Przedstawienie skomplikowanej sytuacji w regionie Sahelu, a więc wzdłuż południowych obrzeży Sahary, wymagałoby osobnego opracowania i to niezwykle szerokiego. Dość stwierdzić, że problem dotyka państw tak zwanej grupy G5 Sahel, a więc Burkina Faso, Czadu, Mali, Mauretanii oraz Nigru. Wszystkie one borykają się z biedą oraz gospodarczym niedorozwojem. Według rankingu HDI (Human Development Index) okupują one dolne regiony klasyfikacji: Burkina Faso jest 182., Czad 187., Mali 184., Mauretania 157., a Niger 189. (ostatnie miejsce na świecie!). Wpływa to na gwałtowny rozwój zagrożenia dżihadystycznego, które wbrew pozorom nie ogranicza się jedynie do Bliskiego Wschodu, Azji Środkowej i Azji Południowo-Wschodniej, ale w coraz większym stopniu dotyczy także Afryki.
Walka z dżihadystami ma silny wpływ na ludność cywilną. W 2020 w starciach zbrojnych życie straciło około 4,2 tys. osób, co oznacza wzrost o 60% względem 2019 Szacuje się, że od listopada 2019 do października 2020 tylko w Mali liczba wewnętrznych uchodźców wzrosła z 200 tys. do 311 tys. osób. Łącznie w tym samym okresie około 2 mln mieszkańców Sahelu musiało opuścić swoje domy. To czterokrotnie więcej niż w 2019 Według danych ONZ aż 31 mln osób potrzebuje pomocy żywnościowej. W 2017 Francja, Niemcy i Unia Europejska utworzyły Sojusz Sahelu (Sahel Aliance), którego celem jest koordynacja wysiłków humanitarnych i programów rozwojowych. Partnerem pozostaje G5 Sahel z siedzibą w Nawakszucie (stolica Mauretanii), a więc funkcjonująca od 2014 międzyrządowa grupa, powołana przez prezydencję Mauretanii w Unii Afrykańskiej.
Pomimo wysiłków oraz zaangażowanych sił i środków sytuacja ulega pogorszeniu, a taktyczne sukcesy nie przekładają się na strategiczne korzyści / Zdjęcie: État-major des armées
Celem Francuzów jest szeroka siatka organizacji dżihadystycznych, których w regionie nie brakuje. To przede wszystkim AQIM (Al Qaida in the Islamic Maghreb), a więc Al-Kaida Islamskiego Maghrebu. Drugie ugrupowanie, które stało się celem francuskich działań, to Nusrat al-Islam. Organizacja ta, znana jako GSIM (Groupe de soutien à l’islam et aux musulmans), działa od 2017 w wyniku połączenia szeregu innych grup dżihadystycznych, w tym komórek Ansar ad-Din – organizacja ta walczyła w powstaniu zbrojnym w Mali, u boku Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu (MNLA). Od 2015 w regionie operuje także Państwo Islamskie Wielkiej Sahary (ISGS), której siedziby znajdują się w Mali i Nigrze. Jak możemy wyczytać w raporcie Africa Center for Strategic Studies, ISGS skoncentrowana jest przede wszystkim na uzyskaniu kontroli nad dającymi przychód interesami w Liptako-Gourma.
Działania na lądzie w ramach operacji Barkhane zapewniają odrzutowce Mirage 2000 – stacjonują one w Niamey (stolica Nigru) i Ndżamenie (stolica Czadu) / Zdjęcie: État-major des armées
Dżihadyści są obecni także w innych miejscach Afryki. Dość wymienić Nigerię, gdzie krwawe żniwo zbierają działania muzułmańskich radykałów z Boko Haram (dotyczy to także jej odłamu, znanego jako ISWAP, Islamic State West Africa Province). Ich aktywność oddziałuje na wszystkie państwa wokół jeziora Czad, to jest również na Kamerun, Czad i Niger. Przykładem niech będzie krwawy dla czadyjskich sił zbrojnych dzień w marcu 2020. Dżihadyści z Boko Haram uderzyli wówczas na czadyjskie pozycje w rejonie jeziora Czad. Po kilkugodzinnej wymianie ognia bilans był tragiczny: 92 poległych żołnierzy, 47 zostało rannych. Zniszczono 24 wojskowe pojazdy. Splądrowano magazyny z zaopatrzeniem, bronią i amunicją. W sierpniu tegoż roku 22 ciężarówki wypełnione bojownikami ISWAP napadło wioskę Kukawa, skąd porwano wielu cywilów. Na południu z kolei dżihadyści działają w Demokratycznej Republice Konga (Sojusz Sił Demokratycznych) i Mozambiku (Ahlu Sunna Waldżama’a), podczas gdy na wschodzie w Somali (Asz-Szabab). Łącznie szacuje się, że na Sahelu operuje około 3 tys. bojowników.
