Niekwestionowanym atutem tej idei, w porównaniu do egzemplarzy wyposażonych w tłokowe systemy gazowe, jest ograniczenie masy elementów broni, które poruszają się podczas cyklu przeładowania. Dzięki temu siła odrzutu została znacznie zmniejszona. Minusem niestety jest dość szybkie brudzenie się sprzętu, wynikające z rozszczelniania się układu w poszczególnych cyklach pracy. Nieczystości dostają się do komory zamkowej, nabojowej, mechanizmów spustowych, trafiają do magazynka. Przeładowanie karabinu odbywa się w sposób typowy dla AR-ów, tj. za pomocą rączki napinania niepołączonej z zespołem suwadła. Pomimo zastosowania tego rozwiązania broń jest wolna od tzw. forward assist, zwanego po naszemu „dosyłaczem zamka”. No i dobrze, gdyż mechanizm ten szkodzi ergonomii uzbrojenia. Sprawdza się tylko na froncie (i to rzadko), a podczas cywilnego, sterylnego użytkowania praktycznie wcale się z niego nie korzysta. W kwestii magazynków i ich wymiany, Resolute to w całości Kałasznikow. Mamy tu do dyspozycji łopatkową dźwignię zrzutu umiejscowioną tuż przed magazynkiem, a nie ledwo wyczuwalny „guziczek” gdzieś po boku. Odwrotnie sprawa ma się w temacie bezpiecznika – przeważa Stoner. Możemy korzystać z płynnej regulacji ramieniem, a nie topornego, wiecznie trącego o komorę zamkową bezpiecznika skrzydełkowego.
AR to niestety konstrukcja, która szybko się brudzi. Trzeba pamiętać o regularnym czyszczeniu sprzętu
Pochwała ergonomii
RipStock jest pomysłem CMMG. Zaletą kolby jest wygodny system szybkiego rozkładania
Zanim oddałam pierwszy strzał, musiałam dostosować długość kolby do swoich gabarytów. W modelu Resolute 300 mamy do czynienia z pomysłem samego CMMG, tzw. RipStock. Jest to sześciopozycyjna kolba z systemem szybkiego rozkładania. Jak się okazało, jest to bardzo wygodny wynalazek. Zmiana długości przychodzi lekko i odbywa się błyskawicznie. Doceniłam go szczególnie podczas grupowej wyprawy na strzelnicę, kiedy broń przechodziła z rąk do rąk. Niepokój wzbudziła metalowa stopka, która od razu skojarzyła mi się z siniakami i obitym obojczykiem, dlatego preferuję raczej te bardziej przyjazne – gumowe. Obawy były całkiem niepotrzebne, bowiem karabinek, jak na wykorzystywaną amunicję, wykazuje wręcz homeopatyczny odrzut, zupełnie niepodobny do mojego AK. Jest to zasługa po pierwsze – liniowego układu broni, po drugie – rodzaju systemy gazowego, po trzecie – skutecznego urządzenia wylotowego. Resolute 300 wyposażony jest w CMMG SV Brake. Jest to zmodyfikowana wersja kompensatora z AK-74. Wyszło nieźle, a nawet bardzo dobrze.
Do wygody i przyjemności użytkowania przyczynia się również Magpul MOE Grip. Chwyt bardzo poprawny, uniwersalny i zapewniający dobre tarcie. Ze względu na tylko lekkie profilowanie, sprawdził się zarówno w moich drobnych dłoniach, jak i w „bochnach” kolegów. Ponadto na komfort eksploatacji mają wpływ obustronne manipulatory. Bezpiecznik jest tak samo łatwo dostępny z lewej, jak i prawej strony. Dźwignią przeładowania można operować korzystając z dowolnej ręki, pociągając centralnie lub za którykolwiek jej bok. Wydaje się, że zdecydowanie zyskała w porównaniu do tej znanej z karabinka Mutant – twórcy uczą się na błędach. Zwalniacz magazynka to po prostu majstersztyk. Duży, ryflowany, przez co świetnie wyczuwalny i intuicyjny. Zrzutu zasobnika nabojów dokonuje się tak samo prosto i szybko przy użyciu palców, jak i kolejnego, gotowego do załadowania magazynka.
Duży, ryflowany, bardzo komfortowy w użyciu zwalniacz magazynka
W kwestii montażu akcesoriów Mk47 nie odbiega od innych nowoczesnych wynalazków. Na prawie całej długości broni do eksploatacji jest szyna Picatinny, a mniej więcej od połowy możemy korzystać też z popularnego M-LOK-a. A więc hulaj dusza, na dodatkowe utensylia miejsca jest mnóstwo. Nam dane było korzystać z optyki, która ze względu na swoją specyficzną konstrukcję wymaga niewielkiej odległości od oka (około 4 cm). W moim odczuciu nie był to najtrafniejszy wybór dla tego karabinka, gdyż przeszkadzał w manipulowaniu rączką przeładowania. Warto mieć to na uwadze przy doborze celownika.