Żadne inne europejskie państwo nie ma obecnie takich wpływów na Czarnym Lądzie co Francja, która posiada umowy wojskowe z ponad 20 państwami Afryki Subsaharyjskiej. Obecny system wpływów i kontroli to efekt polityki prezydenta Charlesa de Gaulle`a w latach 1959–1969. Mając w pamięci klęski w Indochinach (1954) i Algierii (1962) zabiegał on o utrzymanie możliwie szerokich wpływów na kontynencie afrykańskim. Tyczy się to również Sahelu, gdzie przywódcy mogą liczyć na życzliwość Francji. Dość wspomnieć istniejący z inicjatywy Paryża w latach 1957–1963 twór pod nazwą Organizacja Wspólnoty Regionów Sahary (L’Organisation Commune des Régions Sahariennes). To właśnie tam, a dokładnie w Czadzie, Idriss Déby rządził od 1990 aż do tego roku. To także położony na południe od Sahelu Gabon, w którym to kres 42-letnich rządów Omara Bongo, zainstalowanego przez de Gaulle`a, przerwała dopiero śmierć w 2009 Nicolas Sarkozy wsparł wówczas jego syna – Aliego Bongo, który bez problemu przejął władzę i niezmiennie rządzi tą byłą francuską kolonią.
Odnosząc się do podnoszonych przez rywali Francji – Rosję i Turcję – zarzutu o neoimperializm, francuski ekspert ds. regionu Emmanuel Dupuy podkreśla, że to nie obrona gospodarczych i finansowych interesów kieruje Paryż w stronę Sahelu. Zwraca on uwagę, że przykładowo w Mali praktycznie nie działają francuskie firmy. Więcej jest włoskich czy kanadyjskich, a także – w odniesieniu do sektora górniczego – rosyjskich. Francja jest najważniejszym partnerem gospodarczym jedynie Tunezji, Senegalu, Nigru i Czadu.
Francuzi starają się przerzucić główny ciężar stabilizacji na siły miejscowe, organizowane w ramach grupy G5 Sahel / Zdjęcie: État-major des armées
Faktycznie, w ostatnich latach wpływy Francji w regionie uległy zmniejszeniu, na co składa się agresywna polityka inwestycyjna państw trzecich, co redukuje wpływy Francuzów; generalnie mniejsze zaangażowanie militarne Paryża w Afryce oraz rosnąca emancypacja państw regionu. W tym kontekście Dubuy odniósł się również do badań sondażowych z grudnia 2020. Aż 71% Gabończyków w wieku 18-24 lat miała negatywne odczucia względem Francji. W przypadku Senegalczyków to 68%, Malijczyków 60% a Togijczyków 58%.
Preludium – operacja Serval
Zaangażowanie Francji w region jest bardzo długie, czego przejawem są liczne interwencje wojskowe w regionie. Bezpośrednią genezą obecnej operacji są wydarzenia z 2012, kiedy to jako pośredni rezultat wojny w nieodległej Libii, w Mali doszło do powstania Tuaregów – berberyjskiego, nomadzkiego ludu Sahelu (głównie w Algierii, Libii, Mali, Nigrze i Burkina Faso). Tuaregowie już w przeszłości sięgali po broń, ale dopiero w 2012 stali się istotnym zagrożeniem. Malijskie siły bezpieczeństwa utraciły kontrolę nad wieloma miastami Azawadu (region w północnym Mali i nazwa postulowanego państwa Tuaregów). Na liście znalazły się chociażby istotne ośrodki Timbuktu, Gao oraz Kidal. W kwietniu Tuaregowie ogłosili niepodległość, ale już kilka tygodni później dali o sobie znać dżihadyści, dla których była to doskonała okazja, aby zwiększyć swoje wpływy nie tylko w Mali, ale w całym regionie Sahelu. Muzułmańscy radykałowie bez większych trudności rozbili Tuaregów.
Efektem pojawienia się dżihadystów było uruchomienie przez Paryż w styczniu 2013 interwencji pod kryptonimem Serval, którą przeprowadzono na wniosek malijskiego prezydenta Dioncounda Traoré. Mali było wówczas całkowicie niezdolne do samodzielnego zduszenia zagrożenia, które mogło rozlać się na stolicę. W pierwszym etapie nad Mali nadleciały rozpoznawcze Mirage F1CR oraz Mirage 2000 z sąsiedniego Czadu, gdzie Francuzi od 1986 realizowali operację Épervier. Kilka dni później pozycje dżihadystów zaczęły bombardować wysłane z Francji samoloty Rafale, a francuskie samoloty wylądowały w Bamako. W Mali znalazły się także oddziały lądowe. Łącznie było to około 4 tys. żołnierzy, których wsparło wiele państw europejskich.
Podstawowe cele operacji Serval zostały osiągnięte – wszystkie utracone miasta zostały szybko odbite, a Bamako ochroniono przed ewentualnym szturmem dżihadystów. Po zakończeniu działań bojowych stabilizację obszaru powierzono ONZ, działających w przedstawionej w dalszej części operacji MINUSMA. W starciach zginął Abdelhamid Abou Zeid – algierski dowódca polowy AQIM. Niemniej jednak dżihadystów wypchnięto, ale nie pokonano. Ci przenieśli się do środkowego Mali, gdzie wojna ciągle trwa. To również przesunięcie dżihadystycznych oddziałów na południe (do Burkina Faso) oraz na wschód (do Nigru).
Dżihadyści Prowincji Afryki Zachodniej Państwa Islamskiego (ISWAP) publikują regularnie materiału wideo, na których przedstawiają swoją siłę i egzekucję pojmanych / Zdjęcie: ISWAP via Twitter
Operacja Barkhane
Duży obszar operacyjny sprawia, że Francuzi muszą opierać się na śmigłowcach. Wsparcie w tym zakresie zapewnia również Dania, Szwecja i Wielka Brytania / Zdjęcie: État-major des armées
Operacja Serval zakończyła się 31 lipca 2014, a już następnego dnia ruszyła operacja Barkhane. W ramach nowej misji skoncentrowano się na współpracy z pięcioma państwami Sahelu: Burkina Faso, Czadem, Mali, Mauretanią i Nigrem. Miejsce szczególnego zainteresowania Francuzów jest tak zwany obszar trzech granic, a więc styk Mali, Nigru i Burkina Faso (miejsce znane jako Liptako-Gourma). To tam sytuacja jest najtrudniejsza, a wpływy dżihadystów największe. Niemniej jednak francuskie oddziały operują w całej zachodniej Afryce. Przykładem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, gdzie w 2016 dżihadysta zabił 19 osób (w tym czterech obywateli Francji), a 33 ranił. To również Benin, gdzie w 2019 porwano dwóch francuskich turystów (francuskie siły specjalne odbiły ich w tym samym roku, tracąc jednak dwóch operatorów).
Francuzi mają do dyspozycji dwadzieścia śmigłowców Tigre, Puma, Cougar oraz NH90 (na zdjęciu). W 2019 13 Francuzów w zginęło w kolizji dwóch maszyn / Zdjęcie: État-major des armées
Średnio francuski kontyngent w Sahelu w ramach operacji Barkhane liczy około 4,5 tys. osób, aczkolwiek w lutym 2020 zwiększono stan francuskiego kontyngentu wojskowego o 600 dodatkowych żołnierzy. Dzięki tej decyzji liczba żołnierzy dostępnych do operacji bojowych wzrosła aż do 70%. To obecnie największa zagraniczna misja wojskowa Francji, choć trzeba pamiętać, że strefa działań operacyjnych liczy sobie około 5 mln km2.