CMMG SV Brake , inspirowanym samym AK-74, znacząco zmniejsza odrzut
A jak strzela?
Większość zacięć była możliwa do usunięcia poprzez ponowne odciągnięcie rączki napinania
Dzięki naszym usilnym staraniom przez broń przeleciało kilkaset sztuk amunicji. Amunicji bardzo niejednorodnej pod względem jakości, o której, co najwyżej, można stwierdzić, że to tzw. „nabój pośredni 7,62 x 39 mm”. Część wyglądała na zabraną wczoraj prosto z taśmy produkcyjnej, inna partia na zabraną prosto z taśmy produkcyjnej jakieś 60 lat temu, a jeszcze kolejna na pozyskaną w ramach wykopków po konfliktach zbrojnych z użyciem AK na przełomie lat 40. i 50. Jak dobrze wobec tego, że skok gwintu lufy to 1:10 – gwint w miarę uniwersalny, przystosowany do pocisków lekkich i ciężkich (w skrócie: wszelakich, czyli właśnie takich, jakimi dysponowaliśmy).
Na zacięcia miała wpływ niskiej jakości amunicja, którą strzelaliśmy
Początkowo, przy korzystaniu głównie z amunicji tej wizualnie przyzwoitej, karabin chodził jak po maśle. Z równym apetytem połykał magazynki metalowe i polimerowe oddając przy tym celne strzały. Problem zaistniał dopiero przy nie pierwszej próbie nakarmienia broni „wykopkami”. Pojawiły się zacięcia. No cóż, Resolute to nie Kałach, nie żywi się śmieciami. Część zacięć można było usunąć metodą „SPORTS”, a właściwie w naszym przypadku „SPORS”, czyli: slap – dobij magazynek, pull – odciągnij rączkę napinania, observe – zerknij do komory zamkowej celem potwierdzenia usunięcia zacięcia, release – puść rączkę napinania, shoot – strzelaj. „T”, jak tap the forward assist, tu nie występuje. Miały miejsce również poważniejsze problemy, których nie dało się rozwiązać podstawowymi działaniami. Nie obyło się bez pomocy multitoola. Winą obarczam nie broń, a amunicję, której łuski były mocno nadgryzione przez ząb czasu i z pewnością nie trzymały wymiaru. Już po naszych zabawach, podczas czyszczenia rynsztunku, okazało się też, że karabinek był dość suchy, cierpiał na niedobory oleju, oprócz tego w zespole zamka i suwadła pojawiły się małe ogniska rdzy. To pewnie pokłosie długiej podróży w zmiennych warunkach, jaką musiał przebyć z Ameryki do Polski. Jak na dość wrażliwego AR, i tak uważam, że pomimo tych wszystkich niedogodności sprawował się bardzo dzielnie. A właściwie dopieszczony pewnie działałby jeszcze lepiej. Bo przecież broń trzeba pieścić, tak jak ona pieści nasze ego – przynajmniej moje.
Subiektywne spojrzenie
Tych, którzy po przeczytaniu wszystkich powyższych superlatyw na temat CMMG podejrzewają, że jestem sponsorowana przez producenta lub dystrybutora broni, zapewniam, iż niestety tak nie jest. Ubolewam nad tym. Pochwały wynikają jedynie ze szczerej radości i zadowolenia z użytkowania tej jakże kulturalnej broni. Z całą świadomością mogę napisać pod artykułem „Polecam – Anna Mielczarek”. Wiem, niewiele to oznacza, nie ma tej mocy, co np. „Polecam – Jerry Miculek”, ale stwierdzenie jest moją autentyczną, niewymuszona opinią, którą chciałam się z Wami podzielić. Więc jeśli macie chęć wydania niemałej kwoty na karabinek zasilany tanią amunicją, częściowo przecież rekompensującą ten nakład pieniężny, to Mk 47 Resolute jest właśnie dla Was.
Dziękujemy firmie BUOS, dystrybutorowi CMMG na rynku polskim, za użyczenie broni do testów.
Produkty marki CMMG dostępne są w Polsce za pośrednictwem dystrybutora, firmy BUOS.
Produkty z całej oferty dystrybucyjnej można obejrzeć i wybrać na platformie dystrybucyjnej B2B, a także odebrać w całej sieci sklepów partnerskich na terenie Polski, których lista dostępna jest tutaj.