Armée de l’Air zapewnia nie tylko wsparcie ogniowe, ale również logistyczne – niektóre z baz to wysunięte punkty na pustyni, skąd siły specjalne dokonują rajdów / Zdjęcie: État-major des armées
Prócz operacji bojowych to również szkolenia miejscowych sił. Te realizują zarówno żołnierze przydzieleni do Barkhane jak francuskie siły w Gabonie i Senegalu. W latach 2014-2020 przeszkolono około 4 tys. żołnierzy. Francuzi przekazują im także broń oraz wyposażenie, w tym łączność, aby ułatwić współpracę państw Sahelu. Prócz tego celem Barkhane jest ochrona projektów cywilnych, w tym budowy studni oraz rozwoju miejscowego rolnictwa.
Siły Barkhane zgrupowane są w trzech bazach: Gao w Mali, Niamey w Nigrze i Ndżamena w Czadzie. Prócz tego Francuzi mają żołnierzy w wysuniętych placówkach na pustyni, co pozwala szybko reagować na potrzeby operacyjne. W Mali to dwie pustynne grupy taktyczne, rozmieszczone w Kidal i Tessalit. W Czadzie Francuzi wykorzystują bazę im. kpt. Michela Crociego w Abéché oraz bazę Faya-Largeau na północy kraju. W Nigrze natomiast to obóz w Aguelal. Istotna jest także baza w Ouagadougou (Burkina Faso), gdzie bazują francuskie siły specjalne. Inne obiekty to baza w Dakarze (EFS, Éléments français au Sénégal), Abidżanie (Wybrzeże Kości Słoniowej) oraz Libreville (EFG, Éléments français au Gabon).
Jednostki na lądzie wykorzystują lekkie, mobilne pojazdy, w tym VBL, VAB raz wozy bojowe piechoty VBCI (na zdjęciu) / Zdjęcie: État-major des armées
W grudniu 2019 Barkhane zostało wzmocnione trzeba bsl MQ-9 Reaper – obecnie 40% wszystkich nalotów w tej misji wykonują systemy bezzałogowe. Prócz tego wsparcie zapewnia średnio siedem samolotów Mirage 2000 (w Niamey i Ndżamenie) i 20 śmigłowców Tigre, NH90, Puma oraz Cougar. Francuzi mają do dyspozycji 220 lekkich pojazdów opancerzonych, 400 ciężarówek, 270 transporterów piechoty oraz 5–8 samolotów transportowych różnego typu. Koszt operacji w 2019 wyniósł 695 mln EUR, a rok później już niemal 1 mld EUR (co wynika ze zwiększenia rozmiaru operacji). Misja pochłania 76% wszystkich francuskich wydatków na operacje wojskowe. Życie straciło 55 żołnierzy. Składa się na to tragiczny wypadek z listopada 2019, kiedy to w kolizji dwóch śmigłowców (Tigre i Cougar) zginęło 13 francuskich żołnierzy. W 2021 w Mali zginęło 29 żołnierzy malijskich, francuskich oraz działających w ramach misji ONZ.
W czerwcu 2019 Francuzi przeprowadzili w Mali i Nigrze wymierzoną w dżihadystów z Dae’sz operację Aconit. W działania zaangażowano wozy AMX-10 / Zdjęcie: État-major des armées
Jak zawsze w tego rodzaju operacjach – anty/kontr-terrorystycznych o generalnie niskiej intensywności prowadzonych działań – pojawia się pytanie o jej skuteczność. Czy Francuzi realizują cele? Co jest kryterium sukcesu? W tym kontekście Paryż wskazuje na zabicie czołowych dowódców polowych. Jednym z nich jest Abdel-Malek Droukdel – przywódca AQIM. Drugi to Bah Ag Moussa – dowódca wojskowy GSIM. Trzeci francuski sukces to Yahia Abou el-Hammam – przywódca AQIM w Afryce Zachodniej oraz doradca obecnego szefa Al Kaidy, Ajmana az-Zawahiriego. Na liście celów pozostają między innymi: Iyad al Ghali oraz Amadou Koufa.
Zakres francuskich działań w ramach operacji Barkhane / Rysunek: État-major des armées
Działania międzynarodowe
Francuska operacja wojskowa na Sahelu nie jest prowadzona w próżni. Wręcz przeciwnie – obszar pełen jest sił sojuszniczych. Paryż ściśle współpracuje z państwami Sahelu, na zaproszenie których są obecne francuskie wojska. Podczas szczytu we francuskim Pau w styczniu 2020 szefowie tychże państw uzgodnili z prezydentem Macronem kontynuacje wysiłków oraz integrację działań. Przykładem bliskiej współpracy jest tegoroczna operacja Eclipse, którą na obszarze przygranicznym 1,5 tys. Francuzów przeprowadziło u boku 900 żołnierzy z Burkina Faso, 850 z Mali oraz 150 z Nigru. Według oficjalnych danych w jej rezultacie zabito ponad setkę dżihadystów i pojmano około dwudziestu.
Afrykańskie siły starają się zintegrować działania, by wspólnie stawić czoła wyzwaniom. Przykładowo, od 1994 działa FMM-MNJTF (Force Multinationale Mixte-Multinational Joint Task Force), a więc stacjonująca w Ndżamenie wielonarodowa grupa zadaniowa. W jej skład wchodzi około 8 tys. żołnierzy z Beninu, Kamerunu, Nigru, Nigerii i Czadu, którzy mają za zadanie zwalczać wspomnianych dżihadystów z Boko Haram.
Co do Sahelu, to na mocy szczytu w Ndżamenie Czad, zaangażowany w zwalczanie dżihadystów Boko Haram oraz Dae’sz w regionie jeziora Czad, niedawno wysłał do Mali dodatkowych 1,2 tys. żołnierzy (grupa 750 wcześniej została rozmieszczona w Wour na północny Mali). Czadyjskie siły zbrojne mają opinię najlepszych i najbardziej doświadczonych w Afryce Zachodniej co stanowi efekt dekad zaangażowania w regionalne wojny i rebelie, w tym w 2013 na pustyniach północnego Mali – czytamy w artykule Reutersa. – Wysłanie sił Czadu może dać Francuzom oraz innym oddziałom możliwość przesunięcia swoich wysiłków na środkowe Mali oraz skoncentrowanie działań na muzułmańskich przywódcach, powiązanych z Al Kaidą.
Francja wspiera integrację wysiłków wojskowych państw Sahelu. W lipcu 2017 przywódcy G5 Sahel utworzyli Cross-Border Joint Force z siedzibą w Bamako. Zadaniem tej struktury jest walka z dżihadystami, terrorystami, handlem ludźmi oraz przemytem na obszarze zainteresowanych państw. Pierwsza operacja wojskowa została przeprowadzona już w listopadzie 2017. Docelowo G5 Joint Force ma mieć 5 tys. żołnierzy, podzielonych na siedem batalionów w trzech strefach. Obszar działania to 50 km w głąb granicy. Liczebność sił zbrojnych Mauretanii to 20,8 tys. żołnierzy, Mali 31 tys., Burkina Faso 12 tys., Nigru 17,5 tys. a Czadu około 50 tys.
Państwa regionu nie posiadają własnego lotnictwa, które mogłoby efektywnie wesprzeć działania na lądzie. Udział Armée de l’Air jest tym samym kluczowy / Zdjęcie: État-major des armées
W działania w regionie zaangażowane są inne państwa europejskie, których żołnierze bezpośrednio lub pośrednio wspierają Francję. Największe znaczenie ma działająca od 2013 misja Unii Europejskiej EUTM Mali z siedzibą w Bamako. Obszar jej działania obejmuje również Gao oraz Timbuktu. To średnio 600 żołnierzy z 20 państw członkowskich. Jej celem jest wsparcie lokalnych władz w zakresie budowy skutecznych sił bezpieczeństwa oraz współpraca z G5 Sahel Joint Force. Póki co EUTM Mali może pochwalić się przeszkoleniem ośmiu malijskich batalionów. To również operacje EUCAP (European Union Capacity Border Assistance Mission) Sahel-Mali, której mandat w styczniu tego roku przedłużono do stycznia 2023, oraz podobna operacja EUCAP Sahel-Niger (co najmniej do września 2022).
Od 2018 w operacji Barkhane biorą udział żołnierze z Estonii (50 osób w Gao). Pod koniec 2019 na potrzeby francuskich działań jak i misji MINUSMA Dania wysłała dwa śmigłowce EH-101 Merlin (Dania zaangażowała się w MINUSMA już w 2014 – w 2016 wysłano tam siły specjalne, a w 2017 samolot C-130 w ramach wspólnej, rotacyjnej misji razem z Belgią, Norwegią i Portugalią). Od 2018 Wielka Brytania natomiast wspiera Francuzów trzema stacjonującymi w Mali śmigłowcami CH-47 Chinook. Istotnym partnerem Francji są Niemcy, które utrzymują 1,1 tys. żołnierzy w ramach misji MINUSMA oraz 450 żołnierzy w unijnej operacji EUTM Mali. Istotne wsparcie wywiadowcze zapewniają obecni w regionie Amerykanie – jeszcze w ubiegłym roku prasa podawała, że amerykańskie bsl to źródło połowy danych sił francuskich na Sahelu.
To również często podkreślana przez Paryż tak zwana Takuba Task Force (TTF), a więc stacjonująca w Mali specjalna grupę zadaniowa, która ma z Francuzów zdjąć część obowiązków. Jej powołanie stanowi duży sukces zabiegów dyplomatycznych Paryża, który starał się „zeuropeizować” swoje wysiłki na Sahelu. Formalnie TTF, której powołanie ogłoszono w marcu 2020, stanowi element składowy operacji Barkhane i podlega pod francuskie struktury dowodzenia. Łączna siła to 600 operatorów sił specjalnych, desygnowanych przez europejskich partnerów (aczkolwiek połowa żołnierzy z TTF to Francuzi). Póki co siły desygnowali Czesi (60 żołnierzy), Estończycy (50 żołnierzy) i Szwedzi (150 osób + 100 w odwodzie, trzy śmigłowce UH-60M Black Hawk, samoloty C-130 Hercules). W kwietniu gotowość wzmocnienia misji siłami specjalnymi oraz kontyngentem medycznym zapowiedziała Dania. Przewiduje się, że duńskie jednostki trafią do Mali na początku przyszłego roku. TTF wesprzeć mają również Grecy.
W regionie od kwietnia 2013 działają także siły pokojowe ONZ w ramach misji MINUSMA (Multidimensional Integrated Stabilization Mission in Mali). Misja ta liczy sobie 13,2 tysiąca żołnierzy, głównie z Burkina Faso, Czadu, Bangladeszu, Senegalu, Egiptu, Togo, Nigry, Gwinei, Niemiec i Chin. Wysiłek ten podjęto, aby ustabilizować Mali po powstaniu Tuaregów. To niezwykle trudna i niebezpieczna operacja – w ataku w kwietniu 2021 życie straciło czterech „misjonarzy” z Czadu, a 19 kolejnych zostało rannych. Wcześniej, to jest w styczniu 2021, w eksplozji miny-pułapki oraz po ostrzelaniu z broni maszynowej w regionie Timbuktu poległo czterech, a pięciu zostało rannych. Łączne straty MINUSMA od 2013 to 241 poległych, w tym 68 żołnierzy z Czadu, 25 z Gwinei, 24 z Burkina Faso, 19 z Togo, 20 z Nigru, 17 z Bangladeszu, oraz dwóch z Francji.
Co dalej?
Intencją Paryża – mającego świadomość kosztów tak politycznych, finansowych jak i osobowych – jest zmniejszenie rozmiaru operacji wojskowej w Sahelu, gdzie pomimo wysiłków oraz zaangażowanych sił i środków sytuacja ulega pogorszeniu, a taktyczne sukcesy nie przekładają się na strategiczne korzyści. Ze statystyk ACLED (Armed Conflict Location & Event Data Project) wynika, że w Sahelu dżihadyści zabijają mniej więcej tyle samo osób, co służby bezpieczeństwa (dla Burkina Faso, Mali i Nigru w 2020 statystyki te wynoszą kolejno 432-452, 233-336 oraz 195-147).
Misja Barkhane jest niewdzięczna – warunki terenowe i klimatyczne są trudne, przeciwnik nieuchwytny, a ludność miejscowa nastawiona do Francuzów niechętnie / Zdjęcie: État-major des armées
Niedawno przedstawiona wizja Paryża zakłada pozostawienie mniejszych, ale mobilnych sił do operacji kontrterrorystycznych, przy jednoczesnym zwiększeniu oparcia na partnerach międzynarodowych i lokalnych siłach bezpieczeństwa (podstawowym celem jest bowiem zbudowanie miejscowych zdolności i przerzucenie ciężaru zmagań na państwa regionu). Pierwszą decyzją, ogłoszoną w styczniu przez minister obrony Francji Florence Parly, jest redukcja kontyngentu do poziomu sprzed 2020, co oznacza wycofanie około 600 żołnierzy. Jak dodał prezydent Emanuel Macron, zdecydowane redukcje nadejdą w odpowiednim momencie, ale jeszcze nie teraz. Decyzje mają zapaść bliżej lata.
Z perspektywy szukającego strategii wyjścia Paryża szczególnie niepokojące są dwa fakty. Pierwszy to spadające poparcie wśród swych własnych obywateli dla wojskowych działań w Sahelu. Według badań sondażowych, w styczniu 2021 51% ankietowanych było przeciwnych operacji w Sahelu (z kolei badania z grudnia 2019 szacowały poparcie dla misji na poziomie 58%). To istotny fakt, bowiem w 2022 we Francji odbędą się wybory prezydenckie, które Macron chciałby wygrać. Do operacji tym trudniej przekonać Francuzów, iż zamachów na terytorium Francji nie dokonują dżihadyści powiązani z Sahelem. Brak więc wyraźnych związków misji z bezpieczeństwem metropolii. A straty na Sahelu rosną. W styczniu tego roku w eksplozji miny-pułapki życie straciło dwóch francuskich żołnierzy 2ème régiment de Hussards. Kilka dni wcześniej w podobnym incydencie poległo trzech Francuzów. Bojownicy GSIM przeprowadzili również serię jednoczesnych ataków rakietowych na bazy MINUSMA oraz Barkhane w Kidal, Ménaka oraz Gao.
Po drugie, zmienia się atmosfera polityczna na Sahelu. Rozczarowanie strategią Macrona wykazują bowiem afrykańscy przywódcy, którzy nie mogą pozostać głusi na straty. W styczniu 2021 malijskie siły bezpieczeństwa musiały użyć gazu, aby rozpędzić tłum protestujący przeciwko francuskiej obecności wojskowej w ich kraju. Była to reakcja na fatalną pomyłkę francuskiego lotnictwa, które w ostrzale z powietrza zabiło 19 uczestników wiejskiego wesela. By załagodzić sytuację do Bamako na wizytę z prezydentem Bahem N’Dawem przybyła minister Parly.
Paryż niezmiennie nie zgadza się na negocjacje z dżihadystami, podczas gdy zarówno Mali jak i Burkina Faso zapowiedziały przygotowania do rozpoczęcia z nimi rozmów pokojowych. Szczególnie w przypadku tego drugiego państwa to spora zmiana, bowiem do tej pory rząd w Wagadugu odrzucał taki scenariusz. Zmiana podejścia to efekt serii porozumień z dżihadystami w 2020 na poziomie lokalnym. Prócz bojowników ISWAP porozumiano się z MLF (Macina Liberation Front), a więc z malijskim Frontem Wyzwolenia Maciny (muzułmańskie państwo na początku XIX w.). Efektem ugody jest spadek przemocy z 413 ofiar w marcu 2020 do 41 w marcu tego roku.
Pod koniec marca prezydent Nigru Mohamed Bazoum określił francuskie oraz wielonarodowe wysiłki względną porażką. W tym samym jednak momencie dowodzący siłami G5 Sahel generał Oumarou Namata Gazama (Niger) kategorycznie opowiedział się przeciwko francuskim planom redukcji sił – niezależnie od jednoczesnego wzrostu stanu osobowego Takuba Task Force (według wizji Macrona do 2 tys. żołnierzy, w tym 500 Francuzów). Wypowiedź Bazouma wiąże się z serią krwawych zamachów w marcu, kiedy to dżihadyści wymordowali ponad 240 cywilów. W reakcji do zachodniego Nigru wysłano dodatkowe siły wojskowe. W styczniu w Nigrze w dwóch atakach zabito setkę cywilów.
Bojowy wóz piechoty VBCI spalony podczas ataku dźihadystów w Goa latem 2018 / Zdjęcie: Voice of America
O ile ograniczenie zaangażowania można propagandowo przedstawiać opinii publicznej jako ruch w dobrym kierunku, to całkowite wycofanie – a takie głosy też się pojawiają – zostałoby odebrane jako porażka Paryża. Nic więc dziwnego, że taką narrację zdają się wspierać państwa z Francją na tym obszarze rywalizujące – Rosja i Turcja. Szczególnie ta pierwsza jest aktywna i chociaż nie ma w regionie swych żołnierzy, to zwiększa zaangażowanie. Ze wszystkimi państwami Sahelu Kreml nawiązał jakąś formę współpracy wojskowej. Przykładem jest podpisanie w 2019 porozumienia obronnego z Mali, czy też dostawy śmigłowców Mi-35 zarówno do tego państwa jak i do Nigerii oraz Nigru. Moskwa zawarła umowy o szkolenie sił w Tanzanii, Burundi, Kongo, Republice Środkowoafrykańskiej, Nigerii, Czadzie, Sudanie i Egipcie. Zwraca się również uwagę na wysoką aktywność rosyjskich najemników z Grupy Wagnera – przede wszystkim w Libii oraz Republice Środkowoafrykańskiej, ale również w Sudanie, Mozambiku, Madagaskarze, Lesotho, Botswanie, Angoli, Gwinei, Gwinei-Bissau, Rwandzie, Demokratycznej Republice Konga oraz Eswatini (Suazi). Turcja z kolei obiecuje, że jej bezpośrednie inwestycje w region wzrosną z 10 mld EUR do 25 mld EUR do 2025.
Emmanuel Dupuy zwraca uwagę, że osiem lat działań w Sahelu dobitnie pokazuje, że taktyczne sukcesy wojskowe – chociażby eliminacja dowódców polowych – nie zastąpi procesu politycznego. Póki co zdaje się, że sytuacja jest coraz trudniejsza, niechęć do Francji rośnie, a dżihadyści pozostają silni. Co gorsza, muzułmańscy terroryści zdobywają wpływy w kolejnych regionach Afryki – wspomniany Mozambik (dawna kolonia Portugalii) jest tego najlepszym przykładem. Sojusznicy Francji borykają się z narastającymi problemami i ich los jest niepewny. Świadczą o tym wydarzenia w Czadzie, w którym w kwietniu 2021 rebelianci Frontu Zmiany i Porozumienia w Czadzie (Front pour l’Alternance et la Concorde au Tchad) ruszyli na stołeczną Ndżamenę. Była to reakcja na kolejne „zwycięstwo” w wyborach prezydenckich wspomnianego na wstępie Idrissa Deby`ego. Sprawę komplikuje fakt, że FACT powiązany jest ze wspieranymi przez Turcję dżihadystami, zaangażowanymi w konflikt libijski. Ostatecznie Deby zginął w wymianie ognia. Wkrótce okazać się może, że Paryż mniej będzie skoncentrowany na zwalczaniu sahelskich dżihadystów, a bardziej na ratowaniu swojego sojusznika, którego Francuzi zbrojnie musieli wesprzeć dwukrotnie – w 2008 i 2019.
Komentarze
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.